1948.11.14 Wisła Kraków - ŁKS Łódź 5:1

Z Historia Wisły

1948.11.14, I ligi, 24. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 11:45, sobota
Wisła Kraków 5:1 (3:0) ŁKS Łódź
widzów: 12.000
sędzia: Julian Brzuchowski z Warszawy
Bramki
Józef Kohut 23'
Józef Mamoń 33'
Józef Mamoń 43’
Mieczysław Gracz 47’
Józef Kohut 62’

1:0
2:0
3:0
4:0
5:0
5:1





78' Tadeusz Hogendorf
Wisła Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Tadeusz Kubik
Stanisław Flanek
Jan Wapiennik
Tadeusz Legutko
Michał Filek
Kazimierz Cisowski
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Józef Mamoń

trener: Josef Kuchynka
ŁKS Łódź
3-2-5
Henryk Szczurzyński
Zbigniew Łuć
Jan Włodarczyk
Tadeusz Sołtyszewski
Tadeusz Pietrzak
Marian Łącz
Tadeusz Hogendorf
Stanisław Baran
Longin Janeczek
Rudolf Patkolo
Władysław Kopera

trener: Zygmunt Otto

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 313 anons, 314 relacja.

Spis treści

Relacje prasowe

Przegląd Sportowy. R. 4, 1948, nr 96

1948.11.11

Kandydaci tytułu mistrzowskiego Cracovia i… Wisła mają w najbliższą niedzielę zadanie dość łatwe, zwłaszcza jeśli chodzi o Wiślaków. Spotykają się oni z ŁKS-em i powinni zainkasować dalsze 2 pkt., chociaż łodzianie będą na pewno walczyć bardziej energicznie niż AKS. ŁKS ma w perspektywie trzy mecze wyjazdowe: z Wisłą, Wartą i ZZK i w każdym wypadku będzie toczył homeryckie boje bodajże o 1 p., gdyż w chwili obecnej może łatwo spaść z Ligi, jeśli w pozostałych spotkaniach nie zwiększy swego stanu punktowego. A trzeba przyznać, że jest to zadanie trudne. Cracovia wyjeżdża znów na Śląsk, tym razem do AKS-u. Udało się z Ruchem, powinno udać się również i z drugim konkurentem śląskim, tym bardziej, że ostatnia porażka AKS a Wisłą niezbyt pochlebnie świadczy o formie.


Echo Krakowa. 1948, nr 310 (12 XI) nr 959

Czerwoni rozegrają swój ostatni mecz w Krakowie, a tym razem przeciwnikiem ich będzie zespól ŁKS-u, posiadający jeden z najlepszych w Polsce kwintet ofensywny.

‎‎
‎‎
‎‎
‎‎

Toteż pojedynek dwóch szybkich i niebezpiecznych ataków powinien wypaść atrakcyjnie. O zwycięstwie zadecyduje lepsza gra formacji obronnych, a ponieważ wiemy, że w tym wypadku goście miano obecności Włodarczyka w obronie, ustępują zdecydowanie Wiśle, przeto o wynik możemy być spokojni.

Wisła wygra i to różnicą kilku bramek.

Echo Krakowa. 1948, nr 311 (13 XI) nr 960

ŁKS-Wisła


Ostatnim występem Wisły w bież. sezonie na swoim boisku będzie niedzielne spotkanie ligowe z ŁKS-em.

Zawody te wywołały duże zainteresowanie ze względu na dobry poziom reprezentowany przez drużynę łódzką, posiadającą jeden z najlepszych ataków w Polsce.

Goście przyjeżdżają do Krakowa w swym najlepszym składzie: z Patkolo, Baranem, Łączem i Janeczkiem na czele.

Wisła wystąpi do tego meczu w normalnym .zestawieniu z Jurewiczem, Flankiem, Legutką, Graczem i Kohutem w pierwszym rzędzie i dołoży starań, by .ostatni mecz na własnym boisku rozstrzygnąć na swoją korzyść.

Początek tych atrakcyjnych zawodów w niedzielę 14 b. m, o godz. 11



"Przegląd sportowy" z 1948, nr.97

Atak ŁKS-u podobał się w Krakowie mimo wysokiego zwycięstwa Wisły 5:1

Kraków, 14.11 (Tel. wł.). Wisła - ŁKS 5:1 (3:0). Bramki dla Wisły zdobyli: Kohut i Mamoń po 2 oraz Gracz 1, dla ŁKS - Hogendorf. Sędzia inż. Brzuchowski z Warszawy. Widzów około 12 tys. Wisła pożegnała liczne rzesze swoich zwolenników, demonstrując na ostatnim swym meczu w Krakowie formę, jaka musi zadowolić najwybredniejszego widza. Mimo niesłychanie trudnych warunków, z uwagi na kilkunastocentymetrową warstwę mokrego śniegu oraz mimo, że przeciwnik wykazał również dobrą formę, zwłaszcza w pierwszym okresie - osiągnęła Wisła wysokie zwycięstwo.

Piątka łódzkich napastników grała chwilami wprost porywająco. Gdyby pomoc i obrona potrafiły wesprzeć swoją ofensywę przez cały czas meczu tak jak dokonały tego przez pierwsze 20 minut, gdyby nie świetna obrona Jurowicza, parującego m. in. przy stanie 0:0 ostry strzał Janeczka z odległości 5 - 6 metrów, to losy spotkania mogłyby się potoczyć innym szlakiem.

tak jak w ub. niedzielę, tak i tym razem wyróżnić kogoś w drużynie Wisły byłoby krzywdą dla pozostałych. Trzeba jednak wspomnieć, że w pierwszej fazie gry młody obrońca Kubik walczył o lepsze z internacjonałem Flankiem - że powrót Filka wzmocnił dokładność podań pomocy, że obok niezawodnej dwójki - Gracz - Kohut - szybki jak burza Mamoń ma lwią zasługę w zdobyczy bramkowej, nie tylko dlatego, że sam dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, ale również, że wyrobił swoim partnerom wiele pozycji do strzałów. Drużyna łódzka, po świetnym pierwszym okresie, potrafiła jeszcze skonsolidować się pod koniec meczu i skupiwszy siły, zagrozić Wiśle w ostatni kwadransie, zdobywając wówczas honorową bramkę. Nie potrafiła jednak oprzeć się huraganowym atakom Wisły w środkowej fazie meczu, kiedy to Wiślacy oswoiwszy się z terenem, stosując naprzemian bądź krótkie podania, bądź długie przerzuty, wprowadzili taki chaos w szeregi łodzian, że potrafili w ciągu pół godziny uzyskać równie piękne, jak przekonywujące zwycięstwo.

Wisła: Jurowicz, Kubik, Flanek, Wapiennik, Legutko, Filek, Cisowski, Kohut, Rupa, Mamoń.

ŁKS: Sczurzyński, Łuć, Włodarczyk, Sołtyszewski, Pietrzak, Łącz, Hogendorf, Baran, Janeczek, Patkolo, Kopera.

Ręce widzów, które przed meczem rozgrzewały się wojną na śnieżne kule, były później gorące od braw, jakimi nagradzano akcje obu drużyn. Piękne parady Jurowicza i Szczurzyńskiego zagrodziły drogę do siatki strzałom Janeczka, Barana, Kohuta, Mamonia i Gracza. Serię bramek otworzył Kohut, strzelając w 23 m. z najbliższej odległości. W 5 m. później stojący w bramce Rupa wyręczył Szczurzyńskiego i uchronił ŁKS od straty bramki po strzale Mamonia, ale za następnych 5 m. było już 2:0. Strzelcem był Mamoń, który przejął dokładne podanie Gracza. ten sam zawodnik w 10m. później dobił obroniony przez Szczurzyńskiego strzał Gracza i ustalił wynik do pauzy.

W 2 m. po przerwie zmieniła się cyfra na tablicy. Wystawiono "4" - choć goście reklamowali, że zdobywający bramkę Gracz był na pozycji spalonej. Sędzia pozostał jednak stanowczy i nakazał rozpoczęcie od środka. Również stanowczo postąpił sędzia za chwilę, dając rzut wolny z linii pola karnego przeciw ŁKS, choć podcięcie Gracza miało miejsce na polu karnym. Ten rzut wolny, podobnie jak wiele poprzednich, pozostał bez rezultatu. Natomiast przebój Mamonia i dobre podanie do środka wyzyskał Kohut, zdobywając 5-tą bramkę dla Wisły. Była to 18-ta minuta drugiej połowy i zdawało się, że ŁKS będzie "rozniesiony". Jego obrońcy, grając "za szeroko", ułatwili rzut Kohutowi sam na sam z bramkarzem, lecz Szczurzyński ofiarnie rzuciwszy się pod nogi, zażegnał niebezpieczeństwo. Z kolei ŁKS doszedł do przeciwnatarcia, wyzyskując upadek sił u przeciwnika, zdobył na 12 m. przed końcem honorowy punkt ze strzału Hogendorfa.

Sport i Wczasy. R.2, 1948, nr 83

Przewidywania, stawiających na Wisłę sprawdziły się. Wyszła ona po wczorajszych rozgrywkach ligowych na pozycję leadera. Wygrała w niedzielę w południe w Krakowie z ŁKS, ale o jej skoku do czoła zadecydował dopiero wynik meczu Cracovia — AKS na boisku w Chorzowie.

Biało-czerwoni przegrali z chorzowianami różnicą jednej bramki i tym samym zrównali się z Wisłą pod względem ilości zdobytych punktów, ale są oni gorsi od niej stosunkiem bramkowym.

O sukcesie Wisły zadecydował więc w bardzo dużej mierze AKS.

AKS przez zwycięstwo nad dotychczasowym leaderem dogonił trzeci z kolei w tabeli zespół, Ruch, który równocześnie przegrał w Łodzi... z Widzewem.

Tak z Widzewem. Porażka niedawnego kandydata na mistrza z najsłabszą drużyną sezonu ligowego. świadczy o poważnym kryzysie w jego formie i Szeregach. Ruch utrzymuje się jeszcze na trzeciej pozycji dzięki lepszemu stosunkowi bramkowemu, który wypracował w pierwszej połowie rozgrywek.

Wszystkie pozostałe mecze niedzielne nie miały już żadnego związku z układem w czołówce tabeli, a decydowały przede wszystkim o rozpaczliwych zmaganiach drużyn końcowych. I tu doszło do dużych niespodzianek: Tarnovią pokonała u siebie Polonię warszawską, Rymer uległ w stolicy Legii, Polonia bytomska rozłożyła zeszłorocznego mistrza Zwycięstwa Legii. Tarnovii i Polonii Bytom Polski Wartę, a Garbarnia oddała tylko jeden punkt na boisku ZZK w Poznaniu. Wszystkie niedzielne mecze zakończyły się zwycięstwem gospodarzy, z wyjątkiem meczu w Poznaniu.

W ogonie tabeli nastąpiły przesunięcia. Polonia bytomska z przedostatniego miejsca przesunęła się o jedno wyżej, czyli dwu naste, Rymer z jedenastego spadł na dotychczasowe miejsce Polonii, Tarnovia z dwunastego, wyszła na dziesiąte, a więc w tej chwili jest ona poza strefą bezpośrednio zagrożoną. Tarnovia ma jednak równą ilość punktów z Garbarnią, która zajmuje jedenaste miejsce, a dotąd była na dziesiątym.

Wisła sięga po tytuł mistrza

KRAKÓW (tel.). Początek gry nie zbyt zapowiadał tak gładkiego i pewnego zwycięstwa, jak się okazało później w czasie meczu; ŁKS przez kilkanaście początkowych minut dość często gościł Pod bramką miejscowych, ale kilka niebezpiecznych sytuacji wyjaśnił Jurowicz. Janeczek z paru metrów zaledwie nie uzyskał bramki, wskutek wspaniałej obrony bramkarza Wisły.

Wisła powoli jednak otrząsnęła się z przewagi ŁKS-u i prowadząc grę krótkimi podaniami na ośnieżonym boisku, uzyskała w 24 min. prowadzenie. Zdobył je Kohut, który ubiegł Szczurzyńskiego. Wisła po tym sukcesie opanowała zupełnie sytuację i zdobyła dalsze dwie bramki przez Mamonia w 33 min. z ustawionej pozycji po podaniu Kohuta i w 40 min. ze strzału Gracza.

Gdy po przerwie już w drugiej minucie Gracz po wyciągnięciu Szczurzyńskiego z bramki zdobył dalszy punkt, zdawało się, że ŁKS zejdzie z boiska z wysoką porażką, tym bardziej, że w 17 min.

Wisła zdobyła 5 bramkę ze strzału Kohuta. Na tym jednak miejscowi osiedli na laurach, a zupełnie niespodziewanie zaczął grać coraz lepiej i do końca prawie przesiadywał na połowie Wisły. Niestety jego zagrania nie miały charakteru zespołowego, napastnicy szli raczej na przeboje solowe w rezultacie wysiłki ich nie mogły przynieść poprawy wyniku. W jednym z takich wypadów Hogendorfowi udało się jednak uzyskać w 32 min. honorową bramkę po dobiciu własnego strzału obronionego przez Jurowicza.

W drużynie Wisły wyróżnili się Jurowicz, Wapiennik w pomocy, oraz Gracz w ataku. W ŁKS-ie Szczurzyński i w ataku Patkolo i Hogendorf. Sędziował inż. Brzuchowski. Widzów około 7 tysięcy.


Naprzód: organ Polskiej Partii Socjalistycznej. 1948, nr 316 1948.11.16

Ubiegła niedziela ligowa przyniosła detronizację dotychczasowego leadera Cracovii, która niespodziewanie przegrała z chorzowskim AKS-em. Lokalny jej rywal — Wisła wygrała wysoko z ŁKS-em i objęła prowadzenie, którego prawdopodobnie nie wypuści już z rąk.

Poza sensacyjnym wynikiem chorzowskim niemiłą niespodziankę sprawił Ruch, przegrywając i to w dodatku zasłużenie z ostatnim w tabeli Widzewem.

W dole tabeli nie nastąpiły większe przesunięcia i sytuacja tu wy jaśni się dopiero w ostatnim dniu rozgrywek.

Wisła - ŁKS 5:1 (3:0)

KRAKÓW (Aks). — Rozegrany w fatalnych warunkach atmosferycznych mecz o mistrzostwo Klasy Państwowej zakończył się wysokim zwycięstwem gospodarzy. którzy po zwycięstwie tym wysunęli się na pierwsze miejsce w tabeli. Łodzianie najlepszą swą linię mieli w napadzie, w którym wybijał się Patkolo i Hogendorf. Niezłym był również bramkarz Szczarzyński.

Gra toczyła się cały niemal czas z przewagą gospodarzy, dla których bramki w pierwszej połowie gry uzyskali- Mamon 2 i Kohut 1- Po przerwie strzelcami byli Gracz i Kohut. Honorową bramkę dla łodzian uzyskał Hogendorf. Wisła zagrała na normalnym dla nici poziomie, wszystkie linie doskonale ze; sobą współpracowały, tak że poza ostatnimi minutami gry nie stawia! tej zbyt dużego oporu. Sędziował ob. Brzuchowski z Warszawy Widzów 6 tysięcy.

Dziennik Zachodni, 1948, R. 4, nr 317

Wisła-ŁKS 5:1 (3:0)

Kraków. Wisła potrafiła odnieść jeszcze jedno przekonywujące zwycięstwo, wygrywając z ŁKS 5:1. Bramki dla Wisły strzelili Mamoń 2, Kohut 2, i Gracz 1, dla ŁKS Hogendorf pod koniec meczu. Wisła, jak zwykle, zagrała jeden z bardzo dobrych meczów i zwycięstwem tym objęła nareszcie prowadzenie w tabeli. Wszystkie jej linie podczas niedzielnego spotkania mogły zadowolić i gdyby nie ciężki teren boiska spotkanie wygrałaby w wyższym stosunku. Przez niemal 75 min. Wisła miała zdecydowaną przewagę i goście nie byli w stanie przeciwstawić się jej sprawnym atakom. Na tle Wisły drużyna łódzka wypadła blado. Nie potrafiła nawiązać walki z pewnym — zda się już — mistrzem Polski i jedynie w ostatnich kilkunastu minutach, kiedy Wisła przestała właściwie praktycznie grać, jeden z ataków ŁKS-u przyniósł jej honorowy punkt. Strzelcem bramki był Hogenderf.