1947.11.09 AKS Chorzów - Wisła Kraków 1:4

Z Historia Wisły

1947.11.09, Mistrzostwa Polski, 2. kolejka, Chorzów, niedziela
AKS Chorzów 1:4 (0:2) Wisła Kraków
widzów: 12.000
sędzia: Winiarski
Bramki


Teodor Wieczorek 60'


0:1
0:2
1:2
1:3
1:4
13' Józef Kohut
32' (g) Mieczysław Gracz

81' Mieczysław Gracz
85' Mieczysław Gracz
AKS Chorzów
3-2-5
Roman Mrugała
Stanisław Karmański
grafika:cz.jpg Henryk Janduda
Teodor Wieczorek
Jerzy Piec
Henryk Gajdzik
Gerard Kulik
Wiktor Cholewa
Henryk Spodzieja
Wincenty Franiel
Maksymilian Barański

trener
Wisła Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Michał Filek
Tadeusz Legutko
Mieczysław Rupa
Jan Wapiennik
Leszek Snopkowski
Władysław Giergiel grafika:cz.jpg 65'
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Artur Woźniak
Kazimierz Cisowski

trener Artur Walter

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Józef Kohut
Józef Kohut

Spis treści

Relacje prasowe

Przegląd Sportowy

1947.11.10

WISŁA FINISZUJE I ZAGRAŻA WARCIE

CHORZÓW, 9.11. (tel. wł.) — Wisła — AKS 4:1 (2:0). Wisła — Jurowicz, Filek, Ruta; Wapiennik, Legutko, Nałkowski; Giergiel, Gracz, Kohut, Artur, Cisowski. AKS: Mrugała, Karmański, Janduda, Wieczorek, Piec, Gajdzik, Cholewa, Spodzieja, Franiel, Barański.

Mimo odstraszającej pogody, ok. 12 tys. widzów zebrało sią wczoraj na boiska chorzowskiego AKS, by być świadkiem spotkania o zaszczytny tytuł piłkarskiego mistrza Polski. Na widowni spotkać można było pokaźną grupy kibiców Wisły, którzy przyjechali na mecz swej drużyny z Krakowa. Oba zespoły wystąpiły w swych najsilniejszych składach. W AKS miejsce chorego Pytla zajął Franiel. Sam mecz nie stał na zbyt wysokim poziomie, a na akcjach obydwu drużyn snąć było wyraźnie zdenerwowanie, spowodowane wysoką stawką mecze. Aczkolwiek zwycięstwo Wisły jest zasłużone, to jednak wynik 4:1 krzywdzi nieco gospodarzy, którzy w Żadnym wypadku nie byli od gości drużyną gorszą różnicą aż trzech bramek. Wisła zastosowała bardzo mądrą taktykę, przechodząc w chwilach sapom ślązaków do całkowitej defensywy, aby następnie przejść do ataku, w ten sposób też zapewniła sobie zwycięstwo. Atak Wisły zagrał tak tycznie lepiej od tej samej formacji gospodarzy, a akcje jego miały pewną myśl i nosiły w sobie zawsze zarodek bramki. Z drożyny zwycięzców wyróżnił się przede wszystkim wszędobylski Gracz. Był on niezwykle pracowity i strzelił 3 bramki. Oprócz niego wyróżnił się Jurowicz, Legutko i Artur. Zespól AKS wypad, bardzo blado. Na śliskim i ciężkim terenie wszystkie braki techniczne ślązaków wyszły na jaw. Na całej linii zawiódł napad, który nie potrafił przez cały czas meczu zdobyć się na skuteczny strzał.

Do przerwy lekka przewaga AKS, którego atak często zatrudnia Jurewicz. Wisła gra w defensywie, jednak każdy jej atak jest groźny. W 13 minucie Gracz przytomnie wykorzystuje błąd Pieca, podaję piłkę wolnemu Kohutowi i ten zdobywa pierwszą bramkę dla Wisły. Mimo utraty braw ki, AKS nadal przeważa, jednak bezskutecznie. W 22 m. Gracz głową zdobywa drugą bramkę. Wynik 2.0 utrzymuje się do pauzy. Po zmianie stron, w dalszym ciągu atakuje AKS, który w 15 m. uzyskuje przez Cholewę honorową bramkę. W 20 m. dochodzi do incydentu między Giergielem a Jandudą, w wyniku którego sędzię usuną) obydwu zawodników z boiska. W ostatnim kwadransie gry Wisła przechodzi do kontrataku i zdobywa jeszcze dwie bramki, których strzelcem byt Gracz: w 36 i w 40 minucie. Sędziował dobrze p. Winiarski z Łodzi.



Echo Krakowa. 1947, nr 303 (4 XI) nr 594

Wycieczkę autobusami do Chorzowa na mecz piłki nożnej o mistrzostwo Polski A.K.S.-WISŁA organizuje w niedzielę 9 listopada Sekcja Turyst. TS „Wisła".

Informacje i sprzedaż biletów w cenie zł 500 (tam i z powrotem) w firmie T. Krzyżański, Szpitalna 26.


Echo Krakowa. 1947, nr 305 (6 XI) nr 596

Już teraz żadne wyjazdy zagranicę i żadne pucharowe czy towarzyskie spotkania nie przeszkodzą normalnemu biegowi ostatniego etapu tegorocznych rozgrywek piłkarskich. Dwa razy Wisła — AKS, raz AKS — Warta i raz Wisła — Warta i... koniec.

Potem przyjdzie już grudzień, zasłużony odpoczynek przemęczonych zawodników i przygotowanie do normalnych, systematycznych gier w lidze, zwanej szumnie Klasą Państwową.

Zanim nastanie zima, zanim rozgrywki finałowe się skończą, a liga zostanie skompletowana do dwunastu najlepszych drużyn polskich, popatrzmy jeszcze na te drużyny, którym szczęśliwy los dał wielką szansę na odegranie w tym roku ważnej roli w finałowych rozgrywkach o tytuł mistrza Polski.

WARTA MA JUŻ MISTRZOSTWO PRAWIE „W KIESZENI" i będzie uważnie śledziła przez dwa tygodnie przebieg spotkań: Wisła —AKS.

Pobożnym życzeniem drużyny poznańskiej jest wzajemne „wykrwawienie się" obu konkurentów. Gdyby w Chorzowie wygrał AKS, a w Krakowie Wisła, Warta nie musiała by się już zbytnio wysilać i mogła by sobie nawet pozwolić na przegranie jednego spotkania.

Gdyby jednak w obu tych meczach zwycięstwa odniosła jedna tylko drużyna (powiedzmy Wisła) to wówczas tegoroczny mistrz Polski wyłonił by się na meczu Wisła — Warta, ewentualnie w razie podwójnego zwycięstwa drużyny chorzowskiej, na meczu AKS — Warta.

Oczywiście, że w chwili obecnej nie możną jeszcze w stu procentach wytypować tegorocznego mistrza Polski, ale za dwa tygodnie będziemy już znać drugą drużynę, która stawi czoło Warcie.


Echo Krakowa. 1947, nr 310 (11 XI) nr 601

Akcje Wisły idą w górę

Po pięknym zwycięstwie w Chorzowie Wisła— AKS 4:1 (2:0) Porażkę z Wartą wzięła sobie Wisła bardzo do serca. Dlatego na stadion AKS-u w Chorzowie wybiegła jedenastka Wisły Z SILNĄ WIARĄ ZWYCIĘSTWA.

I od pierwszych zagrań drużyny krakowskiej wiedziało się, że Wisła tego meczu nie przegra. Wszyscy gracze dali ze siebie tyle ofiarności, zapału i poświęcenia, że wynik remisowy nawet, byłby wielką krzywdą dla Wisły. Ale największą zasługę w odniesieniu tego cennego zwycięstwa ma trzech zawodników:

Jurowicz, Legutko, Gracz.

Ten ostatni, będący jak zwykle motorem wszystkich akcji piątki, czy po wykluczeniu Giergiela —czwórki ataku, był niezmordowany-, Bramkarz Wisły zbierał moc oklasków za stylowe parady.

AKS ZAWIÓDŁ

Drużyna chorzowska zawiodła nie tylko swych zwolenników, którzy liczyli się na serio z wygraną AKS-u, ale rozczarowała te kilka setek zagorzałych kibiców Wisły, którzy specjalnie przyjechali na to spotkanie do Chorzowa. Tymczasem oprócz równej i trochę więcej niż przeciętnej linii pomocy oraz dwóch napastników: Spodzieji i Barańskiego, cała drużyna mistrza grupy drugiej zagrała w niedzielę bardzo słabo.

PRZEBIEG SPOTKANIA

Doceniając znaczenie tego spotkania, obie drużyny wystąpiły w swych najsilniejszych składach. W Wiśle brakowało jedynie chorego Flanka, w AKS-ie Pytla. Mecz rozpoczęto w szybkim terapie i przez pierwsze 10 minut inicjatywa gry spoczywała w ręku AKS-u. Pierwszy groźniejszy wypad nosi jej prowadzenie. Centrę Gracza przejmuje Kohut w 13min. i STRZELA OSTRO W RÓG.

Wisła prowadzi 1:0. Zachęcona dopingiem swych zwolenników, przeprowadza teraz Wisła szereg niebezpiecznych wypadów, które (Od naszego specjalnego wysłannika) jednak kończą się przeważnie na linii obronnej AKS-u. I znów po dziesięciu minutach przewagi Wisły, do głosu dochodzi AKS. Wypad Spodzieji w 23 min. i ostry strzał Cholewy wybija Jurowicz na róg. W 32 min. Gracz strzela główką najpiękniejszą bramkę dnia, ponad wybiegającym do ostrej centry Giergiela Mrugałą. Przebój Kohuta w 41 min. przynosi czwarty róg dla Wisły. W dwie minuty później fantastyczny strzał Spodzieji z powietrza broni na róg Jurowicz, zbierając huraganowe oklaski.

PO PRZERWIE AKS zabiera się do roboty, ale niezaradność napastników chorzowskich pod bramką i dobra postawa defensywy Wisły nie pozwala na zmianę wyniku. Po rzucie wolnym na bramkę Wisły, strzelają kolejno: Barański, Franiel i Wieczorek z pomocy. Ten ostatni jest najszczęśliwszym strzelcem i uzyskuje HONOROWY PUNKT.

Mimo, iż wyrównanie wisi włosku, Wisła prowadzi nadal otwartą.

Rzut wolny z pola karnego strzela Gracz ponad bramkę. W 20-tej min. sprowokowany przez Jandulę Giergiel - uderza go i sędzia usuwa z boiska obu krewkich zawodników. Pomimo obustronnych ataków do 35-tej minuty wynik pozostaje niezmieniony i dopiero udałe wyciągnięcie Mrugały z bramki przez Artura pozwala Graczowi zdobyć trzecią bramkę.

Czwarty goal, który padł w 40 minucie, był tylko formalnością.

Strzelcem był znów Gracz.

AKS zniechęcony, zaprzestaje ataków i gra toczy się do końca na połowie gospodarzy.

Po meczu rozradowani kibice Wisły znieśli z boiska na ramionach Gracza.

Zawody prowadził dobrze p. Winiarski z Łodzi. Publiczności 12 tys.

T. D.


"Start" 1947.11.10


Sport. 1947, nr 87

1947.11.06

Rozgrywki o tytuł mistrza Polski osiągną w niedzielę 9. bm. półmetek. W dniu tym odbędzie się w Chorzowie mecz, który pozwoli nam zorientować się, czy Wisła, ew. AKS mają jeszcze szanse na zdystansowanie Warty poznańskiej i zdobycie tytułu. Tak się złożyło, że obydwaj! pretendenci do zaszczytnego tytułu znaleźli się na finiszu bez formy.

Tak Wisła jak i AKS które w niedzielę zmierzą się w bezpośrednim pojedynku w niczym prawie nie przypominają postawy i klasy jaką reprezentowały w pełni sezonu.

Mimo to. a właściwie dlatego mecz będzie ciekawy i emocjonujący.

Walka w Chorzowie toczy się o wielką stawkę, będzie więc na pewne zacięta. AKS za wszelką ceną będzie chciał zdobyć dwa punkty, które otwarłyby przed nim lepsze perspektywy.

Klub chorzowski w rozgrywkach decydujących ma jednak wyjątkowego pecha. Już nieraz był on o krok od zdobycia upragnionego tytułu najlepszej w Polsce drużyny piłkarskiej, zawsze jednak w kulminacyjnym momencie następowało załamanie i katastrofą. Wystarczy przypomnieć ub. rok, kiedy to AKS po pierwszym meczu finałowym rozegranym z Wartą, który wygrał 5:1 uchodził za murowanego faworyta. Tymczasem w następnych spotkaniach przyszły porażki tym więcej przykre, że nieoczekiwane.

W ub. niedzielę AKS przegrał ze znajdującą się w bardzo dobrej formie Wartą przekonywująco 4:1.

Drużyna chorzowska wypadła blado.

Jak wiemy nie lepiej powiodło się Wiśle, która także musiała uznać wyższość poznaniaków przegrywając w dodatku ni własnym boisku 0:2.

Rozpatrując niedzielne szanse Wisły i AKS-u musimy przyznać z ręką na sercu, że trudno jest wytypować zwycięzcę. Atut własnego boiska przemawiałby raczej za AKS-em, ale Wisła jak wykazuje praktyka, potrafi czasami na obcym terenie zagrać lepiej, niż na swoim pięknym stadionie.

Jeślibyśmy porównali poszczególne formacje obydwu drużyn, to przekonalibyśmy się, że: bramkarz Wisły Jurewicz przewyższa swojego kolegę z vis a vis Mrugałę, — obrona Wisły osłabiona brakiem Flanka, równą się obronie AKS-u, pomoc chorzowian jest lepsza od tej samej formacji krakowian.

Atak AKS-u przeżywa najostrzejszy spadek formy, ale i z napadem Wisły nie dzieje się lepiej.

W niedzielę wygra napewno ta drużyna, której atak wykaże lepszą formę i będzie miał więcej szczęścia w pozycjach podbramkowych.


Sport. 1947, nr 88

1947.11.10

CORAZ GORZEJ GRAJA NASI NAJLEPSI PIŁKARZE

90 MIN. BEZŁADNEJ KOPANINY NA Stadionie CHORZOWSKIM

WISŁA-AKS 4:1 (2:0)

WISŁA: Jurowicz, Filek, Rupa, Wapiennik, Legutko, Snopkowski, Giergiel, Gracz, Kohut, Artur, Cisowski.

AKS: Mrugała, Karmański, Janduda, Wieczorek, Piec, Gajdzik, Kulik, Cholewa, Spodzieja, Franiel, Barański.

Bramki dla Wisły: Kohut Gracz 3, dla AKS-u Cholewa.

Sędzia Winiarski, Łódź.

Ważność tego spotkania dla obu drużyn, ze względu na równe Szanse zdobycia mistrzostwa wzgl. wicemistrzostwa Polski — spowodowała, że na stadionie w Chorzowie zebrała się w niedzielę wyjątkowo wielką liczba publiczności. Nie odstraszyły jej niekorzystne warunki atmosferyczne w postaci typowej jesiennej pogody.

Jeśli one nie przeszkodziły zapaleńcom piłkarstwa oglądać spotkania finalistów mistrzostw Polski, to poziom, jaki zademonstrowały obie pretendujące do zaszczytnego tytułu mistrza (czy drużyny, z pewnością zniechęcił ich od bywania na boiskach.

Na próżno szukaliśmy w pamięci meczu, o charakterze mistrzostw Polski, który by poziomem swoim przypominał spotkanie wczorajsze, rozegrane między Wisłą i AKS.

Gdyby ktoś na podstawie obserwacji tych zawodów chciał sądzić o poziomie polskiego piłkarstwa, musiałby dojść do najbardziej pesymistycznych wniosków. Nie dlatego, że ocena spotkania tego z punktu widzenia technicznego opanowania piłki przez poszczególnych graczy, musiałaby wypaść jak najgorzej, ale przede wszystkim z uwagi na brak — u obu drużyn — elementarnych zasad taktyki.

Jeśli idzie o zagadnienie pierwsze tj. stopień opanowania techniki, wyrażający się umiejętnością prowadzenia, dokładnego podawania piłki, mijania z nią graczy, gaszenia, strzelania, to właściwie poza Spodzieją i Barańskim w AKS oraz Graczem, Arturem i Legutką w Wiśle, pozostali zawodnicy demonstrowali w tym zakresie pożałowania godny poziom.

Trudno było dopatrzeć się w grze obu drużyn jakiegokolwiek systemu, stosowania chociażby najprostszych, szablonowych^ zasad.

Mecz cały stał pod znakiem bezładnej kopaniny. I gdyby nie kilka zupełnie udanych — razem nie więcej ponad dziesięć — zagrań linii napadu Wisły, z których padły zresztą dla czerwonych wszystkie cztery bramki, publiczność zeszłaby z boiska z uczuciem najwyższego niezadowolenia i niesmaku.

Szczerze mówiąc, nie liczono się na Śląsku z możliwością wygrania tego meczu przez AKS, spodziewano się jednak ogólnie znacznie wyższego i bardziej dojrzałego poziomu gry, niż to wykazały obie drużyny. a zwłaszcza Wisła.

Przez cały nieomal przeciąg meczu AKS miał zdecydowaną przewagę, w czasie której długimi minutami przesiadywał na połowie Wisły, lecz kompromitująca bezradność całej linii napadu miejscowych pod bramką Wisły sprawiła, że AKS musiał przegrać.

Nie było bowiem w całej drużynie zielonych jednego gracza, który by umiał nawet nie strzelić — ale przynajmniej dobrze kopnąć piłkę w kierunku bramki Jurowicza.

Zupełnie przeciwnie natomiast było w drużynie krakowskiej. Zepchnięta od samego początku do obrony, potrafiła Wisła kilkakrotnie wyzwolić się spod tej przygniatającej przewagi AKS, przeprowadzić szybki i przemyślany atak na bramkę miejscowych, a co najważniejsze Wisła miała jednego.... Gracza, który swoje strzeleckie rzemiosło zna doskonale. I to wystarczyło całkowicie do pokonania, aczkolwiek nieprzekonywującego, drużyny chorzowskiej.

Gracz to Wisła, a Wisła to Gracz.

Brak tego inteligentnego piłkarza w drużynie czerwonych, postawiłby ją w takiej samej sytuacji, w jakiej znajdował się w dniu wczorajszym AKS. Wynik meczu byłby wtedy na pewno nieco inny.

Wynikiem niskiego poziomu zawodów była gra stosunkowo ostra, a w konsekwencji duża ilość rzutów wolnych, podyktowanych przez łódzkiego sędziego p. Winiarskiego.

W sumie strzelono ich 38, z czego 17 na korzyść Wisły, a 21 na korzyść AKS. O przewadze AKS świadczy natomiast ilość rzutów rożnych, których Barański egzekwował 8, zaś Kulik 4. Wszystkie one nie wpłynęły jednak na rezultat meczu. Wisła strzeliła tylko 6 rogów.

RZEBIEG zawodów był nieciekawy. Kilka słabych strzałów, napastników AKS, które były raczej podaniami, wychwytuje bez trudu Jurowicz. Główkę Spodzieji wybija w 9 min. na róg. W 13 min. Legutko wypuszcza Gracza, ten mija spokojnie Pieca, podaje nieobstawionemu Kohutowi, który załatwia resztę i 1:0 dla Wisły. W 15 min. Spodzieja strzela rzut wolny, Jurowicz broni znowu na róg. Przewaga AKS trwa w dalszym ciągu. Pod bramką Wisły znajduje się w pewnych okrasach tej przewagi 8—9 jej graczy, starających się nie dopuścić miejscowych do strzału na swą bramkę.

W 32 min.

Snopkowski, po otrzymaniu piłki rzuconej mu z autu przez Giergiela, podaje ją do Gracza, a ten precyzyjną główką lokuje piłkę po raz drugi w bramce Mrugały.

2:0 Fakt ten powoduje kontrowersje graczy z sędzią, gdyż wedle nich sędzia liniowy przyznał rzut z autu, z którego pośrednio padła ta bramka, drużynie AKS.

Wynik 2:0 utrzymuje się do przerwy.

PO PRZERWIE obraz gry wcale się nie zmienia. AKS dalej przeważa. Gra nabiera na ostrości. W 15 min. udaje się wreszcie miejscowym strzelić honorową bramkę, uzyskaną przez Cholewę, nie bez winy Jurewicza, 2:1 W 20 min. gry następuje nieprzyjemny incydent, w czasie którego na skutek zderzenia się leżący tuż na linii autowej, a będący bez piłki Giergiel i Janduda kopią się wzajemnie. Rezultat: sędzia usuwa obu z boiska. Fakt ten utemperował z miejsca obie zbyt ostro grające drużyny.

Godnym zanotowania w tej części meczu jest wspaniale strzelony przez Pieca rzut wolny, obroniony przez Jurewicza na róg. W min. Wisła powiększa swój dorobek bramkowy, kiedy wszędobylski Gracz po przejechaniu 2 zawodników AKS strzela z bliska 3:1.

Wreszcie w 40 min. Gracz po otrzymaniu piłki od Artura przypieczętowuje silnym strzałem zwycięstwo Wisły w stos. 4:1.

Było ono nieco za wysokie i u zyskane w bardzo brzydkim stylu Stefan KISIELIŃSKI



Naprzód: organ Polskiej Partii Socjalistycznej. 1947, nr 308 - 1947.11.10

AKS -Stracił już szanse na tytuł mistrza Polski

Wisła wygrywa w Chorzowie 4:1

CHORZÓW — W dniu wczorajszym na stadionie AKS-u w Chorzowie odbyło się sensacyjne spotkanie piłkarskie o mistrzostwo Polski między miejscowym AKS a krakowską Wisłą, zakończone zwycięstwem Krakowian 4:1, Mecz zgromadził około 12000 widzów, którzy wyszli zawiedzeni grą swego pupila, który porażką tą definitywnie przekreślił swe szanse na odegranie przewidywanej dlań roli w finale mistrzostw.

Spotkanie prowadził ob. Winiarski z Łodzi i z zadania swe go wywiązał się bez zarzutu.

W Wiśle zabrakło chorego Flanka, zaś u Chorzowian Pytla.

Gra z miejsca toczy się pod znakiem przewagi Chorzowian, którzy jednak atakują chaotycznie, gubiąc się w sytuacjach podbramkowych i niepotrzebnie zwlekając z oddaniem strzału. W tym okresie Jurowicz wspaniale broni kilka groźnych strzałów Spodzieji, przerzuca w ostatniej chwili piłki nad bramką. Bite nieomal pod rząd 5 rogów AKS nie potrafi wykorzystać. Wisła gra spokojnie, stosując system wzmocnionej defensywy przez cofnięcie Gra Kohuta do tyłu i atakuje tylko wypadami, które zawsze są groźne.

Jeden z nich zainicjowany przez Artura, kończy się nieoczekiwanie zdobyciem bramki przez Kohuta, który wykańcza piękne podania Gracza.

Podnieceni Chorzowianie atakują dalej niestety bez efektu. W tym okresie Jurowicz broni w fantastyczny sposób strzał głową Spodzieji. 20 minuta nieomal nie kończy się drugą bramką dla Wisły, kiedy Mrugała w ostatniej chwili zdejmuje piłkę z buta Gracza: rzucając mu się ofiarnie pod nogi.

Zupełnie nieoczekiwanie wypad Giergla j piękny strzał głową Gracza w 32 min, podwyższa wynik na 2:0. Była to najpiękniejsza bramka dnia.

AKS nie rezygnuje, atakuje całą drużyną tak, że na połowie Wisły robi się niesamowity tłok. Strzelają nieomal wszyscy gracze, niestety piłka jak zaczarowana omija bramkę Jurowicza o centymetry lub on sam broni fenomenalnie, tak jak nieuchronny zdawałoby się strzał Spodzieji w 43 minucie.

Po przerwie sytuacja się nie: zmienia. AKS dalej w ataku, zaś Wisła ogranicza się tylko do utrzymania wyniku.

Generalny szturm Chorzowian przynosi im wreszcie upragnioną bramkę, którą zdobywa Wieczorek dalekim strzałem z pomocy w 15 minucie.

Widownia nagle ożyła i dopinguje chóralnymi okrzykami gospodarzy do wyrównania. Gra przybiera na ostrości. W jednej z akcji na prawej stronie zderza się Giergiel z Jandudą. Waląc. się na ziemię, wymieniają między sobą uderzenia i chwyty zapaśnicze. Sędzia zupełnie słusznie usuwa obu awanturników z boiska.

Gospodarze bez przerwy prze siadują na połowie przeciwnika, jednak nieudolni napastnicy nie potrafią zakończyć żadnej akcji strzałem. Cały szereg sytuacji podbramkowych marnują Barański, Spodzieja’ i Cholewa. W tej części gry Jurowicz broni nadzwyczajnie niezwykle śliny strzał Pieca II, wybijając piłkę na róg.

Wisła odgryza się tylko pojedynczymi wypadami Kohuta, i Gracza.

Jeden z takich raidów, tym razem Cisowskiego, przyniósł 3 bramkę dla Wisły. Historia krótka — bieg po skrzydle, błąd Karmańskiego, który mar kuje swą nieudolność zatrzymania skrzydłowego Wisły upadkiem — krótkie 'podanie do Kohuta, który wyciąga Mrugałę z bramki oddając piłkę Graczowi ten ostatni dopełnia formalności — strzelając do pustej bramki.

AKS wyraźnie rezygnuje i w pięć minut później z podobnej sytuacji Gracz z podania Kohuta zdobywa czwartą bramkę, ustalając wynik spotkania.

Przechodząc do omówienia gry obydwu drużyn, musimy na wstępie stwierdzić, że Wisła mecz ten wygrała zasłużenie.

Taktyczny plan przetrzymania początku huraganowych ataków AKS-u. przez wzmocnioną defenzywę, przyniósł jej efektywny rezultat w postaci dwóch punktów.

U Krakowian wspaniale zagrał Jurowicz, który był bohaterem spotkania. W linii ataku wyróżniał się. Gracz niezwykłą Pracowitością i ambicją. Kohut był słabszy niż zwykle. W pomocy na wyróżnienie zasługują środkowy — Legutko i Wapiennik I. Rupa, zastępujący Flanka w obronie, wywiązał się ze swego zadania bez zarzutu.

Chorzowianie, którzy w spotkaniu tym wykazali niezwykłą chęć do walki i ambicję, niestety przegrali mecz przede wszystkim na skutek braku jakiejkolwiek taktyki. Zamiast wyciągnąć Krakowian w rozciągając grę, skupiali się pod bramką, gdzie w rezultacie zawsze tracili piłkę. Poza tym uderzał zupełnie brak umiejętności Strzelania.

W drużynie chorzowskiej jedynie Piec II i Cajdzik stanęli na wysokości zadania. Janduda, a szczególnie Karmański, grali niepewnie i przyczynili się do porażki.

Najgorszą ich formacją był atak.

Zastępujący Pytla—Franiel jest powolny i brak mu zwrotności. Spodzieja grał również słabo i nie potrafi! linii napadu nadać jakiegokolwiek kierunku, W tym stanie rzeczy piątka chorzowska stanowiła zlepek indywidualistów, grający każdy na własną rękę, co było przędę wszystkim jednym z powodów porażki.

Porażka ta definitywnie przesądzi la losy Chorzowian w tegorocznym finale, gdyż w tej formie nie mogą oni marzyć o jakichkolwiek sukcesach. ' (Żarz.)



Wspomnienia

Jerzy Jurowicz

Wróciliśmy do kraju i do rozgrywek finałowych o mistrzostwo Polski. Zrewanżowaliśmy się nich AKS-owi, wygrywając w Chorzowie 4:1. Ślązacy przyjęli mnie niezbyt gościnnie, bowiem gdy nasza jedenastka wybiegała na boisko grupka kilkunastoletnich chłopców zanuciła głośno w takt skocznej melodii:

Krakowiaczek jeden

Pojechał na Belgrad

Puścił bramek siedem

Niespeszony tym „przywitaniem” wcale dobrze i według opinii prasy „wygrana była w dużej mierze zasługą bramkarza Jurowicza, który zademonstrował najwyższą klasę i piękny styl”.

Źródło: Jerzy Jurowicz, Pamiętniki

Piosenka śląskich kibiców była nawiązaniem do meczu Jugosławia - Polska, w którym Jurowicz przepuścił 7 bramek (przypisek - historiawisly.pl).