1950.04.25 Szombierki Bytom - Wisła Kraków 0:5

Z Historia Wisły

1950.04.25, I ligi, 5. kolejka, Bytom,
Górnik Bytom 0:5 (0:3) Gwardia Kraków
widzów: 8-12.000
sędzia: Grafowski z Sosnowca
Bramki
0:1
0:2
0:3
0:4
0:5
5' Zbigniew Jaskowski
10' (sam.) Gaweł
45' Zbigniew Jaskowski
79' Józef Mamoń
88 Józef Kohut
Górnik Bytom
3-2-5
Robert Kulawik
Ryszard Czyrnik
Augustyn Gaweł
Eberhard Kraus
Hubert Banisz
Stanisław Wieczorek
Heinz Fuchs
Sylwester Podeszwa
Jerzy Krasówka
Jerzy Ceglarek
Hubert Renk

trener:
Gwardia Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Mieczysław Dudek
Leszek Snopkowski
Mieczysław Szczurek
Tadeusz Legutko
Adam Wapiennik
Zdzisław Mordarski
Mieczysław Gracz
Zbigniew Jaskowski
Józef Kohut
Józef Mamoń

trener: Josef Kuchynka

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Galeria

Relacje prasowe

”Piłkarz” z 1950.04.24

Pełna rehabilitacja „Gwardzistów"

Gwardia gromi Górnika-Szombierki 5:0 (3:0)

BYTOM (tel. wł.) Krakowska Gwardia sprawiła swoim zwolennikom miłą niespodziankę gromiąc w Bytomiu tamtejszego Górnika 5:0. Mimo wysokiego i w pełni zasłużonego zwycięstwa Gwardii, która była o niebo lepszą od przeciwnika, dużą zasługę ma kierownictwo sekcji Górnika, które do tego meczu wystawiło dwu „weteranów”, a to Podeszwę i Ceglarka. Obydwaj „leciwi” zawodnicy nie wytrzymali spotkania kondycyjnie i po 20 minutach opadli na siłach, tak że Górnik właściwie grał ten mecz w dziewiątkę. Oczywiście – nie umniejsza to w niczym zwycięstwa Gwardii, która mając na środku ataku mądrego i inteligentnie grającego Jaśkowskiego, zagrała bardzo dobrze mając najsilniejszą linię w ataku. Poza bardzo dobrym Jaśkowskim wyróżnił się Gracz, będący w pełni formy i wytrzymujący mecz do ostatniego momentu – oraz obaj skrzydłowi lotni i dużo strzelający.

Jedynym słabszym punktem w tej linii był Kohut. Linia pomocy nie wypełniła swego zadania a z obrońców lepszym był Dudek, Jurowicz oprócz słabszych kilka bardzo dobrych momentów.

U Górników którzy tylko przez 10 minut stawili opór „gwardzistom", na wyróżnienie zasługuje jedynie Krasówka chociaż i on nie grał na normalnym poziomie. Bardzo słabo zagrał Podeszwa i Ceglarek, którzy ponoszą właściwie winę tak wysokiej porażki.

(..) Pierwsze minuty gry należą do Górnika, który atakuje z impetem i już w pierwszej minucie Krasówka będąc na kilka metrów przed Jurowiczem, fatalnie pudłuje. Za minutę czyni to samo Ceglarek. To właściwie było wszystko co pokazał Górnik.

Od 7 minuty Gwardia obejmuje inicjatywę i w tej właśnie minucie Jaśkowski inicjuje przebój prawie od połowy boiska i będąc na polu karnymi strzela nie do obrony pierwszą bramkę. W kilka minut potem drugą bramkę strzela sobie obrońca Gaweł 2:0. a po kilkunastominutowej przewadze Gwardii Jaśkowski podwyższa do 3:0. Po pauzie Gwardia niepotrzebnie początkowo stosuje grę defensywną przez 10 minut lecz zorientowawszy się w słabości przeciwnika, przechodni do ofensywy i w dalszym ciągu naciska na bramkę Kulawika. Nie udaje jej się jednak podwyższyć wyniku, aż dopiero na 10 minut przed końcem gry Mamoń mijając w ładnym stylu obrońcę strzela ostro i zdobywa czwartą bramkę dla Gwardii. Ostatnią bramkę zdobywa no dwie minuty przed końcem Kohut. Sędziował bardzo dobrze p. Grabowski s Zagłębia. Widzów 12 000.


"Przegląd Sportowy" z 1950, nr 32

Gwardia nie żartowała Górnicy Bt. Przegrali 0:5

BYTOM, 23.4 (tel. wł.. Górnik Bytom – Gwardia Kraków 0:5 (0:3). Bramki padły w kolejności: w 5 min. Jaśkowski, 10 samobójcza (Gaweł), 45 Jaśkowski, 79 Mamoń, 88 Kohut. Sędziował Grafowski z Sosnowca. Widzów ok. 8 tys.

Gwardia: Jurowicz, Dudek, Szczepkowski, Szczurek, Legutko, Wapiennik, Mordarski, Gracz, Jaskowski, Kohut, Mamoń.

Górnik: Kulawik, Czernik, Gaweł, Krauze, Banisz, Wieczorek, Fuchs, Podeszwa, Krasówka, Ceglarek, Renk.

Górnicy w tym dniu byli wybitnie słabo usposobieni i nie stawili Gwardzistom zaciętego oporu. Zdeprymował ich zdobyta w 5 min. bramka i wypuścili całkowicie inicjatywę ze swoich rąk. Gwardia nie zagrała nadzwyczajnie, widać było szereg niedociągnięć, jednakże na tle słabych gospodarzy wydawałby się mogło, że Gwardia odzyskała dawną formę. W ataku chociaż piłka chodziła od nogi do nogi, widać było przemyślane akcje, najwięcej jednak raziło częste przetrzymywanie piłki. Kohut grał całkiem nieźle, wychodził na pozycje, dużo strzelał i udzielał się jak mógł. Gracz jak zwykle cofnięty do tyłu poprowadzał piłkę do przodu. Często się zdarzało, że nie panował nad piłką.

Najprzytomniejszym strzelcem okazał się Jaśkowski. Chociaż w polu nie zagrywa tak dobrze, jednak pod bramką nabiera wiary we własne siły i sieje zamieszanie… Legutko wystarczył na Krasówkę i Podeszwę i obu całkowicie zaszachował. Jurowicz w bramce chociaż nie miał groźnych sytuacji, był bardzo niepewny w interwencjach i raził brakiem spokoju przy wybiegach. Chwyt jego był nienajlepszy.

Sport. 1950, nr 32

1950.04.24

Koncert gry ataku Gwardii pod sprawną batutą Jaśkowskiego

Gwardia-Górnik Bytom 5:0 (3:0)

nieme osłupienie. Należy go podciągnąć do rzędu spotkań, którym Najpierw krótkie dane w stylu telegraficznym. Gwardia przeważała przez prawie cały okres gry — wygrała zasłużenie. Bramki dla Wisły padły w następujących okolicznościach. Przed przerwą 5 min. — Jaskowski wykorzystuje kiks Krauzego i spokojnie plasuje piłkę w siatce Kulawika. 10 min. — lewy obrońca Górnika Gaweł chcąc piłkę wybić na aut, nadaje jej kierunek do własnej bramki. 45 min. — Mamoń idzie na przebój — wygrywa pojedynek z Raniszem i Gawłem, podaje do Jaskowskiego, który flegmatycznie strzela w prawy róg. Po przerwie. 34,min. — Akcję całej 5-tkj ofensywnej Gwardią kończy celnym strzałem. Mamon, Ostatnia bramka w tym spotkaniu była dziełem Kohuta, który piłkę po rzucie z rogu z bliska umieścił w bramce Górnika.

Nie był to mecz, a którym mówi się, że zapierał dech w piersiach — że wprawił widownię w nieme osłupienie. Należy go podciągnąć do rzędu spotkań, którym cechy nadaje walka o punkty. Gwardziści, jakby uskrzydleni myślą o starych porachunków z Górnikami, prawie że od razu poważnie zabrali się do roboty. Popisowa ich linia — ofensywa łatwo zdobywała teren, zaskakując tyły gospodarzy zagraniami, na które niejednokrotnie nie umieli zdobyć odpowiednich środków zaradczych. Akcje kwintetu ofensywnego Gwardii w miarę opierające się na krótkich podaniach, to znów przystosowane do sytuacji na długich crossach —1 nosiły prawie w każdym wypadku w sobie zarodek bramki. Mietek Gracz jakby chcąc dać dowód zapełnionej widowni, że jeszcze wiele wody upłynie nim znajdzie się zastępca na jego miejsce w 11-tcę narodowej, zagrał na poziomie, przypominającym najlepsze okresy małego łącznika.

Duży talent wyrasta tuż u jego boku. Jaskowski nie tylko „dorównuje“ mu wzrostem, lecz co ważniejsze — umiejętnościami.

Jest nad wyraz szybki, przytomny w momentach podbramkowych, technicznie dojrzały, mądrze rozdziela pliki — razem wziąwszy dochodzimy do słusznego wniosku, że w Jaśkowskim wkrótce, a może już w najbliższym meczu z Rumunią, wreszcie doczekamy się kierownika ataku drużyny reprezentacyjnej.

Drugi „albańczyk“ — Kohut rozegrał się dopiero po pauzie.

Wtedy oglądaliśmy owocne driblingi, szybki start, momentalne odrywanie się od przeciwnika, oraz kilka próbek szybkich przebojów i mierzonych strzałów. Mamoń nie może jakoś odnaleźć zeszło przewyższali wojskowych kondycją rocznej formy. Nawet lotność tego skrzydłowego straciła na rozmachu. Jego kolega na prawej flance — Mordarski, przewyższa go obecnie pod każdym względem.

Trzeci „wysłannik“ do Albanii — bramkarz Jurowicz — bronił pewnie na linii bramkowej. Stara wada nie obliczonych wybiegów znalazła niestety znów potwierdzenie w kilku wypadkach.

Niejeden z czytelników złapie się za głowę, przeczytawszy o pogromie Górników i to do tego na własnym boisku, zwłaszcza, że — jak dotychczas — bytomski zespół po tegorocznych występach ligowych otrzymywał dość korzystne oceny.

Tym razem nie można jednak nic pochlebnego napisać o 11-tce piłkarzy bytomskich. Atak praktycznie nie istniał. Nie wiadomo dlaczego, usunięto juniorków Jareminka i Sobka, którzy już kilkakrotnie nienajgorzej wypadli. i o dziwo w charakterze napastnika zobaczyliśmy — pomocnika Podeszwę. Nie trzeba chyba dodawać, że zawiódł z kretesem, i że Właśnie na nim kończyły się każde próby ofensywne Górników.

Winić tylko Podeszwę byłoby jednak krzywdą dla pozostałych czterech współpartnerów, Dotyczę to też Krasówki, który nie mogąc się przedrzeć przez trójkąt Legutko—» Snopkowski— Dudek, mając zacieśnione pole do popisów solowych, szybko się zniechęcił i nie należał do podpór Górnika. Rzecz jasna, że w tych warunkach pomoc i obrona miejscowych, nie mając chwili wytchnienia, będą« ciągle w ogniu walki popełniały wiele błędów. Na domiar złego także zastępujący Junga w bram« ce Kulawik gra swą opartą na brawurze i ryzykanckich wycieczkach z bramki, denerwował dobitnie kolegów, którzy skutkiem tego często wybijali piłkę wprost pod nogi nacierających krakowian. Prowadzący te zawody sędzią Grabowski z Zagłębia nie miał zbyt trudnego zadania. Należałoby mu tylko wytknąć, iż niepotrzebnie przerywał grę, kiedy nieprzepisowo zatrzymany gracz w dalszym ciągu posiadał piłkę.


Gazeta Krakowska. 1950, nr 112 (24 IV) nr 427

Gwardia-Górnik Szombierki 5:0 (3:0)

Krakowska Gwardia po ostatniej porażce z Górnikiem Radlin w Krakowie, zupełnie się zrehabilitowała pokonując wysoko na obcym boisku dobry zespół Górnika Szombierek w stosunku 5:0 (3:0).

Gwardia miała zdecydowaną przewagę przez cały mecz a najlepszym zawodnikiem był Jaskowski, zdobywca dwóch bramek.

Tym razem atak- krakowskiej Gwardii zagrał poprawnie i Gracz rozdzielał bardzo dobrnę piłki.

Bramki uzyskali: Jaskowski w 7 min., „samobójcza" w 11 min., Jaskowski w 42 min., po przerwie Mamoń w 40 min. i Kohut w 44 min.

Sędziował ob. Grabowski z Zagłębia.

Widzów 12.000


Sport i Wczasy : pismo poświęcone sprawom kultury fizycznej, wczasom i turystyce. R.4, 1950, nr 32

Piąta .niedziela piłkarskich rozgrywek ligowych zmieniła radykalnie tabelę. Prowadząca od początku Związkowiec-Garbarnia przegrała na własnym boisku z Ogniwo-Cracovią i przy równoczesnym zwycięstwie Górnika z Radlina z Wartą spadła na trzecie miejsce. Pozycję leadera objął ;Górnik z Radlina. Warta na jego boisku przegrała wprawdzie tylko różnicą jednej bramki, ale to właśnie było decydujące. Cracovia wysunęła się na drugie miejsce w tabeli. Kolejarz poznański jest czwartym. Zwyciężył on na własnym boisku Włókniarza z Łodzi j podobnie jak pierwsza trójka ma 7 zarobionych pkt. przy Stracie 3, ale gorszy od niej stosunek bramkowy.

Piąte miejsce zajmuje Gwardia (dawniej Wisła). Rozłożyła ona w Bytomiu pewnie Górnika, zapowiadając tym zwycięstwem powrót do formy. Od pierwszej czwórki dzieli ją zaledwie jeden punkt i nie jest wykluczone, że za 3 tygodnie tj. 21 maja po przerwie w mistrzostwach, nie wysunie się nawet na pierwsze miejsce

Gwardia wraca do formy

BYTOM. Po ostatnim niepowodzeniu mistrza Polski, Gwardii, z Górnikiem Radlin, tym razem zespół krakowski natrafił na bardzo słabo grającego Górnika Bytom, zwyciężając go łatwo 5:0 (3:0). Goście wystąpili z Jackowskim, który, obok Gracza, był najsilniejszym punktem ofensywy. Napastnicy Mordarski i Kohut niewiele odbiegali poziomem od swych kolegów.

Nieco słabiej zagrał Mamoń.

W linii pomocy (najsłabsza w drużynie) nic się nie kleiło. Zarówno boczni pomocnicy jak i Legutko byli słabi. Z obrońców jedynie Snopkowski pewnie wkraczał w akcje, likwidując pociągnięcia napastników miejscowych. Jurowicz nieobliczonymi wy biegami kilkakrotnie stworzył niebezpieczne momenty pod bramką, a tylko wskutek niezaradności ataku przeciwnika nie padła żadna bramka.

W zespole Górnika najlepiej jeszcze grały linie defensywne, a zwłaszcza Czernik w obronie i Wieczorek w pomocy. Wszystkich zawodników Górnika cechowała ostra gra, której ofiarą padali często gracze Gwardii. Kulawik ponosi winę za puszczoną piątą bramkę, wywracając się, co wykorzystał Kohut strzelając lekko do siatki.

Nowe nabytki Górnika: Krauze w pomocy i Ceglarek na lewym łączniku nie zachwycili. W linii ataku jedynym zawodnikiem, grającym na poziomie był Krasówka. Pozostali gracze znacznie od niego odbiegali. Najsłabiej wypadł na prawym łączniku Podeszwa, który przez całe spotkania nie przeprowadził ani jednej akcji.

Gra rozpoczęła się atakami napastników Górnika: Krasówki i Fuchsa.

Następnie Inicjatywę gry przejęli goście, atakując raz po raz bramkę Kulawika. W 8 min. gry Jackowski zdobywa prowadzenie, wykorzystując ula porozumienie Banisza i Krauzego. W kilka minut później podczas zamieszania podbramkowego przed bramką Górnika, Kohut wystawia Gracza, a nadbiegający w stronę bramki obrońca Gaweł silnym plasowanym strzałem zdobywa drugą bramkę dla Gwardii. W ostatniej minucie przed przerwą Jackowski z podania Mordarskiego strzela drugą bramkę.

Po przerwie goście grają ospale, nie wysilając się na przeprowadzenie Jakiejkolwiek groźnej akcji. W 15 min. gry Dudek po zderzeniu się z Krasówką opuszcza boisko na kilka minut.. Następne bramki padły w 34 min. ze strzału Mamonia i w 43 min.

ze strzału Kohuta. Obie z podania Mordarskiego.

Sędziował ob. Grabowski. Publiczności około 5000 widzów. (EM)



Dziennik Zachodni, 1950, R. 6, nr 112

Górnik B.-Gwardia 0:5 (0:3)

BYTOM (ms). Obustronna gra w pierwszych minutach była b. żywa i przyniosła wiele ciekawych momentów podbramkowych. Już w drugiej minucie Ceglarek przenosi podanie Krasówki ponad poprzeczkę. W siódmej minucie gry Krauze bije piłkę pod nogi Jackowskiego, który z 18 metrów strzela nieuchronnie. Trzy minuty później Gaweł strzela samobójczą bramkę. W 44 minucie Jackowski idzie na przebój i podwyższa wynik na 3:0. Po zmianie pól gra przybiera na ostrości, jednak sędzia zawodów umie pohamować temperamenty zawodników. Pomimo dużej przewagi, Gwardia nie może zdobyć bramki. Dopiero w 20 minucie Mamon z podania Mordarskiego strzela w prawy róg, zdobywając czwarty punkt dla Gwardii. Minutę przed zakończeniem gry Kohut ustala wynik dnia, strzelając 5 bramkę.