1950.03.19 AKS Chorzów - Wisła Kraków 1:3

Z Historia Wisły

1950.03.19, I ligi, 1. kolejka, Chorzów, boisko Ruchu, niedziela
Budowlani Chorzów 1:3 (0:2) Gwardia Kraków
widzów: 25.000
sędzia: Flojszer ze Szczecina
Bramki



Józef Muskała 89'
0:1
0:2
0:3
1:3
17' Zbigniew Jaskowski
41' Zbigniew Jaskowski
60' Józef Kohut

Budowlani Chorzów
3-2-5
Antoni Janik
Roman Durniok
Franciszek Karmański
Teodor Wieczorek
Henryk Janduda
Stanisław Kalus
Gerard Kulik
Henryk Czech
Henryk Spodzieja
Józef Muskała
Maksymilian Barański

trener:
Gwardia Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Mieczysław Dudek
Leszek Snopkowski
Mieczysław Szczurek
Tadeusz Legutko
Adam Wapiennik
Zdzisław Mordarski
Mieczysław Gracz
Zbigniew Jaskowski
Józef Kohut
Józef Mamoń

trener Josef Kuchynka

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowskie. 1950, nr 78 (19 III) nr 1379

‎‎‎

Z Graczem wystąpi Gwardia w Chorzowie

Jak się dowiadujemy — mistrz Polski Gwardia (Kraków) .wystąpi do pierwszego spotkania ligowego z Budowlanymi w Chorzowie, w najsilniejszym składzie z Mieczysławem Graczem na czele. Niewątpliwie obecność Gracza w ataku, będzie poważnym wzmocnieniem linii ofensywnej drużyny krakowskiej


"Piłkarz" z 1950.03.20

GWARDIA w pełnym składzie wygrywa bez trudu z budowlanymi 3:1 (2:0)

BYTOM (tel. wł.) Mecz o mistrzostwo pierwszej ligi pomiędzy mistrzem Polski Gwardią a Budowlanymi Chorzów, zakończył się zdecydowanym zasłużonym zwycięstwem Gwardii w stosunku 3:1(2:0).

(...)

Tegoroczna premiera ligowa w Chorzowie zgromadziła ok. 20 tys. widzów nu stadionie Ruchu. Mecz — jak na początek sezonu wykazał dobre przygotowanie obu drużyn i stał na dobrym poziomie. Lepsza taktycznie i technicznie drużyna odniosła zasłużone zwycięstwo, wykazując przy tym dobrą dyspozycję strzałową. Ofensywa mistrza Polski zasilona, groźnym Mordarskim przeprowadzała udane kombinacje będąc stale groźną dla gospodarzy. Atak zasilony Graczem, nie bawił się z piłką i nie zwlekał z oddaniem strzału. Najlepiej w tej linii wypadli Mamoń, Jaśkowski i Gracz. Krakowianie zaprezentowali w grze defensywnej odmienny od innych. drużyn — system. Obrońcy i pomocnicy tworzyli jedną linię, z tym że boczni pomocnicy pilnowali skrzydłowych a obrońcy łączników przeciwnika. Dudek sprawował pozatym funkcję stopera, gdyż Legutko poświęcił się raczej grze ofensywnej.

Budowlani rozpoczęli grę z „wigorem". który w miarę czasu opadł do minimum. Nic nie kleiło się Jednak w ataku, w którym jedynie Barański, od czasu do czasu próbował zatrudniać Jurowicza. Spodzieja pilnie strzeżony przez Dudka często nie dochodził do piłki, poza tym raził nieskutecznością. Jedynie Kalus w pomocy zasługuje na wyróżnienie, zaś Janik ma na sumieniu conajmniej jedną bramkę.

Pierwsze minuty przynosił częste ataki gospodarzy, jednakie prowadzenie zdobywa Gwardia w 17 min. przez Jaśkowskiego, który po kombinacji całego ataku strzela pierwszą bramkę. Budowlani mają dwie pewne okazje do strzelenia bramki, lecz. Jurowicz jest na stanowisku. Obustronne ataki nie przynoszą zmiany aż, do 41 min., w której to Jaśkowski zdobywa drugą bramkę, przy współudziale Janika.

Po pauzie gra staje się mniej ciekawa, a rumieńców nabiera dopiero w 25 min., w której to Kohut ładnym plasowanym strzałem podwyższa na 3:0 dla Gwardii. Jeszcze raz Budowlani maja okazję do zdobycia bramki, ale obrońcy krakowscy są o moment szybsi i oddalają niebezpieczeństwo.

Honorowy punkt zdobywają gospodarze na 2 minuty przed końcem gry przez Moskałę.

Sędziował p. Szleifer ze Szczecina.

"Przegląd Sportowy" z 1950, nr 23

Występ Gwardii Kr. w Chorzowie nie zaimponował ale dał zwycięstwo 3:1

CHORZÓW, 19.3 (Tel. wł.). Gwardia – Budowlani 3:1 (2:0). Bramki: w 17 min. Jaśkowski, w 41 min. Jaśkowski, w 60 min. Kohut, w 89 Muskała. Sędziował Flojszer ze Szczecina dobrze. Widzów ok. 25.000.

Gwardia: Jurowicz; Dudek, Snopkowski; Szczurek, Legutko, Wapiennik II; Mordarski, Gracz, Jaśkowski, Kohut, Mamoń.

Budowlani: Janik; Durniak, Karmański; Wieczorek, Janduda, Kalus; Kulig, Czech, Spodzieja, Muskała, Barański.

Szczurek cofnięty do obrony, Legutko daleko w przodzie, Dudek grający jako stoper – co to za system – pytano się na trybunach? Dokładniejsza obserwacja wykazała, że była to asekuracja, bowiem Szczurek znajduje się w słabej kondycji i nie mógł chodzić z piłką do przodu.

Innowacja gwardzistów spowodowana była, jak mówili kibice przybyli z Krakowa, brakiem w obronie Flanka, który na ostatnich treningach odniósł kontuzję. Budowlani zagrali systemem WM. Przewaga techniczna Gwardii uwidoczniła się zaraz na początku spotkania i piłka wędrowała od nogi do nogi lecz brak w ataku skutecznego strzelca spowodował, że na pierwszą bramkę trzeba było dość długo czekać. Podobne sytuacje były również pod bramką Jurowicza. Wynikały one ze słabej gry defensywy Gwardii oraz długich podań Budowlanych.

W ataku Gwardii najlepiej grał Mamoń. Był szybki i przebojowy. Mordarski nie wypadł najlepiej. Był powolny i nie zdradzał ochoty do ambitnej walki.

Przedzielenie dwóch asów Gwardii Kohuta i Gracza – Jaśkowskim było na ogół pociągnięciem udanym, bowiem debiutant wysunięty daleko do przodu nie wahał się strzelać i wykańczał większość akcji. Gracz był lepszy od Kohuta, który z kolei hołdował grze wszerz i gubił się w niecelnych podaniach. Bramka zdobyta przez Kohuta silnym plasowanym szczurem w róg bramki, była dobrej marki. Defensywa Gwardii, popełniająca raz po raz błędy, wystarczyła w tym dniu na napad Budowlanych, który nie potrafił należycie się skupić i tracił piłkę przez niedokładne podania. Jurowicz mało zatrudniony podobał się przy wybiegach.

Budowlani rozczarowali, wszelkie poczynania cechowała przypadkowość. Wartościowymi zawodnikami byli skrajni pomocnicy Wieczorek i Kalus, zwłaszcza ten ostatni dał się we znaki Graczowi, pilnował go pieczołowicie. Atak Budowlanych właściwie nie istniał, poza kilkoma groźnymi sytuacjami, zlikwidowanymi z wielkim szczęściem przez Jurowicza. Barański, o którym mówiono, że jest w doskonałej formie, zupełnie zawiódł, Czech nie dorósł jeszcze do ligowej drużyny. Spodzieja i Muskała anemiczni, a Kulig na skrzydle dostroił się do swoich kolegów.

Słaba kondycja obydwu zespołów spowodowała, że mecz prowadzony był w wolnym tempie. (j. b.)

Sport. 1950, nr 23

1950.03.20

Gwardia Kraków — Budowlani Chorzów 3:1 (2:0)

CHORZOW. Gwardia: Jurowicz, Dudek, Snopkowski, Szczurek. Mordarski, Gracz, Jaśkowski, Kohut, Mamon.

Budowlani: Janik, Durniok, Karmański, Wieczorek, Janduda. Kalus, Kulik. Czech, Spodzieja, Muskała Barański.

Sędzia Szleifer ze Szczecina bardzo dobry. Widzów 25.000.

Bramki padły w następującej kolejności: w 17 minucie prowadzenie dla Gwardii zdobył Jaśkowski, w 41 minucie ten sam . gracz podwyższył na 2:0. Po przerwie w 70 manicie Kohut strzelił trzecią bramkę. W 42 minucie honorową bramkę dla Budo wlanych zdobył Muskała. Mistrz Polski Gwardia Kraków wyszedł obronną ręką z tegorocznej premiery ligowej. Gwardziści w sposób bezapelacyjny wygrali w Chorzowie z Budowlanymi, dominując nad drożyną przeciwnika przez całe 90 minut gry.

Niewielkie,. jak na razie efekty dają zimowe obozy kondycyjne, na których zgromadzone byty obydwie drużyny, obydwa zespoły wykazały bowiem iście wiosenną kondycję i chwilami robiły wrażenie jakby po raz pierwszy w bieżącym sezonie wyszły na boisko.

Beznadziejnie słaba kondycja Budowlanych była bezsporną przyczyną ich porażki. Nie lepiej la sama sprawa przedstawiała się i u Gwardii. Mistrz Polski w ostatnim kwadransie spuchł całkowicie. Dudek, Szczurek, Kohut i Mordarski ledwo ruszali nogami, a. reszta drużyny z wyjątkiem Gracza, i Mamonia także nie nadążała za szybującą w powietrzu piłką.

Nie będziemy dalecy od prawdy jeśli, stwierdzimy, iż w tym ostatnim kwadransie gospodarze mieli jeszcze wielkie szanse na uzyskanie wyrównania. Szanse te jednak zostały zaprzepaszczone, bo i Budowlanym nogi całkowicie odmawiały posłuszeństwa. Jedyna honorowa bramka uzyskana z rzutu rożnego to wszystko na co było stać wyczerpanych do ostatka sił chorzowiaków.

Gwardia potrafiła znakomicie wy korzystać okres bezwzględnej przewagi kondycyjnej i szeregiem prostych, celowych zagrań wprowadza la całkowitą dezorganizacji w tyłach przeciwnika.

Bohaterem meczu był Mamoń, znajdujący się już w dobrej formie. Szalał on po prostu na boisku.

Jeśliby się zsumowało ilość jego intensywnych biegów, przebojów, wycieczek do tylu, to urosłyby z tego kilometry. Mamoń panował niepodzielnie na lewej stronie boiska, nie stanowiły dla niego zapory ani obrońcy, ani pomocnicy. Lewoskrzydłowy Gwardii nie znalazł poparcia u swego łącznika Kohuta, który robił przez cały przeciąg meczu wrażenie wczasowicza wypoczywającego na pięknym słoneczku i świeżym powietrzu. Mieciowi Graczowi długi odpoczynek wyszedł na dobre w niedzielę zagrał z normalną werwą, był inicjatorem f wykonawcą wielu akcji.

Akcje swych kolegów doskonale wykańczał Jaśkowski, któremu powierzono prowadzenie linii napadu.

Przytomny Jaśkowski był zawsze, na stanowisku i on to najczęściej niepokoił Janika. Mordarski mało wykorzystywany, miał kilka dobrych zagrań, po przerwie prędko wyczerpał swój zapas sił i w końcowej fazie gry statystował. W sumie na pad Gwardii był jej najlepszą formacją. Piątka napastników przeprowadzała falowe przemyślane akcje i gdyby nie brak kondycji, to Budowlani miesiliby na koncie strat zapisać znacznie więcej, utraconych bramek.

Gorzej było w tyłach. Defensywa zagrała starym systemem, to znaczy obrońcy pilnowali łączników, a pomocnicy skrzydłowych. System ten nie bardzo zgadzał się z grą napadu i dlatego to często między obydwoma uniami powstawało martwe pole. Jurewicz w bramce miał wiele szczęścia (kilka razy źle obliczył wybiegi), w niebezpiecznych sytuacjach interweniował jednak skutecznie i przytomnie.

Budowlani na tle grającego na pól pary przeciwnika wypadli, bardzo mizernie. Linia napadu w praktyce nie istniała. Niewidoczny był Spodzieja, a prawa strona Kulik — Czech nie przeprowadziła dosłownie ani jednej udanej akcji. Barański z Moskałą próbo wali kilka, razy przedostać się przez linie przeciwnika, ale ich usiłowania kończyły się przeważnie na obrońcach Gwardii. W pomocy Wieczorek pracował za trzech, ale i on pod koniec czasu uległ zmęczeniu. Janduda ma na sumieniu pierwszą bramkę, ponieważ pozostawił bez opieki Gracza, który mógł swobodnie wy sunąć Jaśkowskiego.

mistrz Polski Reszta defensorów drużyny Budowlanych nie stanowiła skutecznej zapory dla napastników Gwardii. Janik za puszczone bramki winy nie ponosi, a w sposób kapitalny obronił silną bombę Mamonia w ostatniej minucie.

Nudną grę ożywiły nieco cztery bramki. Pierwsza z nich jak już wspomnieliśmy padłą w 17 minucie po błędzie Janudy idealnie wystawiony przez Gracza Jaśkowski lekkim szczurem ulokował piłkę w siatce. W 41 minucie Mamoń poszedł na przebój, minął Durnioka, przeniósł piłkę do Jaskowskiego, który wyciągnął Janika w pole i strzelił do pustej bramki.

Po zmianie stron w 25 minucie gdy Budowlani mieli lekką przewagę piłka wykopnięta przez obrońcę Gwardii powędrowała do Jaskowskiego, ten wypuścił Kohuta, a środkowy napastnik krakowian pięknym płaskim strzałem zdobył 3-cią bramkę.

W 13 minucie gry nastąpił atak Budowlanych. Akcja szła lewą stroną i zakończyła się rzutem rożnym, którego egzekutorem był Barański. Piękne dośrodkowanie przejął z powietrza Muskała i ulokował piłkę nieuchronnym strzałem w siatce bramki Jurowicza. Taka była historia ligowej premiery w Chorzowie.


Gazeta Krakowska. 1950, nr 79 (20 III) nr 394

Sukces krakowskiej Gwardii

CHORZÓW. Po ciekawej grze drużyna mistrza Polski odniosła zwycięstwo nad Budowlanymi, wygrywając 3:1 (2:0)- Drużyna krakowiaka przewyższała Budowlanych we wszystkich liniach i zademonstrowała jak na początek sezonu dobrą formę.

Dwie bramki dla zwycięzców zdobył Jaśkowski, jedną Kohut, Honorowy punkt dla Budowlanych uzyskał Muskała.

Mecz ten wywołał ogromne zainteresowanie i zgromadził na stadionie Ruchu, na którym zawody się odbywały, 25 tys. widzów.

Sędziował ob. Szlajfer ze Szczecina


Sport i Wczasy : pismo poświęcone sprawom kultury fizycznej, wczasom i turystyce. R.4, 1950, nr 23

Dobry start mistrza Polski w Chorzowie

Chorzów. AKS, nie dysponujący jeszcze swoim boiskiem, rozegrał pierwszy mecz ligowy w tym sezonie na boisku Ruchu. Przeciwnikiem chorzowian była mistrzów ska drużyna Polski — Gwardia Kraków. Mecz rozegrano na bardzo ciężkim terenie, gdyż boisko Ruchu zostało przeorane i wyrównano je walcem na kilka dni przed meczem.

Chorzowianie przegnali, gdyż byli zespołem zdecydowanie słabszym, zwłaszcza w linii napadu, która jest całkowicie bez formy i — co gorsza — bez kondycji.

Spodzieja, Muskała i Barański nie przypominali napastników, którzy w minionym sezonie byli postrachem bramkarzy. Ruszali się tak niemrawo, że nie mogli wygrać ani jednego pojedynku o piłkę.

Najlepszą formacją drużyny była pomoc, w której dobrą formę wykazuje Wieczorek. Janduda, grający rolę stopera, niewiele pomógł słabej obronie, która zawiniła wszystkie bramki, spóźniając się z interwencją wobec szybkich napastników Krakowa. Najjaśniejszym punktem drużyny chorzowskiej był bramkarz Janik, który uratował ją od wyższej klęski. Kilka jego parad i desperackich wybiegów było najwyższej klasy. Niestety, wszystkie wysiłki bramkarza nie znalazły zadośćuczynienia ze strony ataku chorzowskiego, który zdobył. tylko jedną bramkę pod sam koniec meczu z przypadkowej sytuacji po rzucie rożnym. Bramkę tę i strzelił Muskała, zaskakując obstawionego i zasłoniętego Jurowicza.

Wisła nie jest jeszcze w pełni formy, jednakże okazało się, że należycie przygotowała się do sezonu zwłaszcza pod względem kondycji. Doskonale spisali się obaj skrzydłowi, Mamoń j Mordarski, którzy byli motorami wszystkich akcji. Bardzo dobrze wypadł młodziutki kierownik ataku Jackowski, zdobywca dwóch bramek i główny autor zwycięstwa. Trzeci punkt dla Gwardii zdobył po przerwie Kohut ostrym płaskim strzałem nie do obrony.

Słabszą formacją była obrona, osłabiona brakiem Flanka, ale i taka wystarczyła na niezaradny atak przeciwnika. Jurowicz w bramce bardzo dobry, aczkolwiek mało zatrudniony.

Sędzia obiektywny, popełnił wprawdzie kilka drobnych błędów, ale nie wpłynęły one na wynik meczu.


Dziennik Zachodni, 1950, R. 6, nr 79

HAJDUKI (bkm). Wielotysięczne rzesze miłośników piłkarstwa, ) spragnione dobrego widowiska, ) ściągnęły w niedzielę na stadion ) Ruchu, aby obserwować przebieg I pierwszego meczu ligowego w tym sezonie. 25 tysięcy widzów spotkało rozczarowanie. AKS przegrał pierwsze ligowe spotkanie > z drużyną mistrza Polski — krakowską Gwardią. Okazało się, że Budowlani chorzowscy nie są należycie przygotowani do sezonu piłkarskiego. Mistrzowska drużyna dysponuje przede wszystkim dobrą linią napadu. Młody Jackowski jest świetnym nabytkiem dla pierwszo ligowej drużyny ¡ będzie dobrym kierownikiem ataku, mając po bokach takich rutyniarzy jak Gracz i Kohut. W dobrej formie znajdują się obydwaj skrzydłowi Gwardii — Mamon i Mordarski

W drużynie chorzowskiej w dobrej formie znajduje się tylko dwóch graczy: bardzo dobry w dniu wczorajszym Janik, który popisał się kilkoma świetnymi paradami i interweniował skuteczne w groźnych momentach. Nie ponosi on absolutnie winy za bramki strzelone przez Gwardię. Wiń ć trzeba obronę, która dopuszczała napastników przeciwnika do strzału z niewielkiej odległość. Najsłabiej prezentuje się u Budowlanych linia napadu, niegdyś groźna, a dziś nieporadna i nieruchliwa. Zarówno Spodzieja, jak Muskała, Czech ¡ Kulik spóźniali się stale do piłki, podawali niecelnie i nie oddali ani jednego groźniejszego strzału. Barański był dobry tylko do przerwy, a potem najwyraźniej „spuchł“ i był graczem zupełnie nieproduktywnym. Bramki dla Gwardii strzelili Jackowski w 17 i 25 minucie przed przerwą oraz Kohut w 25 minucie drugiej połowy. Punki dla AKS-u zdobył Muskała, po rzucie rożnym, egzekwowanym przez Barańskiego. Publiczności około 25 tysięcy. Sędzia obiektywny.