1946.11.12 Wisła Kraków - Honvéd Budapeszt 2:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 11:42, 3 lip 2022; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1946.11.12, mecz towarzyski, Kraków, Stadion Cracovii, 14:00
Wisła Kraków 2:0 (2:0) Kispest Budapeszt
widzów:
sędzia:
Bramki
Mieczysław Gracz 57'
Wiktor Cholewa 79'
1:0
2:0
Wisła Kraków
2-3-5
Jerzy Jurowicz (W)
Gendłek (C)
Stanisław Flanek (W)
Jabłoński I (C)
Parpan (C)
Adam Wapiennik (W)
Kazimierz Cisowski (W)
Wiktor Cholewa (W)
Artur Woźniak (W)
Mieczysław Gracz (W)
Różankowski I (C)

trener: Jan Kotlarczyk
Kispest Budapeszt

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Południa. 1946, nr 245 (14 XI)

Mimo powszedniego dnia, 12 tys. widzów zapełniło widownię stadionu Cracovii, aby po raz drugi emocjonować się walką dwóch godnych siebie rywali. Po meczu niedzielnym niewielu jednak było takich, którzy by liczyli na wygraną lub chociaż na remis. Trzeba na wstępie stwierdzić, że w sumie górują Węgrzy nad naszymi piłkarzami tak technicznie jak i taktycznie, a w momentach decydujących potrafią pojedynek szybkości wygrać.

I jeśli mimo to drużyna nasza zwyciężyła, to tylko dzięki temu, że cała jedenastki wydźwignęła się na najwyższe chyba wyżyny ambicji i ofiarności. Zawodnik, który stracił piłkę rzucał się natychmiast w wir walki, aby ją odzyskać. Nie dawano przeciwnikowi chwili do zastanowienia się i rozglądnięcia. Zajadła walka o każdą, nawet beznadziejną piłkę toczyła się aż do końcowego gwizdka. Niesłychanie szybkie tempo nie słabło nawet na chwilę. Kolejne fale ataków obu stron, przeprowadzanych z błyskawiczną szybkością, moc sytuacyj podbramkowych, entuzjazmowały widownię do ostatnich granic. W sumie nastrój i temperatura wielkiego wydarzenia sportowego.

Węgrzy wystąpili do tego meczu w identycznym składzie jak w niedzielę, natomiast team przedstawiał się następująco:

Rybicki, Flanek, Gędłek, Jabłoński I, Legutko, Wapiennik, Różankowski I, Gracz, Artur, Cholewa i Cisowski.

Po przerwie w miejsce Artura, po odpowiednich przesunięciach, zagrał Kłeczka.

KISS—RYBICKI Kiss zademonstrował kilka tak pięknych parad powietrznych, że sylwetka jego pozostanie na długo w pamięci najwybredniejszych choćby miłośników piłki nożnej. Na tym tle, Rybickiemu, pracującemu bez wytchnienia, bezustannie bombardowanemu w bramce, a broniącemu odważnie i ofiarnie w najtrudniejszych sytuacjach, trzeba zapisać na konto lwią część zasługi zwycięstwa.

Wspaniała postawa naszych zawodników, — Pojedynek bramkarzy. — Ambicja zwyciężyła technikę to dla niego na pewno jeden z najlepszych meczów w życiu.

OBROŃCY Żywiołowy, mrówczo pracowity i zacięty Flanek, wraz z rozważnie I spokojnie grającym Gędłkiem, stanowią znakomitą parę obrońców, — której suma wartości przewyższa tę samą linię u Węgrów. I dla nich mecz ten będzie miłym wspomnieniem.

POMOC Wszyscy trzej pomocnicy zagrali z taką ambicją i poświęceniem, że wyróżnienie któregokolwiek, — byłoby równoczesnym skrzywdzeniem pozostałych. W trudnej walce z doskonałym atakiem węgierskim wydali wszystkie swe siły.

ATAK W ataku działo się dużo lepiej niż w niedzielę. W tej linii „Szkoci” — Gracz i Różankowski I grali pierwsze skrzypce. Cholewa dostrajał się do nich szybkością i ambicją silnie absorbując Węgrów. Także Cisowski i grający drugą część meczu. Kłeczka wypadli bez porównania lepiej niż w niedzielę. Solidarna praca tej linii walczącej twardo i nieustępliwie dała w efekcie dwie bramki i — piękne zwycięstwo.

PRZEBIEG GRY

Już pierwsze pociągnięcia wywołują gorączkę na widowni. Gracz przerywa się przez obronę i sam na sam z bramkarzem strzela celnie, ale Kiss broni przytomnie. Kilka ataków węgierskich likwiduje pewnie nasza obrona, po czym z kolei pod bramką węgierską robi się gorąco. W dogodnej sytuacji Cholewa miast strzelać, oddaje piłkę do środka, gdzie brak egzekutora. Za chwilę za przewinienie Szalaya dyktuje sędzia rzut karny, ale strzał Artura grzęźnie w rękach Kissa. Węgrzy ostro atakują i uzyskują kilka rogów, jednak nie potrafią przełamać naszej obrony. Po kombinacji z Arturem Różankowski I strzela ostro, — Kiss jak kot śmiga w powietrzu i broni. A kiedy za chwilę bombę Jabłońskiego I paruje w podobny sposób, zdaje się, że strzelić Kissowi bramkę jest niepodobieństwem, Węgrzy uzyskują dość silną przewagę, atakują bez przerwy i bramka zdaje się wisieć w powietrzu. Rybicki Ha pełne ręce roboty. Broni kolejno strzały Beresa, Budaiego i Zalaya i wyłapuje kilka dośrodkowań.

Powoli drużyna krakowska otrząsa się z przewagi. Błyskawiczne kolejne ataki obu stron składają się na obraz pięknej gry żywo oklaskiwanej przez widownię. Końcowe minuty pierwszej części gry znów należą do Krakowian. W czterdziestej minucie szybki Cholewa wygrywa pojedynek z Kissem, ale podania jego nie ma kto dobić. Za chwilę za faul na Graczu, dyktuje sędzia rzut-wolny pośredni z pola karnego, ale podaną piłkę posyła Gracz tuż obok słupka.

Po zmianie pól znów w pierwszych minutach są nasi w ataku, ale centrę Klęczki wyłapuje Kiss. Dwa kolejne ataki Węgrów wyjaśnia Rybicki, broniąc strzały Bozsika i Beresa.

Po okresie gry na środku boiska wyrywa się Cisowski — do centry jego nie zdążyli jednak tak Różankowski jak i Kłeczka. W dziesiątej minucie piąstkuje Rybicki niesłychaną bombę Bozsika, a poprawkę Budaia stopuje Jabłoński. Znowu Rybicki w pięknym stylu likwiduje centrę Babolczaya. Tempo gry wzmaga się coraz więcej. W „dwunastej minucie żywiołowy atak Krakowian przeprowadzony lewą stroną, kończy się ostrym strzałem Różankowskiego I, a odbitą przez Kissa piłkę pakuje nadbiegający Gracz w siatkę. Na widowni wybucha burza entuzjazmu. Fruwają w powietrzu czapki.

Węgrzy za wszelką cenę dążą do wyrównania, ale w zdenerwowaniu podania ich są mniej precyzyjne. — Natomiast atak nasz przeprowadzony prawą stroną o mało nie przynosi drugiej bramki, jednak Gracz z bliskiej odległości przestrzeliwuje. Przez kilka minut znowu przeważają Węgrzy, lecz zdobyte przez nich dwa rogi, przechodzą bez efektu, a groźny przebój Meszarosa likwiduje Rybicki, wybierając mu piłkę spod nóg. Wypady drużyny krakowskiej są coraz niebezpieczniejsze i w pewnym momencie obrońca Szalay naciskany, przez Różankowskiego, podaje do Kissa, który z trudem w pięknym etylu wyłapuje zbyt ostre podanie. W trzydziestej czwartej minucie Gracz sprytnie wykorzystuje powstałą sytuację. Po faulu na nim i gwizdku sędziego ustawia on szybko piłkę, błyskawicznie podaje Cholewie i nim zdezorientowani Węgrzy zrozumieli co się stało, strzał Cholewy grzęźnie w siatce. Powtórny sukces naszej drużyny widownia przyjmuje burzą oklasków.

Od tego momentu przez końcowe 15 minut Węgrzy przeważają zdecydowanie ale dopingowani przez publiczność zawodnicy nasi dwoją się i troją na boisku, zajadle i nieustępliwie walcząc o każdą piłkę. Rzadkie, ale zdecydowane wypady naszego ataku wprowadzają w tyłach Węgrów zamieszanie i coraz częściej uciekają się oni do wykopów na aut. Szalone tempo gry wyczerpuje wreszcie siły zawodników obu drużyn i obydwa ataki nie potrafią się już zdobyć na zdecydowaną akcję. Wreszcie gwizdek sędziego kończy wspaniałą walkę.

Sędziował bardzo dobrze ob. Michalik. A. G.

"Start z 1946.11.11

"Dziennik Polski" z 1946.11.13

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=16832

Węgrzy przegrywają z teamem Wisła—Cracovia 0:2

Przy pięknej, słonecznej pogodzie, w obecności kilkunastu tysięcy widzów, odbył się na boisku Cracovii drugi mecz drużynowy Kispesti z teamem złożonym z zawodników Cracovii i Wisły. Mimo wysokiego kunsztu piłkarskiego, jaki zademonstrowali goście, drużyna krakowska zwyciężyła zasłużenie. Skład teamu krakowskiego: Rybicki, Gędłek, Flanek, Jabłoński, Legutko, Wapiennik, Cisowski, Cholewa, Artur (do przerwy), Gracz, Różankowski i po przerwie Kleczka.

"Start z 1946.11.14

Naprzód: dziennik socjalistyczny : organ WK PPS. 1946, nr 276 - 1946.11.13

Team Cracovia-Wisła bije Kispest 2:0

Ci wszyscy zwolennicy piłki nożnej, którzy byli świadkami wczorajszego spotkania teamu Cracovia—Wisła z FC Kispest opuszczali stadion nie tylko z zadowoleniem z powodu zwycięstwa gospodarzy, ale' także ze względu na dawno nieoglądany u nas poziom piłki nożnej, zademonstrowany przez Węgrów, Drużyna krakowska wygrała mecz, wygrała go — śmiało można stwierdzić —- zasłużenie, bo nie zmarnowała tych dwóch murowanych pozycyj, z których padły decydujące bramki. Krakowianie poza tym strzelali celnie na bramkę Kissa i gdyby nie ten fenomenalny bramkarz, wynik brzmiałby co najmniej 4:0. Ale bezstronnie trzeba przyznać, że Węgrzy pokazali grę w najlepszym wydaniu: szybkością, zgraniem, ustawianiem się do piłki, a nade wszystko taktyką przewyższali gospodarzy, chociaż' z drugiej strony za mało strzelali, co było niemałą zasługą doskonałego Flanka.

NASZA OCENA

Kispest to drużyna grająca zespołowo i poza „człowiekiem z gumy" Kissem, trudno kogoś specjalnie wyróżnić. Chyba obaj obrońcy i lewoskrzydłowy wybili się ponad wyrównany poziom.

W teamie Cracovia—Wisła poza bohaterem spotkania Flankiem na pochwałę zasługuje Rybicki, który ratował swą drużynę w kilku bardzo niebezpiecznych sytuacjach. Gędłek był słabszy niż zwykle i popełnił kilka błędów taktycznych, pomijając już niecelne podania.

Pomoc była najsłabszą częścią drużyny. Jabłoński I zagrał poniżej swej formy i nie mógł utrzymać groźnego i lotnego lewoskrzydłowego gości — Bobolcsay‘a.

Legutko grał właściwie tylko w defenzywie i niedokładnie rozdzielał piłki.

Wapiennik był najlepszy w linii.

Grę ataku krakowskiego trudno ocenić pozytywnie, ale nie można jej także zganić. Linia ta bowiem obok bardzo ładnych zagrań, psuła niejednokrotnie całkiem łatwe do wykorzystania pozycje, w czym szczególnie celowali: Gracz, grający do pauzy Artur i mało pracowity Cholewa. Najsłabszym był Cisowski. Różankowski stanowił najniebezpieczniejszy dla Węgrów punkt ataku, ale zagrał naprawdę dobrze właściwie po przerwie, kiedy to Artura zastąpiono Kleczką, Różankowskiego zaś przesunięto na jego stałą pozycję.

Oceniając wczorajsze spotkanie należy jeszcze nadmienić: że wynik byłby wyższy, gdyby Artur wykorzystał rzut karny, który podyktował doskonały zresztą sędzia ob. Michalik za niewielkie przewinienie obrońcy węgierskiego.

PRZEBIEG GRY

Już w pierwszej minucie następuje niebezpieczna sytuacja pod bramką gości, a mianowicie Heredy wykopuje, pil ka odbija się od pleców pomocnika, Kispestu, przejmuje ją Gracz i strzela, ale Kiss wypiąstkowuje piłkę na róg.

Sytuacje zmieniają się i obie strony atakują, zatrudniając tak obrońców, jak i bramkarzy.

W tym okresie gry lekką przewagę ma drużyna krakowska, mimo niedokładnych podań Legutki i Gracza, którzy grają zbyt nerwowo. W 13 tej minus ii: Różankowski przebija się z piłką przez obronę i z 20 m. odda je ostry strzał na bramkę, który Kiss wyłapuje po fantastycznej wprost robinsonadzie.

Inicjatywę gry przejmują Węgrzy, którzy coraz częściej zagrażają bramce Kubickiego. Ten ostatni wspólnie z Flankiem ratuje w szeregu niebezpiecznych sytuacyj.

W 34-tej minucie znowu Różankowski przebija się z piłką, ale Kiss jest na posterunku. Pod koniec pierwszej połowy gry Węgrzy niepodzielnie panują nad sytuacją.

Po zmianie pól lewa strona ataku, t.. j. Kłeczka i Różankowski raz po raz zagrażają bramce przeciwnika.

W 11-tej MINUCIE PADA PIERWSZA UPRAGNIONA BRAMKA DLA GOSPODARZY. KŁECZKA PODA JE DO RÓZANKOWSKIEGO. T E N OSTATNI STRZELA. KISS RZUCA SIĘ, ODBIJA PIŁĘĘ, ALE DOBRZE USTAWIONY GRACZ Z DWU KROKÓW LOKUJE JA W SIATCE.

W 16-tej minucie Gracz ma znowu okazję do podwyższenia wyniku, ale z kilku kroków przestrzeliwuje. W 23-ej minucie po rzucie rożnym Wapiennik w ostatniej chwili wybija’ pitkę z linii bramkowej w pole.

Około 30-tej minuty przewaga Węgrów jest przygniatająca. Pragną oni bowiem za wszelką cenę wyrównać, ale los chce inaczej: w 31-szej minucie sędzia dyktuje rzut wolny — Gracz podaje do Cholewy i ten z kilku kroków strzela drugą bramkę. Węgrzy protestują, twierdząc, że rzut był wykonany nieprawidłowo, ale sędzia wskazuje na środek boiska. Kraków prowadzi 2:0 i mecz jest właściwie bezapelacyjnie wygrany.

Od tej pory gra toczy się na połowic boiska drużyny krakowskiej, ale wynik pozostaje niezmieniony.

Widzów około 15.000.


Życie Sportowe. R.1, 1946, nr 6 1946.11.11

Po pięknej grze Kispesti zwycięża team Cracovia -Wisła

Bogaty w spotkania międzynarodowe tegoroczny sezon piłkarski Krakowa zamykają Węgrzy. Nieoglądani od 7 lat w Polsce zachowali swój odrębny charakter gry, cechujący drużyny węgierskie. Grę ich opartą na wysokich umiejętnościach technicznych i taktycznych cechuje wspaniałe przygotowanie gimnastyczno-lekkoatletyczne, które u żadnej z oglądanych w tym roku w Krakowie drużyn zagranicznych nie stało na tak wysokim poziomie. Drużyna Kispesti wyrównana we wszystkich liniach bez słabych punktów z kilkoma wybitnymi indywidualnościami piłkarskimi, jak prawy obrońca, bramkarz, lewy łącznik jest zespołem, którego gra może zadowolić najbardziej wybrednych miłośników piłki nożnej. Jedynym brakiem tej drużyny jest słaba dyspozycja strzałowa, która zwłaszcza w pierwszej części gry była uderzająco rażąca.

Czasy w których mecze z Węgrami były dla nas lekcjami footballu, minęły już dawno. Dziś gramy z nimi jak z równymi. Cracovia przeciw Kispesti wystawiła drużynę wzmocnioną trzema zawodnikami Wisły: Flankiem w obronie oraz Graczem i Cisowskim w ataku. W bramce Rybicki, drugim obrońcą był Gędłek, pomoc Jabłoński I., Parpan, Mazur, a atak; środek Różankowski, lewy łącznik Dycjan, lewe skrzydło Kłeczka.

Węgrzy: Kiss, Szalay. Heredl, Bozsik, Patay, Semonyj, Zalay, Bdres, Mesarosz, Buday, Bobolsay.

W pierwszych minutach gry Cracovia próbuje ataków lewą stroną, ale podania do Klęczki czy też Dycjana nie są przez nich wyzyskane. Brak na łączniku Gracza, który cofał się dla wzmocnienia defensywy, utrudniał akcję ta stroną. Z kolei atakują Węgrzy i Rybicki ma okazję do wykazania swej formy. Szybkie, precyzyjne zagrania napastników Kispesti sprawiają dużo zamieszania pod bramką Cracovii Jedynie Parpan już od pierwszej chwili jest na poziomie i szybkością i zdecydowaniem paraliżuje ataki Węgrów, a odebrane piłki podaje dokładnie do ataku. Ataki Węgrów płynne i trudne do rozbicia w środk. części boiska, likwidowane są przeważnie na linii pola karnego przez Parpana, Jabłońskiego I i Flanka. Gędłek, który jeszcze po długiej przerwie nie wrócił do formy, stwarzał często trudne sytuacje. W 24 min. gry Różankowski wysunięty przez Gracza mija obronę, a następnie wygrywa pojedynek z bramkarzem i strzela bramkę, przyjętą entuzjastycznie przez publiczność. Węgrzy zaskoczeni sukcesem Cracovii atakują, ale bezskutecznie.

Po przerwie pierwsze minuty należą do Cracovii. Ataki Węgrów po przerwie zmieniają się — usiłują oni więcej strzelać. Następuje okres przewagi Węgrów j w 17 min. z zamieszania podbramkowego strzela Buday wyrównującą bramkę. Szybka gra na oślizłym boisku daje okazję do nadużywania nieprawidłowej gry ciałem, ale sędzia wkracza zdecydowanie i nie dopuszcza do nieprzepisowej gry.

34 min. przynosi Cracovii okazję do zdobycia bramki. Za odepchnięcie Cisowskiego ręką przez obrońcę strzela wolnego Gracz w kierunku bramki, a nadbiegający Różankowski główkuje z kilku metrów ponad poprzeczką.

Jeden z kilku ataków Węgrów, którzy grają teraz ostro, kończy Bóresz wspaniałym strzałem w górny róg, którego Rybicki nie był w stanie obronić. Cracovia próbuje jeszcze wyrównać, Parpan inicjuje kilka zagrań ataku, ale wynik nie ulega już zmianie i doskonały sędzia zawodów ob.

Seichter kończy piękny mecz.

W drużynie gości najlepszym zawodnikiem był prawy obrońca. W Cracovii Parpan i Rybicki. Publiczności mimo fatalnej pogody około 8.000.


We wtorek 12 bm. o godz. 14 na boisku Cracovii odbędzie się mecz teamu Cracovia-Wisła przeciw Kispesti. W ataku teamu na prawym łączniku grać ma „marnotrawny" syn Wisły Cholewa, a Różankowski na lewym skrzydle. Gracz na środku ataku, Cisowski na prawym skrzydle.

Pomoc: Jabłoński I, Parpan I, Wapiennik I. Obrona: Gędłek, Flanek, w bramce Jurowicz.


Sportowiec. R.2, 1946, nr 49 1946.11.14

Wspaniały sukces Wisły


Wielkie rzesze miłośników sportu piłkarskiego oczekiwały z zainteresowaniem drugiego występu Węgrów w Krakowie, to też na boisku Wisły zgromadziło się ponad 15 tysięcy widzów. AC Kispesti potwierdził swoją wysoką klasę. Spotkanie powyższych drużyn odznaczało się koncertową grą, jakiej widownia krakowska nie widziała od dawna

Już w pierwszym meczu z Cracovią drużyna węgierska zachwyciła wszystkich, wygrywając bez wysiłku. Natomiast na meczu z Wisłą pokazała cały swój kunszt piłkarski, traktując mecz ten poważniej, aniżeli pierwszy. Niestety Węgrzy natrafili tym razem na bardzo dobrze dysponowaną Wisłę, która wzmocniona graczami Cracovii i to: Gędłkiem w obronie, Jabłońskim w pomocy i Różankowskim w ataku — była conajmniej przeciwnikiem równorzędnym. Spotkanie zakończyło się wspaniałym sukcesem Polaków, którzy rozstrzygnęli je na swoją korzyść w stosunku 2:0. O ile w pierwszej części gry goście lekko przeważali, to po; przerwie po przestawieniu Gracza na środek ataku — Wisła zagrała doskonale. — Bramkarz węgierski Kiss broni! fenomenalnie. Jego efektowne i nadzwyczaj pewne parady, były gorąco oklaskiwane. Jednym słowem Kiss zademonstrował w Krakowie, dawno nie widzianą grę bramkarza i tylko dzięki niemu, goście nic zeszli z boiska pokonani w wyższym stosunku. Drużyna Wisły zagrała mecz z dużą ambicją — zwłaszcza po przerwie kiedy atak krakowski często zagrażał bramce Węgrów. Najlepszym z piątki był Gracz, który walcząc o każdą piłkę, bez większego trudu, przechodził pomocników gości. Kierował on po mistrzowsku akcjami, zaś obaj łącznicy popisywali się celnymi i plasowanymi strzałami na bramkę. Bramki dla zwycięzców zdobyli Gracz i Cholewa po jednej.