1948.04.11 AKS Chorzów - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 12:23, 29 wrz 2022; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1948.04.11, I ligi, 3. kolejka, Chorzów, niedziela
AKS Chorzów 2:1 (2:1) Wisła Kraków
widzów: 12.000
sędzia: Nowakowski z Warszawy
Bramki
Maksymilian Barański 4'
Józef Muskała 30'

1:0
2:0
2:1


33' Józef Kohut
AKS Chorzów
2-3-5
Roman Mrugała
Henryk Janduda
Roman Durniok
Henryk Gajdzik
Teodor Wieczorek
Antoni Andrzejewski
Maksymilian Barański
Franciszek Pytel
Henryk Spodzieja
Józef Muskała
Gerard Kulik

trener:
Wisła Kraków
2-3-5
Jerzy Jurowicz
Stanisław Flanek
Michał Filek
Jan Wapiennik
Tadeusz Legutko
Adam Wapiennik
Tadeusz Kapusta
Mieczysław Rupa
Józef Kohut
Mieczysław Gracz
Kazimierz Cisowski

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1948, nr 96 (9 IV) nr 745

‎‎
‎‎

WISŁA—AKS


W Chorzowie Wisła spróbuje dokonać tej sztuki, która udała się przed trzema tygodniami Warcie i obiecuje swym kibicom, przywiezie ze Śląska dwa punkty.

— No tak —powiedzą niektórzy rozgoryczeni pesymiści — ale nasi wiozą dwa punkty z Poznania, a chłopcy też nam obiecywali, że z ZZK zaledwie zremisowali... Zaraz, zaraz... Dlatego właśnie, że w Poznaniu Wisła zremisowała, ma ona teraz doskonałą okazję do rehabilitacji.

Mecz fest trudny, to jasne ale gdy w listopadzie dało się w Chorzowie wygrać 4:1, to i w kwietniu powinno się również uzyskać sukces.


”Piłkarz” z 1948.04.12

Rewolucyjne zmiany w tabeli ligowej

Drużyny śląskie na czele

Nową porcję niespodzianek przyniosła nam wczorajsza niedziela. Drużyny krakowskie, które po dwóch niedzielach rozgrywek kroczyły na czele tabeli, po porażkach ostatniej niedzieli zostały zepchnięte na środkowe lokaty, a czołówkę okupują trzy niezwykle groźne drużyny Śląskie: Ruch. Rymer i AKS, między które wtargnęła warszawska Legia. O tym, co znaczy zajęcie pierwszego miejsca przez Ruch wiedzą doskonale wszystkie zespoły. Drużyna chorzowska na pewno nie prędko pożegna się z tytułem leadera, który nawiasem mówiąc najzupełniej słusznie należy cię Ślązakom.

Natomiast wyniki niedzielnych, spotkań przegrupowały całkowicie, płynną jeszcze grupę środkową, mieszając z kilkoma niezbyt wysoko notowanymi klubami z innych dzielnic Polski i drużyny krakowskie. Dwa ostatnie miejsca zajmowane od początku przez ŁKS i warszawską Polonię nie zmieniły właściciela i nadal groźne niegdyś zespoły łódzki i warszawski zamykają Klasę Państwową.


Wisła przegrywa na Śląsku

AKS-Wisła 2:1 (2:1)

(tel. wł.). Rozegrany w dniu wczorajszym ligowy mecz, pomiędzy chorzowskim AKS-em a krakowską Wisłą zgromadził na stadionie w Chorzowie ponad 12 tys. ludzi. AKS sprawił swoim zwolennikom miłą niespodziankę wygrywając z groźnym krakowskim przeciwnikiem 2:1.

Na podstawie sytuacji podbramkowych wynik opiewać winien znacznie korzystniej dla gospodarzy, którzy z wyjątkiem pierwszych minut II-giej połowy, posiadali znaczną przewagę przez cały czas zawodów.

Bramki uzyskali: Muskała i Baranowski dla AKS-u dla Wisły Kohut. Sędziował słabo Nowakowski z Warszawy.

PRZEBIEG GRY

Spotkanie zaczęło się w nerwowej atmosferze, która utrzymała się do końca meczu. AKS rozpoczął z miejsca atakować i już w czwartej minucie uzyskał prowadzenie przez Baranowskiego po kornerze bitym przez Kulika.

Wisła zepchnięta na swoją połowę uwolniła się dopiero po 10 minutach od nacisku a w 11-tej minucie Kohut oddaje pierwszy strzał na bramkę Mrugały.

18 min. o mało co nie przynosi drugiej bramki dla AKS-u. gdy Pytel o centymetry przestrzeliwuje rzut wolny. Okres przewagi ma AKS aż do 30 min. w którym to czasie napastnicy chorzowscy bombardują formalnie bramkę Jurowicza. W tym czasie pada

DRUGA BRAMKA

gdy w zamieszaniu podbramkowym Spodzieja podaje do Muskały a ten z 5 m podwyższa wynik na 2:0.

W 3 min. później Wisła przeprowadza bardzo ładną akcję, Gracz wysuwa dobrze Cisowskiego, ten szybko oddaje Kohutowi, który z linii pola karnego zdobywa honorowy punkt dla Wisły.

PO PAUZIE

Pierwsze 20 min. to przewaga krakowian, którzy ładnymi pociągnięciami przedostają się pod bramkę Mrugały chcąc za wszelką cenę uzyskać wyrównanie. Nie udaje im się to jednak, gdyż dobrze grająca pomoc — specjalnie Gajdzik i Wieczorek, a z obrońców Janduda, nie dopuszczają napastników krakowskich do strzałów. Końcowe minuty należa do gospodarzy, którzy nie wypuszczają iInicjatywy a rąk; maja jeszcze oni kilkakrotnie sposobność podwyższenia wyniku, których jednak nie wykorzystują. Pod koniec meczu obie drużyny wykazują zmęczenie toteż końcowy gwizdek sędziego przyjmują specjalnie gospodarze z zadowoleniem.

OCENA GRACZY

Jeśli chodzi o gospodarzy, to w ataku najlepiej spisywał się Muskała, słabym był Spodziewa, a wprost beznadziejnym Barański. W pomocy najlepszym Gajdzik i Wieczorek: byli oni motorami wszelkich akcji jak również potrafili skutecznie rozbijać ataki przeciwnika. W obronie bardzo dobrym był Janduda.

Wisła miała swój słaby dzień. Nic jej nie wychodziło, a wszystkie akcje były czynione bezplanowo i chaotycznie. Jurowicz miał kilka dobrych parad, jednak niepotrzebnie wybiegami stwarzał gorące sytuacją pod swą bramką. Pomoc bardzo słaba, najlepszym w tej linii Wapiennik I. W ataku jedynie Kohut stanął na wysokości zadania, gdyż Gracz starannie kryty nie potrafił nic zdziałać. Reszta słaba.

(ol)

”Start” z 1948.04.12

AKS-Wisła 2:1 (2:1)

Wisła nie ma szczęścia do obcych boisk. Po niespodziewanym remisie w Poznaniu, poniosła porażkę w Chorzowie z tamtejszym AKS-em w stosunku 1:2 (1:2). Chcąc być obiektywnym. trzeba przyznać, że zwycięstwo Ślązaków jest w pełni zasłużone; Przy większej dozie szczęścia AKS mógłby zwyciężyć w conajmniej dwukrotnie wyższym stosunku. Wisła zawiodła. W Chorzowie nie przypominała zupełnie Wisły sprzed paru tygodni, gromiącej Polonię, czy nieco później Zilinę. Akcje „czerwonych" nie kleiły się, podania były zazwyczaj zbyt kurtuazyjne (tzn. trafiały do przeciwnika), strzały na bramkę nieliczne. Trudno jest znaleźć jaśniejsze punkty. Tak formacje defensywne jak i ofensywne miały swój wybitnie „pechowy” dzień.

Twardy Flanek, pracowity Legutko, po przerwie bardziej aktywny Kohut, to było właściwie wszystko. Gracz był „troskliwie" pilnowany przez pomocników AKS (głównie Gajdzika) i nie mógł należycie wykazać swoich możliwości. Słabą była lewa strona ataku Kapusta—Rupa.

AKS zagrał przede wszystkim bardzo ambitnie. Chorzowianie o każdą piłkę walczyli ofiarnie. Do zawodów wystąpili a Jandudą, Pytlem i Barańskim, którzy skończyli już „odsiadywać" karę. Ślązacy zaprezentowali się jako zespół wyrównany i zgrany. Bardzo dobra była linia pomocy z Gajdzikiem i Andrzejowskim na czele. W ataku łącznicy — Moskała i Pytel odznaczali się wyjątkową pracowitością. Szczególnie ten pierwszy zasłużył sobie na dobrą notę. Misternie kombinującemu Spodziei życzylibyśmy jeszcze większej agresywności. Wówczas mógłby się stać równorzędnym kierownikiem ataku. Ze skrzydłowych lepiej wypadł Barański W triu obronnym pierwsze skrzypce grał Janduda.. Mrugała w bramce mało zatrudniony, kilkakrotnie raził niezdecydowaniem.

Składy drużyn:

WISŁA: Jurowicz — Flanek, Filek — Wapiennik I, Legutko, Wapiennik II — Kapusta. Rupa, Kohut, Gracz, Cisowski.

AKS: Mrugała — Janduda, Durniok — Gajdzik, Wieczorek, Andrzejowski — Barański, Pytel, Spodzieja, Muskała, Kulik.

Grę zaczynają gospodarze i już w 4 min. w zamieszania podbramkowym piłkę dostaje nieobstawiony Barański i strzela płasko w przeciwległy róg bramki zdobywając prowadzenie. Wisła jest wyraźnie speszona. Idzie jednak do ataku uzyskując w efekcie korner, który łapie Mrugała. Jeszcze jeden strzał Cisowskiego i gra przenosi się na połowę gości. 10 i 18 min. przynoszą niecelne strzały Spodzieji i Pytla. Za 2 minuty Jurowicz broni strzał Moskały. AKS wyraźnie przeważa. Obrona Wisły ma pełne ręce roboty. Napastnicy gospodarzy mają możność przekonać się o walorach Flanka, który likwiduje szereg groźnych wypadów. W 23 min. bramkarz Wisły łapie bombę Gajdzika. Za chwilę „sprząta" w ładnym stylu piłkę sprzed nosa (a raczej z głowy) Spodziei po kornerze bitym przez Kulika. Groźne sytuacje pod bramką Wisły mnożą się nadal. W 23 min. Barański omal nie zdobywa drugiej bramki. Zwleka jednak ze strzałem umożliwiając Jurowiczowi interwencje, ale za 2 min. Jest i tak 2:0. W nowym zmieszaniu podbramkowych Moskała strzela z bliska da siatki. Wisła przechodzi do kontrofensywy. Niestety tylko przez parę minut oglądamy Wisłę taką, jaką być powinna. To jednak wystarcza do zdobycia honorowej bramki, którą zdobywa Kohut wjeżdżając z piłką do siatki po centrze Cisowskiego. Jeszcze jedna akcja Cisowski—Kohut, strzał Rupy obroniony przez Mrugałę i koniec. Inicjatywę do końca pierwszej połowy znów dzierży AKS.

Pierwsze minuty po przerwie przynoszą znów huraganowe ataki chorzowian. Jednak „fantastyczne" bomby Spodzieji, Barańskiego i Moskały mijają się z celem. Mniej więcej od 10 do 20 min. przeważa trochę Wisła, gdzie zaczyna pracować Kohut. Pozostałe 25 minut znów należy do AKS-u. W 29 i 34 min. Spodzieja i Pytel zaprzepaszczają „murowane" sytuacje przenosząc tuż nad poprzeczką. Ostatnie minuty przynoszą rajd Kulika i akcję Kokota.

Sędziował p. Nowakowski z Warszawy i przyjąwszy, że nawet popełnił kilka błędów, to jednak publiczność Śląska powinna powstrzymać się od niestosownych wykrzykiwań.

(W. W.)


Migawki z meczu AKS—Wisła

Okazuje się, że w Chorzowie publiczność posiada większy temperament aniżeli w Krakowie (nie, nie, nic złego się nie stało, butelki w ruchu nie były!). Chodzi w tym wypadku o prawdziwe huragany oklasków, jakie częstokroć narażały na szwank całość bębenków niżej podpisanego, a jakich od dawna nie słyszał w Krakowie, nawet przy „genialnych sztuczkach Messa".

Na trybunie prasowej w Chorzowie triumfy święciło staropolskie hasło: „kochajmy się". W myśl tego budującego hasła użyczano sobie nawzajem pomocy zwłaszcza informacyjnej — co do składów osobowych drużyn itd. Itd. Nikt natomiast nie chciał powiedzieć przed meczem jaki będzie wynik. „Fachowcy cenią swoje słowo"; woleli poczekać jeszcze te półtorej godziny.

Jeszcze nigdy nie ,,pożądano tak bardzo dokładnej wieści o wyniku: Ruch—Cracovia jak w autobusie, którym wracała Wisła do Krakowa. Zaczepiano każdy pojazd z przeciwnej strony, pytając „jaki wynik?". Wiatr i szum zagłuszały całkowicie słowa odpowiedzi, tak, że najczęściej słychać było słowa zero.

Zero do zera uparcie twierdził jeden z drużyny Wisły. Tak było napewno na początku — ale jaki był wynik na końcu? — replikowano, W okolicy Chrzanowa zaczepiono jakąś „Chevroletę", pytając chóralnie „jaki wynik?" „Chevroleta” przystanęła — wychyliła się jakaś wytworna i dystyngowana dama i słysząc pytanie „Jaki wynik?"' — odpowiedziała:

„Wynik? — żaden, dopiero jedziemy do badania".

Takie to czasem niesportowe typy jeżdżą „Chevroletami”.

Sport i Wczasy. R.2, 1948, nr 20

Drugi pojedynek krakowsko śląski odbędzie się w Chorzowie. Pojedynek AKS-u z Wisłą stanie się tym razem ciekawszy niż zazwyczaj. Drużyna chorzowska po przegranej z Wartą na własnym boisku wydaje się nie posiadać żadnych szans w niedzielnym spotkaniu z Wisłą. Jednak AKS do niedzielnego meczu przystępuje zasilony Barańskim, Pytlem i Jandudą. którym zakończył się okres pokuty, a udział ich w drużynie wzmocni tak linię defensywną jak i ofensywną zespołu chorzowskiego. O tym musi pamiętać Wisła i spotkanie to potraktować bardzo poważnie. Wydaje się wobec tego, że gospodarze mają szanse na zdobycie punktu, zwłaszcza, że drużyna krakowska, jako całość, jeszcze nie zadowala zupełnie, o czym przekonał mecz w Poznaniu z ZZK.


Sport i Wczasy. R.2, 1948, nr 21

AKS pokazał pazury

CHORZÓW. AKS sprawił swoim wielbicielom miłą niespodziankę i to niespodziankę dużego kalibru.

Zdawało by się, że wygrać z Wisłą to rzecz niesłychanie trudna nawet dla drużyn z czołowej stawki ligowej. Tymczasem AKS udowodnił, że można to zrobić przy odpowiednim nakładzie wysiłku i mądrej tak tyce. Zwycięstwo 2:1 absolutnie nie odzwierciedla przebiegu tego emocjonującego spotkania. Odpowiednikiem gry byłby wynik 4:1. Jeżeli tak nie było — niech Wisła dziękuje Jurowiczowi, który z prawdziwym poświęceniem bronił krakowskiej bramki, przy czym w wielu momentach przysłużyło mu się szczęście.

Chorzowianie wygrali dzięki temu, że utrzymali do końca narzucone od początku mordercze tempo i wbrew usiłowaniom Wisły nie pozwolili sobie wydrzeć inicjatywy.

Na widowni panowała podniecona atmosfera, do czego w dużej mierze przyczynił się sędzia p. Nowakowski z Warszawy, który wydał szereg orzeczeń nie odpowiadających sytuacji na boisku i przeoczył mnóstwo fauli.

Wisła sprawiła zawód. Wszystko wskazuje na to, że zespół ten przeżywa obecnie spadek formy. Drużyna Gracza, Kohuta, Cisowskiego i Flanka odmieniła się na niekorzyść i kto wie czy nie przysporzy jeszcze wielu zmartwień licznym zwolennikom. Przecież wśród z górą dziesięciu tysięcy widzów na wczorajszym meczu można było znaleźć zaledwie drobny ułamek duszą i ciałem zaprzedanych AKSowi kibiców, którzy niewzruszenie wierzyli W sukces swoich pupilów.

Duża reszta na ogół liczyła się z pewnym sukcesem „wiślaków". Tym razem pomyliła się większość.

W drużynie krakowskiej najbardziej raziło to, że napastnicy nie zdobywali się na strzał (Gracz zaledwie raz strzelił w stronę bramki!). Bramka dla Wisły została zdobyta nie ze strzału, lecz poprostu Kohut zakończył jedyny zresztą raid indywidualny, wprowadzając piłkę do bramki obok leżącego Mrugały. Obie bramki zdobyte przez AKS były wynikiem ładnie powiązanych akcji. Strzelili je Barański i Muskała.

Oceniając grę drużyny chorzowskiej, najwyższą notę damy Gajdzikowi, który jest w prawdziwie reprezentacyjnej formie i zupełnie unieszkodliwił Gracza, likwidując wszelkie jego akcje. Bardzo dobrze grał ruchliwy Wieczorek i doskonale wywiązał się z zadania stopera Andrzejewski na środku pomocy.

Z obrońców lepszy był Janduda. W ataku najsłabiej wypadł Spodzieja, aczkolwiek, jak to często bywa, jego zasługą była zwycięska bramka.

Muskała tylko wykańczał akcję swego partnera. Okazało się, że Muskała jest napastnikiem rokującym duże nadzieje. Cechuje go szybkość, pracowitość i zrozumienie dla gry zespołowej. Pytel przy stanie meczu 2:1 cofnął się do tyłu i bardzo skutecznie wspomagał pomoc.

Wisła jako całość wypadła blado.

Jaśniejsze punkty stanowili Flanek i Cisowski. Najlepszym jednak graczem całej drużyny był Jurowicz.

Po niedzielnym meczu rozjaśniły się miny zwolenników AKS-u, a zrzedły kibiców Wisły.

Zresztą — kto wie, czy następny przeciwnik krakowian nie zapłaci z nawiązką za rozgoryczenie jej kibiców z minionej niedzieli.

Obserwator


Naprzód: organ Polskiej Partii Socjalistycznej. 1948, nr 100 1948.04.12

Czarny dzień piłkarzy Krakowa AKS - Wisła 2:1 (2:1) Ruch-Cracovia 4:0 (3:0)

CHORZÓW. — Po raz pierwszy w bieżących rozgrywkach ligowych zwolennicy drużyny chorzowskiej wychodzili zadowoleni ze stadionu na Górze Wyzwolenia. AKS zagrał bardzo ładnie i do przerwy swą grą mógł zadowolić nawet najbardziej wybrednych widzów. Zwycięstwo w stosunku 2:1 nie odpowiada rzeczywistemu przebiegowi gry, gdyż wynik właściwy powinienby brzmieć co najmniej 4:1. Że tak się nie stało, należy to złożyć na brak szczęścia w strzałach u napastników chorzowskich oraz doskonałej grze Jurewicza — w bramce Wisły.

W drużynie chorzowskiej doskonale zagrał — specjalnie do przerwy — atak, w którym wybijali się: najlepszy w tym dniu Kulik i Muskała oraz Pytel, który grał jako łącznik defensywny i z zadania swego wywiązał się bez zarzutu.

Spodzieja raził powolnością, brakiem ambicji oraz egoistyczną grą.

W pomocy wyróżnili się: Gajdzik i Andrzejewski, którzy unieruchomili groźny tandem Wisły Kohut — Gracz. W obronie Janduda zagrał poprawnie tak zresztą jak i Durniok, który musi się wyzbyć gry faul. Mrugała bronił niepewnie i zbyt często mijał się z piłką lub też wypuszczał ją z rąk.

Wisła całkowicie zawiodła. Poza Jurewiczem i Cisowskim trudno jest kogo wyróżnić. Kohut jest cieniem siebie z ubiegłego sezonu. Gracz — wyraźnie się oszczędzał. Jedynie Rupa zagrał na poziomie. W pomocy najlepszym u Wiślaków był Wapiennik II. Brat jego i Legutko zagrali słabo, nie potrafili utrzymać lotnego w tym dniu napadu chorzowskie go. Piankowi w obronie daleko jest jeszcze do formy reprezentacyjnej (kiksy).

Przed sędzią ob. Nowakowskim z Warszawy, który ze swego zadania wywiązał się nieszczególnie, wystąpili w następujących składach: Wisła: Jurewicz, Filek, Pianek, Wapiennik II, Legutko, Wapiennik I, Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa Kaziński.

AKS: Mrugała, Janduda, Durniok, Gajdzik, Andrzejewski, Wieczorek, Barański, Pytel, Spodzieja, Muskała, Kulik.

Gra z miejsca rozpoczęła się od huraganowych ataków chorzowian, którzy już w trzeciej minucie uzyskali prowadzenie ze strzału Barańskiego po ładnym nagraniu Kulik — Spodzieja. Wisła ogranicza się tylko do obrony i atakuje sporadycznymi wypadami. Jeden z nich Kohuta — niemal nie przynosi jej bramki, jednak Mrugała pięknie broni.

AKS w dalszym ciągu w ataku zagrywa koncertowo. Szereg groźnych strzałów mija o centymetry bramkę Wisły względnie grzęźnie w rękach Jurewicza. Dopiero w 29 min. Barański egzekwuje rzut wolny, podaje go do Spodzieji, ten w zderzeniu z Filkiem — leżąc na ziemi oddaje piłkę Muskale który strzela nieuchronnie 2:0! Speszona Wisła zaczyna energicznie atakować i w trzy minuty później po pięknym biegu i centrze Cisowskiego Kohut jest szybszy przy piłce od Andrzejewskiego, mija go i wjeżdża z piłką do bramki. Źle ustawiony Mrugała nie usiłował nawet bronić.

. Chorzowianie atakują dalej, jednak dalej mają pecha w strzałach, kiedy w 40 min. Barański, zaś w 44 Muskała przestrzeliwują 100 procentowe pozycje.

Po przerwie widać na obydwu drużynach brak kondycji, tempo gry słabnie, jednak AKS jest dalej w przewadze i mimo szeregu doskonałych okazji nie potrafi podwyższyć wyniku. Wisła gra anemicznie i napastnicy jej ruszają się niemrawo, tak że Mrugała po przerwie miał dosłownie dwa strzały do swej świątyni.

Mimo dżdżystej pogody spotkanie zgromadziło ponad 10.000 widzów


Życie Sportowe. R.3, 1948, nr 30(100)

1948.04.13


AKS-Wisła 2:1 (2:1)

Ligowe spotkanie krakowskiej Wisły z chorzowskim AKS zgromadziło na stadionie ok. 12.000'widzów, którzy byli świadkami dobrej gry obu zespołów, — kandydatów do pierwszych miejsc w tabeli ligowej. Zwycięstwo odnieśli zupełnie zasłużenie chorzowianie 2:1 (2:1), którzy szczególnie w pierwszej części gry przeważali zdecydowanie. Jedynie tylko dobra postawa Jurowicza w bramce uchroniła od wyższej porażki. W polu AKS przeważał, w pomocy doskonale zagrywał reprezentant Polski Gajdzik, który z całą pieczołowitością obstawiał Gracza, najgroźniejszego napastnika Wisły. W drugiej połowie gra nieco opadła na tempie. Bramki dla AKS uzyskali: Barański i Muskała, dla Wisły Kohut. Sędziował Nowakowski z Warszawy


Dziennik Zachodni, 1948, R. 4, nr 102. - Wyd. A

AKS—WISŁA 2:1 (1:0)

Chorzów. Przy szczelnie wypełnionej widowni (ok. 10.000 widzów) rozegrany został w Chorzowie mecz, którego wynik oczekiwany był z dużym zainteresowaniem. Na ogół liczono się ze zwycięstwem Wisły, toteż wygrana AKS została przyjęta przez kibiców tego klubu z prawdziwą satysfakcją. Stwierdzić trzeba, że cyfrowo chorzowianie powinni byli wygrać znacznie wyżej, gdyby nie prawdziwy pech w sytuacjach podbramkowych i pełna poświęcenia gra Jurewicza w bramce Wisły. AKS miał przygniatającą chwilami przewagę, a Wisła jest w tej chwili cieniem drużyny, która była postrachem wszystkich boisk. W drużynie AKS-u najlepsi: Gajdzik, który zupełnie unieruchomił Gracza, Wieczorek, Janduda i Muskała. Na wysokie noty zasłużyli również Badański, Pytel i Kulig. Spodzieja zagrał poniżej poziomu wymaganego od reprezentanta. W drużynie Wisły wyróżnić trzeba Jurewicza, Flanka i Cisowskiego. Bramki dla zwycięzców strzelili: Barański i Muskała, dla Wisły Kohut. Sędziował słabo p. Nowakowski z Warszawy^