1950.05.14 Polska - Rumunia 3:3

Z Historia Wisły

Z Wisły zagrali: Mieczysław Gracz, Jerzy Jurowicz, Józef Kohut.


Skład Reprezentacji Polski:


Jerzy Jurowicz - Gwardia Kraków Grafika:Zmiana.PNG (45' Henryk Skromny - CWKS Warszawa)

Władysław Gędłek - Ogniwo Kraków

Antoni Barwiński - Ogniwo Tarnów

Zygfryd Słoma - Kolejarz Poznań

Teodor Wieczorek - Budowlani Chorzów

Czesław Suszczyk - Unia Chorzów

Józef Kohut - Gwardia Kraków

Stanisław Baran - ŁKS Włókniarz Łódź

Gerard Cieślik - Unia Chorzów

Henryk Bożek - Związkowiec Kraków

Ignacy Dybała - Górnik Radlin Grafika:Zmiana.PNG (24' Mieczysław Gracz - Gwardia Kraków)


Miejsce/Stadion: Wrocław.

Strzelcy bramek: Andrei Mercea 15' (0:1), Gerard Cieślik 18' (1:1), Gerard Cieślik 25' (2:1), Gheorghe Vaczi 47' (2:2), Gheorghe Bodo 65' (2:3), Gerard Cieślik 76' (3:3).

Selekcjoner: Mieczysław Szymkowiak.

Spis treści

Opis meczu

Komentarze prasowe po występach w reprezentacji:


  • Józef Kohut:
    • Po meczu z Rumunią: 25’ Dybała „podał Kohutowi. Krakowianin zaczął „kołować”, Na szczęście wydostał się z lasu rumuńskich nóg, podał Cieślikowi i Ślązak pewnie skierował piłkę w bramkę” – na 2:1. W tej akcji Dybała doznaje kontuzji i na jego miejsce wchodzi Gracz. Jego wejście „ożywiło znacznie naszą ofensywę. Podania są składne, zaczyna się widzieć myśl przewodnią i strzały. Kohut strzela w bramkarza…”. W sumie dobra gra Kohuta. "Kohut na skrzydle piłek nie tracił… Gdy grał na środku Kohut atak nie istniał prawie, bo Kohut wierzył tylko w siebie”.


  • Mieczysław Gracz:
    • 25’ Dybała „podał Kohutowi. Krakowianin zaczął „kołować”, Na szczęście wydostał się z lasu rumuńskich nóg, podał Cieślikowi i Ślązak pewnie skierował piłkę w bramkę” – na 2:1. W tej akcji Dybała doznaje kontuzji i na jego miejsce wchodzi Gracz. Jego wejście „ożywiło znacznie naszą ofensywę. Podania są składne, zaczyna się widzieć myśl przewodnią i strzały. Kohut strzela w bramkarza…”.
    • Gracz asystuje przy bramce na 3:3. W sumie dobra gra Kohuta. „Gracz i Cieślik cofając się głęboko do tyłu, odciążali pomoc, wiązali akcje z głębi pola, wyciągali pomocników…”.
    • Gracz po meczu: „Ano, pokazało się, że jeszcze starzy umieją grać”. – chwalony przez Rumunów za grę.


Relacje prasowe

Dziennik Zachodni, 1950, R. 6, nr 133

Remis po pięknej grze


WROCŁAW (Obsł. wł.) Jeszcze chyba nigdy na przestrzeni minionych 5 1. nie zebrał się na stadionie im. Gen. Świerczewskiego wre Wrocławiu tak ogromna liczba publiczności, jak na meczu piłkarskim Polska — Rumunie. Piękna pogoda również przyczyniła się do powodzenia imprezy, która zelektryzowała stolicę Dolnego Śląska i od trzech dni jest tematem rozmów wszystkich Wrocławian. 70.000 widzów na stadionie — to na pewno nasz krajowy rekord frekwencji na meczu piłkarskim. Ale też wielotysięczne tłumy nie zawiodły się w swoich oczekiwaniach. Był to mecz, który wszystkim na długo pozostanie w pamięci. O godz. 17 wbiegły na stadion wspaniale udekorowany obydwie drużyny i sędzia meczu Węgier Harangozo, witani z grzmotem długo nie niknących oklasków. Po ceremonii powitania gości grę rozpoczynają Polacy. Jak to zwykle bywa pierwsze minuty upływają a chaotycznych kombinacjach zanim przeciwnicy nie poznają się wzajemnie.

1:0 DLA RUMUNII

Rumuni, w których taktyce leży zaskoczenie przeciwnika huraganowym naporem całej drużyny celem zdobycia prowadzenia, również i tym razem zastosowali tę metodę, mimo to polska linia pomocy nietylko umiejętnie stopuje zapędy przeciwnika, ale też umiejętnie wspomaga własny atak, który w nowym zestawieniu wypada zupełnie zadowalająco. W tej linii bryluje Cieślik, który doskonale v ił pracuje z innymi napastnikami, a w 10 minucie jest bliski zdobycia bramki, kiedy to ostry jego strzał, Rumun Marki broni z największym trudem. Rumuni przypuszczają atak prawą stroną i zupełnie nieoczekiwanie zdobywają bramkę ze strzału Merca, który wepchnął piłkę do siatki w zamieszaniu podbramkowym w momencie kiedy zasłonięty Jurowicz nie mógł skutecznie interweniować.

CIEŚLIK WYRÓWNUJE

Polaków nie peszy sukces przeciwnika. Na półgórną i górną grę Rumunów odpowiadają systemem krótkich, płaskich i przyziemnych podań. Z takiej właśnie współpracy w 18 minucie Cieślik wyrównuje po kombinacji z Kohutem, ostrym strzałem nie do obrony. Na widowni szalona radość.

POLSKA PROWADZI

Od tej chwili tempo meczu wzrasta, gra jest ostra, a polscy piłkarze z minuty na minutę zdobywają przewagę w polu. Dopingowani przez biorącą żywy udział w meczu publiczność, zdobywają wreszcie prowadzenie w 24 minucie gry znowu ze strzału świetnie usposobionego Cieślika, który wykorzystał podanie Kohuta i strzelił ostro mimo rozpaczliwej robinsonady bramkarza rumuńskiego. Oczywiście radość na widowni nie do opisania. Niestety w tym samym momencie w czasie, starcia pod bramką odniósł kontuzję Dybała, którego -niesiono z boiska, a miejsce jego zajmuje Gracz na pozycji lewego łącznika. Polacy są w tym okresie gry stroną atakującą, a Marki, bramkarz rumuński, popisuje się wspaniałym kunsztem i zawsze jest na miejscu mimo, że jest stale pod obstrzałem naszych napastników, a przede wszystkim Cieślika. Wynik do przerwy nie ulega zmianie,

ZMIANY W SKŁADACH

W czasie pauzy kapitanowie obu drużyn dokonują zmian w składzie. I tak na miejsce niepewnie broniącego Jurewicza wchodzi Skromny, Gracz zajmuje pozycję prawego łącznika, Kohut przechodzi na skrzydło lewe, a Bożek na prawe. W drużynie rumuńskiej miejsce środkowego pomocnika Pala zajmu je Apolzan, a jego miejsce w obroni zajmuje Michailescu. Jordache idzie na skrzydło na miejsce Moldoveanu, a Bodo na pozycję prawego łącznika. Zmiany te wyszły gościom na korzyść, bo już w trzeciej minucie gry padła wyrównująca bram ka ze strzału środkowego napastnika Vaczi, który przerwał się przez naszą obronę i strzelił, z kilku metrów z całą pasją w pełnym biegu.

STAN 2:2

Napięcie na widowni rośnie z minuty na minutę. Cały stadion skanduje wielokrotnie głosami tysięcy gardeł „Polska — gola". Tym czasem przewaga Rumunów w polu rośnie, są oni częściej w ataku i widać że lepiej przetrzymali mordercze tempo pierwszej połowy. Równocześnie drużyna gości zaczyna częściej stosować zbyt ostre sposoby wkraczania w grę, czego ofiarą padają raz po raz nasi napastnicy.

RUMUNI PROWADZĄ

Rezultatem ciągłego naporu na bramkę Skromnego był trzeci gol, zdobyty przez Rumunów ze strzału łącznika Bodo. Goście wzmagają nacisk ale równocześnie w drużynę polską wstąpił nowy duch, atak nasz zerwał się do walki ze zdwojonymi siłami, ze spotęgowaną energią, widać, że braki kondycyjne piłkarze nasi chcą za wszelką cenę nadrobić ambicją i niesłabnącą walką o zmianę wyniku.

ZNOWU CIEŚLIK

Atak polski coraz częściej gości pod bramką rumuńską, coraz częściej celnie i niebezpiecznie strzela, a Gracz i Cieślik prześcigają się w błyskawicznym zdobywaniu terenu. Ta wzmożona ofensywa dała wreszcie upragniony, oczekiwany przez 70.000 widzów wynik. Najlepszy w tej chwili polski napastnik Cieślik zapisał się w tym dniu poraź trzeci na listę strzelców w meczu Polska — Rumunia, uzyskując wyrównującą bramkę z kapitalnego podania Gracza. W ten sposób stan meczu 3:3 utrzymał się do końcowego gwizdka. Oceniając przebieg gry trzeba stwierdzić, że był to wynik słuszny. a drużyna polska zasłużyła na słowa pochwały za doskonałą postawę w meczu z trudnym przeciwnikiem. Wszyscy . nasi gracze dali w tym spotkaniu maksimum umiejętności i wykazali się wzorową ambicją reprezentantów barw narodowych. Na szczególne wyróżnienie zasługują: przede wszystkim Cieślik, główny aktor spotkania po stronie polskiej, Gracz jako doskonały jego partner oraz cała Unia pomocy i obrony Jedynie słabiej niż - należałoby oczekiwać wypadli obydwaj bramkarze Jurowicz i zastępujący go po przerwie Skromny. Nie byli oni dobrze w tym dniu usposobieni, nie mogli widocznie opanować nerwowego napięcia wobec ciężaru odpowiedzialności. W drużynie rumuńskiej do najlepszych w zespole należeli: zdobywca pierwszej bramki Mercea, kierownik napadu Vaezi, prawoskrzydłowy Lungu, prawy obrońca Fotmati i świetnie broniący Marlę). Sędzia spotkania Węgier Harangozo wywiązał się ze swego zadania ku całkowitemu zadowoleniu.

Wspomnienia

Jerzy Jurowicz

Po dwóch tygodniach znów międzypaństwowy mecz – z Rumunią. Było to 13 z kolei spotkanie obu reprezentacji. Już od wczesnych godzin rannych tłumy sunęły na stadion olimpijski we Wrocławiu. Ponad 70 tysięcy ludzi przybyło tutaj z Wrocławia, Katowic, Krakowa, Łodzi, wypełniając trybuny do ostatniego miejsca. Ta ilość widzów stanowiła wówczas rekord nienotowany do tej pory na polskich stadionach.

Bohaterem spotkania był Cieślik, zdobywca wszystkich bramek. Rumuni grali ostro i szybko. Przy większej dozie szczęścia mogliśmy wprawdzie uzyskać zwycięstwo, ale z remisu 3:3 byliśmy w zasadzie zadowoleni.

Źródło: Jerzy Jurowicz, Pamiętniki