1950.06.22 Wisła Kraków - Cracovia 1:0

Z Historia Wisły

1950.06.22, I ligi, 9. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 17.45
Gwardia Kraków 1:0 (1:0) Ogniwo Kraków
widzów: 30.000
sędzia: Fomin z Radomia
Bramki
Zdzisław Mordarski 44' 1:0
Gwardia Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Mieczysław Dudek
Stanisław Flanek
Adam Wapiennik
Mieczysław Szczurek
Leszek Snopkowski
Zdzisław Mordarski
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Józef Mamoń

trener: Josef Kuchynka
Ogniwo Kraków
3-2-5
Hymczak
Gędłek
Glimas
Mazur
Parpan
Kolasa
Kuczyński
Rajtar
Różnakowski I
Poświat
Bobula

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

  • Mecz Ogniwo - Gwardia Kraków transmitowany przez radio.
Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

”Piłkarz” z 1950.06.19

Rozgrywki ligowe są bez wątpienia bardzo ciekawe i interesujące, niemal przez rok cały. Dziesiątki tysięcy zwolenników piłki nożnej emocjonuje się spotkaniami ligowymi, roztrząsając grę jeszcze długo po meczu, a nawet przez kilka dni później. Kto obejmie prowadzenie w lidze, kto wygra to czy inne spotkanie, ile punktów potrzeba do zdobycia tytułu mistrza wiosennego — a nawet, kto spadnie z ligi — oto tematy rozmówek i dyskusji. Największe Jednak dyskusje prowadzone są na tydzień przed tak zwanymi „derbami" lokalnymi, w których to spotkaniach grają ze sobą miejscowi rywale. Wtedy jut wszędzie — w tramwajach, biurach, warsztatach, na ulicy w stołówkach, nie mówi się o niczym innym, jak tylko o meczach miejscowych rywali.

By zatem z naszej strony „wziąć udział w dyskusji",. rozpatrzmy szanse poszczególnych rywali w czwartkowych spotkaniach ligowych, a których najważniejszym dla Krakowa jest mecz Gwardia—Ogniwo oraz Związkowiec—Włókniarz z Łodzi,

Krakowskie „derby":

GWARDIA—OGNIWO
należeć będą niewątpliwie do najciekawszych. Wiemy o tym, iż obie drużyny przygotowują się bardzo starannie do spotkania, widzów będzie z pewnością około 30.000. a sędzia Fomin z Radomia też należy do najlepszych arbitrów w kraju. Czy sami aktorzy będą „najlepszymi" i czy sam mecz będzie najlepszy?

Należy się spodziewać, że raczej tak, gdyż zwykle po słabych meczach następuje szereg dobrych. Poza tym właśnie w tym meczu zawodnicy dają ze siebie wszystko co najlepsze, dokładają największej ambicji, wszystkich umiejętności, by tylko tego swego rywala zwyciężyć. W tym właśnie jednym meczu nie możemy powiedzieć; o szansach, nawet gdyby jedna z drużyn była w wyśmienitej formie, a druga grała słabo. W tym właśnie meczu obie drużyny są równymi przeciwnikami!

Kto więc wygra? Odpowiedź łatwa zobaczymy po skończonych zawodach.

”Piłkarz” z 1950.06.23

Gwardia — Ogniwo 1:0

PRZEBIEG SPOTKANIA

(…)Mecz zaczyna się atakiem „biało-czerwonych”, Rajtar wygrywa pojedynek z Flankiem, podaje do środka, gdzie Bobula dosłownie z odległości 3 m nie trafia do bramki. Za chwilę Strzela ostro Różankowski, ale piłka przechodzi tuż nad poprzeczką. Były to dwie z niewielu okazji ataku „biało-czerwonych" do zdobycia bramki, bo odtąd defensywa „gwardzistów" pracuje skutecznie, nie dopuszczając przeciwnika do swobodnego strzału.

Gra toczy się teraz na środku boiska i jest raczej popisem linii defensywnych, a nie ataku. Jedynym efektem zmagań i przyczyną groźnych sytuacji podbramkowych są rzuty rożne. Gwardia uzyskuje minimalną przewagę w polu, nie może jednak sforsować sprawnie działającej obrony przeciwnika. W zażartych pojedynkach napastnicy starannie pilnowani wcześniej czy później tracą piłkę, z rzadka i niegroźnie zatrudniając bramkarzy. Zbliża się połowa gry i niespodziewani u przychodzi rozstrzygnięcie. Moment braku czujności opiekuna wyzyskuje Mordarski, wygrywa pojedynek biegowy z Parpanem, Glimasem i biegnącym w sukurs Gędłkiem i celnym płaskim strzałem w przeciwny róg zdobywa jedyną bramkę meczu, a równocześnie dwa cenne punkty.

Po przerwie obraz gry w niczym się nie zmienia. Obydwie drużyny skierowują wysiłek raczej na defensywę, jak najdalej posuwając ostrożność, a wypady osłabionych liczebnie ataków nie są groźne. Nerwy ponoszą zawodników i w konsekwencji Kohut wędruje na listę przewinień. Gwardia energicznie atakuje, a jej piękna akcja w 22 min, omal nie przynosi drugiej bramki. Pod koniec spotkania gospodarze grają już zdecydowanie na utrzymanie wyniku, „biało-czerwoni" przejmują inicjatywę, ale jest już za późno. Przeciwnik broni się skutecznie, wskazówki zegara posuwają się nieubłaganie i gwizdek arbitra kończy zawody.

Sędziował b, dobrze Fomin z Radomia.

"Przegląd Sportowy" z 1950.06.23

Gwardia - Ogniwo 1:0 (1:0)

Kraków, 22.6. (tel. wł.). Gwardia - Ogniwo 1:0 (1:0). Bramkę zdobył Mordarski w 44 min. gry. Sędzia Fomin. Widzów ponad 30.000.

Gwardia: Jurowicz, Dudek, Flanek, Wapiennik, Szczurek, Snopkowski, Mordarski, Gracz, Kohut, Rupa, Mamoń.

Ogniwo: Hymczak, Gędłek, Glimas, Mazur, Parpan, Kolasa, Kuczyński, Rajtar, Różnakowski I, Poświat, Bobula.

Była to typowa walka o punkty, która nie mogła zadowolić zwolenników pięknej gry. Mimo całego wysiłku kierowanego na skuteczność, obaj bramkarze, a zwłaszcza Hymczak, nie mogli narzekać na nadmiar zatrudnienia. Jeśli mieli piłkę w rękach, to raczej podaną przez własnych partnerów, niż po strzałach przeciwnika. Działo się to dlatego, że atak Gwardii znalazłszy się na polu karnym, rozgrywał tu partie na stojąco przy nie obserwowanym nie od dzisiaj unikaniu odpowiedzialności za strzał.

Nie lepiej było w ataku Ogniwa, który jednak o wiele częściej zjawiał się na przedpolu Jurowicza. W tych warunkach właściwie jeden jedyny strzał, zresztą bardzo dobry (płaski w róg) oddany przez Mordarskiego w trudnych bardzo warunkach, gdyż na karku siedzieli mu Parpan, usiłujący naprawić swój błąd i nacierający z przodu Gędłek, rozstrzygnął o zwycięstwie. Zasłużyła na nie Gwardia, jako drużyna mająca silniejszy kręgosłup, złożony z Jurowicza, Flanka, Szczurka i Gracza.

Podkreśliwszy jeszcze raz, że forma i styl obu drużyn nie mogły budzić zachwytu, trzeba dodać, że jedynym dodatnim elementem jest fakt, że w klasyfikacji indywidualnej pierwsze miejsce zajęliby nie Parpan, Gędłek, Mamoń czy Bobula, przez wiele lat wyróżniani jako najlepsi, ale zastępujący Legutkę - Szczurek, grający za Jabłońskiego - Kolasa, debiutujący w tym roku w Lidze Kuczyński i Mazur. Oni nie tylko dorównywali swoim renomowanym kolegom, ale ich przewyższali, przy czym każdy z wymienionych odznaczał się chęcią konstruktywnej gry, pracowitością i ofiarnością. Ci wyróżnieni zawodnicy postawili jeszcze raz przed nami problem świeżej krwi w zespołach i problem świeżej krwi w kadrze narodowej.

Nie trzeba wspominać, że walka była ostra i bezpardonowa. Sędzia umiał ukrócić zbyt krewkie temperamenty i był przy tym stanowczy. O przebiegu gry poza tym, że nie padały strzały powiemy krótko: do przerwy miała lekką przewagę Gwardia. Pierwsze 15 min. po zmianie stron należały do Ogniwa, potem Gwardia złapała długi oddech i znów przeważała by w ostatnich minutach grać już dla obrony wyniku. (s. h.)