1945.05.06 Kraków - Śląsk 5:0

Z Historia Wisły

Grać mieli z Wisły: Jurowicz, bracia Filkowie, Legutko, Giergiel, Cholewa, Gracz.

Relacje: 2

Wspomnienia

Jerzy Jurowicz

Powyciągano ukryte w zakamarkach kostiumy, reperowano stare, przyniszczone futbolki, organizowano coraz więcej spotkań – w miarę upływu tygodni coraz to więcej drużyn pojawiało się na boiskach. Prócz spotkań towarzyskich reprezentacja Krakowa rozegrała na wiosnę 1945 r. pierwsze spotkania międzymiastowe. Uczestniczyłem w nich, broniąc barw Krakowa między innymi w spotkaniach ze Śląskiem i Warszawą.

Mecz ze Śląskiem był moim debiutem w reprezentacji Krakowa. Po raz pierwszy przypadł mi wówczas zaszczyt włożenia reprezentacyjnej koszulki z herbem naszego miasta. Być powołanym w skład reprezentacji – to zaszczy nie lada. Aby na to zasłużyć, trzeba było naprawdę być dobrym piłkarzem.

Duma rozpierała mą pierś, kiedy w szatni przed meczem naciągałem koszulkę reprezentanta. Nie wiedziałem jak się zachować, co mówić, jak się poruszać w towarzystwie starszych, rutynowanych kolegów. Po meczu wygranym przez Kraków 5:0 chodziłem przez kilka dni dumny jak paw. Wydawało mi się, że wszyscy patrzą na mnie i wskazują palcem:

- Otóż ten, który wczoraj tak wspaniale obronił szereg groźnych strzałów napastników śląskich.

Wiele jeszcze razy grałem później w reprezentacji Krakowa, ale ten pierwszy występ dał mi chyba najwięcej radosnych przeżyć i emocji.

Uczucia, jakiego doznawałem, nie potrafi zapewne zrozumieć nikt, kto tego choć raz nie przeżył, kto nie zajmował się sportem. Ileż głębokich przeżyć kryją w sobie chwile, kiedy wybiega się z reprezentacyjną drużyną na boisko, kiedy po skutecznej robinsonadzie tysięczne tłumy widzów oklaskują zawodnika oddającego strzał i bramkarza, który strzał ten obronił.

Źródło: Jerzy Jurowicz, Pamiętniki