1948.10.24 Warta Poznań - Wisła Kraków 2:3

Z Historia Wisły

1948.10.24, I ligi, 21. kolejka, Poznań, niedziela
Warta Poznań 2:3 (2:3) Wisła Kraków
widzów: 8-10.000
sędzia: Kuc z Zagłębia
Bramki

Smólski (g) 7'
Opitz 18'


0:1
1:1
2:1
2:2
2:3
4' Józef Kohut


26' Józef Mamoń
31’ Józef Mamoń
Warta Poznań
3-2-5
Krystkowiak
Staniak
Kosz
Kaźmierczak
Czapczyk
Groński
Smólski
Opitz
Gendera
Jóźwiak
Gierak

trener:
Wisła Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Tadeusz Kubik
Stanisław Flanek
Jan Wapiennik
Tadeusz Legutko
Michał Filek
Kazimierz Cisowski
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Józef Mamoń

trener: Josef Kuchynka
Jurowicz obronił w ostatnich minutach rzut karny.

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 294 relacja.

Spis treści

Relacje prasowe


"Przegląd Sportowy" z 1948, nr.91

Szczęśliwe zwycięstwo Wisły przy współudziale defensywy Warty 3:2

Poznań, 24.10 (tel. wł.). Wisła - Warta 3:2 (3:2). Bramki dla Wisły uzyskali: Mamoń 2 i Kohut 1.

Wisła: Jurowicz, Kubik, Flanek, Wapiennik, Legutko, Filek, Mamoń, Rupa, Kohut, Gracz, Cisowski.

Warta: Krystkowiak, Staniak, Kosz, Kaźmierczak, Czapczyk, Groński, Smólski, Opitz, Gendera, Jóźwiak, Gierak.

Gdy speaker na boisku zapowiadał skład Warty bez chorego Dusika, prawie wszyscy byli przekonani, że Warta przegra w wysokim stosunku. Pierwsze zagrania Wisły i fatalny kiks Kosza, z którego padła pierwsza bramka dla Wisły, wskazywały na to w zupełności. Tymczasem na podstawie przebiegu meczu zwycięstwo powinna była odnieść Warta, która miała więcej z gry, a pod koniec spotkania całe 20 minut przesiadywała na polu karnym krakowian. Niestety, Warciarze nie umieli wykorzystać swej przewagi cyfrowo. Napastnicy wykazywali wielką indolencję strzałową, a w całej linii ofensywnej nie było powiązania akcji. W dodatku sędzia Kuc nie uznał w 82 min. bramki prawidłowo strzelonej przez Genderę, odgwizdując rzekomą rękę, a Kaźmierczyk nie wykorzystał dosłownie w ostatnich sekundach rzutu karnego, świetnie zresztą obronionego przez Jurowicza.

Lecz nie na tym kończy się tragedia. Stwierdzić trzeba, że do sukcesu Wisły dopomogła w wielkiej mierze defensywa Warty. Pierwsza bramka, jak już wspomnieliśmy, padła z winy obrońcy, a do następnych dwóch dopomógł słabo w tym dniu dysponowany Krystowiak.

Mecz stał na dość dobrym poziomie i mimo błotnistego boiska, przeprowadzony został w szybkim tempie, zwłaszcza do przerwy. Wisła była drużyną szybszą, miała kilka ładnych zagrań, jednak nie wytrzymała kondycyjnie. Jurowicz w bramce bronił pewnie, a obrońcy oraz pomoc doskonale rozbijali ataki Warty i wytrzymywali napór "zielonych" w ostatniej części meczu. Wyróżnił się przede wszystkim Legutko, który swą inteligentną grą zaszafował nie tylko Genderę, lecz i po części Opitza. Szybki atak krakowski miał swoją podporę w Mamoniu i Kohucie. Najbardziej niebezpieczny był środkowy. Aczkolwiek ciężko było mu przejść przez Czapczyka, to jednak kilka razy zdołał uwolnić się od Warciarza i zawsze stwarzał niebezpieczne sytuacje pod bramką gospodarzy. Gracz wypadł raczej słabo, przy czym w II części meczu wykazywał skłonności do ostrej gry. Rupa zagrał dobrze do przerwy. Po zmianie stron opadł z sił.

W Warcie doskonale wypadł Czapczyk, na którym na skutek słabej gry defensywy miejscowych spoczął cały ciężar. Groński i Kaźmierczak byli pracowici, ale ich podania do przodu były niedokładne i nieprzemyślane. W linii napadu dobrze wypadł tym razem Smólski, doskonale główkował i niebezpiecznie strzelał. Druga nota należy się pracowitemu Jóźwiakowi. Nie znalazł on jedna zrozumienia u swoich współpartnerów. Gendera zbyt powolny na środku, miał jedynie kilka jaśniejszych momentów. Nowy nabytek Warty Opitz był za bardzo stremowany, toteż psuł dużo piłek. Gierak wypadł słabiej, aniżeli zwykle.

Pierwszą bramkę zdobyła Wisła w 4m. przez Kohuta, lecz 3 m. później wyrównuje piękną główką Smólski. W 18 m. Opitz wykorzystuje podanie Jóźwiaka i strzałem nie do obrony ustala wynik 2:1 dla Warty. W 26 m. Krystowiak puszcza fatalnie lekki strzał Mamonia i wynik brzmi 2:2. W 31 m. ten sam gracz zdobywa zwycięską bramkę dla swych barw. Do przerwy gra należy do Warty, lecz mimo bombardowania bramki Jurowicza, wynik nie ulega już zmianie.

Zawody prowadził niezdecydowanie sędzia Kuc z Zagłębia. Widzów ponad 8 tys.

"Piłkarz" z 1948.10.26

Wisła o krok od prowadzenia

Na skutek wyników, jakie padły w ubiegłą niedzielę walk ligowych w środkowej i końcowej grupie tabeli ligowej doszło do poważnych przegrupowań.

Czołówka składająca się z Cracovii, Wisły, Ruchu. AKS-u i Legii zachowała swój dotychczasowy wygląd chociaż dystans dzielący wiceleadera tabeli — Wisłę od biało-czerwonych zmniejszył się znacznie i w tej chwili wynosi on zaledwie dwa punkty różnicy.

Również dwa punkty dzielą Ruch od Wisły, choć nie tak dawno drużyna śląska kroczyła -zdecydowanie na pierwszym a następnie na drugim miejsca w tabeli. Obecnie Ruch na finiszu zaczyna „puchnąć", czego najlepszym dowodem była porażka poniesiona na własnym boisku z nisko notowaną Polonią warszawską.

W grupie środkowej ZZK po przegranej z Legią musiał ustąpić swego miejsca warszawskiej Polonii i zadowolić się ósmą lokatą. Również zamieniły się z miejscami zespoły Warty i ŁKS-u.

W grupie spadkowej, którą tym razem otwiera Garbarnia, cztery drużyny, a to: Garbarni, Polonii bytomskiej, Tarnovii i Rymera toczą zaciętą walką o otrzymanie się w lidze. W chwili obecnej sytuacja na tym odcinku nie jest wcale wyjaśniona i na ostateczne „wyklarowanie" musimy nieco poczekać.

Sport i Wczasy. R.2, 1948, nr 76

Na czoło wysuwa się mecz poznański pomiędzy Wartą a Wisłą. On zadecyduje, czy Wisła będzie jeszcze miała szanse na zdobycie mistrzostwa Polski. Przy pomni on Przy tym zeszłoroczne finałowe spotkanie o mistrzostwo, kiedy to Warta rozgromiła u siebie Wisłę 5:2. Zdaje się jednak.

że w roku bieżącym pokonanie będzie chyba niemożliwe. Wisła bowiem w drugiej serii rozgrywek tegorocznych legitymuje się lepszą formą niż zespół poznański.

Drugie najważniejsze spotkanie dnia odbędzie się w Łodzi. ŁKS w niezbyt szczęśliwej dla siebie pozycji posiada do rozegrania na własnym boisku zaledwie dwa mecze, przy czym jeden z Cracovią i to już w nadchodzącą niedzielę. ŁKS — w obecnej sytuacji — nie może pominąć okazji zdobywania punktów na własnym boisku. Czy jednak będzie w stanie zdobyć je na Cracovii, która ma ambicję na mistrzostwo Polski? Gdyby się mu to udało, wówczas popsuł by on szyki drużynie krakowskiej a sobie podreperował zagrożoną pozycję.

Na wyniki spotkań w Łodzi i Poznaniu będzie oczekiwała z niecierpliwością przede wszystkim rzesza kibiców Ruchu, gdyż w razie ewentualnych porażek Wisły j Cracovii szanse zdobycia mistrzostwa zbliżyły by się znowu poważnie do drużyny chorzowskiej, która w niedzielę zagra ze stołeczną Polonią.

Ciekawie zapowiada się jeszcze mecz w Bytomiu, gdzie chorzowski AKS nie będzie miał chyba łatwej przeprawy z Polonią, która jest zagrożona spadkiem.

Spotkanie Legia — ZZK w Warszawie jest bez większego znaczenia, gdyż oba zespoły nie posiadają ani szans na mistrzostwo ani też nie są zagrożone.



Sport i Wczasy. R.2, 1948, nr 77

Mecze ligowe wznowione po kilkutygodniowej przerwie przyniosły w niedzielę szereg sensacji. Dwaj najpoważniejsi kandydaci do mistrzostwa — Cracovia i Ruch doznali porażek. Cracovia w Łodzi z ŁKS-em, a Ruch u siebie z warszawską Polonią. Cracovia pozostaje nadal na czele tabeli, ale zajmująca drugą pozycję Wisła, jest już od niej gorsza tylko o 2 pkt. Rywalka leadera pokonała na własnym boisku Wartę i jest obecnie najpoważniejszym kandydatem do mistrzostwa. Na boisku w Bytomiu Polonia miejscowa urwała AKS punkt przez uzyskanie wyniku remisowego. Inne wyniki nie przyniosły specjalnych niespodzianek.


Od zwycięstwa do zwycięstwa

Wisła - Warta 3:2

Bramki zdobyli dla Wisły: Kohut 1, Mamoń 2; dla Warty: Smólski i Opitz.

Wisła: Jurowicz, Flanek II, Kulig, Filek, Legutko, Wapiennik, Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa i Mamoń.

Warta: Krystkowiak, Staniak, Twórz, Groński, Czapczyk, Kaźmierczak, Gierak, Jóźwiak, Gendera, Opitz i Smólski.

Mecz zgromadził około 12.000 widzów. Zwycięstwo Wisły zasłużone, bowiem umiała ona nie tylko w pierwszej części atakować, ale i po przerwie, kiedy Warta miała zdecydowaną przewagę, skutecznie bronić się. Krakowianie przewyższali gospodarzy zgraniem oraz lepszym opanowaniem technicznym. Na czoło wybijał się Kohut, którego wypady zawsze nosiły w sobie zarodek bramki. Gracz cofnięty do tyłu, dwoił się, przewyższając kolegów precyzyjnością podań. Ze skrzydłowych podoba} się Mamoń. Jurowicz ma na sumieniu pierwszą bramkę. Zrehabilitował się jednak, broniąc rzut karny, egzekwowany przez Kaźmierczaka.

Drużyna Warty grała bez Dusika w obronie, którego zastąpił Staniak. Obrońcy Warty byli jej najsłabszą pozycją. Krystkowiak dostroił się do nich i co najmniej dwie bramki ma na swoim sumieniu. Pomoc Warty była najlepszą częścią zespołu. Uwijała się po boisku, rozbijając szereg groźnych ataków Wisły. W ataku na dobrą notę zasłużył Gendera i Smólski. Reszta raziła brakiem zdecydowania w sytuacjach podbramkowych.

Osobne miejsce należy się sędziemu, którego orzeczenia w ostatnich minutach gry krzywdziły wyraźnie gości i stały się powodem tarć między graczami obydwu drużyn.

Z przebiegu gry notujemy: W 4 min. Kohut przedostaje się przez obrońców i zdobywa prowadzenie dla Wisły. W 7 Groński ładnie bije wolnego, a nadbiegający Smólski lokuje piłkę głową w siatce Jurowicza. W 15 min. Jóźwiak podaje piłkę do środka, a Opitz uzyskuje niespodziewanie prowadzenie dla Warty. Wisła zabiera się na serio do pracy i Mamoń ma dogodną sytuację, nie wykorzystuje jej jednak. Rehabilituje się w 26 min., uzyskując wyrównanie. W 4 minuty później Rupa strzela wolnego, piłkę przejmuje Kohut, podaje do Mamonia, a ten uzyskuje zwycięską bramkę. W 43 min. Smólski strzela bardzo ostro na bramkę, ale Jurowicz broni na róg. Po zmianie stron Warciarze byli stroną atakującą, opanowali zupełnie boisko, brakowało im jednak wykończenia, a dobra gra zespołu Wisły nie pozwoliła na zmianę wyniku.


Dziennik Zachodni, 1948, R. 4, nr 297

Warta Wisła

Poznań. Spotkanie o mistrzostwo ligi państwowej pomiędzy krakowską Wisłą a miejscową Wartą zakończyło się zasłużonym zwycięstwem gości, którzy potrafili wykorzystać wszystkie nadarzające się okazje do uzyskania bramek. Wisła przewyższała przeciwnika lepszym opanowaniem technicznym oraz zgraniem. Poza tym bardzo dobrze u zwycięzców zagrały linie defensywne. Bramki dla Wisły zdobył Mamon 2 i Kohut 1, dla pokonanych Smólski i Opić.


Naprzód: organ Polskiej Partii Socjalistycznej. 1948, nr 296 1948.10.26

Wisła - Warta 3:2 (3:2)

POZNAŃ. — Wisła odniosła piękny sukces w meczu o mistrzostwo Klasy Państwowej nad miejscową Wartą, wygrywając 3:2.

Do przerwy stroną przeważającą była Wisła, która uzyskała swe bramki ze strzałów Kohuta i Mamonia — 2, Strzelcami dla poznańczyków byli: Opitz i Smólski. W tej fazie gry poziom był wysoki i akcje zmieniały się bardzo często, trzymając w napięciu widownię.

Po przerwie Wisła broniła tylko swego stanu posiadania, grając na czas, co spotkało się z licznymi pro testami widzów, którzy w pewnym momencie gry usiłowali wtargnąć na boisko. Bohaterem po przerwie był bramkarz Wiślaków — Jurowicz, który obronił szereg beznadziejnych sytuacji i uratował Wiśle punkt, broniąc w 38 min. rzut karny.

Spotkanie prowadzi) doskonale ob. Kuc z Zagłębia.

Widzów około 15 tysięcy,


Głos Wielkopolski. 1948.10.26

Ciężko wywalczone zwycięstwo Wisły Dużo emocji i... gwizdów na meczu Warta 3:2

Akcje krakowskiej „Wisły" notowane są w Poznaniu bardzo wysoko. Nic tedy dziwnego, że każdorazowy występ biało-czerwonych wprowadzą liczne rzesze bywalców boiskowych w stan specyficznego podniecenia, poprzedzającego „rzeczy niezwykłe". W takich okolicznościach październikowe zimno z wszystkimi swymi akcesoriami w rodzaju upartego deszczu przejmującego wiatru — jest faktycznie śmiesznym drobiazgiem, z którym nie liczy się żaden entuzjasta futbolu. Składy drużyn Wisła: Jurowicz. Flanek, Kubik, Filek, Legutko, Wapiennik, Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa i Mamoń. Warta: Krystkowiak. Torz, Staniak, Groński, Czapczyk, Kaźmierczak, Gierak, Jóźwiak, Gendera, Opitz i Smólski. Podobnie było wczoraj. Deszcz padał, wiatr hulał, a 8 tys. rzesza widzów stała sobie najspokojniej w świecie wokół boiska, z którego niepokonanej drugiej kolejce rozgrywek ligowych Wiśle udało się i tym razem wyciągnąć oba punkty. Po cichu liczono na sukces Warty. Właściwie poza atutem własnego boiska i publiczności — nic nie uprawniało do takiego optymizmu. Był to istotnie atut niepośledniej miary, z drugiej jednak strony świetna forma drużyny krakowskiej pnącej się uparcie w górę tabeli ligowej zmuszała do bardziej na zimno branej kalkulacji. Stało się też tak że rozgrzany sukcesami zespół gość zanotował wczoraj nowe zwycięstwo na swym ligowym koncie. Czy było one zasłużone? I tak i nie. Jeśli porównamy poziom gry obu zespołów i zademonstrowane przez nie umiejętności, to bezsprzecznie wyższość przyznać należy gościom. Górowali oni nad przeciwnikiem, przede wszystkim szybkością i lepszym zgraniem, a nadto skutecznością swych akcyj. Gdybyśmy jednak w opinii swej oparli1 się wyłącznie na samym przebiegu wczorajszego meczu — to stwierdzić musielibyśmy, że nie Wiśle a gospodarzom należały się oba punkty. O ile w pierwszej części spotkania gra była raczej wyrównana z lekką tylko przewagą „zielonych" o tyle po przerwie gospodarze niepodzielnie opanowali boisko, a w ostatnich 30 minutach gry, w ogóle nie schodzili z pola podbramkowego krakowian. W końcowych 15 minutach meczu cała piątka napadu krakowskiego, zmuszona była wziąć na siebie rolę dodatkowych obrońców poważnie zagrożonej bramki, ratując się rozpaczliwie podobnie jak reszta zespołu przed naporem ofensywy poznańskiej. W tych warunkach strzelić po przerwie bramkę było zaiste bardzo trudno. Nie dokonał też tego napad „Warty”. w którym na dobitek zupełnie słabo zagrał Opitz, nieszczególnie Gendera i slabie niż zwykle, Gierak. Jaśniejszą stroną tej linii drużyny gospodarzy był tym razem Smólski, ale nie mogło to oczywiście wpłynąć na zmianę całości obrazu.


Brak Dusika w obronie wpłynął ujemnie na wartość gry tej linii. Niepewna gra Torza i Staniaka udzieliła się też prawdopodobnie Krystkowiakowi, który wczorajszy swój występ zaliczyć musi do najsłabszych w bieżącym sezonie. Nie wiadomo na co jeszcze „pozwoliłby" sobie atak „Wisły" z niebezpiecznie szybkim Kohutem i Graczem na czele, gdyby nie dobra postawa trójki pomocników poznańskich, która właściwie wytrzymała wczoraj cały ciężar gry defensywnej. Na pierwszą lokatę w tej linii zasłużył bezsprzecznie Czapczyk mimo, że rola stopera zmuszonego pilnować niebezpiecznego przebojowca jakim był Kohut, nie należała do łatwych. Zespół krakowski najsilniejsze swe punkty miał w Kohucie, Graczu i Mamoniu w ataku oraz w Legutce i obu obrońcach. Jurowicz bardzo przytomnie obronił kilka zdradliwych strzałów napastników „Warty" i w ładnym stylu obronił rzut z 11 metrów egzekwowany przez Kaźmierczaka w ostatniej minucie gry. Spotkanie wczorajsze które mimo błotnistego i pokrytego kałużami boiska prowadzono w żywym tempie zakończyło się niestety niemiłymi akcentami. W 37 minucie Gendera uzyskał wyrównującą bramkę. Sędzia, p. Kuc z Zagłębia był jednak zdania, że strzelec pomógł sobie ręką i prawidłowo zdobytej bramki nie uznał. Wywołało to oczywiście niemilknącą burzę protestu ze strony niezadowolonej z takiego orzeczenia widowni.

W kilka minut później arbiter pragnąc prawdopodobnie „zrehabilitować się za poprzedni werdykt, zarządził rzut karny za wątpliwą rękę obrońcy Wisły. Po dłuższych targach, na boisku uspokoiło się Kaźmierczak mógł przystąpić do „egzekucji”. Na szczęście dla gości, niezbyt dobrze mierzony strzał obronił Jurowicz i uszczęśliwieni krakowianie w chwilę później z westchnieniem prawdziwej ulgi doczekali się końcowego gwizdka. Jak pada ty bramki? „Kiks" obrony w 4 minucie wykorzystuje Kohut i strzela z kilku kroków do siatki W 2 minuty później faul Kubika w odległości 16 metrów od bramki ma fatalne konsekwencje dla jego drużyny. Dobrze bitą przez Grońskiego piłkę Smólski piękną „główką" skierowuje do siatki. W 15 minucie Opitz z podania Jóźwiaka strzela pod robinsonującym bramkarzem do siatki 2:1. W 26 min. słaby strzał Mamonia Krystkowiak fatalnie puszcza do bramki. W 31 minucie Mamoń z rzutu wolnego bitego przez Rupę strzela zwycięskiego gola. Sus




Wielkopolski Dziennik Ludowy : pierwsze pismo codzienne chłopów. R. 1, 1948, nr 104

WISŁA — WARTA 3:2 (3:2)===


Rozegrane w Poznaniu spotkanie o mistrzostwo ekstraklasy piłkarskiej między Wisłą i Wartą, zakończyło się po żywej grze nikłym i ciężko wypracowanym zwycięstwem Wisły w stosunku 3:2 (3:2),

Do sukcesu pomogła Wiśle defensywa Warty, Pierwsza bramka padła po fatalnym „kiksie” obrońcy Torza, a przy następnych nie bez winy był bramkarz Krystkowiak, który był wyjątkowo słabo dysponowany. Do przerwy lekką przewagę mieli

Wiślacy, którzy mimo ciężkiego i błotnistego terenu grali dokładnie; natrafiali jednak na doskonałego

Czapczyka, który wszystkie ich akcje likwidował w zarodku, Po zmianie stron więcej z gry miała Warta, a od 30 minuty nie schodziła z boiska krakowian, Niestety nie umiała ona swej przewagi wykorzystać cyfrowo. Poza tym poznańczyków prześladował wyraźny „pech“. W 37 min. Gendera zdobył prawidłowo strzeloną bramkę, które sędzia Kuc nie uznał, a w ostatniej dosłownie sekundzie Kaźmierczak zmarnował rzut karny,


Był taki mecz: Warta - Wisła (24.10.1948)

Już w najbliższą sobotę na murawę stadionu w Grodzisku Wielkopolskim wybiegną zespoły Warty Poznań i Wisły Kraków, by zmierzyć swoje siły w 10. kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy i powalczyć o kolejne ligowe punkty. Zanim jednak to nastąpi postanowiliśmy przypomnieć spotkanie, które odbyło się 24 października 1948 roku w Poznaniu.


18.11.2020r.

Jakub Sumera

historiaWisly

Końcówka sezonu 1948. W ramach 21. serii gier broniąca mistrzowskiego tytułu poznańska Warta podejmowała na własnym stadionie Wisłę, czyli drużynę, która znajdowała się w bardzo dobrej formie i wciąż liczyła się w walce o końcowy triumf w ligowej tabeli. Spotkanie w Poznaniu miało więc być dla Białej Gwiazdy kolejnym krokiem, który przybliżał ją do wyznaczonego celu.


Strzelecki festiwal


Ciekawie zapowiadające się widowisko przyciągnęło na trybuny stadionu aktualnego mistrza Polski ponad 12 tysięcy widzów, którzy swoim dopingiem chcieli wesprzeć Zielonych w starciu z rozpędzoną Białą Gwiazdą. Wiślacy nie zwlekali i już od pierwszego gwizdka arbitra wzięli sprawy w swoje ręce, ruszając do skomasowanych ataków, skutkiem czego już w 4. minucie niezawodny Józef Kohut dał swojej drużynie upragnione prowadzenie. Utrata bramki w początkowej fazie meczu podziałała na gospodarzy niezwykle motywująco, bowiem zaledwie trzy minuty później doprowadzili do wyrównania, a strzegącego wiślackiej bramki Jerzego Jurowicza precyzyjnym strzałem głową pokonał Bogusław Smólski. Ekipa z Poznania zyskała więcej pewności siebie, dłużej utrzymywała się przy piłce i zaczęła konstruować składne akcje, które defensywa Wiślaków starała się regularnie rozbijać. Nie udało się jednak zatrzymać ataku z 18. minuty, kiedy to drugą bramkę dla Warciarzy zdobył Opitz, wprowadzając kibiców w stan czystej euforii. Gracze spod Wawelu nie zamierzali czekać ani chwili dłużej i zabrali się do odrabiania strat. Ich determinacja zaowocowała już w 26. minucie, kiedy trafienie wyrównujące uzyskał Józef Mamoń. Pięć minut później ten sam zawodnik ponownie znalazł receptę na pokonanie bramkarza Warty, strzelając trzecią bramkę dla Wisły.


Szczelnie w defensywie


Po zmianie stron inicjatywę przejęli Zielono-Biali, którzy niesieni żywiołowym dopingiem swoich fanów robili wszystko, by odwrócić losy tego pojedynku. Warta w swoich ofensywnych poczynaniach natknęła się jednak na szczelny mur w postaci zawodników z linii obronnej Wisły i bardzo dobrze dysponowanego Jerzego Jurowicza, który w drugiej połowie wielokrotnie ratował swój zespół przed utratą gola. Okazje strzeleckie mieli również zawodnicy z Grodu Kraka, jednak i oni nie potrafili sforsować defensywy swojego rywala. W finalnym rozrachunku Biała Gwiazda pokonała Wartę 3:2 i nadal pozostawała w grze o mistrzowski tytuł, którego ostatecznie Wiślakom nie udało się zdobyć i rozgrywki zakończyli na 2. miejscu.


Warta Poznań - Wisła Kraków 2:3 (2:3)

0:1 Kohut 4’

1:1 Smólski 7’

2:1 Opitz 18’

2:2 Mamoń 26’

2:3 Mamoń 31’


Warta Poznań: Krystkowiak - Staniak, Twórz, Groński, Czapczyk, Kaźmierczak, Gierak, Jóźwiak, Gendera, Opitz, Smólski

Wisła Kraków: Jurowicz - Flanek, Kulig, Filek, Legutko, Wapiennik, Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa, Mamoń


Źródło: wisla.krakow.pl