1947.11.16 Wisła Kraków – AKS Chorzów 3:0

Z Historia Wisły

1947.11.16, Mistrzostwa Polski, 3. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 11:30, niedziela
Wisła Kraków 3:0 (0:0) AKS Chorzów
widzów: 10.000
sędzia: Strzelecki z Rzeszowa
Bramki
Mieczysław Gracz 72’
Leszek Snopkowski 85’
Tadeusz Legutko (g) 89'
1:0
2:0
3:0
Wisła Kraków

Jerzy Jurowicz
Jan Wapiennik
Mieczysław Rupa
Adam Wapiennik
Tadeusz Legutko
Leszek Snopkowski
Władysław Giergiel
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Artur Woźniak
Kazimierz Cisowski

trener: Adam Walter
AKS Chorzów

Kasprzak
Henryk Janduda
Roman Durniok
Teodor Wieczorek
Jerzy Piec
Henryk Gajdzik
Gerard Kulik
Leonard Piątek
Henryk Spodzieja
Henryk Janecki
Wincenty Franiel

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1947, nr 314 (15 XI) nr 605

Trzeba powtórzyć Chorzów wtedy może być mistrzostwo

Rozgrywki finałowe o mistrzostwo Polski w piłce nożnej wchodzą w fazę decydującą.

Jasna początkowo — zdawało by się —sytuacja, w której szanse Warty na zdobycie zaszczytnego tytułu były największe, uległa po ostatniej niedzieli wybitnemu zaciemnieniu.

Odniesione przez Wisłę zwycięstwo w Chorzowie nad tamtejszym AKS-em, wykazało niedwuznacznie, że „Czerwoni", po przejściowym słabszym okresie, odnaleźli już swoją formę i dążyć będą wszelkimi siłami do odzyskania Straconego terenu, a tym samym do zdobycia mistrzostwa.

Najbliższa niedziela przyniesie nam dalsze kolejne spotkanie w tej emocjonującej końcówce rozgrywek. O godzinie 11.30 na boisku Wisły staną po raz drugi w tym roku zespoły chorzowskiego AKS-u i Wisły, Jak już wspominaliśmy, stawka Jest poważna, specjalnie zaś dla drużyny krakowskiej, dla której przegrana względnie remis byłby ostatecznym pogrzebaniem nadziei na zdobycie tytułu mistrzowskiego.

Wydaje nam się jednak, że Wisła dołoży wszelkich starań, by z owego spotkania wyjść zwycięsko, co zapewne będzie sinym dopingiem przed ostatnim meczem z Wartą w Poznaniu.

Liczni zwolennicy „Czerwonych" spodziewają się sukcesu swojej drużyny, wierząc, że piątka ataku.—Cisowski, Artur, Gracz, Kohut i Giergiel —zdoła w niedzielę powtórzyć względnie przewyższyć ilość zdobytych bramek w Chorzowie.

Zwycięstwa Wisły pragną zresztą nie tylko kibice tej drużyny, — chcą go wszyscy sympatycy piłkarstwa krakowskiego. Chodzi tu bowiem o udowodnienie wyższości piłki krakowskiej nad innymi okręgami, —Chodzi o stwierdzenie, że niezależnie jaka drużyna reprezentuje Kraków, zawsze robi to na najwyższym poziomie.

Tak więc oczekujemy w niedzielę od Wisły zwycięstwa, oczekujemy zrobienia dalszego kroku w drodze do , najzaszczytniejszego tytułu mistrza Polski.

Sympatie wszystkich krakowian będą na pewno po stronie „Czerwonych.

Echo Krakowa. 1947, nr 315 (16 XI) nr 606

AKS-Wisła

W nadchodzącą niedziele rozegra Wisła rewanżowe zawody finałowe z chorzowskim AKS-em. Sądząc po formie, Jaką ostatnio wykazała drużyna krakowska, staje ona do niedzielnych zawodów lako zdecydowany faworyt.

Niemniej jednak należy się liczyć z twarda i zaciętą grą ze strony gości. którzy będą dążyli do poprawienia sobie reputacji po pechowym meczu chorzowskim.

Początek zawodów o godzinie 11.30 na boisku Wisły.

Zarząd Towarzystwa Sortowego „Wisła" pragnąc pomóc niezamożnej młodzieży akademickiej opodatkował 10-cio zł. datkami bilety wstępu na mecz piłki nożnej Wisła—AKS.

Echo Krakowa. 1947, nr 317 (18 XI) nr 608

Szanse Wisły rosną 3:0 (0:0)

Wisła, w drodze do tytułu mistrzowskiego pokonała drugą z kolei przeszkodę zwyciężając AKS 3:0. Suchy wynik wskazywałby na gładkie i bezapelacyjne zwycięstwo. Kto nie był na meczu mógłby k wyniku wywnioskować, że Wisła była o klasę lepszą od przeciwnika, a to tym więcej, że wszystkim było wiadomym, iż AKS przyjeżdża w mocno przerzedzonym składzie. Dyskwalifikacja Barańskiego i Pytla, „choroba" Cholewy i ciężki wypadek Mrugały przy pracy w hucie, zdekompletował dotkliwie drużynę chorzowian, która wystąpiła w następującym składzie:

Kasprzyk (Andrzejewski!), Jandura, Durniok, Gajdzik, Piec, Wieczorek, Franiel, Spodzieja. Piontek, Janecki i Kulik.

Ta to drużyna potrafiła przeciwstawić się Wiśle i utrzymać grę otwartą przez S0 min., równie często zagrażając bramce przeciwnika. A że, mimo to AKS opuścił boisko z porcją 3 bramek w walizce, to tytko dlatego, że szczęście zdecydowanie opowiedziało się po stronie Wisły.

Mecz ten można by nazwać spotkaniem defenzyw obu drużyn, gdyż linie ataków przeciwników całkowicie nie dopisały. Szczególnie do przerwy bramkarze obu zespołów byli bardzo mało zatrudnieni.

W AKS-ie Gajdzik, Piec i Jandura całkowicie unieszkodliwili trójkę napadu czerwonych Kohut-Gracz-Giergiel, przy czym Gajdzik zasługuje szczególnie na pochwałę za bezbłędną i piękną grę.

Luką i bezpośrednią przyczyną klęski był prawy obrońca AKS-u Durniok. Z jego strony i przy wybitnej jego „współpracy" padły wszystkie trzy bramki. W ataku chorzowian jedynie Spodzieja i Kulik stanęli na wysokości zadania. Przereklamowany Franiel niczym nie zaimponował.

W Wiśle najlepszym zawodnikiem drużyny był Legutko. Zagrał on jeden z najlepszych meczów w tym sezonie, był doskonałym sztoperem —nie do przejechania dla przeciwnika. I jeśli Gajdzikowi dajemy lepszą notę, to tylko za więcej „fair" grę> Pozostali pomocnicy i obrońcy Wisły na dobrym poziomie — bez luk, ambitni i twardzi w walce.

Atak Wisły mimo zwycięstwa nie dopisał. Przez 70 min. bezmyślnie forsowano prawą stronę, gdzie przeciwnik był najsilniejszy. Dopiero kiedy rutynowany Artur przerzucił ciężar gry na lukę przeciwnika, częściej wykorzystując Cisowskiego, obraz gry całkowicie się zmienił —a w dalszej konsekwencji padły trzy bramki. Na specjalną wzmiankę zasługuje Kohut.

Ignoruje on zupełnie potrzebę zespołowej gry, wdaje się w beznadziejne pojedynki — mimo, że partnerzy znajdują się w idealnej pozycji do strzału. Dzięki temu był on najsłabszym zawodnikiem w drużynie czerwonych.

Na koniec dodać jeszcze należy, że zawodnicy Wisły lepiej dawali sobie radę z porywistym silnym wiatrem, dającym się silnie odczuć w ciągu całego spotkania.

PRZEBIEG GRY

Wbrew przewidywaniom AKS nawiązuje równorzędną walkę i przeprowadza szereg pięknych ataków. Te poczynania ataku Wisły załamują się na liniach obrony przeciwnika. Dość wspomnieć, że przez 30 min. bramkarze byli prawie niezatrudnieni.

W 24 min. Kulik strzela silnie, lecz piłka trafia w słupek. Poprawkę Janickiego broni Jurewicz na róg. Po szeregu zmiennych ataków, z kolei Cisowski ma doskonałą okazję do zdobycia bramki, strzela jednak zbyt słabo i obrońca ratuje na linii, W tej części gry wiatr jest sprzymierzeńcem AKS-u i dzięki temu chorzowianie mają lekką przewagę.

Po zmianie pól już w pierwszej minucie Wisła zdobywa róg, Kasprzak jednak zdecydowaną interwencją wyjaśnia sytuację.

Wisła ciągle forsuje prawą stronę, gdzie natrafia na niezachwiany opór przeciwnika. Jedyny rezultat, to 6 rogów w ciągu dwóch minut, które przy silnym napięciu na widowni mijają jednak bez rezultatu.

Kontrakcje AKS-u także mijają bez efektu, gdyż obrona czerwonych wraz z Legutką pracuje bez zarzutu.

Tok gry całkowicie się zmienia kiedy Artur zaczyna wykorzystywać Cisowskiego.

W 26 min. Cisowski strzela ostro, obrońca AKS-u uprzedza własnego bramkarza a odbitą przez niego piłkę dostaje pod nogi Gracz I STRZELA NIEUCHRONNIE Z NAJBLIŻSZEJ ODLEGŁOŚCI.

Bramka ta animuje drużyną Wisły, której ataki są coraz płynniejsze. AKS w dalszym ciągu broni się zażarcie i dopiero w 34 min. po centrze Cisowskiego wykop Durnioka trafia w nogę Snopkowskiego i PIŁKA RYKOSZETEM WPADA DO BRAMKI Z tą chwilą tempo gry wybitnie słabnie, gdyż Wisła po niespodziewanym sukcesie osiada na laurach, a AKS nie ma nadziei wyrównania. Zdaje się, że wynik nie ulegnie już zmianie, lecz obrońca AKS-u w nieciężkiej sytuacji wybija piłkę na róg. Centrę Cisowskiego wykorzystuje Legutko STRZELAJĄC GŁOWĄ TRZECIĄ BRAMKĘ równocześnie ustalając wynik meczu.

Sędziował bardzo dobrze p. Strzelecki z Rzeszowa.

W pewnym momencie dał on lekcję poglądową jak należy hamować zapędy zawodników w kierunku ostrej gry. Dla ścisłości jednak dodać należy, że w ocenie fauli nie był całkiem bezstronny.

Widzów około 10 tys. A. G.


"Przegląd Sportowy" z 1947, nr 92

Wisła finiszując gładko pokonała AKS. 3:0

KRAKÓW, 16.11. (Tel. wł.) Przebieg rewanżowego spotkania AKS i Wisły denerwował publiczność krakowską. W 73 min. gry rezultat był jeszcze bezbramkowy. Miejscowi zawdzięczali to Jurowiczowi, który jeden raz wprawdzie tylko był poważnie zatrudniony, niemniej jednak interwencja jego była najwyższej klasy. Oto po wybiegu bramkarza krakowskiego, po błyskawicznym strzale Piątka w słupek, Spodzieja posyła piłkę wydawałoby się do pustej już bramki, gdy tymczasem Jurowicz, cofając się, zdążył jeszcze wspaniałą robinsonadą wybić piłkę na korner.

Poza tym dobrze grał w Wiśle środkowy pomocnik Legutko, który już tydzień temu w Chorzowie wyróżniał się doskonałą formą. Słabo natomiast wypadł Gracz, podobnie jak cały napad krakowski.

Drużyna AKS wystąpiła bez Mrugały, Karmańskiego, Barańskiego, Pytla i Cholewy, w składzie następującym: Kasprzak, Janduda, Turniok, Wieczorek, Piec, Gajdzik, Kulik, Piątek, Spodzieja, Janecki, Franiel. Wisła: Jurowicz, Wapiennik I, Krupa, Wapiennik II, Legutko, Snopkowski, Giergiel, Gracz, Kohut, Artur i Cisowski.

W drużynie chorzowskiej wyróżnił się Gajdziek, Piątek i Spodzieja. Piec grał dobrze tylko do przerwy. Z obrońców lepszy był Janduda, bramkarz, jak na debiutanta, wykazał spory zasób umiejętności i odwagi.

Pierwsza połowa upłynęła bezbramkowo. Poza opisaną wyżej obroną Jurowicza, wymienić należy główkę Gracza, która trafiła w poprzeczkę.

Po przerwie Wisła zwiększyła nacisk, mając w wietrze sprzymierzeńca i rozgościła się na dobre pod bramką AKS. Pierwsza bramka padła w 23 min., gdy po strzale Artura Gracz dobił piłkę z najbliższej odległości. W 12 min. później po kornerze bitym przez Cisowskiego, Snopkowski dalekim strzałem podwyższył na 2:0, a w 3 min. później Legutko również po kornerze, zdobył trzecią bramkę.

Sędzia Strzelecki (Rzeszów) przeoczył wyraźnego spalonego Spodzieji, poza tym sędziował bez zarzutu.