1947.01.26 Wisła Kraków - Cracovia 3:2

Z Historia Wisły

1947.01.26, Mistrzostwa Polski, turniej finałowy, Łódź,
Wisła Kraków 3:2 Cracovia
(1:2, 1:0, 1:0)
widzów: 1.000
sędzia: W. Kuchar i prof. Z. Paruszewski
Bramki


Kazimierz Cisowski 14'
Mieczysław Palus
Zenon Peter 46'
0:1
0:2
1:2
2:2
3:2
1' Wołkowski
12' Kasprzycki
Wisła Kraków
Walenty Bratek
S. Bałaj
Kazimierz Sokołowski
Tomasz Jasiński
Mieczysław Palus
Bolesław Kolasa
Korzeniowski
Zenon Peter
Kazimierz Cisowski
Grzegorz Kowalski
Andrzej Dziubiński
Cracovia
Maciejko
Kasprzycki
Godek
Marchewczyk
Wołkowski
Pochwalski
Bereza
Więcek
Kopczyński
Ostrowski
Popiel.


Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1947, nr 27 (28 I) nr 318

Nie ma jeszcze Mistrza Polski w hokeju

Decydujące spotkanie odbędzie się w Krakowie

Wisła—Cracovia 3:2 (1:2, 1:0, 1:0)

Było do przewidzenia na długo przed rozgrywkami, że właściwy finał o mistrzostwo Polski w hokeju na lodzie, rozegra się między krakowskimi zespołami Wisłą i Cracovią. Pozostałe dwie drużyny Ł. K. S.

i Lechia wchodziły wprawdzie w rachubę, ale nie liczono się z nimi zbyt poważnie. Spotkanie Wisły z Cracovią, które odbyło się w godzinach południowych, zakończyło się nieznacznym zwycięstwem Wisły, mimo iz Cracovia prowadziła w pierwszej tercji 2:1.

Szybkie tempo i zmienne akcje obu drużyn trzymały widzów w napięciu niemal do ostatniej chwili. Obie drużyny grały dobrze i zwycięska bramka padła w 16-tej minucie trzeciej tercja, kiedy Peter, obrońca Wisły minął trzech graczy Cracovii i zdobył goala.

Wysiłki zawodników Cracovii w celu zmiany wyniku przechodzą bez efektu i wynik pozostaje bez zmian aż do końcowego gwizdka sędziów, którymi byli pp. Kuchar i Paruszewski, nienadzwyczajni.

Wobec równej ilości punktów, jakie posiadają obie drużyny, o zdobyciu mistrzostwa Polski w hokeju na rok 1947, zadecyduje trzecie spotkanie pomiędzy tymi drużynami, które odbędzie się w Krakowie. Termin spotkania ustalono na 2 lutego.

Jako drugie spotkanie odbył się mecz:

ŁKS—Lechia 1:1

"Przegląd Sportowy" z 1947.01.23

Kto będzie mistrzem w hokeju na rok 1947 rozstrzygnie najbliższa niedziela w Łodzi
Cracovia i Wisła faworytami

Hokeiści mają szczęście. Bez trudu przeprowadzili gry okręgowe a obecnie, gdy zbliża się pula finałowa, niemal w ostatniej chwili chwycił lód.

Drugie mistrzostwa Polski w hokeju na lodzie odbędą się więc ściśle wedle programu w Łodzi.

W ciągu piątku, soboty i niedzieli zobaczymy na lodowisku ŁKS w walce cztery czołowe zespoły: zeszłorocznego mistrza - Cracovię, wicemistrza ŁKS, zeszłorocznego uczestnika puli finałowej Lechię z Poznania i nowicjusza - WISŁĘ.

Ocena szans nie jest łatwa. Cracovia, która przed rokiem była pewnym faworytem, tym razem budzi wiele zastrzeżeń. Brak wszędobylskiego szybkiego Ursonia wpłynął na bitność drużyny, w której poprawił się wprawdzie Wołkowski, jednak nie na tyle by jak dawniej odegrać mógł decydującą rolę.

Cracovia odpoczywała w Krynicy i odżywiona jest ambicją powtórzenia zeszłorocznego wyniku. Identyczne plany ma ŁKS. Wicemistrzostwo łodzian było w ub. roku niespodzianką. Starano się podkopać ich pozycję przez puszczanie fantastycznych podejrzeń pod adresem pewnych graczy łodzkich. Pochodziły one z zatrutego źródła ludzi, którzy sami mogliby się zdobyć na gesty, jakie podsuwali zawodnikom Łodzi.

W tym roku Łódź ma wyjątkową szansę. Jest nią własne lodowisko. Gdy chodzi jednak o nasze zapatrywanie, to nie wydaje nam się, by ŁKS mógł pretendować do miana faworyta. Drużyna ma zbyt wiele zaufania do starych gwiazd, których blask dawno już mocno przybladł. Czy odnajdą go w decydującym momencie, w to jakoś wątpimy!

Z zainteresowaniem oczekujemy występu Wisły, która nagle wysunęła się na czoło polskich drużyn. Posiada ona w składzie swym wprawdzie również graczy nie najpierwszej "hokejowej" młodości, ale są oni zawsze jeszcze młodsi od kolegów z Łodzi.

Nie przypuszczamy, by Lechia odegrała decydującą rolę. Niemniej jednak napsuć może wiele krwi.

Losy mistrzostw rozstrzygną się prawdopodobnie pomiędzy Cracovią i Wisłą.

Nie wątpimy, że Łodzianie dołożą starań, by organizacja wypadła jak najlepiej. Liczyć należy na poważną frekwencję, gdyż Łódź posiada zawsze chętną publiczność.

Pretensję mamy do organizatorów, gdy chodzi o rozkład gier. W jednym dniu przewidziane są dwa spotkania. Jest to w porządku, gorzej tylko, że pierwsze mecze odbędą się w piątek i w sobotę o 16-ej, a drugie o 20-ej.

Przerwa między jednym a drugim spotkaniem ma rzekomo na celu uporządkowanie lodu. W rzeczywistości chodzi o - kasę! Organizatorowie wolą sprzedawać dwa razy bilety zamiast raz. Chcielibyśmy jednak wiedzieć, co ma robić widz, który chciałby zobaczyć wszystkie spotkania. Czy przerwę między jednym meczem a drugim spędzić ma w najbliższym barze?

Niestety i pod tym względem natrafi na trudności, gdyż lodowisko ŁKS jest zbyt oddalone od centrum, by można było wrócić tymczasem do miasta.

Byliśmy niemal na wszystkich mistrzostwach hokejowych Polski, nie przypominamy sobie jednak, by kiedykolwiek i gdziekolwiek obowiązywał tego rodzaju rozkład zajęć. Jest to może korzystne komercyjnie, ale niekoniecznie sportowy. Nie zdziwimy się, jeśli kalkulatorzy się przeliczą i ludzie miast siedzieć na obu meczach, zdecydują się na jedno spotkanie lub drugie.

Dokładny program przedstawia się następująco:

Piątek, godz. 16-a: Cracovia - Lechia, godz. 20-a ŁKS - Wisła

Sobota: godz. 16-a: Wisła - Lechia, godz. 20-a.: Cracovia - ŁKS

Niedziela: godz. 12-a: Wisła - Cracovia, godz. 17-a: ŁKS - Lechia.

strona 1

"Przegląd Sportowy" z 1947.01.27

Hokej polski jeszcze bez mistrza.

ŁÓDŹ, 26.1. (tel. wł.). Turniej finałowy drugich po wojnie mistrzostw hokejowych Polski upłynął pod znakiem niespodzianek. Goniły bowiem jedna drugą od piątku do niedzieli wieczorem. Zaczęło się niespodziewanym zwycięstwem ŁKS-u nad Wisłą w pierwszym dniu, w drugim nastąpił z kolei nieoczekiwany - w takich rozmiarach - rozgrom łodzian przez Cracovię, która następnego dnia uległa dla odmiany Wiśle. Po tym meczu myśleliśmy wszyscy, że mamy już spokój, czyli, że Wisła stosunkiem bramek przewyższała Cracovię, a ŁKS nawet wyraźnie przed Lechią ustępował krakowskim drużynom stosunkiem bramek - wybuchła nowa bomba.

Okazało się nagle, że przeoczyliśmy wszyscy nowy regulamin rozgrywek, który powiada wyraźnie, że o pierwszym i drugim miejscu nie może decydować stosunek bramek, lecz przy równości punktów nastąpić musi nowa decydująca rozgrywka. A tu, jak na dobitek, jeszcze jedna komplikacja, gdyż groziło, że trzy drużyny uzyskają równą ilość punktów, a takiej ewentualności regulamin nie przewidywał... Całe szczęście, że ŁKS zrobił nam grzeczność i znów, wbrew przewidywaniom, osiągnął z Lechią poznańską punkty remisowe, tak, że na placu pozostała jedynie Wisła i Cracovia, które zmierzą się raz jeszcze na lodowisku.

Decydujący mecz o mistrzostwo Polski pomiędzy Cracovią, a Wisłą wyznaczony został na niedzielę 2 lutego do Krakowa. W razie odwilży przesunięty zostanie na czwartek 30 bm.

Czy ostateczny rezultat turnieju jest słuszny? Do pewnego stopnia tak. To znaczy, że nie mamy wątpliwości, co do tego, że dwa pierwsze miejsca należą się zespołom krakowskim. Jeśli chodzi o kolejność, to Wisła pokonała wprawdzie Cracovię, jednak przegrała z ŁKS-em, z którym biało-czerwoni rozprawili się gładko 4:0. Inna rzecz, że przy powtórce na miejscu Cracovii nie czulibyśmy się tak pewni nawet w wypadku wzmocnienia szeregów Kowalskim, który w Łodzi nie grał. Wisła wykazała, że nie jest drużyną gorszą, jedynie może mniej doświadczoną i źle wyzyskującą swoje walory. Jeśli skoryguje błędy, to do boju pójdzie z niemałymi szansami. Cracovia zaś, nauczona doświadczeniem, będzie się miała na baczności.

Trzecie miejsce przypadło ŁKS-owi. Łodzianie mieli do nas cichy żal, że w horoskopach odnieśliśmy się sceptycznie do aspiracji ich na pierwsze miejsce. Przypuszczamy, że przyznają nam słuszność, nawet mimo zwycięstwa nad Wisłą. Zwolennicy klubu łódzkiego w ocenie swej zapomnieli bowiem o jednej rzeczy, a mianowicie o tym, że pula finałowa, to nie jeden mecz. Skład ŁKS-u jest tego rodzaju, że siły nie mogą wystarczyć w walce na dłuższy dystans. Okazało się to choćby w trzecim i ostatnim spotkaniu, kiedy nie zdołali pokonać Lechii, która nie była groźnym przeciwnikiem, ani dla Cracovii, ani dla Wisły.

Lechia zajęła czwarte miejsce i nie ma chyba o to do nikogo żalu. W każdym razie mogliśmy dzisiaj stwierdzić, że udział w turnieju wyszedł jej na dobre i w porównaniu z poprzednimi występami znacznie się podciągnęła. Szczegółowe omówienie drużyn i graczy i wniosków, jakie nasunęły się w trzydniowej obserwacji z konieczności odkładamy na później.

Do stron dodatnich trzydniowego turnieju w Łodzi zaliczamy jeszcze wyjątkową, jak na nasze zwyczaje sportowe, punktualność i ograniczenie części oficjalnej do najkonieczniejszego minimum.

Złożyły się na nią w piątek popołudni krótkie przemówienia p. Langego i prezesa PZHL, dry. Boczara z Krakowa w obecności niestrudzonego protektora łódzkiego sportu wicewoj. Szudzińskiego.

Składy:

Wisła: Bratek, Bałaj, Sokołowski, Jasiński, Palus, Kolasa, Korzeniowski, Peter, Cisowski, Kowalski, Dziubiński.

strona 1

"Przegląd Sportowy" z 1947.01.27

Trzy dni na lodowisku Łodzi

Zacięta walka o prymat w hokeju

(...)

Wisła - Cracovia 3:2 (1:2, 1:0, 1:0)

Bramki dla Wisły zdobyli: Cisowski, Palus i Peter, dla Cracovii: Wołkowski i Kasprzycki. Sędziowali pp. Kuchar i prof. Paruszewski, widzów ok. 1.000.

Derby krakowskie na lodowisku łódzkim zakończyły się zwycięstwem Wisły. Zasłużonym od tej chwili, gdy zaczęła grać mądrze, kombinować i ustawiać się. Zaniedbanie tych zasad, a przede wszystkim krycia umożliwiło Cracovii zdobycie już w pierwszej tercji dwu bramek niemal w identyczny sposób. Po gwałtownym ataku Wisły Pochwalski dostał krążek, Wołkowski wyjechał na prawe skrzydło, gdzie zupełnie nieobstawiony otrzymał krążek, który ukośnym strzałem skierował do siatki, przyczym Bratek znów nie zdobył laurów.

Nie długo trwało i sytuacja powtórzyła się. Po nieskoordynowanych atakach Wisły tym razem na prawym skrzydle znalazł się niepilnowany Kasprzycki - gdy otrzymał krążek podjechał i wynik brzmiał 2:0. Mimo fatalnego początku Wisła się nie załamała. Korzeniowski, grający bardzo ambitnie walczy i zdobywa krążek, nieegoistycznie wysuwa go Cisowskiemu, który celnym strzałem zmusza do kapitulacji Maciejkę. Jest 2:1. Sytuacje się zmieniają. Gorąco jest pod jedną i druga bramką. - Wołkowski zostaje wykluczony. Za chwilę przy interwencji Maciejko dostaje kijem w twarz, na szczęście niegroźnie. Tercja kończy się 2:1 dla Cracovii.

Druga tercja przynosi zacięte ataki Wisły, która ma w polu przewagę. Cracovia nie chcąc ryzykować wyniku gra ostrożnie. Wisła naciska, jednak akcje jej są chaotyczne. Nareszcie Jasiński, wywalczywszy krążek, rezygnuje z indywidualnego popisu podaje go daleko ukośnie wprzód pod bramkę, gdzie właściwie ulokował się Polus, ten zwodzi Maciejkę i wyrównanie gotowe.

Trzecia tercja ma przynieść rozstrzygnięcie. Zaszczyt zadecydowania o tym przypada młodemu graczowi. Jest nim Peter z Wisły, który już w uprzednich spotkaniach wpadł nam w oko. Z właściwej strefy obronnej wyjeżdża, sam przechodzi całe pole i przeciwników, strzela i... winduje swój klub na mistrzowski tron.

Cracovia rzuca się do ataku, Wisła nie mniej energicznie walczy o swą pozycję. Wędrują za bandę dwa razy Wołkowski, Korzeniowski i Kolasa. Wszystkie wysiłki Cracovii nie dają rezultatu. Mecz kończy się zwycięstwem Wisły 3:2!

strona 2

"Start" z 1947.01.28

W Krakowie wyłoniony zostanie
Mistrz Polski w hokeju
Cracovia i Wisła mają równe szanse

Sportowcy krakowscy, a zwłaszcza sympatycy naszej czołowej dwójki: Cracovii i Wisły zazdrościli Łodzianom, że oni będą w tym roku świadkami bojów o prymat Polski w hokeju na lodzie i głośno narzekali na niesprawiedliwość losu, która nakazała najlepszym dziś w Polsce zespołom hokejowym z dala od "własnego podwórka" toczyć bój o najbardziej zaszczytny tytuł. Trudno było bowiem przypuścić, że ten "niesprawiedliwy los" do tego stopnia wyrówna szanse obu zespołów, że zajedzie konieczność trzeciego, decydującego spotkania, które krzywdzący los do już Krakowianom oglądać u siebie, pozwalając im uczestniczyć w decydującym spotkaniu, jakie obecnie - dzięki doskonałej drużynie hokejowej Wisły nie ustają już, gdy kończy się "zielona murawa", lecz przenoszą się ma lodowisko, hale, sale i szlaki narciarskie. Z radością śledzimy szlachetną rywalizację dwóch najstarszych i najlepszych klubów polskich, która wpływa w dużej mierze na podniesienie poziomu i na rozwój sportu wśród szerokich warstw społeczeństwa.

Tych kilkaset telefonów, które w ciągu kilku godzin musieliśmy "załatwić", a które "pytały" o wynik spotkania Cracovia - Wisła i o to, czy wobec równej ilości punktów przy minimalnym stosunku bramkowym dojdzie do trzeciego spotkania, to najlepszy dowód, jak bardzo Krakowianie przywiązani są do "swoich" klubów, niechże więc to najbliższe, decydujące spotkanie będzie dla nich nagrodą, za ten "lokalny patriotyzm", - lecz, który oby nigdy nie był pojęty i wyrażany jak na ostatnich zawodach bokserskich, o czym na innym miejscu piszemy.

Podając na wstępie "końcową" tabelę mistrzostw hokejowych Polski, rozegranych w Łodzi:

Gier Pkt. Bramek
1. Wisła 3 4 13:5
2. Cracovia 3 4 12:5
3. Ł. K. S. 3 3 4:7
4. Lechia 3 1 3:15

zaczynamy przegląd "wybrańców" polskiego hokeja od przebiegu "finałowego" spotkania.

Wisła - Cracovia 3:2 (1:2, 1:0, 1:0)

Łódź, 26 stycznia (tel. wł.). Przy przecudnej, mroźnej pogodzie i rekordowej widowni rozegrano w ub. niedzielę mecz pomiędzy dwoma krakowskimi drużynami: Cracovią i Wisłą, zakończony niespodziewanym, jednak w pełni zasłużonym zwycięstwem Wisły, która wykazała wielką odporność psychiczną nie załamując się w chwili, gdy przeciwnik prowadził w 12 minucie pierwszej tercji 2:0; silna wola zwycięstwa, ambicja i i wyrównany na ogół poziom całego zespołu sprawiły, że Wiślacy potrafili nie tylko wyrównać ale nawet zdobyć zwycięską bramkę, zasługując równocześnie na uznanie widowni dżentelmeńską i fair grą. W jej wyniku otrzymali już nagrodę w formie pucharu, ufundowanego przez prezydenta miasta Łodzi, Mijała - puchar dla zwycięzcy i mistrza Polski musi jeszcze tydzień czekać na swego właściciela.

Wracając do przebiegu spotkania podnieść trzeba, że zaczęło się ono od żywych ataków obu drużyn, w których jednak Cracovia miała przewagę. Jej wyrazem była zdobyta już w 1-ej minucie z dalekiego strzału Wołkowskiego bramka, przepuszczona przez bramkarza Wisły dość nieszczęśliwie - prawdopodobnie na skutek padających mu wprost na oczy promieni słońca. Wynik ten (1:0) utrzymał się aż do 12 minuty, kiedy znów daleki strzał Marchewczyka, odbity od kija Kolasy ugrzązł po raz drugi w siatce Wisły. W dwie minuty później drugi atak Wisły zdobył pierwszą bramkę dla swych barw; Cisowski przejąwszy przejąwszy podanie Korzeniowskiego ulokował z bliska krążek w bramce Maciejki.

W drugiej tercji Wisła ruszyła do gwałtownej ofensywy, szybki jej atak raz po raz zjawiał się w pobliżu bramki Cracovii, gdzie Kasprzycki - jeden z najlepszych graczy turnieju i doskonale broniący Maciejko stanowili jednak trudną do przebycia zaporę. W chwili gdy wydawało się, że tercja ta skończy się bezbramkowo, Sokołowski wygrawszy pojedynek z Marchewczykiem posłał krążek do Jasińskiego, który podał Palusowi, a ten strzelił celnie uzyskując wyrównanie.

Zachęcona tym sukcesem drużyna Wisły przeszła znów w trzeciej tercji do ofensywy i zdobyła prowadzenie już w 6-tej minucie. Bliski, lecz lekki strzał Petera znalazł się po raz trzeci w bramce Cracovii, która mimo heroicznych wysiłków nie mogła zdobyć już wyrównania. - Jej przeciwnik, mając już zapewnione "przedłużenie" decydującej rozgrywki grał ostrożnie, wzmocniwszy "posterunki" pod własną bramką, gdzie Sokołowski zarówno formą jak i rutyną wybijał się na pierwsze miejsce wśród całego zespołu. Dzielnie sekundowała mu cała trójka pierwszego ataku: Jasiński, Palus, Kolasa - a zastępcy ich: Cisowski, Peter i Korzeniowski mieli również szereg kapitalnych zagrań.

W Cracovii obok doskonałego Kasprzyckiego wyróżnili się Wołkowski i Maciejko.

Lechia - ŁKS 1:1 (0:0, 1:1, 0:0)

"Start" z 1947.01.30

Ocena mistrzostw w Łodzi

Mimo, iż do decydującego rozstrzygnięcia o tytule mistrza Polski w hokeju na lodzie na rok 1947 pozostaje jeszcze jedno spotkanie w najbliższą niedzielę w Krakowie pomiędzy Cracovią i Wisłą, spotkanie, które nie ulega wątpliwości może rzucić jeszcze pewne światło na poziom gry i umiejętności techniczne zawodników obu drużyn, możemy śmiało uważać turniej w Łodzi za kulminacyjny punkt tegorocznych rozgrywek hokejowych w Polsce, pozwalający na pewną ocenę.

Ocenę tego turnieju przedstawimy w następujących punktach: organizacja, publiczność, sędziowie, drużyny, zawodnicy.

Organizacja b. dobra

Trzeba się wczuć w sytuację głównej sprężyny mistrzostw, człowieka, na którego barkach spoczywał każdy drobiazg, dyr. Langego, prezesa Ł. O. Z. H. L. czekającego na "łaskę" niebios. W piątek mają się rozpocząć mistrzostwa, a lekki mrozik zaczyna dopiero chwytać we wtorek po południu. Było to ostatnie dzwonienie. Toteż olbrzymia radość i zadowolenie malowało się na twarzy tego doskonałego organizatora. Nie tylko, że nie poniósł deficytu w związku z dużymi inwestycjami koło lodowiska, ale i mógł wykazać się rezultatami swych prac. Do najlepszych, rzucających się w oczy należało uprzątnięcie przez drużynę sprzątaczy w ciągu dosłownie kilku minut naciętego łyżwami, lub padającego śniegu z lodowiska. Światło przynajmniej jeśli nie lepsze niż w Krynicy, widać wszystko doskonale. Osobne wejścia na miejsca stojące, osobne na trybuny, pozwalały na łatwe utrzymanie porządku. Jedynie co nie domagało, to wprawdzie zgodne z przepisami ale o minimalnych wymiarach boisko, oraz niezbyt wielka pojemność trybun i miejsc stojących. Dyr. Lange zapowiedział jednak szybko, że już na najbliższy sezon tak boisko będzie powiększone, jak i pojemność zwiększona. Były zarzuty o ułożenie tak programu, że publiczność musiała na każdy z meczów wykupywać osobno bilety. Jak wyjaśnił dyr. Lange ze względu na możliwość pogody odwilżowej nie miał on innego wyjścia, lecz taką przerwę stworzyć między meczami, by ścięty lód doprowadzić do stanu używalności na drugie spotkanie. Było to zło konieczne.

Publiczność z okularami Ł. K. S.

Wiemy jak dużą rolę odgrywa w sporcie dobry doping, ze strony licznie zgromadzonych sympatyków. Wielokrotnie, jak to nam stwierdza historia, wynik spotkań zapadał po wpływem takiej właśnie pomocy. Publiczność łódzka nastawiona była na zdobycie tytułu mistrzowskiego przez ŁKS. Tylko spotkania tej drużyny wywoływały duże zainteresowanie. Inne nie cieszyły się powodzeniem, prócz Wisły z Cracovią, ale ten miał specyficzny smaczek. Orientacja w przepisach słaba, albo tendencyjna. Na ogół jednak należy stwierdzić, iż mimo wybitnego udziału uczuciowego w spotkaniach ŁKS-u z pozostałymi drużynami zachowanie było zupełnie dobre.

Sędziowie

Zawody prowadzili: Al. Kłaput, W. Kuchar, Wł. Michalik, prof. Z. Paruszewski i mgr Z. Trytko. Nie mieli oni łatwego zadania. Przepisy określają na ogół dość dokładnie wszystkie przewinienia zawodników. Stosowanie ich w pełni wobec:

a) niezbyt dokładniej ich znajomości przez zawodników
b) słabszej ze strony publiczności, która wyrażeniem swego niezadowolenia w różny niezbyt przyjemny sposób utrudniała prowadzenie zawodów

doprowadziłoby do stałych przerw, które wydłużałby spotkania przynajmniej o 30 minut oraz nie pozwalałby na prowadzenie normalnej gry. Trzeba jeszcze dodać, iż nie mieliśmy dotychczas żadnego sprawdzianu stosowanie tych najnowszych przepisów z zagranicą. Nie ulega wątpliwości, że tu i ówdzie znają się tacy, którzy będą czynili różnego rodzaju zarzuty powyższym sędziom. Pomyłki mogą zdarzyć zawsze, ale musimy jedno stwierdzić, że nikt nie może uczynić zarzutu jakieś tendencyjności. Zadanie swe spełnili według swych umiejętności i dobrej woli jak najlepiej. W wypadkach mocniejszych wkraczali zdecydowanie i do gry ostrej w hokeju łatwej do prowadzenia nie dopuścili.

Na zebraniu Zarządu PZHL po ostatnim spotkaniu mistrzostw wzięli udział, i sędziowie, celem wyrażenia swego zdania o najbardziej fair grającej drużynie mistrzostw w Łodzi. Wszyscy zgodnie drużyną taką widzieli w Wiśle. Nagrodę więc przyznano tej drużynie, ale czekając na przebieg spotkania w Krakowie pomiędzy Wisłą i Cracovią, gdyż takie było życzenie ofiarodawcy.

Trochę matematyki w ocenie drużyn

Dotychczasowy układ tabeli Wisła, Cracovia, ŁKS, Lechia właściwie odpowiada wartości tych drużyn, jaką wykazały w Łodzi. Pod tym względem nie wyrażał nikt specjalnych zastrzeżeń. - Poniżej przestawiona w oryginalnym ujęciu tabelka ocen, na ogół opinię tę potwierdza.

Przyjęliśmy za najwyższą notę 10, najniższą 0.

Co cyfry te nam mówią?

WISŁA

Bratek 3
Sokołowski 8
Bałaj 6
Jasiński 8
Palus 9
Kolasa 7
Korzeniowski 6
Peter 7
Cisowski 6
Kowalski 5
65
przeciętna 6,5

CRACOVIA

Maciejko 8
Kasprzycki 10
Godek 5
Marchewczyk 7
Wołkowski 8
Pochwalski 7
Bereza 6
Więcek 5
Kopczyński 3
Ostrowski 4
Popiel 4
67
przeciętna 6,1

ŁKS

Makutynowicz 10
Werner 5
Metternich 6
Czyżewski 6
Kelm 7
Król 7
Sokołowski 5
Staniszewski 5
Starzewski 4
Głowacki 3 57
przeciętna 5,7

LECHIA

Muszyński 5
dr Kasprzak 7
Sobkiewicz 5
Lewandowski 5
Nuszek 7
Koczewski 7
Żymalski 4
Nowak 4
Kempl 4
Zielarek 4
Dymalski 4
56
przeciętna 5,1

Można nie zgodzić się na klasyfikację tego czy innego zawodnika w powyższym zestawieniu, jednak ci co byli w Łodzi, zgodzą się z pewnością, iż w powyższej klasyfikacji zupełnie zasłużenie ocenieni zostali jako najlepsi:

Makutynowicz i Kasprzycki z notą 10
Palus z notą 9
Maciejko, Jasiński i Wołkowski z notą 8
Kolasa, Peter, Marchewczyk, Pochwalski, Kelm, Król, dr Kasprzak, Nuszek i Koczewski z notą 7
Bałaj, Korzeniewski, Cisowski, Bereza, Metternich i Czyżewski z notą 6

oraz pozostali ze słabszymi notami.

Ocena ta dotyczy poszczególnych zawodników. Wykazało z nich wielu dobrą już zupełnie jazdę, orientację, natomiast poza Kasprzyckim czy Sokołowskim nie widzieliśmy należytej umiejętności w strzałach. Mający swego czasu najniebezpieczniejszy strzał Marchewczyk, gdzieś go zagubił, czasem tylko dając jego przypomnienie.

Odnośnie strony taktycznej olbrzymie jej braki szczególniej w drużynie Wisły zaobserwowaliśmy w jej meczu z ŁKS. Nauczona doświadczeniem w najważniejszym jej spotkaniu z Cracovią wykazała dużą poprawę. Natomiast imponowała pod tym względem Cracovia. Ale jest to przede wszystkim zasługą pełniącego rolę kierownika drużyny najlepszego hokeisty Cracovii "Rocha" Kowalskiego. Nie mogąc brać udziału, z przyczyn zdrowotnych, w mistrzowskich rozgrywkach oddał swej drużynie nieocenioną przysługę kierując jej zmianami. I mamy przekonanie, iż w ten sposób do sukcesów Cracovii przyczynił się więcej, niż gdyby sam grał.

Jeśli idzie o zagrania zespołowe, to w Wiśle widzieliśmy ich ładną improwizację, natomiast w pozostałych, zagrania obejmowały albo w dwóch lub wypady pojedynczych zawodników z dążeniem do wykorzystania błędów przeciwnika.

Największą poprawę formy w ciągu tych 3-ch dni wykazała Lechia, która po dwóch słabszych meczach z Cracovią i Wisłą, w spotkaniu z ŁKS-em okazała się niezwykle groźną. Z tego wynika, iż tylko spotkania z silnymi przeciwnikami przyczyniają się do podciągnięcia się poziomu hokeistów.

Ogólnie na zakończenie należy stwierdzić, iż poziom naszego hokeja w stosunku od roku ubiegłego podniósł się dość mocno. Przypuszczamy, iż po treningu w Budziejowicach i mistrzostwach w Pradze poziom polskiego hokeja znajdzie się na drodze powrotu do przedwojennego.

A. Targosz.

"Przekrój" z 1947.02.02

Z KRAJU. Kraków. W mistrzostwach hokejowych Polski w puli finałowej odbyły się dotychczas następujące mecze: ŁKS - Wisła 3:2 (0:0, 1:2, 2:0), Cracovia - Lechia 6:2 (1:1, 1:0, 4:1), Wisła - Lechia 8:0 (3:0, 1:0, 4:0), Cracovia - ŁKS 4:0 (2:0, 1:0, 1:0) oraz Wisła - Cracovia 3:2 (1:2, 1:0, 1:0). W ramach drużynowych mistrzostw Polski w boksie odbyło się spotkanie Wisła - IKS Wrocław. Zwyciężyła Wisła 9:7. - W tych samych zawodach w Bydgoszczy wiceleader tabeli pokonał ósemkę milicjantów gdańskich 11:5.

Sport. 1947, nr 7

1947.01.27

Łódź. (tel.). Trzeci dzień mistrzostw hokejowych przyniósł drugą wielką niespodziankę. Derby krakowskie Wisła — Cracovia, które miały zadecydować o tytule mistrzowskim zakończyły się niespodziewanym. zwycięstwem Wisły 3:2. s Piszemy niespodziewanym gdyż po piątkowej porażce czerwononiebieskich z ŁKS-em i wysokim zwycięstwie Cracovii z drużyną łódzką nie wielu liczyło na porażkę białoczerwonych.

A tymczasem Wisła postawiła w decydującym spotkaniu wszystko na jedną kartę i spotkanie aczkolwiek nieznacznie to jednak wygrała.

Początek gry zupełnie nie zapowiadał takiego wyniku.. Cracovia już w pierwszych sekundach gry zdobyła prowadzenie przez Wołkowskiego, wkrótce potem stan brzmiał 2:0 dla zeszłorocznego mistrza. Wisła nie zrezygnowała jednak z walki i grając niesłychanie ambitnie potrafiła jeszcze w tej tercji uzyskać bramkę przez Korzeniowskiego.

W drugiej tercji zaznaczyła się lekka przewaga Wisły zadokumentowana wyrównującą bramkę Palusa. W trzeciej tercji, która toczyła się w niezwykle naprężonej atmosferze decydującą bramkę dla Wisły zdobył Peter.

W sumie wygrała Wisła 3:2 (1:2, 1:0, 1:0).

W drużynie Wisły niespodziewanie dobrze zagrał w tym dniu drugi atak, który w decydującej mierze przyczynił się do zwycięstwa. Naj lepszym z tej trójki był młody i utalentowany Peter którego trzecia bramka była naprawdę swego rodzaju majstersztykiem.

W Cracovii, która w meczu tym zagrała słabiej jak z ŁKS-em i tym razem najlepszym Kasprzycki i Wołkowski.

Gra stała na b. dobrym poziomie, którą psuli jednakże niezdecydowaniem sędziowie: Kuchar Wacek i Paruszewski.


Dziennik Zachodni, 1947, R. 3, nr 26. - Wyd. A

Wisła bije Cracovię 3:2

Finał hokejowych mistrzostw Polski

Łódź. (tej, wł.) Ostatni dzień hokejowych mistrzostw Polski zakończył się wielką niespodzianką. Uważana za faworyta na mistrza, po wysokim zwycięstwie nad ŁKS — Cracovia doznała nieoczekiwanej porażki w meczu z Wisłą, która mimo, że jej rywal prowadził już 2:0, potrafiła zawody te rozstrzygnąć na swą korzyść. Wisła wygrała 3:2 (1:2, 1:0, 1:0) i zrównała się z ilością zdobytych punktów z Cracovią, na skutek czego finał mistrzostw Polski pozostały bez rozstrzygnięcia tym bardziej, że drugi z kolei mecz pomiędzy ŁKS a poznańską Lechią zakończył się również niespodziewanym wynikiem remisowym 1:1 (0:0, 11:1, 0:0). W meczu Wisła — Cracovia pierwsze dwie bramki dla Cracovii zdobyli Wołkowski i Marchewczyk. Dla Wisły bramki uzyskali Cisowski, Palus i Peters. W meczu ŁKS — Łechta bramki zdobyli: Rzymalski dla Lechii i Sokołowski dla ŁKS. Na skutek takiego obrotu sprawy, okazała się konieczność urządzenia dodatkowego meczu pomiędzy Wisłą a Cracovia, który rozstrzygnie o zdobyciu tytułu mistrza Polski. Mecz ten odbędzie się w Krakowie lub w Siemianowicach. Wydaje się jednak bardziej prawdopodobnym, że w Siemianowicach w ramach czwórmeczu miast: Kraków, Warszawa, Łódź. Katowice. Odbędzie się on w dniach od 29 do 30 bm., w Siemianowicach, krótko przed wyjazdem polskich hokeistów na mistrzostwa świata do Pragi.


Życie Sportowe. R.2, 1947, nr 4 1947.01.27

Wisła wygrała z Cracovią w Łodzi

Mecz w Krakowie wyłoni mistrza

Łódź, 27 stycznia (Tar) — W niedzielę w Lodzi odbyły się 2 spotkania hokejowa, pierwsze spotkanie Wisła—Cracovia 3:2 (1:2, 1:0, 1:0).

Wydawało się, iż Cracovia rozstrzygnie je na swoją korzyść, ponieważ zdobyła 2 bramki w pierwszej tercji, w 1 minucie przez Wołkowskiego z dalekiego strzału, którą Bratek mając słońce w oczy puścił, a w 12 m nucie po strzale Marchewczyka krążek odbił się od kija Kolasy i wpadł do siatki Wisły. Długo jednak wynik ten nie utrzymał się, gdyż Osowski z podania Korzeniowskiego uzyskał pierwszą bramkę dla Wisły w 14 m.

Druga tercja po szeregu obustronnych usiłowań podwyższenia wyniku w ostatniej chwili przed zakończeniem tercji w 19 minucie skończyła się bramką wyrównującą, którą uzyskał Palus strzelając nad leżącym Maciejką z podania Jasińskiego.

W trzeciej tercji Wisła atakuje bardzo mocno, Cracovia doskonale się broni. W 6 minucie przebój Petera przynosi lekki doskonały strzał z bliskiej odległości, który zadecydował o zwycięstwie Wisły.

Mecz stał na dobrym poziomie, zasadniczo znacznie więcej z gry miała Wisła. Wisła poprawiła swoją taktykę nie atakując w ten sposób, jak poprzednio całą drużyną, ale raczej pewnymi wypadami. Podobnie grała Cracovia Na wyróżnienie zasługują ze strony Wisły Sokołowski oraz cała trójka ataku I Druga trójka wybitnie się poprawiła Cisowski, Peter, Korzeniowski) i zasadniczo ona przyczyniła się do zwycięstwa. W Cracovii słabiej grał atak II, co do pewnego stopnia zadecydowało. Najlepiej grali Maciejko, Kasprzycki oraz Wołkowski. Cracovia po ciężkim meczu w dniu poprzednim kondycyjnie wypadła trochę blado.

Z zainteresowaniem oczekiwano drugiego meczu popołudniowego, który miał ewentualnie dać możność wysunięcia się ŁKS nawet na 2 miejsce. Niestety w tym meczu Lechia zagrała wyjątkowo dobrze i uzyskała wynik remisowy 1:1 (0:0, 1:1, 0:0).

Pierwszą bramkę zdobył dla Lechii w 8 minucie drugiej tercji Zymalski.

Wyrównał w - 15 Sokołowski. ŁKS wystąpił osłabiony brakiem Czyżewskiego. który potłukł się na poprzednim meczu z Cracovię. Lechia zagrała dobrze, szczególnie bramkarz Muszyński poprawił wybitnie swoją formę. W tercji trzeciej z powodu upadku na lód doznał potłuczenia Makutynowicz, bramkarz ŁKS, który został zastąpiony przez bramkarza rezerwowego.

3 miejsce zdobył ŁKS mając 3 punkty oraz stosunek bramek 4:7, Lechia 4 miejsce 1 punkt, stosunek bramek 3:15. Natomiast o pierwsze i drugie miejsce rozegra się jeszcze decydujące trzecie spotkanie w Krakowie wobec tego, że o mistrzostwie nie może decydować stosunek bramek, tylko — według regulaminu — dodatkowe spotkanie. Spotkanie odbędzie się 2 lutego, w razie grożącej odwilży w czwartek 30 bm.

Skład Polski do Pragi Mniej więcej został ustalony skład do Budziejowic przez kapitana sportowego Kuchara; w bramce Makutynowicz, rezerwowy bramkarz Maciejko. obrona Kasprzycki, Sokołowski, poza tym do ataku z Wisły; Jasiński, Palus, Kolasa, Peter, z Cracovii: Marchewczyk, Wołkowski, z Siemianowiczanki: Skarżyński, Bogdol, Ziaja, Bromer, z KTH Czorych, z Legii warszawskiej Dolewski.

Po ostatnich rozgrywkach odbyło się nadzwyczajne posiedzenie zarządu PZHL, na którym omawiane sprawę weryfikacji, ustalono decydujący mecz między Wisłą i Cracovią w niedzielę, następnie przyznano nagrodę pocieszenia dla ŁKS oraz nagrodę za najlepszego zawodnika łódzkiego dla Makutynowicza i nagrodę dla najbardziej fair grającej drużyny w turnieju, puchar prezydenta miasta Mijała dla Wisły Dalsze 2 puchary na pierwsze i drugie miejsce zostaną rozdane po decydującym meczu w Krakowie


Sportowiec. R.3, 1947, nr 4 1947.01.27

Cracovia czy Wisła?

W piątek w Łodzi na stadionie ŁKS-u odbyło się uroczyste otwarcie drugich po wojnie hokejowych mistrzostw Polski. Jako gospodarz na łódzkim gruncie, drużyny biorące udział w mistrzostwach powitał prezes ŁOZHL dyr. Lange, jak również przedstawicieli władz miejscowych w osobach prezydenta miasta ob. Mijała, wicewojewody Szudzińskiego, dyr. Woj. Urzędu v r i PW Nonasa, delegata PUWF mjr. Czernika, oraz prezesa PZHL ob. Boczara. Otwarcia mistrzostw dokonał prezes PZHL ob. Boczar, życząc drużynom jak najkorzystniejszych wyników pracy prawdziwie fair grze, utrzymanej w prawdziwie sportowej atmosferze.

ŁKS — Wisła 3:0 (0:0, 1:2, 2:0) Mecz ten należał do niezwykle interesujących i zebranej w liczbie ponad 5 tysięcy publiczności dostarczył wiele emocji. Walka była b. zacięta i mimo, że Krakowianie mieli przewagę, gospodarze mając doping własnej publiczności, dzięki niezwykłej ambicji, zostali z lodu zwycięzcami. Wyróżnił się Makutynowicz w bramce przytomną obroną Bramki dla ŁKS zdobyli — Król 2 i Czyżewski, dla Wisły Korzeniowski oraz Kolasy. Sędziowali pp. Kuchar i Trytko. W drugim dniu mistrzostw hokejowych Polski rozgrywanych na stadionie ŁKS-u wyniki były następujące:

„Wisła" — „Lechia" (Poznań) 8:0 (1:0, 4:0, 3:0) Zespół krakowski zwyciężył bez trudu Poznaniaków, będąc drużyną lepszą we wszystkich liniach. Najciekawsza była 2-ga tercja, w której „Lechia" broniła się jaknajskuteczniej, mając w obronie Kasprzaka najlepszego swego gracza. Bramkarz „Lechii" Muszyński wyraźnie jest bez formy. Bramki strzelili: Kolasa — 3, Jasiński — 2, Peter — 2, i Palus — 1. Sędziowali ob. ob. Klaput i Trytko. Widzów 1.000


„Wisła" — „Cracovia" 3:2 (1:2, 1:0, 1:0) Spotkanie to było niezwykle emocjonujące i miało duże znaczenie dla pretendenta do tytułu