1946.05.09 Garbarnia Kraków - Wisła Kraków 1:4

Z Historia Wisły

1946.05.09, mecze towarzyskie, Kraków, Stadion Garbarni, 18:00, czwartek
Garbarnia Kraków 1:4 (2:0) Wisła Kraków
widzów: 5000
sędzia: Mochyła
Bramki



Skrzyński II

0:1
0:2
0:3
1:3
1:4
10' Edward Kwinta
58' (g) Wiktor Cholewa
72' Artur Woźniak

85' Wiktor Cholewa
Garbarnia Kraków
Piwowar
Skrzyński I
Gruca
Kosek
Tylek
Kaliciński

Bystroń
Sołek
Skrzyński II
Górecki
Kopacz
Wisła Kraków
Przemysław Smolarek
Tadeusz Kubik
Tadeusz Mącznik
Adam Wapiennik
Andrzej Łyko
Józef Worytkiewicz
Eugeniusz Wandas
Wiktor Cholewa
Artur Woźniak
Edward Kwinta
Kazimierz Sołtysik

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1946, nr 58 (8 V)

Echo Krakowa. 1946, nr 59 (9 V)

Wisła—Garbarnia

Jutro tj. we czwartek, 9 maja na boisku KS Garbarnia o godzinie 18-tej odbędzie się interesujące spotkanie pomiędzy drużynami Wisły i Garbarni. Prawdopodobny udział w meczu naszych doskonałych zawodników, biorących udział w meczach we Francji, przyczyni się bez wątpienia do zwiększenia strony emocjonalnej zawodów.


Echo Krakowa. 1946, nr 61 (11 V)

WISŁA-Garbarnia 4:1

Na wstępie z przyjemnością stwierdzamy, że I zawody te rozegrane zostały w atmosferze na-1 prawdę przyjacielskiej. Notujemy to tym chętniej, że dotychczas obydwie drużyny zdradzały inklinację raczej do gry nazbyt ostrej, szczególnie w swych liniach obronnych. Ułatwiło to bardzo zadanie sędziemu ob. Mohyle, który zresztą prowadził zawody spokojnie i bezstronnie.

Drużyny wystąpiły w następujących składach:

Wisła: w bramce Smolarek, w obronie Kubik ! i Mącznik, w pomocy Wapiennik, Łyko, Worytkiewicz (po pauzie Wójcik), w ataku Kwinta, Cholewa, Artur, Wandas, Sołtysik (po pauzie Jackowski).

Garbarnia: w bramce Piwowar,. w obronie Skrzyński I i Gruca, w pomocy Kosek Tylek i Kaliciński, w ataku Bystroń, Sołek, Skrzyński II, Górecki i Kopacz.

Garbarnia była drużyną bardziej wyrównaną.

Na poziomie zagrali Skrzyński II i Sołek w ataku, Tylek i Kaliciński w pomocy, oraz Gruca i Skrzyński I w obronie. Poziom gry obrony Garbarni wyraźnie obniżył się po pauzie n>a skutek słabej i niepewnej postawy rezerwowego bramkarza Piwowara, co było przyczyną zbyt wysokiego wyniku.

W Wiśle jak zwykle dobrze zagrało trio obronne Smolarek, Kubik, Mącznik. Dużo słabiej wypadła pomoc. W ataku widzieliśmy właściwie dwóch graczy Artura i Cholewę. Młodsi koledzy dociągnęli do poziomu dopiero pod koniec zawodów. Artur z meczu na mecz gra coraz lepiej i chyba jedynie wiek może mu przeszkodzić w osiągnięciu szczytowej formy przedwojennej. Dotyczy to szczególnie okresu gry po przerwie, w którym przypomniał swe najlepsze czasy. Idealne prowadzenie piłki, obgrywanie przeciwników, rozumne podania, wypracowywanie doskonałych pozycji współpartnerom, mogły być wzorem dla młodszych zawodników na boisku i adeptów piłkarstwa na widowni, jak w piłkę nożną grać należy. Dostroił się do niego, także szczególnie po pauzie Cholewa — strzelec dwóch pięknych bramek.

Przebieg gry

W ciągu całej pierwszej połowy dość silną przewagę utrzymuje drużyna Garbarni, szybsza i zdradzająca więcej serca do gry. Atak Garbarni lepiej kombinuje i łatwo przechodzi przez pomoc Wisły, nie może jednak sforsować poprawnie grającej obrony. Mimo to wypad Wisły przynosi w dziesiątej minucie prowadzenie ze strzału prawoskrzydłowego Kwinty, przy czym Piwowar nie był bez winy. Gra prowadzona w ospałym tempie nie obfituje w ciekawsze momenty, a poziom daleko odbiega od tego co chcielibyśmy widzieć w grze czołowych drużyn Krakowa. Napastnicy obydwóch ataków i linii pomocy prześcigowują się wzajemnie w niecelności podań. Dopiero ostatnie minuty są nieco ciekawsze. W czterdziestej minucie po wybiegu Piwowara Cholewa odbiera mu piłkę j słabo strzela, tak, że Gruca dogania ją jeszcze i ratuje na linii bramkowej. Silny nacisk Garbarni nie przynosi rezultatu gdyż strzały jaj napastników chybiają bramkę o centymetry, a raz ratuje słupek.

Po przerwie obraz gry całkowicie się zmienia.

Po przestawieniach w drużynie Wisły gra jej przedstawia się daleko korzystniej. Mimo to pierwsze minuty należą dalej do Garbarni. Już w drugiej minucie broni pewnie Smolarek, a za chwilę w groźnej sytuacji likwiduje przebój Sołka szczęśliwym wybiegiem. Powoli inicjatywę przejmuje Wisła a ataki jej są coraz bardziej płynne i coraz groźniejsze. W trzynastej minucie Artur pięknie przechodzi przez obronę i precyzyjne jego podanie zamienia Cholewa główką w drugą bramkę. Z minuty na minuty rośnie przewaga Wisły a zdenerwowana niepewną grą Piwowara obrona Garbarni wyraźnie obniża poziom. Często też dochodzi z tego powodu do gorących sytuacji pod bramką Garbarni.

W dwudziestej minucie Artur odciąga obronę, ładnie podaje Cholewie, lecz ten potyka się w 100% pozycji.

Ataki Wisły są coraz składniejsze i w dwudziestej siódmej minucie Artur dochodzi do strzału i podwyższa wynik na 3:0. Zaledwie w drwię minuty później przebija się Bystroń, ładnie podaje, Solek przytomnie przepuszcza do Skrzyńskiego II, który strzela celnie i zdobywa jedyną bramkę dla swych barw. Z tą chwilą gra wyraźnie się ożywia, staje się coraz ciekawsza i zacięta. Nacisk Wisły rośnie i nawet młodzi zawodnicy jej ataku dociągają do poziomu swych kolegów. Koncert gry dają przede wszystkim Artur i Cholewa. W pewnym momencie do pięknie wyłożonej przez Artura piłki spóźnia się Cholewa o ułamek sekundy. W czterdziestej minucie z linii pola karnego strzela Cholewa nie do obrony w prawy róg. Była to najpiękniejsza bramka dnia. Garbarnia grająca bardzo ambitnie odgryza się często lecz strzały jej napastników są bądź to niecelne, bądź to za słabe aby zmusić Smolarka do kapitulacji. Pod koniec gra się zaostrza, Garbarnia stara się wynik poprawić jednak pech w strzałach sprawia, że wynik pozostaje bez zmiany.

Widzów około 5.000. A. G.

„Dziennik Polski” z 1946.05.10.

Wisła zwycięża Garbarnię 4:1 (1:0)
Gdy obie drużyny wystąpiły na boisko, i okazał się brak nie tylko nie przybyłych jeszcze z Francji piłkarzy, ale up. w Wiśle Flanka, Legutki, Cisowskiego, Wapiennika, a w Garbami Rakoczego, Jakubiaka — większość widzów stawiała raczej na zwycięstwo Garbarni. Nie spodziewano się nadzwyczajnej gry, co zresztą potwierdziło się do przerwy. Gra w tym okresie była wprawdzie szybko prowadzona, przede wszystkim ze strony Garbarni, ale nie widać było żadnych ładniejszych zagrań, a ze strzałami na bramkę było już bardzo źle. Wprawdzie padła jedna bramka dla Wisły już w 11 min., ale z winy bramkarza Garbarni, Piwowara, który anemiczny strzał Kwinty z prawej strony fatalnie wypuścił. Jedyny naprawdę strzał oddał na bramkę Wisły Sołek, równie ładnie obroniony przez Smolarka. Dopiero ostatnie minuty przed przerwą przyniosły pewne ożywienie i jakby zapowiedź na lepszą grę po przerwie.
Po przerwie obraz gry zupełnie inny. Ton nadaje Wisła a szczególnie znakomicie w tym okresie grający Artur. Jego zagrania, podania „objeżdżania" pomocników i obrońców Garbarni zjednywały mu najwyższe uznanie. Druga bramka dla Wisły zdobyta głową przez Cholewę w 18 min, była wybitnie jego zasługą, a trzecia w 26 min, z podania Cholewy zdobyta wspaniałą bombą została nagrodzona burzą braw. Garbarnia zrewanżowała się jedną bramką, strzelona przez jej najlepszego napastnika Skrzyńskiego w 29 min. ładnym dalekim strzałem. Nie przerwało to jednak dobrej passy, zagrań napastników Wisły. Obrona Garbarni była bezradna wobec wspaniałych zwodzeń Artura. Współpartnerzy jego nie wykazali jednak tyle umiejętności, by jego piękne wystawienia zamieniać już choćby nie w bramki, ale w odpowiednie strzały. Wreszcie w 38 min. Cholewa zdecydował się na daleki strzał, który wpadł w sam górny róg i przyniósł Wiśle czwartą i pieczętującą jej zwycięstwo bramkę.
Sędziował bardzo dobrze ob. Mohyła.

"Przegląd Sportowy", nr 20 z 1946.05.13


Wisła-Garbarnia 4:1 (1:0)
KRAKÓW 12.5. (tel. wł.). W dniu Święta Zwycięstwa rozegrano mecz piłkarski pomiędzy Wisłą i Garbarnią na boisku Garbarni. Mimo, że drużyny wystąpiły w silnie rezerwowych składach, gdyż oprócz graczy, przebywających we Francji, brakło jeszcze Wiśle Legutko, Flanka, Cisowskiego, Wapiennika a w Garbarni Jakubika i Rakoczego, mecz stał na wysokim poziomie i przyniósł wiele emocji licznie zebranej widowni.
Wisła miała zdecydowaną przewagę i najlepszych graczy w Arturze, Cholewie, i Kubiku. Bramki dla Wisły zdobyli: Cholewa 2, w tym jedną rzadko widzianą na naszych boiskach strzałem z 20 metrowej odległości w górny róg bramki, oraz Artur i Finta no 1. Strzelcem bramki dla Garbarni był Skrzyński II.
Sędziował Mochyła, dając prawdziwą lekcję pogladową, jak należy prowadzić zawody, by uczynić z nich widowisko miłe i przyjemne pod każdym względem.

„Start” z 1946.05.14.

Wisła-Garbarnia 4:1 (1:0)
Zapowiedź występu reprezentacyjnych naszych piłkarzy, którzy mieli w dniu 8 bm. powrócić z Francji, ściągnęła na boisko Garbarni tłumy widzów. Spotkał ich zawód daleko większy, niż się spodziewano, albowiem nie tylko że nie pojawili się na murawie najlepsi nasi piłkarze, ale jeszcze z dotychczasowych składów ubyło szereg czołowych zawodników tak, że w drużynie Wisły np. z pierwszej jedynastki grało zaledwie czterech zawodników, a to: Artur. Cholewa, Wapiennik i Kubik. W Garbarni brakło również Jakubika i Rakoczego. W tych warunkach oczekiwano więc ogólnie „odrobienia pańszczyzny" i szemrano nawet przeciw „nabijaniu kasy" kosztom brzydkiej reklamy. Tymczasem spotkała widzów miła niespodzianka. Zawody, zwłaszcza w drugiej połowie, stały na wysokim poziomie, a szereg pięknie przeprowadzonych ataków przez drużynę Wisły zjednał sobie ogólny poklask widowni i udowodnił: 1-o że środkowy napastnik Wisły, Artur, w zaawansowaniu technicznym nie ma dziś w Polsce równego i 2-o, że bogaty rezerwuar narybku, w Wiśle daje klubowi temu trwałe fundamenty rozwojowe i pozwala przebrnąć szczęśliwie przez niejeden kryzys, za jaki na pewno trzeba uważać nieobecność piłkarzy takich, jak: Jurowicz. b-ci Filkowie, Legutko, Wapiennik II. Giergiel, Gracz i Cisowski w spotkaniu z przeciwnikiem tej klasy co Garbarnia. Do poziomu zawodów, a przede wszystkim do ich fair i dżentelmeńskiej atmosfery przyczynił się w pierwszym rzędzie doskonały sędzia, jakim okazał się arbiter tych zawodów: Mohyła. Po szeregu mniej fortunnych występów naszych sędziów, Mohyła dał wprost lekcję poglądową, jak należy prowadzić zawody, by z miejsca stłumić wszelkie zakusy za ostrej gry, by zyskać bezwzględny posłuch dla swych orzeczeń i by zaskarbić sobie uznanie zarówno u zawodników, jak i widowni za stałe podążanie za piłką i ustawiczne przebywanie w najbliższej od niej odległości, skąd „kontrola" nad tym co się dzieje była bardzo ułatwioną. Słowa uznania należą się także widowni. Jeśli z przykrością stwierdzamy nieraz, że szereg osobników o niskiej kulturze i chamskich instynktach zachowuje się na boisku w sposób, ubliżający całemu otoczeniu i kulturalnej widowni — to musimy podnieść tym razem, że widownia, jakkolwiek brała żywy udział w grze, to starała się jednak o przywrócenie Krakowowi tego dobrego imienia, jakim cieszył się zawsze wśród wszystkich miast Polski.
Przechodząc do oceny zawodów i ich bohaterów stwierdzimy na wstępie, że aczkolwiek zasłużono — niemniej jednak z przebiegu gry zwycięstwo Wisły jest nieco za wysokie. Garbarnia, mimo braku Jakubika w bramce i Rakoczego w napadzie, była przeciwnikiem prawieże równorzędnym; raziła tylko „hyperkombinacja" jej napadu, co w rezultacie nie tylko nie mogło dać cyfrowego rezultatu, ale w końcowym efekcie przeciążyć musiało pracę jej defensywy, która przy tym bezradna była wobec klasycznych przejść Artura i jego kapitalnych zagrań. Dodajmy do tego jeszcze, że napad Garbarni miał do zwalczania „przeszkodę" w postaci niezawodnego Kubika w obronie i coraz lepszego Smolarka w bramce, u którego widać już nie tylko talent, ale i szlif poważnych zawodów. Jednym z dalszych jasnych punktów w drużynie czerwonych był Cholewa. Jego wspaniała szybkość, zwrotność i ambicja, poparte zupełnie poprawną techniką, pozwalają przypuszczać, że przed łącznikiem Wisły otwiera się droga wspaniałej kariery piłkarskiej. Trzeci w trójce, pracowity Wandas, miał obok siebie najsłabszego gracza na boisku. Sołtysika; na drugim skrzydle ,,nieźle poczynał sobie” Kwinta, autor pierwszej i jedynej do przerwy, bramki.
W linii pomocy z Łyką na środku, najlepszym był Wapiennik II. Worytkiewicza słusznie „wymieniono" po przerwie, gdyż plątał się on przez 45 minut psując ile się dało. W linii pomocy Garbarni, Piwowar, nie popełnił żadnego rażącego błędu, choć przy drugiej bramce wybieg był zgoła niepotrzebny: obronił natomiast szereg ostrych strzałów, w tym dwa z najbliższej odległości.
W obronie Skrzyński przewyższał swego partnera zarówno ruchliwością, jak i zdecydowanym wkraczaniem, czym wzbudzał zrozumiały respekt zwłaszcza u Artura. Linia pomocy Garbarni dobra w defensywie, szwankuje, jeśli idzie o współpracę z napadem: wyjątek stanowi tu Tylek.
Z napadu brązowych trudno kogoś wyróżnić. Obok lepszych momentów mieli wszyscy momenty przeraźliwie słabe. Bystroń i Solek np. zwlekając, zaprzepaścili wiele dogodnych sytuacyj w pobliżu bramki przeciwnika. Z przebiegu gry notujemy: W 12 minucie wystawiony dokładnie przez Artura Kwinta uzyskał prowadzenie dla swych barw. Na drugą bramkę trzeba było jednak długo czekać. Zdobył ją Cholewa, przejmując równoległe do bramki podanie Artura, który „objechał" trzech przeciwników i wyciągnął bramkarza na linię autową o klika kroków od bramki. Strzelcem trzeciej bramki był Artur, któremu obrońcy Garbarni dali spokojnie przygotować piłkę do strzału. Przy stanie 3:0 zrewanżowała się Garbarnia bramką, zdobytą przez Skrzyńskiego II, a obrońcy Wisły, a zwłaszcza Mącznik, wstąpili w ślady swych kolegów z naprzeciwka i nie przeszkadzali zbytnio Skrzyńskiemu, którego silny strzał, mimo robinzonady Smolarka, ugrząsł w siatce. Czwartą i najpiękniejszą bramkę zdobył Cholewa, strzelając w górny róg bramki.


Sport: tygodnik. 1946, nr 28

1946.05.13

Wisła - Garbarnia 4:1 (1:0) Kraków, (tel. wł.) Liczne tłumy publiczności ściągnęła w ub. czwartek na boisko Garbarni zapowiedź występu najlepszych piłkarzy krakowskich, którzy mieli rzekomo powrócić z Francji.

Tymczasem z tej strony spotkał widownię przykry zawód, albowiem obie drużyny wystąpiły nie tylko bez swoich reprezentacyjnych zawodników, ale w dodatku w silnie osłabionych składach.

I tak Wisła oprócz graczy, którzy wyjechali do Francji, wystąpiła bez Flanka, Legutki, Wapiennika i Cisowskiego, a Garbarnia bez Jakubika i Rakoczego.

Z drugiej jednak strony spotkała widownię mila niespodzianka, którą był dobry poziom zawodów rzadko oglądany w obecnym sezonie na boiskach Krakowa.

Gra była szybka i piękna, prowadzona w prawdziwie sportowej i dżentelmeńskiej atmosferze, do czego w nie małym stopniu przyczynił się wzorowo prowadzący spotkanie sędzia ob. Mohylak.

Zwycięstwo Wisły było w zupełności zasłużone. W drużynie jej na pierwszy plan wybijali się Artur, Cholewa, Wapiennik II, Kubik i Smolarek.

U pokonanych najlepszymi byli: Tylk, Bystroń i Skrzyński.

Bramki dla Wisły zdobyli: Cholewa 2, oraz Kwinta i Artur. Dla Garbami Skrzyński II.