1947.11.16 Wisła Kraków – AKS Chorzów 3:0

Z Historia Wisły

1947.11.16, Mistrzostwa Polski, 3. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 11:30, niedziela
Wisła Kraków 3:0 (0:0) AKS Chorzów
widzów: 10.000
sędzia: Strzelecki z Rzeszowa
Bramki
Mieczysław Gracz 72’
Leszek Snopkowski 85’
Tadeusz Legutko (g) 89'
1:0
2:0
3:0
Wisła Kraków

Jerzy Jurowicz
Jan Wapiennik
Mieczysław Rupa
Adam Wapiennik
Tadeusz Legutko
Leszek Snopkowski
Władysław Giergiel
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Artur Woźniak
Kazimierz Cisowski

trener: Adam Walter
AKS Chorzów

Konrad Kasprzak
Henryk Janduda
Roman Durniok
Teodor Wieczorek
Jerzy Piec
Henryk Gajdzik
Gerard Kulik
Leonard Piątek
Henryk Spodzieja
Henryk Janecki
Wincenty Franiel

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Galeria

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1947, nr 314 (15 XI) nr 605

Trzeba powtórzyć Chorzów wtedy może być mistrzostwo

Rozgrywki finałowe o mistrzostwo Polski w piłce nożnej wchodzą w fazę decydującą.

Jasna początkowo — zdawało by się —sytuacja, w której szanse Warty na zdobycie zaszczytnego tytułu były największe, uległa po ostatniej niedzieli wybitnemu zaciemnieniu.

Odniesione przez Wisłę zwycięstwo w Chorzowie nad tamtejszym AKS-em, wykazało niedwuznacznie, że „Czerwoni", po przejściowym słabszym okresie, odnaleźli już swoją formę i dążyć będą wszelkimi siłami do odzyskania Straconego terenu, a tym samym do zdobycia mistrzostwa.

Najbliższa niedziela przyniesie nam dalsze kolejne spotkanie w tej emocjonującej końcówce rozgrywek. O godzinie 11.30 na boisku Wisły staną po raz drugi w tym roku zespoły chorzowskiego AKS-u i Wisły, Jak już wspominaliśmy, stawka Jest poważna, specjalnie zaś dla drużyny krakowskiej, dla której przegrana względnie remis byłby ostatecznym pogrzebaniem nadziei na zdobycie tytułu mistrzowskiego.

Wydaje nam się jednak, że Wisła dołoży wszelkich starań, by z owego spotkania wyjść zwycięsko, co zapewne będzie sinym dopingiem przed ostatnim meczem z Wartą w Poznaniu.

Liczni zwolennicy „Czerwonych" spodziewają się sukcesu swojej drużyny, wierząc, że piątka ataku.—Cisowski, Artur, Gracz, Kohut i Giergiel —zdoła w niedzielę powtórzyć względnie przewyższyć ilość zdobytych bramek w Chorzowie.

Zwycięstwa Wisły pragną zresztą nie tylko kibice tej drużyny, — chcą go wszyscy sympatycy piłkarstwa krakowskiego. Chodzi tu bowiem o udowodnienie wyższości piłki krakowskiej nad innymi okręgami, —Chodzi o stwierdzenie, że niezależnie jaka drużyna reprezentuje Kraków, zawsze robi to na najwyższym poziomie.

Tak więc oczekujemy w niedzielę od Wisły zwycięstwa, oczekujemy zrobienia dalszego kroku w drodze do , najzaszczytniejszego tytułu mistrza Polski.

Sympatie wszystkich krakowian będą na pewno po stronie „Czerwonych.

Echo Krakowa. 1947, nr 315 (16 XI) nr 606

AKS-Wisła

W nadchodzącą niedziele rozegra Wisła rewanżowe zawody finałowe z chorzowskim AKS-em. Sądząc po formie, Jaką ostatnio wykazała drużyna krakowska, staje ona do niedzielnych zawodów lako zdecydowany faworyt.

Niemniej jednak należy się liczyć z twarda i zaciętą grą ze strony gości. którzy będą dążyli do poprawienia sobie reputacji po pechowym meczu chorzowskim.

Początek zawodów o godzinie 11.30 na boisku Wisły.

Zarząd Towarzystwa Sortowego „Wisła" pragnąc pomóc niezamożnej młodzieży akademickiej opodatkował 10-cio zł. datkami bilety wstępu na mecz piłki nożnej Wisła—AKS.

Echo Krakowa. 1947, nr 317 (18 XI) nr 608

Szanse Wisły rosną 3:0 (0:0)

Wisła, w drodze do tytułu mistrzowskiego pokonała drugą z kolei przeszkodę zwyciężając AKS 3:0. Suchy wynik wskazywałby na gładkie i bezapelacyjne zwycięstwo. Kto nie był na meczu mógłby k wyniku wywnioskować, że Wisła była o klasę lepszą od przeciwnika, a to tym więcej, że wszystkim było wiadomym, iż AKS przyjeżdża w mocno przerzedzonym składzie. Dyskwalifikacja Barańskiego i Pytla, „choroba" Cholewy i ciężki wypadek Mrugały przy pracy w hucie, zdekompletował dotkliwie drużynę chorzowian, która wystąpiła w następującym składzie:

Kasprzyk (Andrzejewski!), Jandura, Durniok, Gajdzik, Piec, Wieczorek, Franiel, Spodzieja. Piontek, Janecki i Kulik.

Ta to drużyna potrafiła przeciwstawić się Wiśle i utrzymać grę otwartą przez S0 min., równie często zagrażając bramce przeciwnika. A że, mimo to AKS opuścił boisko z porcją 3 bramek w walizce, to tytko dlatego, że szczęście zdecydowanie opowiedziało się po stronie Wisły.

Mecz ten można by nazwać spotkaniem defenzyw obu drużyn, gdyż linie ataków przeciwników całkowicie nie dopisały. Szczególnie do przerwy bramkarze obu zespołów byli bardzo mało zatrudnieni.

W AKS-ie Gajdzik, Piec i Jandura całkowicie unieszkodliwili trójkę napadu czerwonych Kohut-Gracz-Giergiel, przy czym Gajdzik zasługuje szczególnie na pochwałę za bezbłędną i piękną grę.

Luką i bezpośrednią przyczyną klęski był prawy obrońca AKS-u Durniok. Z jego strony i przy wybitnej jego „współpracy" padły wszystkie trzy bramki. W ataku chorzowian jedynie Spodzieja i Kulik stanęli na wysokości zadania. Przereklamowany Franiel niczym nie zaimponował.

W Wiśle najlepszym zawodnikiem drużyny był Legutko. Zagrał on jeden z najlepszych meczów w tym sezonie, był doskonałym sztoperem —nie do przejechania dla przeciwnika. I jeśli Gajdzikowi dajemy lepszą notę, to tylko za więcej „fair" grę> Pozostali pomocnicy i obrońcy Wisły na dobrym poziomie — bez luk, ambitni i twardzi w walce.

Atak Wisły mimo zwycięstwa nie dopisał. Przez 70 min. bezmyślnie forsowano prawą stronę, gdzie przeciwnik był najsilniejszy. Dopiero kiedy rutynowany Artur przerzucił ciężar gry na lukę przeciwnika, częściej wykorzystując Cisowskiego, obraz gry całkowicie się zmienił —a w dalszej konsekwencji padły trzy bramki. Na specjalną wzmiankę zasługuje Kohut.

Ignoruje on zupełnie potrzebę zespołowej gry, wdaje się w beznadziejne pojedynki — mimo, że partnerzy znajdują się w idealnej pozycji do strzału. Dzięki temu był on najsłabszym zawodnikiem w drużynie czerwonych.

Na koniec dodać jeszcze należy, że zawodnicy Wisły lepiej dawali sobie radę z porywistym silnym wiatrem, dającym się silnie odczuć w ciągu całego spotkania.

PRZEBIEG GRY

Wbrew przewidywaniom AKS nawiązuje równorzędną walkę i przeprowadza szereg pięknych ataków. Te poczynania ataku Wisły załamują się na liniach obrony przeciwnika. Dość wspomnieć, że przez 30 min. bramkarze byli prawie niezatrudnieni.

W 24 min. Kulik strzela silnie, lecz piłka trafia w słupek. Poprawkę Janickiego broni Jurewicz na róg. Po szeregu zmiennych ataków, z kolei Cisowski ma doskonałą okazję do zdobycia bramki, strzela jednak zbyt słabo i obrońca ratuje na linii, W tej części gry wiatr jest sprzymierzeńcem AKS-u i dzięki temu chorzowianie mają lekką przewagę.

Po zmianie pól już w pierwszej minucie Wisła zdobywa róg, Kasprzak jednak zdecydowaną interwencją wyjaśnia sytuację.

Wisła ciągle forsuje prawą stronę, gdzie natrafia na niezachwiany opór przeciwnika. Jedyny rezultat, to 6 rogów w ciągu dwóch minut, które przy silnym napięciu na widowni mijają jednak bez rezultatu.

Kontrakcje AKS-u także mijają bez efektu, gdyż obrona czerwonych wraz z Legutką pracuje bez zarzutu.

Tok gry całkowicie się zmienia kiedy Artur zaczyna wykorzystywać Cisowskiego.

W 26 min. Cisowski strzela ostro, obrońca AKS-u uprzedza własnego bramkarza a odbitą przez niego piłkę dostaje pod nogi Gracz I STRZELA NIEUCHRONNIE Z NAJBLIŻSZEJ ODLEGŁOŚCI.

Bramka ta animuje drużyną Wisły, której ataki są coraz płynniejsze. AKS w dalszym ciągu broni się zażarcie i dopiero w 34 min. po centrze Cisowskiego wykop Durnioka trafia w nogę Snopkowskiego i PIŁKA RYKOSZETEM WPADA DO BRAMKI Z tą chwilą tempo gry wybitnie słabnie, gdyż Wisła po niespodziewanym sukcesie osiada na laurach, a AKS nie ma nadziei wyrównania. Zdaje się, że wynik nie ulegnie już zmianie, lecz obrońca AKS-u w nieciężkiej sytuacji wybija piłkę na róg. Centrę Cisowskiego wykorzystuje Legutko STRZELAJĄC GŁOWĄ TRZECIĄ BRAMKĘ równocześnie ustalając wynik meczu.

Sędziował bardzo dobrze p. Strzelecki z Rzeszowa.

W pewnym momencie dał on lekcję poglądową jak należy hamować zapędy zawodników w kierunku ostrej gry. Dla ścisłości jednak dodać należy, że w ocenie fauli nie był całkiem bezstronny.

Widzów około 10 tys. A. G.


"Przegląd Sportowy" z 1947, nr 92

Wisła finiszując gładko pokonała AKS. 3:0

KRAKÓW, 16.11. (Tel. wł.) Przebieg rewanżowego spotkania AKS i Wisły denerwował publiczność krakowską. W 73 min. gry rezultat był jeszcze bezbramkowy. Miejscowi zawdzięczali to Jurowiczowi, który jeden raz wprawdzie tylko był poważnie zatrudniony, niemniej jednak interwencja jego była najwyższej klasy. Oto po wybiegu bramkarza krakowskiego, po błyskawicznym strzale Piątka w słupek, Spodzieja posyła piłkę wydawałoby się do pustej już bramki, gdy tymczasem Jurowicz, cofając się, zdążył jeszcze wspaniałą robinsonadą wybić piłkę na korner.

Poza tym dobrze grał w Wiśle środkowy pomocnik Legutko, który już tydzień temu w Chorzowie wyróżniał się doskonałą formą. Słabo natomiast wypadł Gracz, podobnie jak cały napad krakowski.

Drużyna AKS wystąpiła bez Mrugały, Karmańskiego, Barańskiego, Pytla i Cholewy, w składzie następującym: Kasprzak, Janduda, Turniok, Wieczorek, Piec, Gajdzik, Kulik, Piątek, Spodzieja, Janecki, Franiel. Wisła: Jurowicz, Wapiennik I, Krupa, Wapiennik II, Legutko, Snopkowski, Giergiel, Gracz, Kohut, Artur i Cisowski.

W drużynie chorzowskiej wyróżnił się Gajdziek, Piątek i Spodzieja. Piec grał dobrze tylko do przerwy. Z obrońców lepszy był Janduda, bramkarz, jak na debiutanta, wykazał spory zasób umiejętności i odwagi.

Pierwsza połowa upłynęła bezbramkowo. Poza opisaną wyżej obroną Jurowicza, wymienić należy główkę Gracza, która trafiła w poprzeczkę.

Po przerwie Wisła zwiększyła nacisk, mając w wietrze sprzymierzeńca i rozgościła się na dobre pod bramką AKS. Pierwsza bramka padła w 23 min., gdy po strzale Artura Gracz dobił piłkę z najbliższej odległości. W 12 min. później po kornerze bitym przez Cisowskiego, Snopkowski dalekim strzałem podwyższył na 2:0, a w 3 min. później Legutko również po kornerze, zdobył trzecią bramkę.

Sędzia Strzelecki (Rzeszów) przeoczył wyraźnego spalonego Spodzieji, poza tym sędziował bez zarzutu.

Sport. 1947, nr 89

1947.11.13

Niedzielne zwycięstwo Wisły w Chorzowie w wysokim stosunku 4:1 sytuację w rozgrywkach wielkiej trójki poważnie skomplikowało.

AKS na skutek zdyskwalifikowania przez WG i D PZPN jego najlepszych graczy Pytla, i Barańskiego na 6 tygodni, oraz poniesienia dwu porażek odpadł definitywnie z stawki pretendentów do tytułu i śmiało można zaryzykować twierdzenie, Że od ub. niedzieli sprawa tytułu mistrzowskiego zadecyduje się dopiero w rewanżowym meczu Warta — Wisła w Poznaniu.

W międzyczasie tj. w niedzielę 16 listopada Wisła ma wszelkie dane na to aby w „tabeli 3-ch objąć prowadzenie i zdystansować lepszym stosunkiem bramek Wartę.

Awans na pozycji leadera ułatwić powinien drużynie krakowskiej rewanżowy mecz z AKS-em, do którego Ślązacy wobec wspomnianego wyżej osłabienia swej drużyny stają bez żadnych szans.

Jedynym problemem jaki w spotkaniu krakowskim AKS — Wisła dziś istnieje to ilość bramek jaką zainkasują chorzowianie na boisku Wisły


Sport. 1947, nr 90

1947.11.17

PYRRUSOWE ZWYCIĘSTWO Wisły NAD OSŁABIONYM AKS-em

WISŁA — AKS 3:0 (0:0) KRAKÓW, (tel. wł.) AKS: Kasprzak — Durniok, Janduda — Wieczorek, Piec II, Gajdzik — Kulik, Piątek, Spodzieja, Janecki, Franiel.

Wisła: Jurowicz — Wapiennik II Rupa — Wapiennik I. Legutko Snopkowski — Giergiel, Gracz, Kohut, Artur, Cisowski.

Z RĘKĄ na sercu Wisła może powiedzieć, że w rewanżowym spotkaniu z AKS-em odniosła bardzo szczęśliwe zwycięstwo, prawdziwe zwycięstwo pyrrusowe.

Jeżeli na własnym boisku wobec własnej nieustannie dopingującej ją publiczności do 71 min. nie potrafiła Wisła chorzowianom strzelić ani jednej bramki, jeżeli wszystkie trzy bramki padły nie z akcji, lecz z zamieszać podbramkowych, jeżeli strzelcami dwóch bramek, każdorazowo po kornerach, byli pomocnicy Wisły, zresztą na skutek nieporozumienia tria obronnego gości, to w sumie kandydatka na mistrza Polski wypadła wcale nie imponująco.

Jeżeli Wisła tak zagra w ostatnią niedzielę listopadową w Poznaniu jak w niedzielę 16 bm. ułatwi tylko Warcie zdobycie mistrzowskiego tytułu. Ale nie uprzedzajmy wypadków.

Niedzielny mecz z AKS-em obnażył wiele słabych stron Wisły, a przede wszystkim zupełną niedyspozycję strzałową ataku, nie tak dawno jeszcze najmocniejszego punktu Wisły, «, Tylko Artur swoją pracowitością, ambitną, ofiarną i fair grą zasłużył na wyróżnienie. Wszyscy pozostali, nie wyłączając nawet Gracza zawiedli, a najsłabszymi byli skrzydłowi.

W pomocy Legutko dźwigał na sobie cały ciężar ofensywy i defensywy zarazem, będąc trzecim obrońcą Wisły. _ Wreszcie Jurowicz w bramce, choć nie miał wiele okazji do wykazywania swoich umiejętności, nie zawiódł, a w bardzo krytycznym momencie pierwszej połowy. kiedy ostry strzał Kulika odbił Się od słupka, a w chwilę potem poprawił Janecki. Jurowicz wybijając piłkę na korner uratował Wisłę w ostatnim momencie od utraty bramki, która mogła poważnie zaważyć na końcowym wyniku meczu Jeżeli weźmiemy jeszcze pod uwagę. że AKS w tym dniu był bardzo osłabionym przeciwnikiem, grając bez zdyskwalifikowanych Barańskiego i Pytla oraz Mrugały, Cholewy i Andrzejewskiego, będziemy mieli wówczas pełny obraz wartości niedzielnego zwycięstwa Wisły AKS zagrał z iście śląską zaciętością i twardością, a mając najlepsza na boisku linię pomocy, potrafił przez trzy czwarte meczu utrzymać wynik bezbramkowy, co już.

było Wielkim sukcesem dla chorzowian. Przetrzymał nawet niezwykle dramatycznie dwie minuty po przerwie (14 i 15), które przyniosły Wiśle pięć kornerów pod rząd.

Nie wiele brakowało, aby sensacja w postaci bezbramkowego wyniku narodziła się w niedzielę w Krakowie.

W ostatnim dopiero kwadransie gry Wisła przy niemałej dozie szczęścia przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Obrona AKS-n wkraczała zdecydowanie i śmiało i była najlepszą i najpewniejszą częścią drużyny gości. Najsłabiej wypadł atak, w którym brak Pytla, Barańskiego i Cholewy rzucał się w oczy. Spodzieja, kontuzjowany w pierwszej połowie przez Rupę, po powrocie na boisko grał ostrożnie.

GRA toczyła się w anormalnych warunkach. Niezwykle silny, porywisty wiatr utrudniał w dużym stopniu grę.

W pierwszej połowie był on sprzymierzeńcem AKS-u, w drugiej Wisły.

Zawody nie stały na poziomie, którego wymagałoby się od kandydatów na mistrza Polski.

Pierwsza połowa przy wyrównanej grze upłynęła na bezładnej kopaninie, byle naprzód, byle dalej od własnej bramki.

Po pauzie tempo wzrosło. Grająca z wiatrem Wisła przebywała częściej na połowie gości. W 27 min.

po pauzie padła pierwsza bramka.

Nieobstawiony Gracz przyjmuje centrę Cisowskiego i wykorzystując niezdecydowanie bramkarza i obrony AKS-u posyła piłkę do siatki.

Dwie dalsze padają dopiero w 40 i 42 min., obydwie po rzutach rożnych. Drugą zdobywa Snopkowski w zamieszaniu podbramkowym, trzecią również w zamieszaniu uzyskuje Legutko.

Rogów 9:5 dla Wisły.

Sędziował p. Strzelecki z Rzeszowa energicznie i bezstronnie. Widzów osiem tysięcy



Naprzód: organ Polskiej Partii Socjalistycznej. 1947, nr 315 - 1947.11.17

AKS przegrywa w Krakowie 3:0 (0:0)

Finałowe zawody o mistrzostwo Polski rozegrane na boisku Wisły, zakończyły się szczęśliwym zwycięstwem gospodarzy.

Zwycięstwo to przyszło dopiero w ostatnich minutach gry, a bramki padały z pozycji całkiem przypadkowych, czego najlepszym dowodem jest to, że dwie z nich zostały zdobyte przez pomocników.

AKS, mimo poważnego osłabienia brakiem swoich najlepszych graczy, a to zdyskwalifikowanych: Pytla i Barańskiego oraz chorych: Mrugały i Cholewy, zaprezentował się z jak najlepszej strony, o czym świadczy wynik bezbramkowy, który utrzymał się do 27 minuty drugiej połowy.

Wisła zagrała ten mecz słabo, w czym celował specjalnie atak, tak, że cały ciężar gry spoczywał na pomocy, która wywiązywała się z tego ciężkiego zadania bardzo dobrze, likwidując zdecydowanie groźne sytuacje pod swoją bramką, a równocześnie zasilając atak piłkami, a gdy przekonała się o anemiczności ataku, wzięła na siebie również zadanie strzelania bramek, co również wypełniła jak najlepiej.

W drużynie Wisły wyróżnić należy przede wszystkim Legutkę, który był zarazem najlepszym graczem na boisku oraz Snopkowskiego. Gracz Kohut wypadli tym razem nieco SŁABIEJ.

Przebieg gry: W pierwszym okresie gra toczy się przeważnie na środku boiska. Zasadniczy ciężar spoczywa na pomocach, którzy wywiązują się ze swojego zadania jak naj lepiej. Jedynie w 23. min. AKS ma okazje zdobycia bramki, gdy Kulik, strzelając, trafia w słupek, a z poprawki Janeckiego, Jurowicz w ostatniej chwili wybija na corner.

Wisła rewanżuje się natomiast w 40. min., gdy z podania Gergiela, Cisowski skierowuje do pustej bramki, a nadbiegający obrońca wybija ją z linii bramkowej.

Po przerwie po naogół wyrównanej grze, dopiero w 27. min. z podania Cisowskiego pada pierwsza bramka ze strzału Gracza. Następną bramkę zdobywa Wisła przez Jaskowskiego po cornerze, bitym przez Cisowskiego.

Trzecia i ostatnia zarazem bramka pada w 42. min., kiedy w identycznej sytuacji Legutko głową strzela do siatki.

Sędziował bardzo dobrze ob. Strzelecki z Rzeszowa.

Widzów około 8.000



Dziennik Zachodni, 1947, R. 3, nr 315


Chorzowianie nadal nie mają szczęścia

Wisła -AKS 3:0 (0:0)

Kraków. Drużynę AKS prześladowała w spotkaniach finałowych o mistrzostwo Polski z Wisłą nieprawdopodobna zła passa. Mecz w Chorzowie AKS przegrał zdecydowanie, będąc mimo to drużyną przeważającą, a w rewanżowym spotkaniu, odbytym w dniu wczorajszym w Krakowie, historia się powtórzyła. Nikt nie liczy} się z tym, że drużyna chorzowska będzie w stanie zagrozić poważnie Wiśle na jej własnym boisku, zwłaszcza, że pozbawiona jest swych czołowych graczy jak Barańskiego, Pytla i bramkarza Mrugały. A tymczasem przebieg meczu wykazał, że AKS nie tylko był drużyną równorzędną lecz nawet przeważał. Wynik nie odzwierciadla w należytym stopniu przebiegu gry. Pierwszą bramkę AKS utraci) na 15 minut przed zakończeniem gry, a dwie pozostałe w ostatnich 5 minutach. Bramki te nie były jednak zasługą wypracowali ataku Wisły lecz skutkiem nielicznych nieporozumień formacyj defensywnych gości. Atak Wisły nie miał tym razem pola do popisu. Za stopowany został zupełnie przez doskonale grającą pomoc chorzowską, która była podporą drużyny AKS, a następnie przez doskonałego obrońcę Jandudę, który był bodaj że najlepszym zawodnikiem na boisku. Gracz, pilnowany pieczołowicie przez Pieca, nie potrafi) zdziałać wiele, zwłaszcza, je jego partner Kohut, grał zbyt egoistycznie, a pilnowany przez Jandudę, nie był w stanie nawiązać współpracy z Graczem. Uciekał się więc do solowych zagrań, które jednak wobec dobrej gry Jandudy zawiodły.

AKS w pierwszej połowę meczu, mając za sprzymierzeńca silny wiatr, miał przewagę, której jednak nie potrafi} wykorzystać. Zaraz na początku meczu Spodzieja uległ kontuzji ¡ opuścił na chwilę boisko. Po powrocie statystował już tylko unikając przezornie pojedynków. W pierwszej połowie AKS omal nie zdobył bramki. W 25 minucie ostry strzał Kulika trafił w słupek, a „poprawkę" Janeckiego z trudem obron;} Jurewicz na korner. W 31 minucie Piątek został faulowany na polu karnym, za co należał się AKS rzut karny. Drugi rzut karny sędzia winien był podyktować w drugiej połowie, kiedy piłka po „główce“ Kupy zjechała temu zawodnikowi po ręce i poszła na aut. Sędzia podyktował... korner.

Po przerwie AKS mimo, iż grał pod wiatr, był nadal równorzędnym przeciwnikiem, aczkolwiek Wisła była stroną przeważającą. Bramka, która padła w 28 min., miała, decydujące znaczenie dla całości meczu. Nie bez winy by} tutaj Piec. Chwila nieporozumienia z bramkarzem wystarczyła, by piłka przeszła między nimi, a nadbiegający Gracz bez trudu i lekko skierował ją do pustej bram ki. Druga bramka padła również w dość nieszczęśliwych dla AKS okolicznościach. W zamieszaniu podbramkowym jeden z graczy wybił silnie piłkę jednak tak nieszczęśliwie, że trafiła ona na nogę pomocnika Snopkowskiego i poszła z powrotem do bramki. Trzecia bramka padła po kornerze. Lekką piłkę Durniok chcąc posłać w aut skierował fatalnie na korner. Bramkę dla Wisły po kornerze zdobył główką Legutko.

Drużyna AKS wystąpiła w Krakowie w następującym składzie: Kasprzak, Durniok, Janduda, Wieczorek, Piec, Gajdzik, Kulik, Piątek, Spódzieja, Janecki i Franiel.

Chorzowianie pozostawili w Krakowie bardzo dodatnie wrażenie za ambitną i otwartą grę. Podkreślić należy, że publiczność krakowska oklaskiwała z równym powodzeniem zagrania Jandudy i Gajdzika jak i Gracza czy Kohuta

W AKS należy wymienić poprawnie grającego Janeckiego, który popisał się kilka ładnymi strzałami na bramkę. Nieźle zagrał również Kulik na skrzydle.

Widzów około 10.000. Sędziował p. Strzelecki z Rzeszowa słabo.