1949.06.26 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 0:3

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 11:33, 25 lip 2008; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)

Przegląd Sportowy rok 1949/ nr.51/ str.2:

Gwardziści Krakowa biją nerwowy Ruch 3:0

Chorzów, 26.6 (tel. wł.) - Wisła Gwardia - Ruch 3:0 (3:0). Bramki zdobyli w pierwszej min. Gracz, w 17-ej Kohut i w 31 - Gracz. Sędziował - red. Aleksandrowicz z Warszawy, widzów ponad 20 tys.

Wisła Gwardia - Jurowicz; Dudek, Flanek; Legutko, Szczurek, Wapiennik I; Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa, Mamoń.

Ruch - Szeja; Oślizłok, Glebur, Hajduk, Bartyla, Bomba; Przycherka, Sumczyk, Alszer, Cebula, Kubicki.

Zwycięstwo nie przyszło tak łatwo jakby to wyglądało z suchego wyniku. Prawda, że Ruch nie potrafił zmusić krakowian do grania całą parą niemniej jednak w meczu niedzielnym obserwowaliśmy lekki spadek formy Gwardzistów.

Osłabieni brakiem Cieślika chorzowianie siali często zamieszanie na połowie Wisły i oni raczej nadawali ton grze. Zupełna jedna indolencja strzałowa była powodem, że nie potrafili oni zdobyć się nawet na jedną bramkę.

Odwrotnie sprawa przedstawiała się u Wiślaków. Atakowali wypadami, które ze względu na szybkość były zawsze niezwykle groźne. Grając pod silny, przeciwny wiatr zapewnili sobie stosunkowo wcześnie prowadzenie, a później ograniczali się już raczej tylko do paraliżowania zapędów Ruchu. W Wiśle wszyscy grali równo i poza szybkim, wędrującym po wszystkich pozycjach Mamoniem, niezłym do przerwy Szczurkiem i niezawodnym Jurowiczem trudno kogoś wyróżnić. Szczurek wykazał duże zaległości kondycyjne i po przerwie zamienił się miejscem z Legutką. U gospodarzy zauważyliśmy lekką poprawę formy u Bartyli. Reszta grała na normalny dla niej ostatnio poziomie, tj. słabo.

Występ Suszczyka na łączniku wypadł nieudanie i potwierdził, że nie ma on czego szukać na tej pozycji.

Krakowianie przewyższali miejscowych lepszą kondycją, dokładniejszym kryciem, wyrównaniem we wszystkich liniach, a przede wszystkim szybkością i wiarą we własne siły. Grę gospodarzy cechowała niezwykła nerwowość, przypadkowość w akcjach i kompletny brak powiązania poszczególnych członów w zespole.

Wisła zdobyła prowadzenie już w pierwszej minucie z winy Oślizłoka, który nie potrafił utrzymać idącego na przebój Gracza. Wzorowa akcja Mamoń - Kohut kończy się strzałem do pustej bramki po minięciu z piłką wybiegającego Szeję.

W podobnych okolicznościach padła bramka ostatnia. Strzelcem był Gracz, któremu wyłożył pięknie piłkę Kohut.