1948.03.14 Wisła Kraków - Polonia Warszawa 6:0

Z Historia Wisły

1948.03.14, I ligi, 1. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 15:45, niedziela
Wisła Kraków 6:0 (3:0) Polonia Warszawa
widzów: 15-16.000
sędzia: Zygmunt Kowalski z Łodzi
Bramki
Mieczysław Gracz 23'
Eugeniusz Wandas 26'
Mieczysław Gracz 30'
Mieczysław Rupa 46'
Mieczysław Gracz (k) 62'
Eugeniusz Wandas 90'
1:0
2:0
3:0
4:0
5:0
6:0
Wisła Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Michał Filek
Tadeusz Legutko
Stanisław Flanek
Jan Wapiennik
Adam Wapiennik
Kazimierz Cisowski
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Eugeniusz Wandas

trener Artur Walter
Polonia Warszawa
3-2-5
Henryk Borucz
Władysław Szczepaniak
Ksawery Zdzisław Gierwatowski
Antoni Wołosz
Czesław Wiśniewski
Edward Brzozowski
Henryk Jaźnicki
Leonard Szczawiński
Tadeusz Świcarz
Jerzy Szularz
Zygmunt Ochmański

trener: Károly Fogl
Rogi: 5:6 (1:4)
Spalone: 3:0
Rzuty wolne: 12:19
Auty: 22:26

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 75 relacja.

Spis treści

Relacje prasowe


Echo Krakowa. 1948, nr 58 (29 II) nr 707

‎‎
‎‎
‎‎


Przeciwnikiem Wisły w pierwszym ligowym meczu będzie, jak wiadomo, warszawska Polonia, Obie drużyny przygotowują się solidnie do tego spotkania. Ale oprócz samych zawodników, trenera czy członków zarządu są ludzie, którzy też myślą dzień i noc o tym meczu, chociaż nie są przypuszczalnie członkami żadnej z zainteresowanych drużyn.

I oto dzieje się tak: Nagle przypomina ktoś sobie o jakimś tan przewinieniu Gracza i karze go dyskwalifikacją do dnia 15 marca włącznie, podczas gdy zawieszonym obrońcom Polonii: Gierwatowskiemu i Szczepaniakowi anuluje się nałożoną dyskwalifikację, względnie przez „odkrycie" faktu, iż dyskwalifikacja (w tym wypadku Szczepaniaka) kończy się 13 marca, daje się możność wystąpienia Polonii w pełnym składzie. Tak więc goście mają skompletowane formacje obronne—a Wisła nie ma Gracza w ataku,..

Piękna robótka warszawska, szyta grubymi nićmi.

Znamy to już, znamy... Wystarczy przypomnieć dyskwalifikację Gracza z października ub. roku i Giergiela z listopada, na trzy dni przed finałowym meczem ż Wartą, Wiślacy są cierpliwi — ale znają przysłowie o dzbanie i jego uchu.

(ted.)


Echo Krakowa. 1948, nr 71 (13 III) nr 720

Polonia — Wisła


Sezon ligowy w Krakowie rozpocznie się w najbliższą niedziele meczem Polonia — Wisła.

Drużyna warszawska przyjeżdża do Krakowa w swym najsilniejszym składzie z Szczepaniakiem na czele i dl" żyć będzie do uzyskania jak najlepszego wyniku. Czerwoni ze swej strony dołożą również wszelkich starań by zgodnie z tradycją pierwsze zawody ligowe rozstrzygnąć na swoją korzyść. Tak więc krakowianie będą świadkami emocjonującej i na pewno dobrym poziomie stojącej gry.

Początek zawodów o godz. 15.30 na boisku Wisły.


Zacznijmy od własnego podwórka.

Przeciwnikiem Wisły będzie drużyna warszawskiej Polonii. Zespół groźny dwa lata ternu i w r. ub., obecnie na początku sezonu wykazujący nieszczególną formę. Ale nie znaczy to, by goście skłoniwszy się pięknie oddali Wiśle dwa punkty bez walki.

Wiedzą oni dobrze, że na początku sezonu forma wszystkich drużyn jest płynna, nieskrystalizowana. Czemuż więc Wisła miałaby się znajdować w pełni formy, po trzech zaledwie sparingowych meczach ze słabymi przeciwnikami...

Dlatego Polonia dążyć będzie do gry otwartej —a wynik?...

Kibice Wisły wierzą w swą drużynę i ani nie chcą słyszeć o porażce lufo remisie czerwonych. Wisła wygra —tak twierdzą!


Echo Krakowa. 1948, nr 77 (19 III) nr 726

Red. (hs) w recenzji z meczu Wisła—Polonia, pasował lewoskrzydłowego Wisły Wandasa na… internacjonała! Od poniedziałku Wandas chodzi jak w transie, uczy się równocześnie dziewięciu języków i patrzy na swych kolegów z góry.

No, bo i Jakże. Przecież jest internacjonałem!


”Piłkarz” z 1948.03.16

Wynik sześć do „kółka" na długo pozostanie w pamięci „czarnych koszul"

KRAKÓW (A. G.) Z przebiegu zeszłorocznych meczów Wisły z Polonią warszawską wytworzyła się legenda o „pechu" czerwonych do drużyny warszawskiej. Nastrój wśród kibiców Wisły niech zobrazują melancholijne słowa żelaznego kibica drużyny krakowskiej, wypowiedziane po pięciu minutach gry:

„Ciężko będzie wygrać, chyba jakiś ...cud nad Wisłą...”

Istotnie Wisła, choć w ciężkim trudzie wypracowała „cudowny wynik" 6:0, który na pewno nie pozostanie bez wpływu na samopoczucie „wiślaków". Nerwowy nastrój aa widowni przyniósł Polskiemu Monopolowi Tytoniowemu sporą sumkę. Z trybun snuły się nieustannie chmury dymu tytoniowego, jakby rozpalono tam kilkadziesiąt ognisk. Kiedy Jednak Wisła przetrzymała pierwszy impet warszawiaków, a z czasem zaczęły padać bramki, nastrój aa wybitnie się poprawił, a szczęśliwe potyczki Dawida (Cisowskiego) z Goliatem (Gierwatowskim) wywoływały wybuchy wesołości. Cisowski istotnie robił z Gierwatowskim co chciał i mówiąc gwarą piłkarską: „zrobił go na szaro..."

W Wiśle od ubiegłego roku nic się nie zmieniło. Duszą drużyny jest dalej niezawodny Gracz, i tym tylko, że rozmyślnie i wyraźnie oszczędza swe siły, aby w decydującym momencie zaskoczyć przeciwnika błyskawicznym zrywem lub strzałem. Precyzyjne jego podania trafiają zawsze tam gdzie należy. Cisowski nie wątpliwie lepiej się czuje na prawej stronie i był on w dniu wczorajszym, po Graczu, najlepszym napastnikiem drużyny „czerwonych”.

Kohut. Rupa i Wandas jeszcze nie w pełni formy. Linie defensywne „czerwonych" zagrały twardo, ambitnie i skutecznie. Po pierwszym już występie odnosi się wrażenie. Ze szóstkę defensywy Wisty nie łatwo będzie sforsować, a zdarzyć się to może - nie byle komu. Polonia zawiodła całkowicie. Braki kondycyjne uwidoczniły się dość szybko, a szwankowała wyraźnie współpraca tak linii jak i poszczególnych zawodników. Najlepszą częścią drużyny była obrona,. Zawiódł Szczepaniak, a już kompromitująco słabo wypadł Gierwatowski, którego pomimo potężnej budowy „nie widać było na boisku". Nic dziwnego, że dzięki temu także przepracowany Borucz zagrał grubo poniżej obserwowanej u niego w zeszłym roku formy.

Przebieg spotkania

Wisła losuje pechowo, pod słońce i pod wiatr. Nic też dziwnego, że Polonia przygniata ją z miejsca, uzyskując już w pierwszych dwóch minutach dwa rogi. W 6-tej minucie pierwszy celny strzał oddany przez Ochmańskiego grzęźnie w rękach Jurowicza. Porywisty wiatr jest przemożnym sprzymierzeńcom Polonii i wykopy obrońców Wisły zawraca z powrotem w stronę ich bramki. Moment taki wykorzystuje Świcarz i sam na sam z Jurowiczem strzela ostro — nad poprzeczką. Do 20-tej minuty trwa przewaga Polonii, pech jednak tym razem prześladuje jej napastników. Strzały mijają cel, lub staja się łupem Jurowicza.

Po 20-tu minutach Wisła otrząsa się z przewagi i coraz częściej atakuje bramkę Borucza. Broni on piękną robinzonadą strzał Rupy, a za chwile bomba Kohuta przechodzi tuż obok słupka.

W 23-ej minucie, po rogu bitym przez Cisowskiego i dłuższym zamieszaniu pod bramką warszawiaków,

GRACZ Z BEZPOŚREDNIEJ ODLEGŁOŚCI STRZELA PIERWSZĄ BRAMKĘ.

Z kolei pod bramką Wisły „mętlik” powstały po wypuszczeniu przez Jurowicza piłki z rąk, kończy się szczęśliwie. gdyż piłka odszukuje bramkarza Wisły i posłusznie wraca do jego rąk.

W 27-mej minucie Cisowski w pojedynku a Gierwatowskim wywalcza piłkę — podciąga — podaje Wandalowi,

KTÓRY Z KILKU KROKÓW ZDOBYWA DRUGA BRAMKĘ.

Polonia jeszcze nie daje za wygraną, ponawia ciągle wysiłki w kierunku poprawienia wyniku, kiedy jednak w 33-ciej minucie Flanek (przy pomocy Gracza)

STRZELA Z WOLNEGO RZUTU TRZECIĄ BRAMKĘ,

wynik zdaje się być przesądzony. Po zmianie pól błyskawiczny atak Wisły przynosi już w pierwszej minucie dalszy sukces.

RUPA Z PODANIA GRACZA STRZELA CZWARTĄ BRAMKĘ.

Załamuje to ostatecznie „Polonistów”, którzy od tej chwili walczą bez serca, oddając całkowicie inicjatywę „w nogi" przeciwnika. W 6-tej minucie strzał Cisowskiego z trudem paruje Borucz, a poprawka Rupy przechodzi nad poprzeczką. Z kolei także drużyna Wisły opada z sił i tempo wybitnie słabnie. Tylko niezmordowany Cisowski, ciągle rwie naprzód, ale ciężko wypracowaną, stuprocentową okazje do strzelenia dalszej bramki marnuje Rupa. W 17-tej minucie z kolei Kohut odbiera piłkę Gierwatowskiemu, ale sfaulowany z tyłu, pada na ziemię.

RZUT KARNY EGZEKWUJE PEWNIE GRACZ,

podwyższając wynik do 5:0. Na chwile przychodzi do głosu znów Polonia i ostatnim wysiłkiem stara się poprawić wynik, ciągle jednak bezskutecznie. Pech tak dalece prześladuje warszawiaków, że Świcarz po wybiegu Jurowiacza nie trafia do pustej bramki z kilku kroków.

Natomiast niemal w ostatnich sekundach gry — niespodziewanie — Wandas z podania Kohuta

STRZELA SZÓSTĄ BRAMKĘ

i w ten sposób ustala wynik dnia. Zwycięstwo Wisły należy uznać za w pełni zasłużone, niemniej wyniki jest zbyt wysoki. W lwiej części przypisać to należy kompromitująco słabej grze obrońców Polonii.

Przebieg spotkania zobrazuje naszym Czytelnikom doskonale wykres, jaki podajemy poniżej, ilustrujący liczbę i gatunek oddanych strzałów. Punkty czarne oznaczają strzelone bramki z podaniem minuty i pierwszej litery nazwiska strzelca. Kółeczka oznaczają strzały bądź to niecelne, bądź obronione przez bramkarzy.

Sędziował ob. Kowalski z Łodzi Widzów około 16 tysięcy,

A. G.

Wspomnienia

Jerzy Jurowicz

Po 10 latach przerwy w mistrzostwach ligowych spowodowanych wojną i okupacją, w połowie marca 1948 roku 14 drużyn powołanych do ekstraklasy wystartowało znów do walk o mistrzowskie punkty. Wśród najlepszej 14-tki znalazły się trzy krakowskie drużyny: Wisła, Cracovia i Garbarnia.

Start ligowy wypadł dla nas pomyślnie. „6 do kółka przegrały czarne koszule” – tak oto komentowali kibice wynik pierwszego meczu z drużyną stołecznej Polonii. W następnych spotkaniach graliśmy ze zmiennym szczęściem, aż do smutnego dla nas dnia…

Źródło: Jerzy Jurowicz, Pamiętniki