1946.09.29 Wisła Kraków - Polonia Warszawa 2:3

Z Historia Wisły

1946.09.29, 2. eliminacje MP, Kraków, Stadion Wisły, 16:00, niedziela
Wisła Kraków 2:3 (1:2) Polonia Warszawa
widzów: 15.000
sędzia: Gruszka z Katowic
Bramki
Mieczysław Gracz (k) 31'


Kazimierz Cisowski 71'

1:0
1:1
1:2
2:2
2:3

38' Zygmunt Ochmański
43' Jerzy Szularz

89' Jerzy Szularz
Wisła Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Tadeusz Kubik
Tadeusz Legutko
Stanisław Flanek
Adam Wapiennik
Jan Wapiennik
Władysław Giergiel
Mieczysław Gracz
Zbigniew Jaskowski
Eugeniusz Wandas
Kazimierz Cisowski

trener: Jan Kotlarczyk
Polonia Warszawa
2-3-5
Henryk Borucz
Władysław Szczepaniak
Zdzisław Gierwatowski
Jerzy Fronczak
Edward Brzozowski
Zygmunt Przygoda
Henryk Przepiórka
Antoni Wołosz
Tadeusz Świcarz
Jerzy Szularz
Zygmunt Ochmański

trener: Stanisław Maszner

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Południa. 1946, nr 201 (1 X)

Polonia-Wisła 3:2 (2:1)

Absurdalny system rozgrywek piłkarskich znalazł swój jaskrawy wyraz.

Przypadek — jakże często wszechwładny pan na boisku — sprawił, że TS Wisła, a z nią najsilniejszy w Polsce—piłkarski okręg krakowski został wyeliminowany z dalszych rozgrywek mistrzowskich.

Po tragicznym przebiegu spotkania szczęśliwe zwycięstwo odniosła Polonia, zdobywając rozstrzygającą bramkę w przedostatniej minucie gry.

Wisła zawiodła nie tylko swoich zwolenników. W puli finałowej rozgrywek okręgowych zdystansowała groźnego swego rywala Cracovię, w sposób zupełnie nieprzekonywujący — dzięki wybitnie sprzyjającym a nie koniecznie przypadkowym okolicznościom. Sądziliśmy jednak, że dobrze się stało, iż Wisła rozporządzająca silniejszymi rezerwami będzie lepiej reprezentować okręg krakowski, od zdekompletowanej kontuzjami (Bobula, Rożankowski I) i dyskwalifikacjami (Gędłek) — Cracovii.

Zawiedliśmy się jednak wraz z zaprzysiężonymi zwolennikami czerwonych.

Wiśle nie dopisała przede wszystkim linia ataku, na którą najwięcej można było liczyć. Giergiel, tylko przez 45 min. zagrał na normalnym poziomie. Po przerwie opadł z sił i przestał być istotną groźbą dla bramki Borucza. Respekt przed Szczepaniakiem zabił w nim wiarę w swoje możliwości, — mimo, że rozporządzał atutem wyrównującym szanse pojedynków — szybkością. Poza nim zadowolić mógł jeszcze Cisowski zwrotny — szybki, i... strzelec jednej z bramek. Trójka środkowa ataku musi wziąć na siebie lwią część odpowiedzialności za przegraną. Wystarczy powiedzieć, że przez 40 min. zdecydowanej przewagi w pierwszej części. gry jedyna bramka padła... z wątpliwego karnego. Brak bramko-strzelnego Cholewy dał się w tej linii wyraźnie odczuć. Przesunięcie Flanka do ataku wzmocniło wprawdzie te linię, ale popełniono błąd, że przy stanie 2:2 nie powrócił na swoją pozycję, aby wynik utrzymać do momentu dogrywki W pomocy słabiej niż zwykle zagrał Legutko, natomiast starszy Wapiennik miał bardzo dobre momenty.

Trójka obronna Wisły, o ustalonej renomie nie wytrzymała nerwowego napięcia meczu i były momenty, że całkowicie straciła głowę. Dość spora część odpowiedzialności za przegraną spada solidarnie na wszystkich trzech zawodników, bo nawet Flanek obniżył na tym meczu swój lot.

Polonia o klasę słabsza, w polu wygrała mecz dzięki imponującej dyspozycji strzałowej Szularza, brawurowej postawie Borucza w bramce i przysłowiowemu łutowi szczęścia.

Podkreślić trzeba wspaniałe morale drużyny, grającej przeciw lepszemu przeciwnikowi, na obcym terenie, przy obcej publiczności, a do przerwy nawet przeciwko arbitrowi spotkania. Prawda, — że drużyna warszawska, stojąc według wszelkich rachub ludzkich na straconej pozycji, mniej wkładała do gry — nerwów.

Borucz bronił dzielnie i z niesamowitym szczęściem, bo dwukrotnie przyszła mu z pomocą poprzeczka.

Szczepaniak i Giewartowski w sumie —przewyższali tę samą linię u Wisły. W pomocy wybijał się ponad poziom Brzozowski, a boczni Frączak i Przygoda walczyli twardo i ofiarnie. W ataku bojowy i zadęty Ochmaski sprawiał najwięcej kłopotu tyłom Wisły, a dyspozycja strzałowa jego sąsiada Szularza zadecydowała o wyniku spotkania. Swicarz mniej widoczny walczył ofiarnie i potrafił wygrać sporo pojedynków z Legutką. Prawa strona Wołosz Przepióra dużo słabsza.

Przebieg gry. Wisła z miejsca opanowuje boisko i przeprowadza szereg groźnych ataków. Giergiel jest ustawicznie zatrudniony, centruje wiele i dobrze, jednak trójka środkowa nie potrafi wykorzystać doskonałych sytuacji. Wadas strzela za lekko, a Jackowski spóźnia się o ułamek sekundy do doskonale przez Cisowskiego wyłożonej piłki.

Dopiero po 15-łtu minutach przeprowadza Polonia pierwszy groźniejszy atak, ale strzał Szularza broni Jurowicz W następnej minucie Wandas strzela ostro, lecz Borucz wyłapuje podbitą przez siebie na poprzeczkę piłkę i robiąc pełny obrót wykopuj e ją w pole.

Na widowni zażarte dyskusje na temat czy piłka przeszła linię bramkową.

Po centrze Giergiela Gracz główkuje, lecz piłka trafia w słupek. Za chwilę znowu Giergiel wykłada piłkę Graczowi, lecz na zmianę poprzeczka przychodzi Boruczowi z pomocą, a dobicie Legutki przechodzi obok słupka. W 25-tej minucie Jurowicz jest po raz drugi zatrudniony interweniując na przedpolu. Po kilku minutach trzeci atak Polonii kończy się strzałem w aut. W 30-tej min. Flanek stopuje piłkę ręką na polu karnym, czego sędzia nie Chce widzieć, natomiast w minutę później za niegroźny faul na polu karnym po przeciwnej stronie zarządza rzut kamy, który PEWNIE EGZEKWUJE GRACZ.

Przez kilka dalszych minut Wisła bez przerwy oblega bramkę Borucza, jednak bez wyniku.

Natomiast wypad Przepióry w 40-tej minucie kończy się centrą, którą Szularz przerzuca głową do Ochmańskiego, a ten z bliskiej odległości STRZELA NIEUCHRONNIE I WYRÓWNUJE.

Zryw Polonii przynosi kilka groźnych sytuacji pod bramką Wisły.

W 44-tej minucie Szularz wygrywa bieg i z najbliższej odległości strzela obok napróżno interweniującego Jurowicza.

POLONIA PROWADZI 2:1.

Po zmianie pól sytuacja nie wiele się zmienia. Wisła jest dalej w przewadze, lecz dobre dośrodkowania Cisowskiego i Giergiela mijają bez rezultatu.

W 13-tej min. obserwujemy znowu groźny wypad Ochmańskiego, lecz strzał jego z odległości 10-ciu m broni piękną nakrywką Jurowicz. Z kolei Cisowski przebija się przez obronę, strzela ostro, ale Borucz broni fenomenalną paradą. Polonia znowu zdobywa się na zryw i silnie zagraża bramce Wisły, po czym czerwoni przechodzą znowu do ataku. Cisowski jest teraz lepiej wyzyskany, lecz podania jego marnuje trójka środkowa, a nieliczne strzały wyłapuje pewnie Borucz. Flanek przechodzi do ataku i mecz przybiera coraz bardziej tragiczny obrót. Huraganowe ataki Wisły przynoszą wreszcie rezultat, Cisowski doskonale wystawiony przez Gracza podciąga i ostrym strzałem WYRÓWNUJE.

Wisła dopingowana przez publiczność zdobywa się na olbrzymi wysiłek i atakuje zawzięcie. Jedyny wypad Ochmańskiego wyjaśnia Kubik, po czym raid Flanka zakończony słabym strzałem likwiduje Borucz. Coraz częściej Polonia przeprowadza lewą stroną groźne wypady, a dzięki brakowi Flanka w obronie dochodzi często do zamieszania pod bramką Wisły.

Ostatnim tchem Wisła stara się rozstrzygnąć mecz. Niebezpieczną centrę Cisowskiego Borucz piąstkuje w pole, a za chwilę z trudem wybija strzał Cisowskiego i rzucając się w przeciwny róg bramki, wyłapuje dobicie Gracza.

Zdaje się już, że wynik nie ulegnie zmianie i trzeba będzie grę przedłużyć, tymczasem w przedostatniej minucie po wypadzie Ochmańskiego Szularz dochodzi do piłki i celnym dolnym strzałem ROZSTRZYGA MECZ.

Naturalnie, że nie było już mowy o wyrównaniu.

Publiczności ponad 15 tys.

Sędzia ob. Gruszka (Śląsk) sędziował ten mecz słabo, choć omyłki jego odczuły obydwie drużyny mniej więcej w równym stopniu. Do przerwy bowiem częściej ostrze ich zwracało się przeciw Polonii, po pauzie przeciw Wiśle.

A. G.

"Start" z 1946.09.27

Stadion Wisły
W niedzielę 29 września 1946
Zawody o mistrzostwo Polski
POLONIA (Warszawa) – WISŁA
Początek o godzinie 16-tej
Poprzedzi mecz juniorów Podgórze-Wisła

„Dziennik Polski” z 1946.09.30

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=16573

Polonia - Wisła 3:2 (2:1)
Wisła wyeliminowana z rozgrywek o mistrzostwo Polski

Ponad 30.000 widzów przyglądało się eliminacyjnej rozgrywce, ładnej, na wysokim poziomie stojącej, ale mało skutecznej grze Wisły przeciwstawiła Polonia ambitną i ofiarną -grę, która przy szczęściu, jakie sprzyjało dziś drużynie stołecznej, dała jej cenne zwycięstwo.

Obie drużyny wystąpiły w osłabionych składach. Składy drużyn: Polonia: Borucz, Szczepaniak, Gierwatowski, Wołosz, Brzozowski, Fronczak, Przygocki, Przepiórka, Świcarz, Szularz, Ochmański.

Wisła: Jurowicz, Flamek, Kubik, Legutko, bracia Wapiennicy, Giergiel, Gracz, Jackowski, Wandas, Cisowski.

Pierwsze minuty gry przynoszą próbne ataki Polonii głównie lewą stroną, która wykazuje dobre opanowanie piłki i ciąg na bramkę przeciwnika. Wisła przejmuje inicjatywę, a pierwsze wkroczenia Szczepaniaka i Gierwatowskiego zdecydowanie wyjaśniają sytuację. Cisowski mając słabego przeciwnika wyzyskuje swoją szybkość i dobrymi podaniami zagraża często. Bramkarz Polonii Borucz broni kilka ostrych strzałów, a poprzeczka pomaga mu dwukrotnie w obronie bramki.
Po 15-tu minutach gry rozpoczyna się oblężenie bramki gości. Polonia, mimo, że zanosi się na wysoką porażkę, dąży do utrzymania otwartej gry i przeprowadza sporadyczne wypady, głównie lewą stroną: Ochmański, Szularz.
Ataki Wisły przechodzą pomoc Polonii bez trudności. 32-ga minuta gry przynosi nieoczekiwane rozstrzygniecie sędziego Gruszki, który po upadku napastnika Wisły zarządza rzut karny dla Wisły, zamieniony przez Gracza w bramkę. Polonia nie załamuje się i atakuje groźnymi wypadami. W 37 min. Ochmański otrzymuje górne podanie, które spokojnie zatrzymuje i strzela pod ostrym kątem, zdobywając bramkę. Zachęcona sukcesem przeprowadza Polonia kilka ataków, które ze względu na słabą grę Kubika, stają się coraz niebezpieczniejsze. Nieporozumienie między obrońcami Wisły wyzyskuje w 44-ej minucie gry Szularz i strzela drugą bramkę.

Po przerwie Wisła dążąc do wyrównania przeprowadza szereg ataków. Walka o piłkę staje się coraz ostrzejszą i często przekracza dozwolone ramy, czego sędzia nie zauważa. Wisła przestawia drużynę. Flanek gra w ataku na miejscu młodego Jackowskiego, w obronie gra Wapiennik. Dopiero 27-ma minuta gry przynosi drugą bramkę dla Wisły, którą zdobywa Cisowski z podania Gracza. Napięcie na widowni dochodzi do szczytu, bo mecz nie może skończyć się wynikiem nierozstrzygniętym. Obie drużyny zdają sobie sprawę, że bramka, jaka padnie, rozstrzygnie o dalszym udziale w grach o mistrzostwo Polski. W 33-ej minucie Ochmański jest bliski zdobycia bramki, a Flanek ma okazję do strzału, który mu się nie udaje. Atak Polonii wyjaśnia w beznadziejnej sytuacji Kubik. Jurowicz broni nerwowo i niepewnie. W 40-ej minucie Cisowski po przejściu obrony strzela z bliska, ale trafia w bramkarza i piłka odbita od niego toczy się w kierunku nadbiegającego Giergiela, którego uprzedza Gracz i strzela słabo w ręce bramkarza. Znów Giergiel ma okazję do strzału, ale niezdecydowanie zwleka i traci piłkę. Gra dobiega do końca, sędzia spogląda na zegarek, jest 44-ta minuta gry.
Polonia przeprowadza atak i Szularz strzela w ostatniej minucie zwycięską bramkę.
Sędziował słabo ob. Gruszka, krzywdząc swymi rozstrzygnięciami gości.

"Przegląd Sportowy" z 1947.01.02

Ciężka droga do zaszczytnego tytułu

Jak Polonia zdobyła mistrzostwo Polski

(...)W rozgrywkach międzyokręgowych eliminacyjnych Polonia wylosowała również pechowo. Poza słabym Ogniskiem z Siedlec, z którym uporała się łatwo (5:0), trafiła odrazu na Wisłę uchodzącą wówczas za najlepszą drużynę w kraju. W sukces "czarnych koszul" w Krakowie nikt poza oczywiście jej kilku kibicami nie wierzył. Przeciwko krakowskiej szkole techniki i spokoju, stanęła warszawska fantazja, improwizacja , szybkość i ambicja. W decydującej chwili zwyciężyła ambicja i Polonia przeszła najcięższą przeszkodę w drodze do mistrzostwa.(...)

"Start" z 1946.10.01

Ciekawostki

  • Część dochodów z tego meczu, przeznaczona została na odbudowę Warszawy

Wspomnienia

Jerzy Jurowicz

W kolejnym spotkaniu mistrzowskim Wisła przegrała nieoczekiwanie ze stołeczną Polonią. O naszej porażce zadecydowała ostatnia minuta gry. Przez długi okres zawodów przy naszej przewadze w polu utrzymywał się wynik remisowy 2:2. Ale gdy wskazówka zegara muskała już cyfrę 45 daleki przerzut piłki wywołał zamieszanie na naszym polu karnym. Zdezorientowany kotłowaniną, nie mogąc w gęstwinie nóg odszukać piłki, ani się spostrzegłem, kiedy ta znalazła się w mej bramce. W wyrównaniu nie mogło być już mowy. Pozostało zaledwie tyle czasu, by zacząć grę od środka. Końcowy gwizdek sędziego oznaczał, że w finale mistrzostw Polski nie będzie tym roku reprezentanta Krakowa. Było to srogim zawodem dla licznych w naszym mieście entuzjastów futbolu. Poziom krakowskiego piłkarstwa był bowiem wówczas niewątpliwie wysoki. Reprezentacja Krakowa zdobyła puchar im. Kałuży, dwa czołowi zawodnicy klubów krakowskich – Gracz i Parpan – zostali przez PZPN zgłoszeni jako kandydaci do reprezentacji Kontynentu na mecz przeciwko Anglii.

Źródło: Jerzy Jurowicz, Pamiętniki