1949.03.27 Wisła Kraków - Lech Poznań 2:0

Z Historia Wisły

1949.03.27, I ligi, 2. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 15:30, niedziela
Gwardia - Wisła Kraków 2:0 (1:0) ZZK Poznań
widzów: 15-20.000
sędzia: Aleksandrowicz z Warszawy.
Bramki
Władysław Giergiel 40'
Józef Kohut 53'
1:0
2:0
Gwardia - Wisła Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Tadeusz Kubik
Stanisław Flanek
Andrzej Łyko
Tadeusz Legutko
Adam Wapiennik
Władysław Giergiel
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Józef Mamoń

trener: Josef Kuchynka
ZZK Poznań
3-2-5
Mieczysław Gołębiowski
Sobkowiak
Wojciechowski
Słoma
Tarka
Matuszak
Polka Grafika:Kontuzja.png
Anioła
Czapczyk
Gogolewski
Kołtuniak

trener: Antoni Bottcher

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz
‎‎‎
‎‎‎

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowskie. 1949, nr 81 (23 III) nr 1087

‎‎‎

W Krakowie Wisła grać będzie z ZZK, który znajduje się obecnie w b. dobrej formie. Obie' drużyny poznańskie doceniając znaczenie niedzielnych spotkań, przygotowują się ze szczególną starannością do zawodów z Cracovią i Wisłą.

DO KRAKOWA, wyjeżdża ZZK w identycznym składzie, w jakim grał przeciw AKS-owi. Jedynie w bramce ma wystąpić Tomiak, który zluzuje Gołębiowskiego. Temu ostatniemu nie mogą kibice zapomnieć dwóch bramek, które przepuścił w niedzielę, a które zdaniem zwolenników ZZK były do obrony,


"Przegląd Sportowy" nr 25

Wielkie widowisko dobrych przeciwników. Lekka przewaga gospodarzy w kondycji i technice dała zwycięstwo.

I ze ślepych nabojów padają bramki

Gwardziści Wisły zatrzymali kolejarzy 2:0

KRAKÓW, 27.3 (Tel. wł.). Gwardia – Wisła – ZZK 2:0 (1:0). Bramki dla Wisły zdobyli: Giergiel w 40 m. i Kohut w 53 m. Sędzia Aleksandrowicz z Warszawy. Widzów ponad 20.000.

Gwardia – Wisła: Jurowicz, Kubik, Flanek, Łyko, Legutko, Wapiennik, Giergiel, Gracz, Kohut, Rupa, Mamoń.

ZZK: Gołębiowski, Sobkowiak, Wojciechowski, Słoma, Tarka, Matuszak, Polka, Anioła, Czapczyk, Gogolewski, Kołtuniak.

Zanosiło się na… „ostre strzelanie”, a wyszło strzelanie „ślepymi patronami” – ściślej zaś mówiąc, dość częste strzelanie na ślepo. Zdobywcy 15 bramek w I rundzie, a wśród nich króle strzelców – Kohuty i Gracze oraz rywalizujący z nimi bombardierzy poznańscy spod znaku PKP, musieli w drugiej turze zadowolić się tylko dwoma celnymi trafieniami. Wydawać by się mogło z wyniku, że większy zawód sprawili zawodnicy ZZK, lecz tak nie było, bo w małej liczbie zdobytych bramek wielką zasługę mają obaj bramkarze, a przede wszystkim Jurowicz! Wątpić należy czy obecność Białasa przyniosłaby jakąś radykalną zmianę. Wszystko co szło w bramkę Wisły, stawało się łupem doskonałego jej bramkarza.

Pewien zawód z uwagi na małą ilość bramek, wynagrodziły obie drużyny świetną grą w polu, bardzo szybką, przez co widowisko należało do najlepszych, jakie widzi się w ligowych walkach.

Trener Wisły, Kuchynka, powiedział po kilku minutach gry: - To będzie ładny zapas (mecz), a o wyniku zadecyduje kondycja.

Nie pomylił się. Mecz był istotnie ładny, o wyniku zadecydowała kondycja, ale i lepsza technika. Dzięki kondycji, opanowała Wisła po przerwie pole gry, strzeliła zaraz po zmianie stron drugą bramkę – lecz kiedy poznańczycy zdobyli drugi oddech i w ostatnim kwadransie zepchnęli Wisłę do defensywy, wtedy na jaw wyszło lepsze przygotowanie techniczne Wiślaków, jako podstawowy warunek utrzymania zwycięskiego wyniku.

W zwycięskiej drużynie obok Jurowicza wyróżnić wypada obu obrońców oraz Legutkę i Gracza. Mamoń, pilnowany pieczołowicie, nie mógł tym razem dojść do strzału. Dobrą notę, jaką wystawiamy Kubikowi, partnerowi Flanka w obronie, opatrujemy równocześnie ostrzeżeniem – w sytuacji, kiedy za sobą ma Kubik jeszcze Flanka, Łykę i Jurowicza, niech raczej łapie się rękami za głowę, nim spróbuje dotknąć piłki, co dałoby nieuchronnie rzut karny.

Ojcem zwycięstwa stał się jednak weteran Giergiel, strzelec pierwszej bramki i „wykładowca” piłki Kohutowi na drugą.

ZZK potwierdził najlepszą famę o sobie. Zespół jest wyrównany, szybki, bojowy, stosuje mądrze grę WM, mając w Tarce idealnego stoppera. Jego przewaga nad Legutką nie zawsze wynikała z przewagi wzrostu.

40 minut upłynęło bezbramkowo. Okazji – zwłaszcza pod bramką ZZK – było sporo. Słupek, poprzeczka, egoizm Kohuta i czujne obstawienie Gracza i Mamonia – to były powody, dla których dopiero na 5 minut przed przerwą zmienił się napis na tablicy wynikowej. Dużo szybciej przywędrowała dwójka, gdyż już w 8 min. po przerwie. Reszta zawodów, to znowu zmagania bramkarzy z napastnikami.

Doskonały sędzia Aleksandrowicz odgwizdał jeden tylko nieistniejący spalony przeciw Wiśle.

[KONTUZJOWANY w chwili oddawania strzału Wisły, prawoskrzydłowy ZZK, Polka z polecenia lekarza został przeniesiony do szatni (stracił przytomność). Gdy po krótkiej chwili przyszedł do siebie, pierwszym jego pytaniem było – czy był gol? - Byłby – odpowiedział opiekujący się nim Kazio Cisowski - gdyby nie słupek.]

Jabłoński II i Parpan, obserwują mecz ZZK – Wisła, denerwowali się myślą o tym, co dzieje się w Poznaniu. Oświadczyli, że woleliby grać, aniżeli być w niepewności.

Środkowy pomocnik Cracovii – Parpan wystąpi już w niedzielnym meczu przeciw AKS.

”Piłkarz” z 1949.03.28

Gwardia-Wisła jeszcze nie jest w pełnej formie

GWARDIA-WISŁA—ZZK 2:0 (1:0) Br>Po wysokim zwycięstwie Gwardii- Wisły w Łodzi z ŁKS, spodziewano ogólnie zobaczyć jeśli nie ładną. to w każdym razie grę stojącą na wysokim poziomie. Uprawniały do takiego sądu zeszłotygodniowe formy oba rywali: krakowian i poznaniaków. Którzy przecież pokonali swoich przeciwników w wysokim stosunku.

Tymczasem. 15.000 zwolenników piłki nożnejj przypatrywało się przez 90 minut, jak piłka wędrowała tam i z powrotem od obrońców do obrońców, nie mogąc trafić do napastnika, który by dobrze strzelił na bramkę. I Wisła zagrała tylko przez 30 minut dobrze i to po pauzie. Rozciągnowszy przeciwnika wykorzystała lukę w tyłach i zdobyła przez Kohuta drugą bramkę.

Nie ulega wątpliwości, że krakowianie byli lepsi od swego przeciwnika. Ale co było przyczyną tej nieskładnej gry? Czy dobre linie defensywne poznańczyków? Być może, ale dobry Gracz, czy szybki Mamoń to jeszcze za mało.

W ataku gra przecież pięciu napastników, których zadaniem jest strzelać i jeszcze raz strzelać. A strzelał tylko Gracz, rzadziej Kohut ani razu Rupa a raz tylko Giergiel.

Pomoc grała do przerwy dobrze, najlepszym był ta Legutko, który nie tylko bronił i rozbijał ataki ZZK ale i pchał atak do przodu. Słabiej wypadł Wapiennik. Dobrze trzymał się Łyko do przerwy. Gorzej było z obrońcami a których ani Flanek ani Kubik nie zadowolili. Jurowicz nie miał nic a raczej prawie nic, do roboty.

W drużynie poznańskiej, brylował niezawodny Tarka jako stoper. Poświęcił wprawdzie wyłącznie Kohutowi, nie zapomniał jednak również o Graczu. Grał bardzo dobrze, rozbijał ataki Wisły zwłaszcza piłki górne stawały się jego łupem Sekundowali mu dzielnie Słoma i Matuszak. Obrońcy słabsi, a w ataku Polka i Czapczyk grali najlepiej. Anioła nie mógł jakoś dojść do strzału. Słabszy był Kołtuniak. Brak kontuzjowanego Białasa odbił się ujemnie na pracy ofensywy.

Drużyny wystąpiły w następujących składach:

GWARDIA-WISŁA: Jurowicz, Flanek—Kubik. Łyko— Legutko, Wapiennik A.. Giergiel—Gracz—Kohut—Rupa—Mamoń.

ZZK: Gołębiowski—(Tomiak)— Wojciechowski—Sobkowiak. Słoma. Tarka, Matuszak. Polka. Anioła, Czapczyk. Gogolewski. Kołtuniak.

Echo Krakowskie. 1949, nr 86 (28 III) nr 1092

‎‎‎
‎‎‎
‎‎‎

Gwardia-Wisła—ZZK 2:0 (Dokończenie ze str. I)


obroniony przez Gołębiowskiego.

Ataki Wisły stopowane są przez dobrego Tarkę, który zabiera z reguły W piłki napastnikom Wisły.

15 minucie Kohut z ostrego zamiast podać wolnemu Graczowi strzela w aut. To samo robi za chwilę Gracz.

Nic nie wskazuje na to. że Wisła zdobędzie bramkę; gdy nagle dobre wypuszczenie Giergiela przez Gracza i strzał tego pierwszego, przepuszcza Gołębiowski pod rękami. WISŁA PROWADZI 1:0 Po pauzie Gracz przenosi z kilku kroków ponad bramkę już w pierwszej minucie. ZZK ma więcej a gry, ale trwa to zaledwie kilka minut i znowu Wisła przygniata nie mogąc jakoś zdobyć się na decydujący strzał.

Tomiak w bramce poznańskiej, jest dużo lepszy od poprzednika. W 7 minucie ładne zagranie Gracza do Giergiela, który ładnie wypuszcza Kohuta a strzał jego GRZĘŹNIE W SIATCE POZNANIAKÓW PO RAZ DRUGI Kontrataki ZZK przynoszą mu zaledwie rzut rożny obroniony przez Jurowicza Wisła jest teraz w wyraźnej przewadze, ale o strzale zapominają napastnicy.

Na parę minut przed końcem Rupa wprawdzie strzela bramkę, ale przed tym sędzia odgwizduje jego „ofside“. Obustronne kornety kończą mecz. Bardzo dobrym sędzią był Aleksandrowicz z Warszawy.' Z. Chr.

P. S. W związku ze „szczelnym" zamykaniem krat oddzielających widownię od boiska, uwaga pod adresem zarządu ZS Gwardia-Wisła: należałoby albo wyznaczyć dyżurującego lekarza za boiskiem, lub przynajmniej sanitariuszy, albo dopuścić kierownictwo drużyny zamiejscowej, by magla w razie potrzeby udzielić kontuzjowanym graczom pomocy. Rolą tę spełniał wczoraj... zawodnik Cisowski. A wypadków w niedzielę było kilka



Echo Krakowskie. 1949, nr 87 (29 III) nr 1093

J. Ozorek


Wisła -ZZK Byliśmy kiedyś — ja i kobietka — Razem na meczu: Wisła — Zetzetka.

Lecz wyszło na jaw w czasie spotkania: Żem ja z Krakowa — ona z Poznania, Ona płeć piękna, ja zasię brzydka, Ja — stary kibic, cna — kibitki Ja — jasny blondyn, ona — brunetka, Ja kocham „Wisłę", ona ,Zetzetka i...

Więc kiedy Mamon Tarkę gdzie kiwnie, Ja się zachwycam — ona przeciwnie.

Wisła da goła — ja krzyczę „Hurra!", A ona wrzeszczy: „Tempo — Gdy z Wisłą kiepsko —ja znów drżę z letka, A ona wreszczy: „Tempo — Zetzetka!" Wtedy ja w myślach mówię: ,.Ty, klempo!" I wołam: „Wisła!" — i wrzeszczę: „Tempo!" Więc ona z nerwów wychodzi zdziebko I — krzycząc: „W łeb gol" — bęc mnie torebką.

Torebką w czółko. Na czółku guz...

Tyle pamiętam... Kropka i — ślus! Wierszyk ten kończy wnioskiem się jasnym: Ona kompletnym mym jest kontrastem! Że przyciągają zaś się kontrasty — Ślub nasz jest jutro pół do dwunastej—


Echo Krakowskie. 1949, nr 87 (29 III) nr 1093

W 25 numerze „Przeglądu Sportowego" z dnia 28 bm. w sprawozdaniu z zawodów o mistrzostwo Ligi pomiędzy Wisłą a ZZK czytamy taką radą korespondenta „Przeglądu" wyrażoną pod adresem prawego obrońcy Wisły Kubika: „Niech raczej rękami łapie się za głowę nim spróbuje dotknąć piłki".

Łapanie się za głowę obrońców przed dotknięciem piłki wzmocni niewątpliwie bardzo wydatnie grę defensywną obrony, a ponieważ „Przegląd. Sportowy" swoje zalecenia ogranicza tylko do obrońców, uzupełniamy tę receptę wskazaniami dla napastników: Przed oddaniem strzału na bramkę lub dośrodkowaniem chwycić lewą ręką za prawe ucho > dopiero strzelać... Gol i zwycięstwo murowane.


Echo Krakowskie. 1949, nr 88 (30 III) nr 1094

Sprostowanie


Do zamieszczonego w dniu wczorajszym wiersza p. t: „WISŁA—ZZK’ wkradła się omyłka drukarska. Mianowicie dwuwiersz „Wisła da gola — Ja krzyczę „Hurra!", A ona wreszczy „Tempo —" prawidłowo winien był brzmieć: „Wisła da gola — ja krzyczę „Hurra!", A ona blada, wściekła, ponurra..." O czym zawiadamia P. T. Czytelników blady, wściekły, ponurry J. OZOREK


Sport. 1949, nr 25

1949.03.24

KRAKÓW. W nadchodzącą niedzielę stadion Gwardią-Wisła otworzy po raz pierwszy w tym roku swe podwoje na spotkanie wielkiego formatu:, ZZK — Gwardia-Wisła. Obydwie, drużyny odniosły ubiegłej niedzieli wysokocyfrowe zwycięstwa: Gwardia-Wisła nad ŁKS-em w Łodzi, ZZK nad AKS w Poznaniu, Po. tych sukcesach Gwardia-Wisła zajęła w tabel- drugie miejsce. ZZK — trzecie, tworząc wraz z Cracovią czołówkę I Klasy Państwowej. W niedzielę przychodzi do bezpośredniego spotkania bojowych drużyn Poznania Krakowa. Nic dziwnego, że niedzielny mecz jest, jedynym tematem wszystkich rozmów sportowych w Krakowie, tym bardziej, że Gwardia-Wisła w swojej, nowej szacie zaprezentuje się po raz pierwszy w tym roku publiczności krakowskiej Zainteresowanie niedzielnymi zawodami jest olbrzymie

Tak więc rozpoczęliśmy nową batalię w gronie starych znajomych, którzy wprawdzie nie są jeszcze na 100 proc, gotowi do ciężkich walk, ale obiecują równie jak w roku poprzednim, ciekawe i zacięte boje.

Próbką tego będzie niedzielny pojedynek Wisły—Gwardii z poznańskimi kolejarzami. Obie drużyny spisały się w pierwszych meczach bez zarzutu. Wysokie zwycięstwa nad AKS-em względnie ŁKS-em świadczyły o dobrej dyspozycji strzałowej napastników. A omawiane spotkanie będzie w pierwszym rządzie pojedynkiem szybkich, bramkostrzelnych napadów Jeżeli w tych formacjach można by na podstawie niedzielnych relacji postawić między obu zespołami znak I równania to linie defensywne wykazują pewną przewagę krakowian. : którzy zwłaszcza w obronie będą mieli pewniejszą zasłonę bramki niż mogą na to Uczyć kolejarze.

Własny teren, doping publiczności i stanowić będą również ważkie atuty i Gwardii. Gospodarze, którzy po raz I pierwszy w tym roku zaprezentują I się krakowskiej widowni, nie powinni zawieść oczekiwań, choć przeciwnik jest niebezpieczny


Sport. 1949, nr 26

1949.03.28

Gwardia-Wisła - ZZК 2:0

ZZK: Gołębiowski, (Tomiak), Sobkowiak, Wojciechowski I, Słoma, Tarka, Matuszak, Polką, Anioła, Czapczyk Gogolewski, Kołtuniak.

WISŁA: Jurowicz, Kubik, Flanek, Łyko, Legutko, Wapiennik I, Giergiel, Gracz, Kohut, Rupa, Mamoń.

Bramki zdobyli w 41 minucie Giergiel, w 53 — Kohut. Sędzia Aleksandrowicz z Warszawy.

Pierwszy w tym roku mecz ligowy na boisku Gwardii-Wisły, rozegrany przy pięknej, wiosennej pogodzie, ściągnął 15.000 widzów, którzy spodziewali się, sądząc po ostatnich wysokich zwycięstwach tych drużyn w Łodzi i Poznaniu, emocjonującej, na wysokim poziomie stojącej gry.

Spodziewano się błyskotliwych akcji, frapujących momentów podbramkowych, jednym słowem obiecywano sobie bardzo wiele zarówno po gościach jak i gospodarzach, Rzeczywistość jednak wypadła inaczej.

Powiedzmy sobie szczerze — raczej blado niż różowo.

Bramkostrzelne ataki niczego szczególnego nie pokazały, toteż pierwsza połowa zawodów upłynęła na anemicznej grze, a widowni nie potrafiła rozgrzać nawet pierwsza bramka ha kilka minut przed pauzą, zdobyta przez Wisłę przy niemałej pomocy bramkarza ZZK Gołębiowskiego, który fatalnie przepuścił piłkę.

Dopiero po pauzie, kiedy Gwardia - Wisła zachęcona sukcesem zaczęła grać na serio i atakować gra przez pierwszych 30 minut miała już rumieńce, przynosząc Wiśle w tym okresie czasu drugą i ostatnią bramkę. Później gra znów się wyrównała i aż do gwizdka kończącego zawody nie przyniosła żadnych specjalnych emocji.

Publiczność zadowolona była ze zwycięstwa Wisły, gdyż dało ono jej znowu dwa cenne punkty. mniej natomiast była zadowolona z sarniej gry. Atak za wiele kombinował pod bramką ZZK i zwlekał ze strzałami — przez co marnował kapitalne nie raz pozycje, zwłaszcza w pierwszej połowię, gdy bramki kolejarzy niezbyt pewnie bronił Gołębiowski. Po pauzie Tomiak w bramce ZZK był już trudniejszy do pokonania.

W ataku Wisły cała piątką dobrze pracowała w polu, zawodziła jednak strzałowe pod bramką.

Współautorem bramek był powracający do formy Giergiel.

Dobrze się spisywał, grający jako trzeci obrońca Legutko, który skutecznie rozbijał ataki kolejarzy i był bodajże najproduktywniejszym z całej jedenastki gospodarzy. Mocni obrońcy Wisły nie byli zaporą nie do przebycia.

Całe szczęście, że atak ZZK pozbawiona Białasa, nie przedstawiał się tak groźnie. jak się tego po nim spodziewano, przez co i Jurowicz w bramce nie miał wiele zatrudnienia. . W drużynie kolejarzy na. pierwszy plan wysuwał się doskonały Tarka, który dosłownie o całą głowę przewyższał wszystkich partnerów na boisku. Tarka był nie tylko reżyserem., akcji ofensywnych ZZK, ale i wspaniałym trzecim obrońcą u kolejarzy.

Grał nie tylko mądrze, ale i skutecznie, będąc najsilniejszym punktem drużyny gości.

Atak ZZK, który wystąpił bez chorego Białasa odczuwał wielce brak tego doskonałego Strzelca i. przebojowca. Gogolewski nie zastąpił go. a Czapczyk jako kierownik ataku nie zabłysnął wielką formą, jaką widzieliśmy u tego zawodnika w. roku ub., gdy grał jeszcze w Warcie.

Skrzydła ZZK jak zwykle lotne i niebezpieczne. Obydwaj skrzydłowi w czasie gry ulegli lekkim kontuzjom nie spowodowanym rozmyślnie i na krótki czas zeszli z boiska, T.S.


Gazeta Krakowska. 1949, nr 37 (23 III)

MECZ WISŁY Z ZZK, który odbędzie się w Krakowie, i w którym zmierzą się dwie równorzędne obecnie jedenastki. Zarówno drużyna poznańska jak i Wisła mimo początku sezonu znajduje się już w całkiem niezłej formie, toteż poziom meczu powinien zadowolić licznie zebraną widownię.


Gazeta Krakowska. 1949, nr 40 (26 III)

ZZK—Wisła Najbliższa niedziela przyniesie atrakcyjne spotkania piłkarskie o mistrzostwo Klasy Państwowej pomiędzy poznańskim ZZK a krakowską Gwardia —Wisłą.

Obie drużyny mimo początku, sezonu piłkarskiego znajdują się już w dobrej formie, co gwarantuje wielotysięcznej rzeszy miłośników sportu piłkarskiego w Krakowie, którzy zbiorą się na boisku Wisły.

Goście przyjeżdżają do Krakowa w najsilniejszym składzie: z Gołębiowskim w bramce. Tarką na środku pomocy, oraz doskonałą linią ataku z trójką środkową: Anioła—Czapczyk—Białas na czele.

Początek tych ciekawych zawodów jutro tj. w niedzielę o godz. 15.30 na stadionie Z. S. Gwardia-Wisła.

Gazeta Krakowska. 1949, nr 42 (28 III)

Drugie zwycięstwo Wisły

Wisła-ZZK 2:0 (1:0) (td)

Pierwszy występ ligowej drużyny Gwardii—Wisły na jej własnym boisku wypad! pomyślnie. Gospodarze mając z-a przeciwnika groźną jedenastkę ZZK odnieśli zwycięstwo w stosunku 2:0. Drużyna poznańska przyjechała do Krakowa osłabiona brakiem Białasa, co w dużej mierze wpłynęło na grę całego ataku.

Najlepszym zawodnikiem w tej linii był Anioła. W pomocy wyróżnił się Tarka. Obrona niezła, bramkarz Gołębiowski, który został po przerwie wymieniony na Tomiaka, słaby.

Zawinił on pierwszą bramkę. Tomiak bronił dobrze, ratując swą drużynę w wielu groźnych sytuacjach. W Wiśle najlepszymi zawodnikami byli: Jurewicz w bramce, Legutko w pomocy oraz Mamoń w ataku, Kohut i Gracz jeszcze nie odzyskali swej pełnej zeszłorocznej formy. Mecz nie stał na specjalnie wysokim poziomie, ciekawszy był po przerwie w okresie kiedy Wisła zdobyła drugą bramkę.

W pierwszej połowie Wisła ma lekką przewagę, niestety na skutek nieudolności strzałowej napastników nie zdobywa bramki. Dopiero w 40 minucie Giergiel z podania Gracza zdobywa prowadzenie. Po pauzie drugą decydującą bramkę uzyskał Kohut w 7-ei minucie.

Po tej bramce ZZK lekko przeważa, jednakowoż szereg ataków kończy się na linii pola karnego, a nieliczne strzały broni pewnie Jurewicz. Jedyny groźny strzał Czapczyka wybija ponad bramkę Jurowicz.

Pod koniec tempo słabnie i Wisła zadowolona z sukcesu nie wysila się, by podwyższyć wynik.

Sędziował ob. Aleksandrowicz z Warszawy. Widzów około 15 tysięcy.


Sport i Wczasy. R.3, 1949, nr 25

Mamoń groźnym napastnikiem

Gra ataków na meczu Wisły która zwyciężyła kolejarzy Poznania

KRAKÓW (tel.). Zapowiedź walki w meczu tych drużyn formacji ofensywnych na ogół spełniła się. W samej rzeczy bowiem piętno nadawały grze oba ataki, które w ostrym tempie przechodziły z piłką przez defensywę przeciwników.

Groźniejszy okazał się atak Wisły, mający kilku rasowych napastników. Na ich czoło wybił się Mamoń, który wprowadził swym temperamentem i ostrym ciągiem na bramkę bardzo dużo zamieszania w obronie ZZK. Obok niego Gracz wykazał się niezwykłą pracowitością. Kohut w cieniu wysokiego Tarki nie wiele mógł zdziałać, jednak jeden z jego przebojów zakończył się szczęśliwym strzałem i zdobyciem bramki. Rupa był dobrym łącznikiem pomiędzy własną pomocą a atakiem. Giergiel poza ładnymi dośrodkowymi podaniami raził powolnością.

W ataku ZZK na pierwsze miejsce wybił się niebezpieczny przebojowiec Anioła, który wraz z Polką najwięcej zagrażał defensywie Wisły. Czapczyk był niezbyt zdecydowany. Kołtuniak i Gogolewski dobrze uzupełniali piątkę ofensywną ZZK.

Pomoce były na ogół w obu drużynach na równym poziomie, natomiast obrona Wisły Kubik — Flanek przewyższała obronę ZZK Sobkowiak — Wojciechowski. Z bramkarzy najlepszy był Jurowicz, broniący pewnie przez cały mecz.

W ZZK do przerwy bronił Gołębiowski, który puścił słaby strzał Giergiela, zaś po przerwie zastąpił go Tomiak, który pokazał kilka razy bardzo dobrą obronę.

Pierwsza część meczu upłynęła w przeważnej części pod znakiem ataku Wisły. ZZK może mówić w dużym szczęściu, tracąc w tym okresie tylko jedną bramkę. Swą przewagę w pierwszej połowie Wisła wykazała tylko zdobyciem 3 rogów. Pierwsza bramka padła dopiero w 40 minucie. Gracz pięknie podał piłkę do Giergiela, a ten zdobył pierwszy punkt dla Widy.

W drugiej połowie ZZK początkowo naciskał i zdobył dwa kornery, jednak nie mógł uzyskać bramki. W 7 minucie z pięknego górnego podania Giergiela Kohut po krótkim przeboju, ostrym strzałem zdobywa drugą i ostatnią bramkę dla Wisły.

Wisła zaprzepaściła kilka dobrych sytuacji. M. in. Gracz w 17 minucie strzelił z 3 metrów ponad poprzeczkę, a w 19 minucie Tomiak z największym trudem obronił strzał Kohuta na róg. Za chwilę Legutko z kilku kroków strzelił Tomiakowi w ręce.

Stan kornerów 7:5 dla Wisły. Sędziował Aleksandrowicz z Warszawy bardzo dobrze. Widzów około 18.000.