1950.07.02 Polonia Warszawa - Wisła Kraków 2:1

Z Historia Wisły

1950.07.02, I ligi, 11. kolejka, Warszawa, Stadion Syreny,
Kolejarz Warszawa 2:1 (0:0) Gwardia Kraków
widzów: 10.000
sędzia: Fomin z Radomia
Bramki
Popiołek 63'
Szularz 76'

1:0
2:0
2:1


78' Józef Mamoń
Kolejarz Warszawa
3-2-5
Borucz
Wołosz
Łabęda
Szczepański
Brzozowski
Szczawiński
Jaźnicki
Popiołek
Łącz
Szularz
Wesołowski

trener:
Gwardia Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Mieczysław Dudek
Stanisław Flanek
Jan Wapiennik
Mieczysław Szczurek
Leszek Snopkowski
Zdzisław Mordarski
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Józef Mamoń

trener: Josef Kuchynka

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje prasowe

"Piłkarz" z 1950.07.03

Kolejarz Warszawa - Gwardia 2:1 (0:0)

WARSZAWA (tel. wł.). Mecz lidera ligi i mistrza Polski z Kolejarzem warszawskim wywołał duże zainteresowanie, mimo równocześnie odbywających się zawodów Czechosłowacja—Polska w lekkiej atletyce. Mecz rozegrano na boisko przy ul. Marymonckiej. Boisko to nie odpowiadało gwardzistom, gdyż jest ono wąskie i krótkie oraz wyboiste. Przyzwyczajeni grać na dobrym trawiastym i szerokim boisku, gracze krakowscy nie mogli rozwinąć właściwej gry i gubili się w krótkich passingach.

Do przerwy szło jeszcze jako tako. Gorzej było po pauzie, gdy Kolejarze warszawscy narzucili gwałtowne tempo i zdecydowanie szli na każdą piłkę, nie przebierając w środkach. Początkowo wybitną przewagę miała Gwardia, która przygniotła silnie przeciwnika, często srzelając na bramkę Borucza. Bronił on jednak dobrze wszystkie strzały gwardzistów.

Kolejarze a atakowali tylko wypadami, przy czym Popiołek był najaktywniejszym Graczem, często stwarzając niebezpieczne sytuacje pod bramką Jurowicza.

Po pauzie warszawianie z miejsca ruszyli ostro do ataku, będąc teraz zespołem nieco lepszym. Defensywa Gwardi dzielnie odpierała ataki kolejarzy, nie potrafiła jednak przeszkodzić zdobyciu dwóch bramek, które dla kolejarzy zdobył Popiołek i Szularz.

Specjalnie dobrze zagrali Dudek i Flanek oraz cała linia pomocy z Szczurkiem na czele, która wspomagała swój atak dobrymi piłkami. Atak krakowski nie potrafił długo przedostać się przez linię obrony Kolejarzy. Udało się to dopiero Mamoniowi, który zdobył honorowy punkt dla krakowian.

Sędzia p. Fomin z Radomia, publiczności około 10.000.

"Przegląd Sportowy" z 1950, nr 51

Czy Gwardia podzieli los Ruchu w spotkaniu z Kolejarzem W-wa?

Gwardia Kraków wróciła znów na czoło tabeli. Czy na długo? Ruch stracił pozycję lidera. Czy obejmie ją ponownie? Związkowiec Kraków był już na pierwszym miejscu tabeli. Czy ma szanse powtórzenia wiosennego wyczynu?

Kolejarz stołeczny ma teraz dobrą passę, popartą zresztą dobrą formą. W ubiegłą niedzielę pozbawił czołowej pozycji Ruch, w najbliższą może taki sam figiel spłatać Gwardii! Sytuacja jest dość prosta. W niedzielę Gwardia walczy w Warszawie z Kolejarzem, Unia Ruch wyjeżdża do Poznania na mecz z tamtejszym zespołem kolejarskim, a Związkowiec Kraków gości Górnika z Radlina. Najwięcej szans na zdobycie 2 pkt. ma Związkowiec, bo to i własne boisko i słabszy przeciwnik... Unia Ruch może jeszcze uszczknąć punkt Kolejarzowi Poznań, w co jednak poważnie wątpimy, a wreszcie Gwardia stoi naszym zdaniem przed arcytrudnym zadaniem - zdobycia 2 pkt. w Warszawie.

Ostatnia forma kolejarzy stołecznych nakazuje nam typować ich jako zwycięzców niedzielnego spotkania, a więc automatycznie przewidywać porażkę Gwardii. Jeśli i Unia Ruch straci punkty w Poznaniu, to Związkowiec Kraków wydostanie się na czoło tabeli, pod warunkiem oczywiście, że pokona w sobotę Górnika. Tak więc Kolejarz Warszawa, zespół do niedawna jeszcze błąkający się w dole tabeli, urósł w ciągu kilku tygodni do roli czołowej potęgi ligowej, która kruszy najtwardsze przeszkody na drodze do lepszej lokaty i która najwięcej przykrych niespodzianek sprawia właśnie grupie czołowej.

W pozostałych trzech spotkaniach nie można liczyć na rewelacje. Ogniwo Kraków powinno zdobyć przynajmniej 1 pkt. w walce z CWKS, odmłodzeni Budowlani z Chorzowa bez specjalnych chyba tarapatów pokonają outsidera Związkowca Wartę, a wreszcie ŁKS Włókniarz powinien dokonać tej samej sztuki z pogarszającym się z meczu na mecz Górnikiem z Bytomia.

Tak więc w niedzielę ujrzymy wreszcie koniec rozgrywek I rundy mistrzowskiej. Program jednak nie został w pełni wyczerpany - do rozegrania zostają jeszcze trzy mecze, które będą miały poważny wpływ na układ dołów tabeli. Te trzy spotkania rozegrane zostaną: 9 lipca: Kolejarz Poznań - Ogniwo Cracovia i Kolejarz Warszawa - ŁKS Włókniarz 23 lipca: CWKS W-wa - Budowlani Chorzów A 30 lipca rozpoczniemy zabawę na nowo....

"Przegląd Sportowy" z 1950, nr 52

Po Unii kolej na Gwardię

Kolejarz W-wa bije lidera 2:1


Kolejarz W-wa - Gwardia Kraków 2:1 (0:0). Bramki padły w kolejności: 61 min. - Popiołek (Kol.), 76 min. Szularz (Kol.), 78 min. - Mamoń (Gw.) Sędziował Fomin (Radom), widzów około 10.000.

Kolejarz W-wa: Borucz, Wołosz, Łabęda, Szczepański, Brzozowski, Szczawiński, Jaźnicki, Popiołek, Łącz, Szularz, Wesołowski.

Gwardia Kraków: Jurowicz, Dudek, Planek, Wapiennik, Szczurek, Snopkowski, Mordarski, Gracz, Kohut, Rupa, Mamoń.

Stało się tak, jak przewidywaliśmy, Kolejarz W-wa pokonał z kolei drugiego lidera - Gwardię, niestety gra tym razem była gorsza a krakowianie zawiedli bodaj w jeszcze większym stopniu niż ślązacy. O Unii wiedzieliśmy, że nie ma wyrównanej jedenastki, że są w jej szeregach lepsi i gorsi zawodnicy. O Gwardii ustaliła się od lat opinia, że tworzy zespół silny i wyrównany, dobry i niebezpieczny. Otóż po meczu dzisiejszym nie wiemy, dla kogo "niebezpieczny". Przede wszystkim atak. Pięciu zawodników i pięć nazwisk o ustalonej już reputacji, kombinacje w polu szybkie i dokładne, a strzału "za grosz"! Jeden Mordarski próbował z powodzeniem niepokoić Borucza. Inni tracili energię na bezproduktywne zagrania. Z takim atakiem Gwardia nie może być dzisiaj groźna dla żadnego poważnego przeciwnika, z wyjątkiem chyba... polskich ligowców, którzy jakoś nadal nie potrafią opanować wielu prostych elementów piłki nożnej, jak stoping, podanie główką czy zmiana.

GWARDIA LEPSZA TECHNICZNIE

Na wyboistym, małym boisku Ogniwa oglądaliśmy mecz ciekawy tylko dlatego, że zacięty i ambitny. Poziom techniczny tego spotkania nie mógł zadowolić. Przewagę i to wyraźną miała Gwardia, cóż, kiedy jej napad nie strzelał. Kolejarze wykazali natomiast więcej bojowości, co przy na ogół wyrównanej grze dało im zasłużone zwycięstwo. Najlepiej spisywały się formacje obronne obu zespołów, chociaż i one nie ustrzegły się wielu błędów. Widzieliśmy przykre kiksy u Brzozowskiego i Szczurka, u Szczepańskiego i Snopkowskiego.

Widzieliśmy grę faul, której oczywiście nie usprawiedliwia stawka meczu. Widzieliśmy co gorsze, niesforną, szowinistyczną publiczność, widzieliśmy wreszcie, i to jest zdecydowanie najgorsze, niesportowe zachowanie się zawodników na boisku. Od Gracza, Kohuta czy Łącza mamy prawo wymagać, by po decyzji sędziego nie gestykulowali z widoczną ironią, by nie odgrywali małych komedyjek, które mogą tylko wywołać jedną reakcję: awantury na widowni.

Gra faul mści się. Właśnie pierwsza bramka dla Kolejarza była wynikiem faulu. Dudek "przejechał się" po Szczawińskim, poszkodowany egzekwował rzut wolny, piłkę otrzymał Popiołek i strzałem nie do obrony zdobył prowadzenie. Co można powiedzieć o aktorach spotkania? Wszyscy bez wyjątku grali ambitnie, ale nie wszyscy posiadali odpowiednio wysokie kwalifikacje techniczne. W Gwardii bardzo dobrze zwłaszcza do przerwy zagrał Szczurek, który zgodnie z systemem obronnym swego zespołu grał rolę ofensywnego środkowego pomocnika. Obok niego można jeszcze wyróżnić Jurowicza, który nie ponosi winy za puszczone bramki, Wapiennika, który dobrze radził sobie z Wesołowskim oraz Mordarskiego. W Kolejarzu tym razem zawiedli z wyjątkiem Borucza i Wołosza, dotychczasowi "najlepsi". Słabo, denerwująco pod względem opanowania piłki wypadł Łącz. Wesołowski, a jak już minął - nie wiedział co robić z piłką. Brzozowski kilka razy skiksował, tak jak i Szczepański. Słabo gra nadal Jaźnicki. Poprawę notujemy u Szularza i Łabędy. Pozostali, a więc Borucz, Wołosza, Szczawiński i Popiołek zasłużyli na noty dobre. (gw.)