1946.07.28 Wisła Kraków - Tarnovia 4:1

Z Historia Wisły

1946.07.28, Klasy A, 7. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18:00, niedziela
Wisła Kraków 4:1 (2:1) Tarnovia
widzów: 8.000
sędzia: Michalik
Bramki

Artur Woźniak (k)
Artur Woźniak
Artur Woźniak 46'
Tadeusz Legutko 76'
0:1
1:1
2:1
3:1
4:1
33' Pirych/Roik III




Wisła Kraków
Jerzy Jurowicz
Stanisław Flanek
Tadeusz Legutko
Michał Filek
Adam Wapiennik?
Władysław Filek
Kazimierz Cisowski
Artur Woźniak
Władysław Giergiel
Mieczysław Gracz
Wiktor Cholewa
Tarnovia
Dwuraźny
Antoni Barwiński
Pomykała
Roik II
Kozioł
Kapusta
Binek
Kokoszka
Pyrich II
Roik III
Pyrich I

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

Przegląd Sportowy. R. 2, 1946, nr 33

KRAKÓW, 28.7, teł. wł. Wisła — Tarnovia 4:1 (2:1). Około 4.000 widzów tarnowskich zjechało do Krakowa na mecz Wisła — Tarnovia, która w razie zwycięstwa utrzymałaby się w dalszym ciągu na czele tabeli, Wisła, która we wszystkich dotychczasowych spotkaniach nie straciła żadnego punktu dzisiejszym zwycięstwem nad Tarnovią, wysunęła się na czoło tabeli, mając po 7 meczach 14 zdobytych mistrzowskich punktów, stosunek bramek 33:8. Zwycięzcy rozegrali jeden z najlepszych meczów sezonu i oprócz bardzo słabego Cisowskiego na lewym skrzydle i Cholewy na prawym łączniku, wszyscy stanęli na b. dobrym poziomie. Najlepszym na boisku był Artur, strzelec 3 pod rząd bramek.

Tarnowianom wystarczyły siły tylko na pół godziny. W tym okresie górowali goście zaciętością i ambicją. Po upływie 30 minut gry uzyskali prowadzenie ze strzału Pirycha, lecz było to wszystko na co ich było stać. Wisła przeważała w pierwszym rzędzie przygotowaniem kondycyjnym, a dalej szybkością i techniką. Wyrównanie zdobyli krakowianie z rzutu karnego. Strzelcem był Artur, który w 4 minuty później uzyskał drugą bramkę, ustalając wynik do przerwy. Utrzymywał się on do 26 minuty gry drugiej połowy. Wówczas dopiero Legutko środkowy pomocnik daleka bombą z 30 metrów zmusił brak cd

Echo Krakowa. 1946, nr 138 (30 VII)

Wisła—Tarnovia 4:1 (2:1) Do decydującego o mistrzostwie grupy meczu wystawiły obydwa kluby pełne składy, które przedstawiały się następująco:

Wisła: Jurowicz, Flanek, Filek I, Filek II, lekutko, Wapiennik I, Cisowski, Gracz, Artur, Cholewa i Giergiel.

Tarnovia: Dwuraźny, Barwiński, Pomykała, Roik II, Kozioł, Kapusta, Binek, Kokoszka, Pyrich II, Roik III i Pyrich I.

Po różnie komentowanym zwycięstwie nad Dębnickim — Wisła potwierdziła powolny powrót do formy, bijąc zdecydowanie najgroźniejszego rywala w swej grupie. Do przerwy nie wszystko jeszcze było w porządku, szczególnie „w linii ataku. Po przerwie >, natomiast zagrała Wisła we wszystkich liniach na poziomie, deklasując przeciwnika. Filek II, Wapiennik, a przede wszystkim Legutko w pomocy stanowili po przerwie dla ataku Tarnovii zaporę nie do przebycia i zaimponowali przede wszystkim kondycją i startem. Za nimi obrona niewiele już miała do roboty, a Jurowicz w bramce był rzadko zatrudnianym. Atak rozegrał się dopiero po przerwie i wtedy zademonstrował wiele pięknych zagrań i strzałów.

Tarnovia nie chciała być przeciwnikiem łatwym. W bramce Dwuraźny, mimo kilku błędów, wykazał talent bramkarski pierwszej klasy, broniąc wiele i w pięknym stylu. Był on najsilniejszym punktem drużyny. Obrona i pomoc niewiele ustępowała tym samym liniom przeciwnika, jeśli chodzi o kondycję i pracę destruktywną.

Nie było mowy natomiast o jakiejś konstruktywnej myśli — podania do przodu były kompromitujące niecelne i pod tym względem przeciwnik był o kilka klas lepszy, linie te wyróżnić trzeba jednak za skrajną ambicję i ogromny wkład wysiłku. Atak, o którym się wiele w Krakowie słyszało zawiódł zupełnie i jedynie do przerwy można było w tej linii zauważyć przebłyski umiejętności. Po przerwie, kiedy brakło sił — nie istniał na boisku.

Mimo upalnej pogody tempo gry dość ostre.

Słupek i poprzeczka idą w pomoc Dwuraźnemu, a za chwilę Jurowicz z trudem broni główkę Rojka II. Także wspaniały voley Roika III nie trafia do bramki, a po przeciwnej stronie Gracz sam na sam z bramkarzem strzela ostro w jego ręce. Napięcie na widowni rośnie. Wisła jest częściej w ataku, ale strzały są niecelne, a Dwuraźny broni pewnie. Pierwszy jego błąd — źle obliczony wybieg — naprawia Barwiński, broniąc głową za linii bramkowej. Lepiej wykorzystuje okazję Roik III, przechodzi Flanka i strzela nieuchronnie. Bramkę tę przyjmuje liczna wycieczka Tarnowian z entuzjazmem. Zdopingowana niepowodzeniem Wisła atakuje ostro, lecz pechowy słupek znowu stoi na przeszkodzie w uzyskaniu bramki, a piękną główkę Cholewy równie pięknie broni Dwuraźny. Zdenerwowani napastnicy Wisły często wybiegają na pozycję spaloną, co wyłapuje doskonały sędzia ob. Michalik.

Zawodnicy Wisły w podobnych wypadkach muszą się oduczyć niesłusznych protestów. W pewnym momencie po ostrym strzale Artura — Barwiński chce zastąpić bramkarza i broni rękoma.

Rzut karny pewnie egzekwuje Artur. Pod koniec pierwszej połowy znowu Artur wykorzystuje podanie Cisowskiego i strzela drugą bramkę.

Już w pierwszej minucie po przerwie Artur przejmuje prostopadłe podanie Gracza i pięknym, ostrym strzałem podwyższa wynik na 3:1. Atak Tarnovii traci wszystkie piłki, natomiast ta sama linia Wisły bombarduje bez przerwy bramkę Dwuraźnego. Broni on wiele i zawsze jest tam gdzie potrzeba. W 14-tej minucie do wypuszczonej piłki biegną Dwuraźny i Gracz. Gracz jest szybszy, mija bramkarza i... nie trafia do pustej bramki. Sędzia wyłapuje znowu spalone napastników Wisły, którzy znowu niesłusznie, protestują. W tej części meczu wspaniale gra pomoc Wisły. Wygrywa ona wszystkie pojedynki i ustawicznie pcha atak własny naprzód. Dwoi się i troi Dwuraźny w bramce i nie chce skapitulować. Broni on wiele, a parada przy obronie główki Cholewy a za chwilę niesłychanie silnej bomby Giergiela wystawi mu najlepsze świadectwo.

Dopiero w 31-ej minucie Legutko podprowadza piłkę i decyduje się na strzał. Wspaniałą plasowaną bombą ustala on wynik 4:1. Końcowe wysiłki Wisły rozbijają się o zdecydowaną postawę formacji defensywnych Tarnovii i wynik nie ulega zmianie.

Widzów ok. 8.000.

Sędziował wzorowo ob. Michalik. AG

„Start” z 1946.07.25.

Zawody o mistrzostwo klasy "A" K.O.Z.P.N.
w niedzielę 28. VII.
Tarnovia - Wisła, Pocz. o godz 18-tej
Poprzedzi mecz jun.: Tarnovia - Groble

„Start” z 1946.07.30.

Wisła o klasę lepsza
Wisła - Tarnovia 4:1 (2:1)
Kilka tysięcy sympatyków Ternovii przybyło do Krakowa na mecz drużyny tarnowskiej przeciw Wiśle, którego wynik miał decydować o pierwszym miejscu w tabeli. Sympatycy dotychczasowego leadera, Tarnovii, przeżywali wczoraj na boisku Wisły chwile górne i chmurne. Ich pupil ruszył bowiem do ataku z impetem i zagrał przez 30 minut bardzo dobrze, stanowiąc w tym okresie równorzędnego przeciwnika dla Wisły. Wysiłki swoje ukoronował zespół Tamovii zdobyciem prowadzenia w 33 minucie gry, którym jednak cieszył się niedługo. I tu od razu przystępujemy do charakterystyki drużyn. Wbrew tradycji zaczniemy od pokonanych. Dowodom klasy i wartości zespołu jest nie fragment, choćby nawet półgodzinny gry, lecz jej pełne 90 minut. Na tak długo nie starczył sil zawodnikom Tarnovii toteż „zarżnięci" własnym tempem ujawnili później cały szereg swych minusów, jak: brak szybkości i startu, luki w przygotowaniu technicznym oraz przerost „indywidualizmu" kosztom zespołowości. To wystarczyło, by mająca swój dobry dzień Wisła bez większego wysiłku odniosła przekonywujące zwycięstwo, znajdując pod koniec meczu, dość czasu i sposobności na solowe czy zespołowe popisy, To jeszcze bardziej zdyskredytowało drużynę tarnowską, o której krążą słuchy, że u siebie nie jest do pokonania i która w Krakowie także zdołała uzyskać cenne punkty mistrzowskie (Podgórze, Groble).
Z jedenastki tarnowskiej na podstawie meczu z Wisłą pierwsze miejsce należy się bramkarzowi, Dwuraźnemu. Obronił on w sposób kapitalny szereg groźnych strzałów napastników Wisły, zdradzając niepośledni talent i rutynę. Z obrońców lepszym bezsprzecznie był Barwiński, choć i jemu zdarzył się „kiks" od czasu do czasu. Zawiodła zupełnie natomiast pomoc Tarnovii. Przy szybkich, technicznie bardzo wysoko postawionych napastnikach Wisły pomocnicy Tamovii czynili wrażenie ociężałych i całkiem „wypompowanych": przegrywali oni z reguły pojedynki w startach, a podania do ataku były bez adresu.
W napadzie tarnowskim wysiłki i chęci nie szły w parze z umiejętnościami a nawet z jakąś myślą przewodnią. Z początku próbowano gry zespołowej, później i przebojów i zaskakujących strzałów, by wreszcie osiąść całkiem „na laurach" i przez przeciąg 45 minut drugiej połowy zaledwie 2 razy (niegroźnie zresztą) zatrudnić Jurewicza. Trudno nam także pochwalić kierownictwo Tarnovii za przegrupowania po przerwie, w wyniku których widzieliśmy Kokoszkę w obronie czy to miało być wzmocnienie defensywy czy ofensywy?
W zwycięskiej drużynie Wisły, która dotąd me znalazła sobie równej w mistrzostwie, na plan pierwszy wybili się: Artur i Flanek. Pierwszy był w całym tego słowa znaczeniu wodzem ofensywy — drugi ostoją defensywy. Zalety Artura są już znane ogółowi, trudno więc ciągle powtarzać, wystarczy jednak powiedzieć, że sympatycy przeciwnego obozu nie mieli słów zachwytu dla pełnej wysokiej techniki gry środkowego napastnika Wisły. Wymieniając tych dwóch piłkarzy drużyny czerwonych nie mamy bynajmniej zamiaru umniejszyć zalet czy zasług pozostałych z doskonały Legutką, Graczem, Wapiennikiem, bracmi Filkami, itd., na których tło odbija tym jaskrawiej dziwna niezaradność Lisowskiego i najsłabszego wśród Wiślaków Cholewy, który przy stanie 1:0 dla przeciwnika przestrzelił z odległości 2 m od bramki.
W pierwszej części zawodów Wisła grała z niesłychanym pechem; trzechkrotnie poprzeczka a raz słupek bramkowy wyręczyły bramkarza Tarnowian w obronie bramki. Toteż z chwilą gdy Tarnovia zdobyła prowadzenie ze strzału środkowego napastnika, Pirycha, znaleźli się wówczas tacy, którzy widzieli w Tarnovii zwycięzcę spotkania. Nie mogło być o tym mowy, jeżeli porównało się oba walczące zespoły. Wisła była — mimo morderczego tempa pierwszych minut gry i impetu przeciwnika — zupełnie świeżą, a każdy z jej zawodników, oprócz Cholewy i Cisowskiego przewyższał swoje vis-a-vis z tym, że Dwuraźny w wielu wypadkach dorównywał Jurewiczowi. Rychło więc zacieśnili czerwoni coraz więcej krąg wokół bramki przeciwnika i doprowadzili do wyrównanie z rzutu karnego (za rękę na linii bramkowej) przez Artura, który po dalszych 4 minutach gry ostrym strzałem zdobył drugą bramkę, ustalając wynik do przerwy. Zaraz po przerwie tenże sam gracz, wyzyskawszy nieuwagą obrońców i sędziego (offside), strzelił wspaniałą trzecią bramkę, która rozstrzygnęła już o losach spotkania i spowodowała, że, niezmuszeni do wysiłku — napastnicy Wisły zaczęli więcej grać dla efektu niż dla efektywnego rezultatu. „Rozsierdziło"' to Legitkę, który w 31 min. drugiej połowy strzelił istną „atomówkę" z odległości przeszło 30 m. Nie udało się tego natomiast Giergielowi, który strzelał kilkakroć b. groźnie w kierunku bramki Tarnovii — tak, że mimo dużej przewagi pod koniec meczu tylko 4 bramki zawieźli „rozżaleni" kibice tarnowscy na kilkunastu autach do swego rodzinnego miasta. Pocieszają się oni jednak, że Tarnovii uda się w ostatnim meczu mistrzowskim pokonać Wisłę na swoim terenie.
Doskonałym sędzią był Michalik.


Sport: tygodnik. 1946, nr 50

1946.07.29

Wisła -Tarnovia 4:1 Kraków, Jako clou obecnych mistrzostw kl. A odbyło się pierwsze spot kanie tych dwóch zespołów zakończone zasłużonym zwycięstwem gospodarzy.

Wisła mecz ten zagrała wprost koncertowo. Najlepszym graczem na boisku był Artur, który strzelił 3 bramki dla Wisły. Czwartą bramkę dla czerwonych wspaniałą bombą z 40 m uzyskał Legutko. Honorowy punkt dla Tarnovii zdobył Pizych w 33 min. pierwszej połowy.



Sportowiec Ilustrowany 1946-07-29

‎‎‎

WISŁA — TARNOVIA 4 :1 (2:1) Zwycięstwo Wisły zasłużone, chociaż Tarnovia, która braki techniczne nadrabiała szybkością, do przerwy by ła równorzędnym przeciwnikiem. Bramki dla Wisły zdobyli Artur 3 i Legutko 1, dla Tarnovii — Wych. Wisła prowadzi w swojej grupie 14 punktami przy 7 grach, stosunek bramek 33 : 8.