1948.03.14 Wisła Kraków - Polonia Warszawa 6:0
Z Historia Wisły
Wisła Kraków | 6:0 (3:0) | Polonia Warszawa | ||||||||
widzów: 15-16.000 | ||||||||||
sędzia: Zygmunt Kowalski z Łodzi | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
Rogi: 5:6 (1:4) Spalone: 3:0 Rzuty wolne: 12:19 Auty: 22:26 |
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
„Dziennik Polski” nr 75 relacja.
Spis treści |
Relacje prasowe
”Piłkarz” z 1948.03.16
Wynik sześć do „kółka" na długo pozostanie w pamięci „czarnych koszul"
KRAKÓW (A. G.) Z przebiegu zeszłorocznych meczów Wisły z Polonią warszawską wytworzyła się legenda o „pechu" czerwonych do drużyny warszawskiej. Nastrój wśród kibiców Wisły niech zobrazują melancholijne słowa żelaznego kibica drużyny krakowskiej, wypowiedziane po pięciu minutach gry:
„Ciężko będzie wygrać, chyba jakiś ...cud nad Wisłą...”
Istotnie Wisła, choć w ciężkim trudzie wypracowała „cudowny wynik" 6:0, który na pewno nie pozostanie bez wpływu na samopoczucie „wiślaków". Nerwowy nastrój aa widowni przyniósł Polskiemu Monopolowi Tytoniowemu sporą sumkę. Z trybun snuły się nieustannie chmury dymu tytoniowego, jakby rozpalono tam kilkadziesiąt ognisk. Kiedy Jednak Wisła przetrzymała pierwszy impet warszawiaków, a z czasem zaczęły padać bramki, nastrój aa wybitnie się poprawił, a szczęśliwe potyczki Dawida (Cisowskiego) z Goliatem (Gierwatowskim) wywoływały wybuchy wesołości. Cisowski istotnie robił z Gierwatowskim co chciał i mówiąc gwarą piłkarską: „zrobił go na szaro..."
W Wiśle od ubiegłego roku nic się nie zmieniło. Duszą drużyny jest dalej niezawodny Gracz, i tym tylko, że rozmyślnie i wyraźnie oszczędza swe siły, aby w decydującym momencie zaskoczyć przeciwnika błyskawicznym zrywem lub strzałem. Precyzyjne jego podania trafiają zawsze tam gdzie należy. Cisowski nie wątpliwie lepiej się czuje na prawej stronie i był on w dniu wczorajszym, po Graczu, najlepszym napastnikiem drużyny „czerwonych”.
Kohut. Rupa i Wandas jeszcze nie w pełni formy. Linie defensywne „czerwonych" zagrały twardo, ambitnie i skutecznie. Po pierwszym już występie odnosi się wrażenie. Ze szóstkę defensywy Wisty nie łatwo będzie sforsować, a zdarzyć się to może - nie byle komu. Polonia zawiodła całkowicie. Braki kondycyjne uwidoczniły się dość szybko, a szwankowała wyraźnie współpraca tak linii jak i poszczególnych zawodników. Najlepszą częścią drużyny była obrona,. Zawiódł Szczepaniak, a już kompromitująco słabo wypadł Gierwatowski, którego pomimo potężnej budowy „nie widać było na boisku". Nic dziwnego, że dzięki temu także przepracowany Borucz zagrał grubo poniżej obserwowanej u niego w zeszłym roku formy.
Przebieg spotkania
Wisła losuje pechowo, pod słońce i pod wiatr. Nic też dziwnego, że Polonia przygniata ją z miejsca, uzyskując już w pierwszych dwóch minutach dwa rogi. W 6-tej minucie pierwszy celny strzał oddany przez Ochmańskiego grzęźnie w rękach Jurowicza. Porywisty wiatr jest przemożnym sprzymierzeńcom Polonii i wykopy obrońców Wisły zawraca z powrotem w stronę ich bramki. Moment taki wykorzystuje Świcarz i sam na sam z Jurowiczem strzela ostro — nad poprzeczką. Do 20-tej minuty trwa przewaga Polonii, pech jednak tym razem prześladuje jej napastników. Strzały mijają cel, lub staja się łupem Jurowicza.
Po 20-tu minutach Wisła otrząsa się z przewagi i coraz częściej atakuje bramkę Borucza. Broni on piękną robinzonadą strzał Rupy, a za chwile bomba Kohuta przechodzi tuż obok słupka.
W 23-ej minucie, po rogu bitym przez Cisowskiego i dłuższym zamieszaniu pod bramką warszawiaków,
GRACZ Z BEZPOŚREDNIEJ ODLEGŁOŚCI STRZELA PIERWSZĄ BRAMKĘ.
Z kolei pod bramką Wisły „mętlik” powstały po wypuszczeniu przez Jurowicza piłki z rąk, kończy się szczęśliwie. gdyż piłka odszukuje bramkarza Wisły i posłusznie wraca do jego rąk.
W 27-mej minucie Cisowski w pojedynku a Gierwatowskim wywalcza piłkę — podciąga — podaje Wandalowi,
KTÓRY Z KILKU KROKÓW ZDOBYWA DRUGA BRAMKĘ.
Polonia jeszcze nie daje za wygraną, ponawia ciągle wysiłki w kierunku poprawienia wyniku, kiedy jednak w 33-ciej minucie Flanek (przy pomocy Gracza)
STRZELA Z WOLNEGO RZUTU TRZECIĄ BRAMKĘ,
wynik zdaje się być przesądzony. Po zmianie pól błyskawiczny atak Wisły przynosi już w pierwszej minucie dalszy sukces.
RUPA Z PODANIA GRACZA STRZELA CZWARTĄ BRAMKĘ.
Załamuje to ostatecznie „Polonistów”, którzy od tej chwili walczą bez serca, oddając całkowicie inicjatywę „w nogi" przeciwnika. W 6-tej minucie strzał Cisowskiego z trudem paruje Borucz, a poprawka Rupy przechodzi nad poprzeczką. Z kolei także drużyna Wisły opada z sił i tempo wybitnie słabnie. Tylko niezmordowany Cisowski, ciągle rwie naprzód, ale ciężko wypracowaną, stuprocentową okazje do strzelenia dalszej bramki marnuje Rupa. W 17-tej minucie z kolei Kohut odbiera piłkę Gierwatowskiemu, ale sfaulowany z tyłu, pada na ziemię.
RZUT KARNY EGZEKWUJE PEWNIE GRACZ,
podwyższając wynik do 5:0. Na chwile przychodzi do głosu znów Polonia i ostatnim wysiłkiem stara się poprawić wynik, ciągle jednak bezskutecznie. Pech tak dalece prześladuje warszawiaków, że Świcarz po wybiegu Jurowiacza nie trafia do pustej bramki z kilku kroków.
Natomiast niemal w ostatnich sekundach gry — niespodziewanie — Wandas z podania Kohuta
STRZELA SZÓSTĄ BRAMKĘ
i w ten sposób ustala wynik dnia. Zwycięstwo Wisły należy uznać za w pełni zasłużone, niemniej wyniki jest zbyt wysoki. W lwiej części przypisać to należy kompromitująco słabej grze obrońców Polonii.
Przebieg spotkania zobrazuje naszym Czytelnikom doskonale wykres, jaki podajemy poniżej, ilustrujący liczbę i gatunek oddanych strzałów. Punkty czarne oznaczają strzelone bramki z podaniem minuty i pierwszej litery nazwiska strzelca. Kółeczka oznaczają strzały bądź to niecelne, bądź obronione przez bramkarzy.
Sędziował ob. Kowalski z Łodzi Widzów około 16 tysięcy,
A. G.
Wspomnienia
Jerzy Jurowicz
Po 10 latach przerwy w mistrzostwach ligowych spowodowanych wojną i okupacją, w połowie marca 1948 roku 14 drużyn powołanych do ekstraklasy wystartowało znów do walk o mistrzowskie punkty. Wśród najlepszej 14-tki znalazły się trzy krakowskie drużyny: Wisła, Cracovia i Garbarnia.
Start ligowy wypadł dla nas pomyślnie. „6 do kółka przegrały czarne koszule” – tak oto komentowali kibice wynik pierwszego meczu z drużyną stołecznej Polonii. W następnych spotkaniach graliśmy ze zmiennym szczęściem, aż do smutnego dla nas dnia…
Źródło: Jerzy Jurowicz, Pamiętniki