1945.09.02 Wisła Kraków - Slavia Praga 1:6

Z Historia Wisły

1945.09.02, mecz towarzyski, Kraków,Stadion Wisły,
Wisła Kraków 1:6 (1:3) Slavia Praga
widzów: 20.000
sędzia: Seichter
Bramki


Józef Kohut 33'




0:1
0:2
1:2
1:3
1:4
1:5
1:6
12’ Bican
20’ Zdarsky

36’ Bican
54’ Kopecky
Bican
87’ Bican
Wisła Kraków
2-3-5
Jerzy Jurowicz
Michał Filek
Władysław Filek
Tadeusz Kubik
Tadeusz Legutko
Jan Wapiennik
Władysław Giergiel
Wiktor Cholewa
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Eugeniusz Wandas Grafika:Zmiana.PNG (Kazimierz Cisowski)

trener: brak
Slavia Praga
2-3-5
Karel Finek
Luka
Riha
Trojan
Hampejz
Hanke
Holman
Bradac
Bican
Kopecky
Zdarsky

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 208 anons, 209 relacja.

Spis treści

Relacje prasowe

"Przegląd Sportowy", nr 9 z 1945.09.03

Kraków, 2. 9. (Tel. wł.) Slavia (Praga) — Wisła 6:1 (3:1). Drugi występ piłkarzy czeskich dostarczył widowni krakowskiej jeszcze większej emocji i sportowych wrażeń. Wykorzystując doskonałe boisko prażanie od pierwszej chwili przyłożyli się do gry i dali prawdziwy koncert. Wspaniale wypadł przede wszystkim Bican, którego nie miał kto pilnować, gdyż pomoc Wisły a w szczególności Legutko, wypadła bardzo słabo. Serię bramek rozpoczął w 12 min. Bican doskonale wyzyskanym rzutem wolnym. W 20-ej min. prawoskrzdłowy centruje, lewy łącznik główkuje w dół. piłka wypada z rąk bramkarza Wisły i dobija ją Zdarsky. Teraz przychodzi jednak kolej na gospodarzy, którzy w 33-ej min. po ładnym ataku strzałem Kohuta poprawiają wynik na 2:1. Nie trwa to jednak długo; już w 3 minuty później Bican ustala do przerwy wynik na 3:1. Po przerwie Kopecky, wystawiony w uliczkę, bez trudu uzyskuje w 9-ej min. czwartą bramkę. Piąta jest znów dziełem Bicana. Od 30 minuty Wisła zupełnie się załamuje i jedynie szczęście jako też kilka dobrych parad Jurewicza chroni ją przed jeszcze wyższą porażką. Czesi ustalają wynik dnia w 42-ej minucie, przy czym zdobywcą 6-ej bramki jest znów kapitalny Bican. Mimo wysokiej przegranej bramkarz Wisły należał do lepszych pozycji. Obrońcy grali słabo taktycznie, ustawiali się fatalnie, a ponieważ mieli przed sobą lukę z powodu złej gry pomocy więc też nic dziwnego, że rezultat wypadł tak katastrofalnie. W ataku zadowolić mógł jedynie Gracz i Kohut, później poprawił się nieco Cholewa. Sędziował bez większych przeoczeń p. Seichter. Widzów bodajże więcej niż w przeddzień. Zawody odbyły się w podniosłym przyjacielskim nastroju, poprzedziły je przywitania i hymny państwowe.

"Start" z 1945.08.28

Slavia, najlepsza druzyna Czechosłowacji, przyjezdża do Krakowa na dn. 1 i 2 wrzesniwa, celem rozegrania meczów piłkarskich z Cracovią i Wisłą.

"Start" z 1945.08.28

O zbliżenie sportowe czesko-polskie
Z okazji meczu piłkarskiego: Wisła—Slawia (Morawska Ostrawa) red. M. Statter przewodniczący Wojewódzkiego Komitetu Sportowego w Krakowie, napisał na łamach „Startu" artykuł powitalny pod adresem gości czeskich. W związku z tym artykułem otrzymał on z Pragi następujące pismo:
„Szanowny Banie Redaktorze! Miło mi donieść, że artykuł Pański w tygodniku sportowym „Start" na temat zbliżenia sportowego dwóch braterskich narodów polskiego i czeskiego wywołał u nas bardzo silne wrażenie. Niechże sport, który przecież powinien być apolityczny doprowadzi do tego, iż między dwoma naszymi narodami nastąpi zbliżenie, którego tak bardzo potrzebujemy w dobie kiedy szeregi naszych sportowców zostały tak silnie przetrzebione przez reżim hitlerowski. Jako sąsiedzi o miedzę wymieńmy między sobą nasze umiejętności sportowe, uczmy naszych młodych sportowców, że dzielny naród znamionuje hart ducha i ciała, którego nic i nikt nie może złamać, a znając tradycje sportu polskiego wiem, że ten szybko się dźwignie i braki w swych szeregach prędko zapełni. W dowód naszych starych i dobrych stosunków z lat dawnych, które pamiętamy starzy pionierzy zbliżenia sportu czesko-polskiego, niechże będzie ten fakt, iż kiedy wyciągnięcie rękę przyjaźni ku nam, to chętnie ją przyjmujemy, i dlatego jako stary sympatyk Wasz dołożyłem starań, aby ułatwić przedstawicielowi T. S. Wisła Kraków doprowadzenie pertraktacji o rozegranie spotkania piłkarskiego z naszym mistrzem S. K. „Slavia". Oby to spotkanie było szczęśliwym początkiem naszych dobrych sąsiedzkich stosunków, wznoszę okrzyk: Vivat Polonia, Vivat sport polski"
Feri J. Sumara
Praha XII.

"Start" z 1945.09.03

Ponad 20.000 widzów na boisku Wisły
Wisła ma widać większe łaski w niebiosach. Niepewna w sobotę i do południa w niedzielę pogoda zdecydowała się okrasić słońcem zawody, dzięki czemu zapewne przybyło na boisko Wisły o kilka tysięcy więcej, aniżeli dnia poprzedniego, tworząc razem tłum ponad 20-tysięczny. Na ogół spodziewano się, że Wisła uzyska w tych zawodach zaszczytniejszy przynajmniej wynik — tymczasem rzeczywistość okazała co innego. Wisła mimo równie wielkiej dozy ambicji, jaką ujawniła Cracovia, zeszła z boiska pokonana z różnicą pięciu bramek, co jak powiedzieliśmy już, jest w równym stopniu zasługą Bicana, jak winą pomocy Wisły, a zwłaszcza Legutki. Również obrońcy Wisły na meczu dzisiejszym grali poniżej swej formy i popełnili szereg błędów taktycznych, z których rażącym było puszczenie „samopas" Bicana przy dwóch ostatnich bramkach. W napadzie Wisły, gdzie próbowano szeregu koncepcyj, Jedynie Gracz i Kochut mogli — i to okresami zaledwie zadowolić. Reszta bardzo słaba, opadła poza tym szybko z sił, grając w sposób dziecinnie nieproduktywny, a czasami wręcz bezmyślnie.
Skład drużyn: Slavia: Finek — Luka, Riha — Trojan, Hampejz, Hanke — Holman, Bradac, Bican, Kopecky, Zdarsky.
Wisła: Jurowicz — Filek I, Filek II, — Kubik, Legutko, Wapiennik — Giergiel, Cholewa, Gracz, Kochut, Wandas (Cisowski).
Przebieg gry: Zaczyna Wisła i podprowadza w szybkim ataku piłkę pod bramkę Slavii, gdzie Riha interweniuje, odbijając piłkę w pole, jednak Legutko powtórnie daje ją do ataku i wystawiony przez Cholewę Kochut strzela ostro na bramkę czeską; Finek jednak jest na stanowisku. W drugiej minucie zdobywa Wisła rzut rożny, a kontratak Slavii kończy się również kornerem. W piątej minucie ostry strzał Bicana broni z trudem Jurowicz, natychmiastowa zaś riposta Wisły omal nie przynosi pierwszej bramki, gdy Kochut po pięknym przeboju strzela w słupek. W 10 minucie traci Wisła drugi rzut rożny, a w dwie minuty później traci pierwszą bramkę. Za „faul w odległości kilku metrów za polem karnym dyktuje sędzia rzut karny, który Bican wspaniałą bombą zamienia na pierwszą bramkę. Następny atak Slavii kończy się „kiksem" Bradaća, a próba przeboju Gracza po drugiej stronie nie udaje się. W 16 min. daleka bomba Kopecky'ego mija cel o centymetry; w dwie minuty później Zdarsky daje lekcję poglądową jak można strzelić niebezpiecznie, nie wysilając się zbytnio. W 20 min. taci Wisła drugą bramkę: dobrą centrę Holmana skierowuje Vyspalek głową do bramki, a trudny strzał odparowany przez Jurowicza, dobija nadbiegający Zdarsky w siatkę. Slavia przeważa ciągle, zmuszając Jurowicza do częstych interwencyj; zbiera on oklaski za ofiarne rzucenie się pod nogi Bicanowi i za piękną obronę dalekiego strzału Bradaća. W 28 minucie wchodzi z powrotem Gracz, zastąpiony na kilka minut przez Wandala, którego miejsce zajął Cisowski i powoduje to zryw Wisły, który przynosi jej jedyną bramkę, strzeloną przez Kochuta po pięknej kombinacji z Cholewą i Graczem. W 3 minuty później przeoczą sędzia spalonego, a Bican mimo interwencji Filka I strzałem z bliskiej odległości zdobywa trzecią bramkę. Natychmiastowa odpowiedź Wisły w postaci groźnego przeboju Gracza stwarza niebezpieczną sytuację pod bramką Slavii — jednak Cholewa zawodzi. W 42 minucie daleka bomba środkowego pomocnika Czechów trafia w poprzeczkę; a w minutę później sędzia nie uznaje na skutek spalonego czwartej strzelonej bramki. Po przerwie rozpoczyna Slavia, jednak szybko traci piłkę, a Legutko próbuje zdaleka niepokoić Fineka. Atak Slavii przynosi niebezpieczną sytuację, gdyż ostry strzał Bradaca wypuszcza Jurowicz z rąk i dopiero Filek II z poświęceniem ratuje groźną sytuację. W tym okresie Jurowicz ma pełne „ręce roboty": broni z powodzeniem, nie może jednak przeszkodzić, gdy idealnie wystawiony przez Bicana Kopecky uzyskuje bliskim strzałem pod poprzeczkę czwartą bramkę dla Slavii (9 min.). W następnym ataku słupek przychodzi Jurowiczowi z pomocą. Ataki Czechów stają się z minuty na minutę groźniejsze, a gracze Wisły coraz więcej tracą głowę. Przewaga Slavii uwidacznia się coraz więcej — Wisła zaś ogranicza się tylko do wypadów, z których jeden kończy się rzutem wolnym: bije go Giergiel, a broni z olimpijskim spokojem Finek. W 3 minuty później popisuje się bramkarz czeski piękną paradą ponad poprzeczką, za co zyskuje aplauz widowni. W 18 minucie nieobstawiony Bican przejmuje centrę lewoskrzydłowego i pięknym voley'em umieszcza poraz piąty piłkę w siatce Wisły. W dwie minuty później ma Wisła doskonałą sposobność zdobycia bramki, jednak bliski strzał Giergiela broni Finek, a powtórkę Gracza odbija obrońca już na linii. Na graczach Wisły znać wyczerpanie; są okresy, w których nie dochodzą oni wcale do piłki, Slavia zaś ciągle, gości na polu karnym przeciwnika i popisuje się w tym okresie przeróżnymi trickami. W 30 min. niespodziewany wypad Wisły omal nie kończy się zdobyciem bramki, bliski strzał Gracza broni jednak fenomenalnie Finek. Ataki Slavii wydają się jut być mniej groźne — Bican nawet w niektórych momentach dość nonszalancko pozbywa się piłki — mimo to jednak Wisła nie może skutecznie przeciwstawić się, a w groźnej sytuacji w 38 min. znów poprzeczka przychodzi jej z pomocą. Po przeciwnej stronie przyznany Wiśle rzut wolny bije Cisowski bezmyślnie w ręce bramkarza, a w chwilę potem daleki strzał Legutki broni bramkarz. W 42 min. Bican przejmuje złe podanie pomocnika Wisły, idzie na przebój — mija obu obrońców ruchem ciała myli bramkarza i spokojnie umieszcza piłkę w siatce, ustalając wynik
6:1.
Sędziego ob. Seichtera widzieliśmy już lepiej prowadzącego zawody.

"Start" z 1945.09.113

Czego nam brak
Na marginesie pobytu Slavii w Krakowie W związku z pobytem i rozegraniem zawodów przez „Slavię" w Krakowie należy wyciągnąć pewne wnioski na przyszłość. Są one dwojakiego rodzaju: 1) sportowe 2) ogólno-organizacyjne. Jeśli chodzi o wnioski sportowe to nasuwa się jedno zagadnienie: umiemy stanowczo za mało. Piłka nożna stoi na stosunkowo niskim poziomie. Czesi, aczkolwiek mają na swoje usprawiedliwienie to, że przez cały okres okupacyjny grali bez przerwy i bez jakichkolwiek przeszkód, pokazali nami jak należy grać w piłkę nożną. Nie będziemy powtarzać wnikliwej krytyki naszego sprawozdawcy kol. hs. pragniemy tylko zwrócić uwagę na jeden szczegół rzucający się jaskrawo w oczy: jeśli nasze piłkarstwo ma stanąć na wysokości zadania i ma się równać z poziomem europejskim, należy co rychlej sprowadzić odpowiedniego trenera. Nie chcemy spotkać się z krótkowzrocznym zarzutem gloryfikowania rekordów, i dlatego z góry zastrzegamy się: poziom nie ma nic wspólnego z propagowaniem rekordów. O poziom musimy się troszczyć, nie zapoznając głównej zasady: troski o masowe, powszechne uprawianie każdej gałęzi sportu, w konkretnym wypadku piłki nożnej. Atoli nic wolno nam zapominać, że zagranicą sport piłkarski, zwłaszcza w Czechosłowacji na Węgrzech i gdzie indziej, stoi wysokim poziomie, któremu musimy sprostać, a przynajmniej do niego zbliżyć. Dlatego PZPN powinien poczynić odpowiednie starania, a w każdym razie poszczególne kluby w Krakowie Wisła i Cracovia, nie mówiąc o innych silniejszych klubach w kierunku uzyskania conajmniej jednego trenera. Władze sportowe niewątpliwie pójdą tym klubom, czy PZPN, na rękę. Druga uwaga Nie ma w Krakowie odpowiedniego boiska, któreby pomieściło publiczność, łaknącą widoku pięknej gry. Jeśli chodzi o samo boisko, to Wisła już posiada i to w skali europejskiej, atoli brak odpowiedniej trybuny. W rozmowie z miarodajnymi czynnikami w mieście, t. j. prezydentem i wiceprezydentem Zarządu Miejskiego, poruszaliśmy tę sprawę i doszliśmy do jednolitego przekonania, że Kraków musi ten problem w najbliższych miesiącach rozwiązać. Na Stadionie Miejskim dokończone zostaną niebawem prace inwestycyjne na boisku. Niezależnie od tego Zarząd Miasta postara się wybudować trybunę, któraby pomieściła kilkanaście tysięcy widzów oraz odpowiednio chłonną widownię dla miejsc stojących, by razem mogły pomieścić kilkadziesiąt tysięcy widzów. Kraków, który przez dłuższy czas będzie musiał zastąpić Warszawę we wszystkich reprezentacyjnych zawodach sportowych, będzie miał odpowiednie warunki urządzania tychże imprez. Przecież ambicja najstarszego miasta w Polsce, które było kolebka sportu polskiego, idzie tak daleko, że pragnie ono drugą z rzędu Olimpiadę odbyć właśnie u siebie, w Grodzie Podwawelskim. Aby się to stać mogło, trzeba powoli do tego epokowego w dziejach Polski sportowej wydarzenia się przygotować. Doraźnie zaś uczynić wszystko, byśmy w najbliższym czasie pochlubić się mogli boiskiem, zdolnym pomieścić co najmniej 50 tysięcy widzów. Kto zna energię Krakowa i jego luminarzy, niezwykłych rzucać słów na wiatr, ten może być przekonany, że słowo stanie się ciałem: trybuna stanie!
Trzecia uwaga
Kto obserwował bezstronnie zachowanie się pewnej części publiczności na zawodach „Slavii" z „Wisłą",, ten z ubolewaniom musiał stwierdzić, że nie wszystko mogło się wszystkim podobać. Jest rzeczą smaku i specyficznego umiłowania, wbieganie na boisko po zdobyciu bramki i obdarowywanie zawodników wiązankami kwiatów. Ta innowacja kto wie, czy się u nas także nie przyjmie. Nic w tym nie jest zdrożnego. Oczywiście, każdy inaczej reaguje na pewne uczucia. Natomiast gorzej, jeśli nie potrafi się, zrozumieć tego, że każdy dorobek cudzej pracy winien być uszanowany. Niszczeniu okalających boisko Wisły drzew po to, by się bezpłatnie przypatrywać zawodom — obojętnie kto to robi — nie można zaliczyć do czynów pozytywnych, ani przykładem świecących. Zajmowanie miejsc dla kogo innego przeznaczonych, również należy do widoku przykrego. A przecież sprawę tę można tak łatwo i z korzyścią dla obu stron załatwić. Trzeba to koniecznie zrobić! Z drugiej strony naśmiewanie się z zawodników obcych dlatego, że powiedzmy — podał do tyłu bramkarzowi, lub (o zgrozo) podał na aut — bynajmniej nie świadczy o wysokiej kulturze tych którzy wołają „fuj", lub gwizdaną. Zasadą dobrego wychowania i kurtuazji jest należyte odnoszenie się do gości, zwłaszcza zagranicznych, a cóż dopiero do narodu słowiańskiego. Gdzież się podziała nasza osławiona gościnność polska? Na szczęście niewłaściwe zachowanie można zarzucić tylko znikomej części naszej niewybrednej zawsze niezadowolonej publiczności. Większość można powiedzieć 90% zachowała się nie tylko wzorowo, ale wręcz przyjaźnie. Naturalnie, że widzowie nie obnosili naszych zawodników na rękach, nie podrzucali ich z radości do góry, boć przecież nie wygrali meczu i nie pokazali gry na poziomie europejskim. Za to po strzeleniu bramki przez Wisłę publiczność szalala z entuzjazmu. To także zupełnie zrozumiałe. Byli nawet macy, co się łudzili, że Wisła wygra. Optymizm nie jest złą rzeczą, ale megalomania szkodliwą.
Maksymilian Statter


Dziennik Zachodni, 1945, R. 1, Nr. 199

Slavia — Wisła 6:1

Kraków. (TS) Wobec rekordowej liczby 20.000 widzów, nienotowanej dotychczas na boiskach krakowskich, rozegrano spotkanie Slavii z Wisłą. — Ostatnie spotkanie Wisły ze Slavia miało miejsce przed kilkunastu laty w Krakowie i przyniosło zwycięstwo Slavii w stosunku 4:1, a następnie 2:1. Niedzielne spotkanie przyniosło zasłużone zwycięstwo Slavii w stosunku 6:1. Drużyna gości dopiero na tym meczu zademonstrowała swą wysoką klasę piłkarską i wzbudziła zachwyt wśród publiczności. Był to prawdziwy koncert gry w piłkę nożną, nie widziany dotychczas w Krakowie. Slavia zaprezentowała słynną szkołę wiedeńską w jej najlepszym wydaniu i z jej wszystkimi finezjami. Cała drużyna Slavii to prawdziwi żonglerzy piłki, a wśród nich wybijający się na pierwszy plan fenomenalny Bican na środku ataku, strzelec 4-ch bramek. Na tle wspaniałej, chwilami naprawdę porywającej misternymi kombinacjami gry Slavii, gra Wisły, pretendującej do miana najlepszej drużyny polskiej, wykazała wielkie jeszcze braki zarówno techniczne, jak i taktyczne.

Wisła na ogół zawiodła oczekiwania, spodziewano się po niej o wiele twardszej i ambitniejszej gry. Tym czasem po 4-ch bramkach załamała się. Zawiodła nawet tak doskonale zapowiadająca się trójka ataku Wisły: Cholewa — Kohut — Gracz, która chwilami była zupełnie bezradna wobec kapitalnych zagrań i sztuczek piłkarzy Slavii. W sumie zwycięstwo Slavii, nawet w tak wysokim stosunku, było zasłużone i odpowiadało przebiegowi gry, gdyż na przepysznym boisku Wisły, drużyna gości czuła się doskonale i rozwinęła cały swój kunszt piłkarski. W 13-tej minucie pada pierwsza bramka dla Slavii; zdobywa ją Bican z rzutu wolnego, półgórnym strzałem z 18-tu metrów. W 20-tej minucie Jurewicz, będący w opresjach wypuszcza piłkę z rąk, którą lewo-skrzydłowy Tarsky dobija. W 33-ciej minucie pięknie przeprowadzony atak Wisły kończy się strzałem Kohuta, nie do obrony, w bramkę Slavii. Zdobyta bramka, niestety tylko honorowa, wywołała olbrzymi entuzjazm na widowni. Po tej bramce Wisła przeprowadza kilka ataków, ale już w 3 minuty później Bican ustala wynik do przerwy 3:1.

W 9-tej minucie po pauzie lewy łącznik Kopecky zdobywa czwartą bramkę dla Slavii. Dwie ostatnie bramki zdobywa Bican: 5-tą z woleja w 18-tej minucie i 6-tą, a zarazem ostatnią w 43 minucie.

Sędziował Seichter, trzymając w ryzach obydwie drużyny. Przed zawodami odbyło się uroczyste powitanie gości, odegranie hymnów państwowych i wymiana upominków. Slavia wyjeżdża do Morawskiej Ostrawy, gdzie we wtorek rozegra spotkanie z Morawską Ostrawą.

Wspomnienia

Jerzy Jurowicz

Po miesiącu, w którym to okresie nie próżnowaliśmy, wygrywając z Cracovią 2:0, Wisła gościła ponownie futbolistów czechosłowackich. Tym razem piłkę nożną w doskonałym wydaniu zademonstrowała w Krakowie praska Slavia, zwyciężając Cracovię 4:1 a Wisłę 6:1.

Ponad 20 tysięcy widzów zebrało się wówczas na stadionie Wisły. Wybiegłem na boisko z tremą.

- Pamiętaj Jurek, że będziesz grał przeciwko Bicanowi – ostrzegali przed meczem koledzy. Znany ten zawodnik, nazywany popularnie „postrachem bramkarzy”, cieszył się zasłużoną sławą. Przechodził wspaniale defensywę przeciwnika, kierował rozumnie atakiem i strzelał przy tym z każdej pozycji i odległości.

O umiejętnościach Bicana przekonałem się wkrótce po rozpoczęciu zawodów. Za faul sędzia podyktował rzut wolny. Strzelał Bican z odległości około 20 metrów. Zanim zdążyłem po gwizdku arbitra ustawić się w bramce – piłka strzelona wspaniałą bombą trzepotała już w siatce.

Źródło: Jerzy Jurowicz, Pamiętniki