1948.11.21 Widzew Łódź - Wisła Kraków 2:2

Z Historia Wisły

1948.11.21, I ligi, 25. kolejka, Łódź, niedziela
Widzew Łódź 2:2 (1:0) Wisła Kraków
widzów: 5.000
sędzia: Aleksandrowicz z Warszawy
Bramki
Bolesław Fornalczyk 2'
Zygmunt Cichocki 65'


1:0
2:0
2:1
2:2


85' Józef Mamoń
86' (k) Mieczysław Gracz
Widzew Łódź
3-2-5
Stanisław Musiał
Józef Słaby
Szczepan Kopaniewski
Henryk Paciorek
Jan Konarski
Bolesław Wiernik I
Marian Okupiński
Bolesław Fornalczyk
Zygmunt Cichocki
Jerzy Pawlikowski
Jerzy Janas

trener: Zygmunt Otto, Vančo Kaménař
Wisła Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Tadeusz Kubik
Stanisław Flanek
Michał Filek
Tadeusz Legutko
Jan Wapiennik
Kazimierz Cisowski
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Józef Mamoń

trener: Josef Kuchynka

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

„Dziennik Polski” nr 321, 323 relacja.

„Dziennik Polski” nr 324. WGiD w komunikacie o dyskwalifikacjach wydrukował zamiast Konarski - Kucharski. Stąd grał w meczu Widzewa.

Spis treści

Relacje prasowe

‎‎
‎‎
‎‎

"Przegląd Sportowy" z 1948, nr.99

Widzew postrachem liderów

Wisła z trudem uratowała jeden punkt

ŁÓDŹ, 21.11 (tel. wł.) - Widzew - Wisła 2:2 (1:0). Bramki dla łodzian zdobyli Fornalczyk i Cichocki, dla Wisły - Mamoń i Gracz (z karnego). Widzów ok. 5 tys. Sędziował Aleksandrowicz z Warszawy.

Widzew: Musioł; Słaby, Kopaniewski; Paciorek, Konarski, Miernik II; Okupiński, Fornalczyk, Cichocki, Pawlikowski, Janas.

Wisła: Jurowicz, Kubik, Flanek, Filek, Legutko, Wapiennik, Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa, Mamoń.

Niewdzięczna jest rola piłkarskich proroków. Zdawało się, że jednym z najłatwiejszych do odgadnięcia będzie rezultat meczu lidera tabeli ligowej z jej outsiderem.

Po raz trzeci z kolei Widzew wywrócił różne obliczenia i spłatał jeszcze większego figla, niż tydzień temu. Sensacji tkwi jednak nie w remisowym wyniku. W przekroju całego meczu Widzew był zespołem lepszy i zasłużył bezapelacyjnie na zwycięstwo. Jeżeli jednak w efekcie nie odprawił Wisły z kwitkiem, kompromitując w ten sposób sportowych chiromantów, powinni oni złożyć serdeczne podziękowanie Mamoniowi i... sędziemu.

W 2 m. gry Fornalczyk ostrym strzałem posyła piłkę na bramkę Wisły. Piłka ociera się o Flanka, zmienia kierunek lotu i ląduje w siatce. Na próżno czekaliśmy na kontratak krakowian. To goście, nie Widzew, bronią się rozpaczliwie przed ofensywą. Jurowicz jest jednak na posterunku. W 27 m. Legutko wstrzymuje ręką na polu karnym. Rzut karny egzekwuje Okupiński. Jurowicz robinsonadą chroni Wisłę przed utratą drugiej bramki. Krakowianie ograniczają się jedynie do wypadów. Napad ich, zakryty szczelnie przez doskonale w tym dniu usposobioną defensywę łodzian, nie może się zdobyć na przeprowadzenie skutecznej akcji. Gracz nie potrafi uwolnić się spod kontroli Miernika II. Cisowski w ciągu całego meczu tylko dwa razy zdołał uciec Kopaniewskiemu. a Kohut?. Kohut, nie mogąc ani na chwilę zmylić czujności Konarskiego, próbował szczęścia na prawej stronie, gdzie jednak spotykał go taki sam los.

Nic nie zmieniło się i w drugiej części zawodów. Aktywniejsi są łodzianie i systematycznie zagrażają bramce Jurowicza. W 5 m. Pawlikowski wepchnął piłkę do siatki. Sędzia podyktował jednak rzut wolny za jakieś przewinienie. Od tej chwili z uwagą śledzimy decyzje arbitra, który wstrzymuje każdy atak łodzian domniemanymi ofsidami i problematycznymi faulami. Przy każdym zetknięciu się zawodnika gości z łodzianinem dyktuje rzuty wolne przeciw gospodarzom. W 20 m. po kolejnej akcji napadu Widzewa, wypuszczony przez Fornalczyka Cichocki zdobywa drugą bramkę. Wydaje się, że porażka Wisły jest nieuchronna.

Krakowianie z wolna jednak przejmują inicjatywę. Mamoń raz po raz inicjuje groźne rajdy na skrzydle, sam jednak niewiele może zdziałać, a pomocy u kolegów nie znajduje. W 40 m. nadarza mu się okazja z bliskiej odległości. Wykorzystuje ją bardzo przytomnie i wynik brzmi 2:1. W kilkadziesiąt sekund później sędzia dyktuje rzut karny za strzeloną rękę Konarskiego, który na chwilę przed gwizdkiem został sfaulowany. 11-tkę Gracz pewnie strzela w siatkę. Łodzianie zrywają się do kontrnatarcia, jest już jednak za późno.

Do sukcesu Widzewa przyczyniły się w pierwszym rzędzie formacje defensywne. Musioł w bramce nie był w stanie uchronić drużyny przed stratą goli. Poza tym miał mało okazji do wykazania się formą. Kopaniewski w obronie grał bezbłędnie, całkowicie unieruchamiając prawą flankę przeciwnika. Słaby miał zadanie trudniejsze, toteż semafor na tej stronie był częściowo otwarty. Trójka pomocników spełniała swe zadanie bez zarzutu. Paciorek nieźle zapisał się w ligowym zespole. Miernik II szedł o lepsze z Konarskim. W napadzie niepokojące rajdy i strzały Kubickiego wywoływały wiele popłochu na tyłach przeciwnika, nie przyniosły jednak spodziewanego efektu. Fornalczyk - przytomny, nadal jeszcze był dość wolny, ale wyróżniał się pracowitością i spokojem. Cichocki przeżywa kryzys formy, wiele piłek stracił w zbędnych dryblingach.

Lewa strona nie była tak groźna ale zwracało uwagę opanowanie młodego Janasa. Widzew zagrał jeden z najlepszych swych meczów w ligowej karierze. Zastrzyk młodych sił wyszedł drużynie na dobre. Żałować jedynie należy, że poprawa nastąpiła tak późno.

W Wiśle zawiódł kompletnie napad. Nie kleiło się nic. Jedynym pełnowartościowym zawodnikiem był tutaj Mamoń. Pomocnicy spełniali swe zadanie bez zarzutu, ale już w obronie nie działo się najlepiej. Flanek dobrze krył Okupińskiego, wykopy jego nie miały jednak dostatecznej długości, ani celności. Kubik był jeszcze mniej dokładny i pewny. Jurowicz zasłużył na słowa pochwały za przytomne i skuteczne interwencje.

Po meczu Gracz, któremu Miernik całkowicie zepsuł żywot na boisku, tak tłumaczył przyczyny remisowego wyniku: - Nie mogło być inaczej. Trzeba grać 90 minut, tak jak to oni robili. A my czekaliśmy. I tak dobrze, że za 15 minut gry wynosimy remis.

"Przegląd Sportowy" z 1948.11.25

Wisła nie dostanie punktu od Widzewa

W "Ekspresie Wieczornym" ukazała się w poniedziałek wiadomość o możliwości przyznania Wiśle walkoveru z powodu udziału w barwach Widzewa zawodnika Konarskiego, który został przez PZPN zdyskwalifikowany.

Jak się okazuje zawodnik został rzeczywiście zdyskwalifikowany, tylko, że w komunikacie PZPN zniekształcono nazwisko, toteż Widzew miał prawo wstawić wspomnianego piłkarza. Tak więc dobre nieba czuwają, by mistrzostwo piłkarskie Polski nie wpadło nikomu do gąbki bez pracy i zasługi.


Echo Krakowa. 1948, nr 323 (25 XI) nr 972

Nikt nie jest prorokiem w swym własnym kraju — mówi przysłowie. Żaden z tysięcy „znawców" naszego piłkarstwa nie potrafił przewidzieć wyniku meczu Wisła — Widzew, nikomu ani przez myśl nie przeszło by kandydat na mistrza Polski gromiący w wysokim stosunku czołowe drużyny ligowe mógł stracić punkt z Widzewem, o którym mówiło się zawsze z przymiotnikiem „taki". To wystarczało na określenie klasy reprezentowanej przez słabiutki zespół łódzki.

I właśnie „taki" Widzew omal nie wygrał z drużyną kroczącą od zwycięstwa do zwycięstwa i sięgającą po tytuł mistrza Polski...

Nie darmo nosi „Widzew" przydomek „partyzanta". Łodzianie wiedzieli jeszcze na wiosnę, po kilku wysokich porażkach, że w lidze się nie utrzymają i nastawili się na swoisty system, polegający na psuciu misternych kombinacji wszystkim drużynom. i tym, które walczą o utrzymanie się w lidze, i tym, którym potrzeba punktów do zdobycia mistrzostwa.

Porażki 1:2 w Łodzi długo będą pamiętać zespoły Garbarni czy Polonii bytomskiej, przegraną 2:3 i remis 2:2 zapamiętają drużyny Ruchu i Wisły.


Echo Krakowa. 1948, nr 324 (26 XI) nr 973

Walkoweru nie będzie...

Podana w wczorajszym numerze „Dziennika Polskiego" wiadomość o rzekomym otrzymaniu walkoweru przez Wisłę za mecz z Widzewem wywołała wśród kibiców czerwonych dużą radość, a równocześnie zasępiła oblicza zwolenników Cracovii.

Jednakowoż „Dziennik Polski" zbyt pochopnie wzniecił iskierkę nadzień w sercach sympatyków Wisły, gdyż Wydział Gier i Dyscypliny PZPN-u przyznał się do popełnionej przez siebie pomyłki, ofiarą której padł zespół Widzewa.

Mianowicie w komunikacie WG i D. wydrukowano omyłkowo zamiast nazwiska Kotarskiego, nazwisko Kucharskiego Wobec tego Widzew nie wiedząc, iż Konarski jest zdyskwalifikowany wystawił tego zawodnika do meczu z Wisłą, będąc całkowicie w porządku z przepisami.

Za omyłkę ponosi win>| WG1D a ponieważ instytucja ta nie rozgrywa spotkań ligowych, przeto nie można ja będzie ukarać walkowerem


Sport i Wczasy. R.2, 1948, nr 84

Kolejność najlepszych strzelców w ekstraklasie nie uległa zmianie. Na czele znajduje się w dalszym ciągu Kohut (Wisła) z 33 bramkami. Dalej: Gracz (Wisła) 25, Spodzieja (AKS) 20, Różankowski II (Cracovia) 19, Cieślik (Ruch) i Alszer (Ruch) po 18, Janeczek (ŁKS) 16, Baran (ŁKS), Łącz (ŁKS) po 14, Anioła (ZZK) 13, Jaźnicki (Polonia W-wa) 12



Sport i Wczasy. R.2, 1948, nr 85

Widzew mógł wygrać a zremisował z Wisłą 2:2 (1:O)

Łódź, (tel.) Z dużym zainteresowaniem oczekiwany mecz piłkarski między Wisłą o Widzewem zgromadził na stadionie ŁKS przeszło 7.000 widzów. Drużyna Widzewa zajmująca ostatnie miejsce w tabeli, sprawiła ostatnio szereg niespodzianek. Nic też dziwnego, że przyjazd leadera tabeli, Wisły, obudził w Łodzi duże zainteresowanie.

I tym razem Widzew spłatał figla, uzyskując z Wisłą wynik remisowy 2:2. Był on chwilami drużyną lepszą od Wisły i do przerwy prowadził 1:0# i gdyby atak Widzewa był nieco lepiej dysponowany strzałowo, Wisła zostawiłaby w Łodzi nie punkt, a dwa punkty.

Pierwszą bramkę dla Widzewa w 2 min. strzelił Fornalczyk. Wisła mimo nadzwyczajnych wysiłków nie potrafiła przed zmianą stron zremisować. Mało jednak tego, bo w II połowie W 20 min.

Cichocki strzelił drugą bramkę i Widzew prowadził 2:0. Ostatnie minuty należały Jednak do Wisły, która w 40 min. przez Mamonia i w 41 przez Gracza z karnego, zdobyła 2 bramki. Należy jeszcze nadmienić, że Okupiński nie potrafił wykorzystać strzału karnego.

Spotkanie sędziował nieszczególnie p. Aleksandrowicz z Warszawy.



Wspomnienia

Jerzy Jurowicz

W przedostatniej kolejce spotkań prowadzącej już wówczas w tabeli punktowej Wiśle niespodziewanie popsuł szyki Widzew. Zremisowaliśmy 2:2, a Wisła może mówić o wielkim szczęściu, że zdołała wywieść z Łodzi jeden punkt. Obroniłem rzut karny, ale i tak na 5 minut przed końcem gospodarze prowadzą jeszcze 2:0. Dopiero resztką sił dokonany zryw naszych napastników doprowadził w ciągu dwóch minut do wyrównania.

Po zakończeniu rozgrywek prowadziliśmy w tabeli przed Cracovią lepszym stosunkiem bramek, przy jednakowej ilości zdobytych punktów.

Źródło: Jerzy Jurowicz, Pamiętniki