1945.09.06 Kraków - Morawska Ostrawa 2:0

Z Historia Wisły

Relacje:

[1] „Dziennik Polski” nr 209 anons, 213 relacja.

Skrót meczu: http://www.repozytorium.fn.org.pl/?q=en/node/4180

Spis treści

Relacje prasowe

Sport: tygodnik. 1945, nr 7

1945.09.10

Kraków. (J Z.) We czwartek, dnia 6 września br. odbyły się na boisku T. S. Wisła międzymiastowe zawody międzynarodowe Morawska Ostrawa — Kraków. Goście wystąpili w zapowiedzianym składzie, ze zmianą jedynie na prawym łączniku. Ostateczny skład przedstawiał się następująco: Morawska Ostrawa: Schaffer, Maryncok, Voldyna, Szajer, Vidlicka, Wnenk, Recez, Radimec, Krizok, Pszolka, Cerveny.

Kraków: Jurowicz, Filek I, Filek II, Tylek, Parpan. Jabłoński, Giergiel, Gracz, Nowak, Kochut, Ignaczak.

Sędzia mgr Stopa. Widzów 15.000.

Bramki dla Krakowa zdobyli Nowak i Ignaczak.

Obecni na spotkaniu, ppłk. Reyman kpt. PZPN i prezes KOZPN gratulowali kapitanowi KOZPN dyr. Kuczalskiemu szczęśliwej ręki, jaką miał przy pierwszym oficjalnym spotkaniu międzynarodowym w. Krakowie.

Uczęszczający masami na spotkania żołnierze sowieccy wprowadzili zwyczaj, że zdobywcy każdej bramki wręczają oni bukiet kwiatów. Ponieważ bukietów było przygotowanych więcej jak bramek, więc wszystkie pozostałe wręczono bohaterowi spotkania bramkarzowi drużyny czeskiej.

Morawska Ostrawa wystąpiła w granatowych dresach i szarych spodenkach Kraków w tradycyjnych niebieskich koszulkach i białych spodenkach.

Stosunek rzutów różnych w tym spotkaniu nie odzwierciedla przewagi drużyny krakowskiej, bo brzmiał 4:5 dla gości. Ze strzałami sprawa miała się lepiej. Kraków 14 razy niepokoił bramkarza Morawskiej Ostrawy, Jurowicz i Rybicki natomiast tylko 9 razy byli niepokojeni, jeśli dodamy dwa słupki, które uratowały drużynę gospodarzy od ew. porażki, to kompletna cyfra strzałów graczy czeskich dojdzie do 11.

Okazuje się, że najpopularniejszym graczem krakowskim jest obok Gracza, Bobula. Gdy na 10 minut przed końcem zjawił on się na zielonej murawie, publiczność przywitała go huraganowymi oklaskami.

Towarzyszący drużynie czeskiej kibice i kierownicy, byli zdziwieni, że w Polsce mimo tak długotrwałej przerwy, piłka nożna stoi na niezłym poziomie.

Wyrazili oni przekonanie, że drużyna grająca na poziomie reprezentacji Krakowa mogła by odegrać pewną rolę w lidze czeskiej.

Jurowiczowi umarł w przeddzień zawodów ojciec, z tego względu, grał on tylko jedną połowę meczu. Rybicki po przerwie okazał się godnym zastępcą.

Na stadionie Wisły jest piękny zegar Omega, ma on wskazywać ile minut meczu już upłynęło i ile pozostaje do końca. Niestety w zegarze brak jest... wskazówki. Uważamy, że przy dochodach klubów krakowskich, wydatek na zamontowanie nowej wskazówki nie byłby zbyt obciążający.

Godną pochwały nowość wprowadziła Wisła na swoim stadionie. Dla rannych żołnierzy polskich i sowieckich sporządzono kilkaset miejsc siedzących, wokół wiraży, za bramkami.

Miejsca te są bezpłatne.

Dochody można czerpać nie tylko z pracy i szabru. W Krakowie poważnym źródłem dochodu dla tamtejszych kombinatorów jest każda impreza sportowa. Wykupują oni przed zawodami wszystkie bilety, aby je potem sprzedać w pasku z 100 ew. 200 procentowym zarobkiem. Mimowoli podsłuchałem jak taki jeden przedsiębiorca chwalił się drugiemu, że dzisiaj zarobił. na „frajerach“ przeszło 1000 złotych. Bilet normalny na trybunę środkową kosztował 80 zł, w pasku 150 zł.


Wspomnienia

Jerzy Jurowicz

Był to sezon pod znakiem częstych występów futbolistów z CSR. Po występach Slavii zawitała do nas ponownie Sleska Ostrava. Czasy wygrali po raz drugi z Wisłą – ale nazajutrz ulegli reprezentacji Krakowa 0:2. Grałem w bramce – i na tej pozycji okazałem się lepszy od mego vis-a-vis Schaefera, który przecież był wysokiej klasy bramkarzem.

Źródło: Jerzy Jurowicz, Pamiętniki