1947.01.05 Wisła Kraków - Milicyjny KS Gdynia 7:9

Z Historia Wisły

  • 5 stycznia. Drużynowe Mistrzostwa Polski w boksie. Wisła Kraków - Milicyjny KS Gdynia 7:9.
    • w wadze muszej Koba dał się znokautować Sowińskiemu w pierwszej rundzie.
    • w wadze koguciej Budzicki poddał się po pierwszej rundzie Umińskiemu.
    • w wadze piórkowej Marian Gromala wygrał z Antkiewiczem.
    • w wadze lekkiej Dudzik wygrał na punkty z Piechowiczem.
    • w wadze półśredniej Marcin Natkaniec przegrał na punkty z Iwańskim.
    • w wadze średniej Matuła przegrał przez K.O. w drugim starciu Szymankiewiczem.
    • w wadze półciężkiej Stefan Żbik zremisował z Lickiem.
    • w wadze ciężkiej Kazimierz Kolut wygrał na punkty z Szatkowskim.


Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1947, nr 7 (7 I) 298

O mistrzostwo Polski w boksie

Milicyjny KS-TS Wisła 9:7

Gromala (Wisła) bohaterem spotkania

Niedzielne spotkanie bokserskie o drużynowe mistrzostwo Polski w boksie, rozegrane pomiędzy Milicyjnym K. S. z Gdyni, a mistrzem okręgu krakowskiego Wisłą, zgromadziło w sali ośrodka W. F. rekordową ilość widzów.

Po całym szeregu mniej ciekawych spotkań pięściarskich, jakie stoczono na krakowskim ringu, najbliższy okres zapowiada się bezwzględnie ciekawiej.

Pierwszą oznaką wróżącą wszystkim miłośnikom tego sportu, ujrzenie boksu w lepszym wydaniu, był niedzielny występ mistrzowskiego zespołu z Gdyni.

Zgodnie z przewidywaniami, mecz zakończył się zwycięstwem gości.

Milicjanci walczyli przede wszystkim czysto i ambitnie, parli ustawicznie naprzód, w większości nadając ton walkom, pokazali dobrą robotę zarówno w zwarciu, jak i na dystans.

Drużyna Wisły cierpi z powodu braku lekkich wag, a ich przedstawiciele nie przedstawiają nawet materiału, nad którym warto by popracować. Specjalne uznanie należy się Gromali, Natkańców! oraz Kolutowi.

WALKA GROMALI Z ANTKIEWICZEM to spotkanie dwóch godnych siebie pod każdym względem rywali. Gromala rozegrał spotkanie wprost kapitalnie, wykorzystując znakomicie każdą najmniejszą omyłkę przeciwnika, znajdując lukę w jego doskonałej gardzie. Styl i forma, w jakich rozprawił się z naszym reprezentantem, każą wróżyć Gromali jeszcze nie jeden tego rodzaju sukces.

Pogromca Rademachera, Natkaniec, przegrał co prawda swą walkę przez jeden cios, jaki nieopatrznie zainkasował w drugiej rundzie, po którym nie mógł odnaleźć siebie. — Niemniej jednak sympatyczny Wiślak walczył ambitnie do końca i za to należy mu się pochwała.

Przedstawiciel wagi ciężkiej Kolut, robi widoczne postępy, osiągając kolejno niedwuznaczne zwycięstwa.

Z drużyny gości na pierwszy plan wybili się: Sowiński, Antkiewicz, Umiński, oraz Szymankiewicz.

Po wspólnym zaprezentowaniu zawodników, oraz wymianie upominków, pozostają w ringu przedstawiciele wagi muszej Sowiński (MKS)—Koba (Wisła).

”GRA NA JEDNĄ BRAMKĘ” Wicemistrz Polski już w pierwszym starciu roznosi zdeprymowanego Kobę, wysyłając go po kilku ciosach w krainę marzeń. Stan meczu 2:0.

W koguciej Umiński (MKS) stary rutyniarz, zmusza po pierwszym starciu do poddania się zupełnie surowego Budzickiego (Wisła), podwyższając wynik na 4:0.

NAJPIĘKNIEJSZA WALKA DNIA W wadze piórkowej Antkiewicz stoczył najpiękniejszą walkę z Gromalą. Pierwsze chwile mijają na wzajemnym badaniu się. Antkiewicz pierwszy inicjuje atak i prawym sierpowym dosięga Gromalę. Gromala „rozkręca się” dopiero pod koniec rundy, trafiając skutecznie prostymi. Pierwsza runda jest na ogół wyrównana. W drugim starciu tempo staje się gwałtowniejsze, Antkiewicz atakuje z furią i znowu trafia ostrym sierpem. Gromala w niedługim czasie oddaje dług z procentem, kończąc rundę z nieznaczną przewagą. W trzecim starciu na każdy atak Antkiewicza odpowiada Gromala szybkością akcji i błyskawiczną ripostą, zyskując i w tej rundzie nieznaczną przewagę.

Zwycięstwo, jakie przyznano Gromali, acz punktowo minimalne, jest w zupełności zasłużone.

Publiczność dając wyraz swemu zadowoleniu, sprawiła zawodnikowi Wisły długotrwałą owację.

Przy stanie 4:2, na ringu stają przedstawiciele wagi lekkiej Piechowicz (MKS), Dudzik (Wisła).

Pierwsze starcie mija niezbyt ciekawie, gdyż obaj zawodnicy unikają walki. W drugim starciu Dudzik operuje częściej prostymi zdobywając nieznaczną przewagę. Wielki plus Dudzika to wzrost i długie ręce.

W trzecim starciu Piechowicz trafiający zbyt często w próżnię, opada całkowicie z sił, nadając się do .znokautowania. Niestety i zawodnikowi Wisły brak siły do zadania decydującego ciosu. W efekcie zwycięstwo na punkty odniósł Dudzik. Zaznaczyć należy, że Piechowicz walczył za nieobecnego Skierkę. Wynik meczu JEDEN CIOS ZADECYDOWAŁ... ...w spotkaniu Iwańskiego (MKS) z Natkańcom (Wisła).

Niedawnemu pogromcy Rademachera i najlepszemu przedstawicielowi Krakowa wagi półśredniej tym razem nie powiodło się.

Iwański rozpoczyna walkę w stylu wprost porywającym, zasypując przeciwnika gradem niesamowitych ciosów, zarówno w zwarciu jak i z dystansu, zarabiając punkty. Zwarcie jak się później okazało — było właśnie prawdziwą piętą Achillesa Natkańca. Pierwsza runda skończona pod znakiem przewagi Iwańskiego.

W początkach drugiej rundy obraz walki zmienia się. Natkaniec stosując inną taktykę, wykorzystując długość rąk, nadrabia prostymi wiele punktów. Walka się wyrównała i nic nie wskazywało takiej końcówki.

W końcowej fazie rundy, Natkaniec nieopatrznie odkrył się, co wykorzystał przytomny Iwański i jeden cios wystarczył, zamraczając zupełnie .Natkańca, którego jedynie gong ratuje od nokautu.

W trzecim starciu osłabiony Natkaniec nie jest w stanie nadrobić straconych punktów i ostatecznie przegrywa walkę wyraźnie.

Stan meczu 6:4.

TEN SIĘ ŚMIEJE, KTO SIĘ NA KOŃCU ŚMIEJE Szymankiewicz (MKS) — Matuła (Wisła). Obydwaj „średniacy”, z miejsca wchodzą w zwarcie, gdzie wyraźnie góruje Szymankiewicz, okładając niemiłosiernie z niewiadomych przyczyn uśmiechniętego Matulę.

Pierwsze starcie upływa pod znakiem wysokiej przewagi Szymankiewicza.

W drogiej rundzie dalsze dwa ciosy wystarczyły, ażeby powalony Matuła pozwolił się wyliczyć.

Matuła zawiódł pokładane w nim nadzieje i brakiem ambicji sportowej rozczarował publiczność.

Stan meczu 8:4.

KRZYWDZĄCY WERDYKT Żbikowi i Lickowi (waga półciężka) szkoda poświęcać więcej czasu, gdyż walka prowadzona — szczególnie ze strony Żbika — nie miała nic wspólnego z boksem.

Szczególnie od drugiego starcia, w którym Żbik po prawym sierpie Licka idzie na deski do sześciu, ucieka się w dalszej walce do trzymania i pchania przeciwnika, a rola sędziego ringowego od tego momentu była bardzo przykra.

Trzecie starcie upływa pod znakiem mijających się z celem licznych haków Licka oraz chaotycznych ataków Żbika.

Spotkanie powyższe wygrał bezsprzecznie Lick, a przyznanie wyniku remisowego, spotkało się z ostrą reakcją ze strony publiczności.

W wadze ciężkiej i zarazem w 0statniej walce dnia, Szatkowski (M.K. S.) uległ wyraźnie na punkty Kolutowi (Wisła).

Szatkowski trafił na przeciwnika, który potrafił już w pierwszej rundzie zneutralizować jego akcję.

Kolut poprawił sobie szybkość, a ostatnie jego niedwuznaczne zwycięstwa zasługują na pełne uznanie dla tego, naprawdę pracowitego pięściarza.

Po pierwszej, na ogół wyrównanej rundzie, dwie następne należą bezsprzecznie do Koluta, a przyznane mu zwycięstwo ustala wynik dnia na 9:7.

Zawody w ringu prowadził Borski, w zastępstwie nieobecnego Zapłatki, punktowali: Moskal, Winiarski, Stawiarczyk.

P. S. Pod adresem gospodarzy jedno zapytanie: czy nie dałoby się nadać gongowi odpowiednio donośny ton? M. Z.

Echo Krakowa. 1947, nr 9 (10 I) nr 300

Po meczu bokserskim Milicyjny KS-Wisła

Wynik 9:7, jaki uzyskała Wisła z doskonałą drużyną Milicyjnego KS z Gdyni, należy uważać za duży sukces Wisły. Już przed zawodami słychać było głosy, że o ile Wisłą zdoła uzyskać chociaż 12:4, będzie to dla niej dużym sukcesem, tymczasem zawodnicy Wisły potrafili włożyć do walki wiele ambicji a niektórzy z nich nawet wiele umiejętności.

Tym razem chyba, nikt nie miał pretensji do sędziów. Tak bowiem sędziowie punktujący, jak również i sędzia w ringu, sprawowali swój „urząd” dobrze. Raz tylko słychać było na sali krzyk! i gwizdy, a to przy walce półciężkiej, kiedy werdykt sędziowski brzmiał „remis”. Nie wiadomo, czy przepełniona sala żądała zwycięstwa dla Żbika, czy też dla Licka.

Podziwiać należało rutynę i wytrzymałość Żbika w walce z Lickiem.

Kiedy bowiem w Il-giej rundzie nadział się on na krótki a silny cios Licka w szczękę i padł oszołomiony na deski w rogu, przyklęknął na kolano i zaczął sobie rozcierać szczękę i uszy, czym przyprowadził się momentalnie do przytomności. A był już najwyższy czas, bo sędzia naliczył, do 8-miu! Żbik wytrzymał resztę drugiej rundy a w trzeciej kilkoma lewymi sierpami, oszołomił naszego reprezentanta.

Najładniejszą walkę dnia przeprowadził Gromala z Antkiewiczem. Gromala walczył z niedokładnie wyleczoną ręką i miał w Antkiewiczu groźnego i rutynowanego przeciwnika. Zainkasował wiele, ale nie tylko nie pozostał mc dłużnym lecz po prostu „rozmłócił” Antkiewiczowi twarz.

Wytrzymując przez trzy rundy szalone ataki przeciwnika, nie tylko nadrobił stracone punkty w I-szej rundzie, lecz uzyskał zasłużone zwycięstwo — tym cenniejsze, że pierwsze dla barw swego klubu tego wieczora.

Nadzieją Wisty, jest młody, utalentowany bokser Dudzik. Przeprowadził on z Miechowiczem najczystszą walkę dnia. Spokojny, opanowany, walczy czysto, nie chwyta przeciwnika, ma doskonałą pracę nóg, nie zapomina o gardzie i przede wszystkim nie idzie dziko głową wprzód na przeciwnika — jak to w Krakowie niektórzy bokserzy zwykli czynić. Ze spotkań z drużynami śląskimi, on i Żbik, skorzystali wiele. Nieszczęśliwą walkę w wadze półśredniej, przeprowadził Natkaniec.

który w drugiej rundzie przypadkowo „nadział się” na lewy hak Iwańskiego, tak że od k. o. uratował go gong.

Gdyby nie ten hak, Natkaniec mógłby walkę wygrać, aczkolwiek Iwański próbował zgnębić go już w pierwszych sekundach pierwszej rundy Natkaniec nie uląkł się tego, wytrzymał i walczył ładnie z półdystansu Za wytrzymałość należy się Natkańcowi uznanie.

. -Jeden tylko z bokserów Wisły przegrał przez swoją zbytnią pewność — najzupełniej zasłużenie. Był to Matula w wadze średniej. Jego przeciwnik był zawodnikiem pierwszorzędnym o bogatym repertuarze ciosów, które były bardzo soczyste i celne. Takiego przeciwnika nie wolno było lekceważyć! Szymankiewicz trafiał celnie a Matula ...uśmiechał się ironicznie, jakby chciał powiedzieć, iż jest to dla niego — mucha! Matula nie jest najgorszym bokserem, przeciwnie dysponuje dobrym ciosem, lecz — lekceważyć lepszego od siebie. przeciwnika, jest co najmniej karygodne. Przegrał też przez k. o. w Il-giej rundzie zasłużenie.

Niektórzy obecni na sali protestowali okrzykami przeciwko temu, że sędzia ringowy — po szalenie szybkiej serii ciosów, jakie zadawał zawodnik Milicyjnego, a które zawodnika Wisły do tego stopnia oszołomiły, że był on zupełnie „groggy — wyliczał zawodnika Wisły, mimo że ten stał na ringu.

Osobnikom tym musimy wytłumaczyć, że sędzia jest nie tylko w prawie, lecz w myśl przepisów musi wy.

liczyć nawet "na stojąco” takiego zawodnika, który po zadanych mu ciosach, jest prawie niezdolny do walki, albowiem chodzi tu w pierwszym rzędzie o zdrowie danego zawodnika.

Nie musi on leżeć na ringu aby być niezdolnym do walki. Zawodnik może stać na ringu, a być niezdolnym do walki, lub też być tak bliskim zemdlenia, że sędzia mus; go wyliczać. O tym winni pamiętać ci, którzy krzyczą a nie wchodzą w położenie oszołomionego ciosami zawodnika. Jeśli nie chcą lub nie mogą te, go zrozumieć, niech popróbują wyjść na ring.—Prosimy! Organizacja tego meczu nie była najgorsza. Ale jeśli organizatorzy mogli postarać się o dobry megafon, przez który ogłaszali wyniki, to niechże jeszcze postarają się o dobry gong! Ten, który dotychczas pokutuje na hali WF i PW, jest po prostu skandalem. Jest to kawałek blachy miedzianej który po uderzeniu nie wydaje żadnego dźwięku i nic dziwnego, że po gongu zawodnicy walczą dalej. Zmienić i to jak najprędzej! Z. C.

"Start" z 1947.01.02

Mistrz bokserski Gdańska: Milicyjny K S przyjeżdża do Krakowa

W niedzielę 5 bm. odbędzie się w hali sportowej przy ul. Zwierzynieckiej mecz bokserski o drużynowe mistrzostwo grupy I pomiędzy mistrzami Pomorza: Milicyjnym KS z Gdańska i Krakowa: Wisłą. Spotkanie to będzie z szeregu względów należało do ciekawych. W MKS znajduje się paru reprezentacyjnych bokserów Polski, zobaczymy więc wreszcie boks w najlepszym wydaniu. Poza tym bokserzy Wisły będą mieli okazję sprawdzić swe umiejętności z lepszym przeciwnikiem. Według danych MKS przyjeżdża w następującym składzie: Sowiński, Umiński, Antkiewicz, Iwański, Szymankiewicz, Lick, Wioliński. Początek tego spotkania o godz. 18-tej.

"Przegląd Sportowy" z 1947.01.02

6 zagadek ringowych do rozwiązania

Mistrzostwa drużynowe w pełni

(...) Krakowska Wisła gości u siebie Milicyjny KS z Gdyni. Losy tego spotkania również z góry przesądzone. Milicyjny stanowi silny zespół i nie powinien mieć żadnych kłopotów w Krakowie. (...)

strona 2

"Dziennik Polski" z 1947.01.03

MKS (Gdynia) w boksie, Siła, Polonia w hokeju - gośćmi Krakowa

Pewna stagnacja, począwszy od świąt, w imprezach sportowych Krakowa mija. Po dwóch ostatnich meczach hokejowych w niedzielę i poniedziałek Cracovia rozegra spotkania z Siłą (Giszowiec) i Polonią (Bytom).

Natomiast bokserzy Wisły w niedzielę rozpoczynają kolejkę spotkań o drużynowe mistrzostwo bokserskie Polski meczem z MKS z Gdyni.

Hokeiści Wisły jadą do Zakopanego na swój jubileuszowy turniej, w którym wezmą udział Piast z Cieszyna, Podhale oraz Wisła krakowska i Wisła zakopiańska.

Jak dowiadujemy się w ostatniej chwili i w Krynicy mają się odbyć spotkania hokejowe. Podobno jednak ŁKS, który raz miał przyjechać do Krynicy ew. do Krakowa, następnie odmówił, ostatecznie ma jechać do Krynicy, gdzie w sobotę i niedzielę spotka się z KTH.

strona 7

"Przegląd Sportowy" z 1947.01.07

Sensacja w Krakowie
Antkiewicz pobity przez Gromalę!

Wisła z honorem przegrywa z MKS-Gdynia 7:9

KRAKÓW, 6.1. (Tel. wł.) – M.K.S. Gdynia – Wisła Kraków 9:7.

W niedzielę odbyły się pierwsze po wojnie w Krakowie zawody o mistrzostwo drużynowe Polski w boksie. Wywołało ono zrozumiało zainteresowanie gromadząc około 4 tys. widzów w hali ośrodka WF. Przeciwnikiem Wisły była sympatyczna drużyna Wybrzeża M.K.S.

W czasie prezentacji zawodników owacyjnie witano Sowińskiego i Antkiewicza. Z powodu nieprzybycia wyznaczonych przez PZB sędziów, a to dyr. Zaplatki i Fedorowicza z Katowic, w ringu sędziował p. Borski, na punkty, za zgodą oby klubów – Winiarski, Moskal i Stawiańczyk (wszyscy trzej z Krakowa). Zawody zakończyły się zwycięstwem MKS w stosunku 9:7. Wynik ten jest pewnego rodzaju niespodzianką, gdyż ogólnie liczono się z daleko wyższym zwycięstwem drużyny Wybrzeża.

Wynik brzmieć powinien 10:6 dla MKS, gdyż w wadze półciężkiej sędziowie pokrzywdzili Licka, dając mu remis w walce ze Żbikiem. Obiektywna publiczność krakowska przyjęła gwizdami ogłoszenie wyniku remisowego.

Najciekawszą walką wieczoru było spotkanie Antkiewicza z najlepszym zawodnikiem Wisły, Gromalą. Walka przeprowadzona została w morderczym wprost tempie i zakończyła się nieznanym zwycięstwem punktowym Gromali, które widownia przyjęła z niesłychanym entuzjazmem.

Wyniki poszczególnych walk: w muszej wicemistrz Polski Sowiński (M.K.S.) znokautował w pierwszej rundzie Kobę. W koguciej Umiński (MKS) zdobył dalsze dwa punkty przez poddanie się Budzickiego po pierwszej rundzie. W piórkowej Antkiewicz (MKS) przegrał nieznacznie na punkty z Gromalą, po najbardziej dramatycznej walce wieczoru, rozegranej przy nieustającym ani na chwilę dopingowaniu Gromali przez publiczność. W lekkiej Piechowicz (MKS) przegrał na punkty z Dudzikiem. Po tej walce stan zawodów brzmiał 4:4.

W półśredniej żywiołowy Iwański (MKS) zwyciężył na punkty Natkańca, którego w drugiej rundzie gong uratował od K.O. W średniej Szymankiewicz (MKS) wygrał przez K.O. w drugim starciu z Matułą. W drugiej rundzie Matuła, który zawiódł zupełnie, dwukrotnie idzie na deski do „8”, a za trzecim razem zostaje wyliczony.

W półciężkiej Lick (MKS) – Żbik ogłoszono remis. Była to najbrzydszym walka wieczoru. Żbik, który w drugiej rundzie poszedł do „8” na deski, walczył, jak zwykle, nieczysto i chaotycznie, Lick zasłużył na wygraną.

W wadze ciężkiej Szatkowski (MKS) przegrał na punkty z Kołutą. Szatkowski obok Piechowicza należał do najsłabszych zawodników MKS, który przyjechał do Krakowa bez Skierki w wadze ciężkiej i Zielińskiego w wadze lekkiej.

P. Borski w ringu, który miał ciężki mecz do prowadzenia, wywiązał się bez zarzutu ze swego zadania.

strona 2

"Przegląd Sportowy" z 1947.01.07

Niespodzianki, które cieszą

Poziom boksu wyrównuje się w Polsce

Jak było do przewidzenia sześć meczów o drużynowe mistrzostwa przyniosło szereg sensacji i być może kilka wyników indywidualnych przysporzy kłopotu kapitanowi PZB z wyznaczeniem składu na mecz z Czechosłowacją. Sensacje te są dla nas raczej przyjemne, gdyż świadczą o wyrównywaniu się klasy, wśród naszych pięściarzy. Zwycięstwa młodej gwardii nad rutyniarzami zawsze nas będą cieszyły i podnosiły na duchu. Jeśli chodzi o wyniki ogólne, to nie przyniosły one szczególniejszych niespodzianek. Faworyci zwyciężyli we wszystkich wypadkach, jedynie sukcesy przyszły niektórym drużynom trudniej, niż przypuszczaliśmy. A więc przede wszystkim Warta obnażyła we Wrocławiu swe słabe punkty i zdradziła się, że wilk nie jest tak groźny, jak go malują. Szczególniej w lżejszych wagach Warta ma luki, które w przyszłych spotkaniach mogą ją kosztować utratę punktów.

Ze zwycięstwem Grochowa w Bydgoszczy liczyliśmy się, biorąc pod uwagę rutynę kilku bokserów warszawskich. Szkoda, że w tym meczu nie doszło do spotkania Lęczkowski - Komuda, które mogłoby rzucić światło na sytuację wśród piórkowców: w tej grupie bowiem powstaje teraz poważne zamieszanie po porażce Antkiewicza w Krakowie, oraz remisie Koziołek - Miszczuk we Wrocławiu.

Największą bodaj niespodziankę sprawiła Wisła, która dzielnie stawiła czoło groźnej drużynie z Wybrzeża. Cieszymy się, że lekceważony boks krakowski dochodzi do głosu i Kraków w postaci Gromali wychował zawodnika na miarę ogólnopolską. Jak wynika z dotychczasowych wyników w pierwszej grupie najgroźniejszym przeciwnikiem jest jednak Grochów - oparty na szkielecie przedwojennych gwiazd.

W grupie II-ej omal nie doszło do niespodzianki w Lublinie, gdzie Batory miał ciężką przeprawę. Bokserzy lubelscy okazali się przeciwnikami, których nie należy jednak lekceważyć.

W grupie II-ej faworytem wydaje się być jednak ŁKS, do którego szeregów powrócił już Stasiak. Będzie on poważną podporą łódzkiej drużyny. Zwycięstwo w Łodzi wprawdzie nad przeciwnikiem mało dojrzałym, ale twardym i silnym fizycznie było przekonywające.

Wreszcie w Rzeszowie HCP nie miało trudnej przeprawy z miejscowym zespołem, spychając go na ostatnie miejsce w tabeli. Na tle słabego przeciwnika trudno jeszcze w tej chwili wyciągać wnioski co do rzeczywistych sił ósemki poznańskiej. (gr)

strona 1 i 2

"Przekrój" z 1947.01.02


Sport. 1947, nr 2

1947.01.07

MKS GDAŃSK — WISŁA 9:7 Kraków, (tel. wł.) W szczelnie wypełnionej hali Ośrodka WF w Krakowie odbyły się w niedzielę pierwsze w tym roku zawody bokserskie o drużynowe mistrzostwo Polski, w boksie pomiędzy MKS-em z.

Gdańska i Wisłą z Krakowa. Spotkanie przyniosło nieoczekiwanie nikłe zwycięstwo drużynie gdańskiej 9:7.

Gdańszczanie, wystąpili bez Skierskiego w wadze lekkiej i Wielińskiego w wadze ciężkiej Niespodzianką na skale ogólnopolską była porażka repr. Polski Antkiewicza z Gromalą w wadze piórkowej. Walka ta była niesłychanie zażartą i dostarczyła widowni dużo emocji. Nieznaczne, aczkolwiek zasłużone zwycięstwo krakowianina, było zasłużone, tym nie mniej jednak nie ulega wątpliwości, że w Gdyni ogłoszono by wynik wprost przeciwny.

Wobec nieprzybycia wyznaczonych przez PZB sędziów pp. Zapłatki i Fedorowicza (z Katowic) za zgodą obydwu drużyn sędziowali pp.

Stawiarczyk, Wieniarski i Moskal wszyscy trzej z Krakowa. Walki w ringu prowadził pan Borski z Katowic.

Wyniki techniczne walk byty następujące: I W wadze muszej: Sowiński (MKS) wicemistrz Polski wykazał dobrą formę zwyciężając już w I-szej rundzie przez k.o. z Koba (W).

W wadze koguciej: Umiński (MKS) zwyciężył Duszyckiego (W), który zrezygnował z walki po I-szej rundzie. W wadze piórkowej: Antkiewicz (MKS) przegrał nieznacznie na punkty z Gromalą.

W wadze lekkiej: Po nieciekawej walce Dudzik (W) wygrał na punkty z Piechowiczem (MKS). Piechowicz był jednym ze słabszych punktów drużyny gdańskiej.

W wadze półśredniej: Iwański (MKS) pokona) na punkty Natkańca, który w tej walce zawiódł nieoczekiwanie. W wadze średniej: Szymankiewicz (MKS) nie zadał sobie zbyt wie le trudu z Matulą (W) zwyciężając go już w II-giej rundzie przez k.o.

W wadze półciężkiej: Sędziowie ogłosili w walce Lick (MKS) Żbik (W) wynik remisowy, który jednakże krzywdzi Licka. Obiektywna publiczność krakowska dała wyraz swemu niezadowoleniu z werdyktu długimi gwizdami. W wadze ciężkiej: Szatkowski (MKS). przegra) na punkty z Kolutem (W)


Życie Sportowe. R.2, 1947, nr 1 1947.01.07

Milicyjny KS (Gdynia)-Wisła 9:7

Pierwszy występ Wisły w mistrzostwach należy uznać za udany w pełni. Wprawdzie Wisła uległa gościom różnicą 2 punktów, ale wynik remisowy wisiał na włosku. Bokserska drużyna Wisły swoją ambicją, zapałem i sercem do walki zdobyła uznanie publiczności.

Goście ustępowali Wiśle pod względem kondycyjnym, a zwłaszcza wytrzymałości, górując bogatszą techniką i większym obyciem w ringu.

Faworyci Wisły w tym spotkaniu Natkaniec i Matula zawiedli, ale za to ich koledzy klubowi Gromala, Kolut i Dudzik sprawili wielką niespodziankę swymi zwycięstwami. Najstarszy zawodnik Wisły Żbik, który trafił na Licka dzięki twardości i rutynie zasłużył na wyróżnienie.

Przed właściwymi rozgrywkami o mistrzostwo odbyły się dwie walki wstępne: w wadze muszej Mikołajczewski (M) pokonał na punkty Kahla (W), a w piórkowej Wierzbicki (M) zremisował z Gabrielem (W).

Wyniki techniczne meczu: W wadze muszej Sowiński (M) silniejszy fizycznie i lepszy technicznie wygrywa z Kobą (W) przez k. o. w pierwszej rundzie.

Umiński w wadze koguciej walczył również krótko ze swym przeciwnikiem Dudzickim (W), który się poddał po pierwszej rundzie.

W wadze piórkowej walka Antkiewicza (M) z Gromalą była najbardziej emocjonującym spotkaniem dnia. — Antkiewicz, który reprezentował Polskę w ostatnim meczu ze Szwecją przegrał z Gromalą.

W wadze lekkiej Miechowicz (M) przegrał na punkty z Dudzikiem (W), który walczył niezwykle spokojnie i doskonale taktycznie.

W wadze półśredniej Iwański (M) wygrywa nieoczekiwanie z Natkańcom (W). Natkaniec w pierwszych dwóch rundach uzyskał dużą przewagę. ale silny cios sierpowy, jaki otrzymał z końcem drugiej rundy był przyczyną przegranej na punkty w trzeciej rundzie.

Szymankiewicz (M) w wadze średniej wygrywa z Matulą (W) przez ko. w drugiej rundzie, w której Matula idzie dwukrotnie na deski do 8 i 7-u, a za trzecim razem zo6taje wyliczony.

W półciężkiej wadze walka Licka (M) ze Żbikiem (W) zakończyła się wynikiem remisowym. Doświadczenie i rutyna Żbika pozwoliły mu na osiągnięcie tego wyniku z Lickiem, który w drugiej rundzie posłał Żbika na deski do 8-miu.

W wadze ciężkiej Szatkowski (Ml pokonany został na punkty przez Koluta (W).

Wobec nieprzybycia wyznaczonego przez PZB sędziego w ringu Zapłatka i punktowego Federowicza za zgodą obu drużyn sędziował doskonale w ringu Borski (Śląsk) a na punkty objektywnie Winiarski, Moskal i Stawiarczyk.

Drużyna Milicyjnego swoim zachowaniem sportowym i umiejętnościami zrobiła doskonałe wrażenie