1950.09.10 Cracovia - Wisła Kraków 1:3

Z Historia Wisły

1950.09.10, I ligi, 17. kolejka, Kraków, Stadion Cracovii, niedziela
Ogniwo Kraków 1:3 (0:0) Gwardia Kraków
widzów: 20.000
sędzia: Naporski
Bramki



Henryk Bobula 84'
0:1
0:2
0:3
1:3
54' Zdzisław Mordarski
67' Józef Kohut
75' (g) Józef Kohut

Ogniwo Kraków
3-2-5
Henryk Rybicki
Gędłek
Glimas
Jabłoński
Parpan
Kolasa
Kuczyński
Rajter
Misiak
Poświat
Henryk Bobula

trener:
Gwardia Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Mieczysław Dudek
Stanisław Flanek
Tadeusz Legutko
Mieczysław Szczurek
Leszek Snopkowski
Kazimierz Cisowski
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Zdzisław Mordarski

trener: Josef Kuchynka

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

  • Mecz Ogniwo -- Gwardia Kraków transmitowany przez radio.

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowskie. 1950, nr 247 (8 IX) nr 1538

‎‎‎
‎‎‎

W Krakowie spotykają się: GWARDIA — OGNIWO

i jak już niejednokrotnie pisaliśmy, wyniku tego spotkania przewidzieć z góry niesposób. Mimo, że atak gwardzistów przedstawia lepszą spoistość i bojowość, mimo, że Gracz, Kohut czy Mordarski należą do niebezpieczniejszych strzelców, niż Poświat, Rajtar czy Radoń, lub Kuczyński, zwycięstwo może odnieść równie dobrze Ogniwo, jak i Gwardia. Obie drużyny mają respekt przed sobą i obie grać będą ostrożnie. Ważne jest jednak, aby grały dobrze i fair, a wówczas mecz będzie piękny. A tego oczekujemy od obu zespołów

"Piłkarz" 1950.09.11

Dwa oblicza „derbów Krakowa"

Gwardia-Ogniwo 3:1 (0:0)

Rok rocznie wielkie derby Krakowa elektryzują dziesiątki tysięcy zwolenników sportu piłkarskiego. Ładunek napięcia nerwowego na boisku i widowni. największy w ciągu sezonu, towarzyszy rozgrywce do końcowego gwizdka sędziowskiego. Zacięta walka na boisku znajduje swe odbicie w równie zaciętych dyskusjach na widowni i trybunie. Przy ocenie gry drużyn i orzeczeń sędziego..

Sędzia p. Naporski z Łodzi, który cale zawody prowadził zresztą wzorowo, popełnił jeden — ale za to zasadniczy błąd. W 7 min. gry Parpan bije rzut wolny tuż spoza linii pola karnego, piłka trafia w górne wiązanie bramki i spada na przedpole. Szybciej orientują się zawodnicy Ogniwa i jeden z napastników posyła piłkę do siatki. W tym momencie słychać gwizdek sędziego. Podczas gdy zawodnicy Gwardii dyskutują nad tym kto zawinił bramkę, sędzia nakazuje rzut wolny przeciw Ogniwu.

Oczywiście bramka zdobyta została w sposób najzupełniej prawidłowy, ale gdyby nawet przyjąć przekonanie sędziego (spalony), to reakcja jego spóźniona o dwie do trzech sekund, wskazuje na to, że sędzia ocenił układ zawodników powstały w dobrą chwilę po pierwszym uderzeniu piłki.

Jest jeszcze bardziej oczywiste, że fakt ten decydująco wpłynął na przebieg spotkania. Wystarczy wskazać, że właśnie moment strzelenia pierwszej bramki przez Gwardie załamał bezbłędnie dotychczas grającą drużynę Ogniwa. Od tej właśnie chwili datuje się przewaga Gwardii, która świetnie wykorzystała zamieszanie w szeregach przeciwnika. Ocenę spotkania podzielić wypada na dwie fezy. W pierwszej do 55 min. gry Ogniwo wyraźnie przeważa w polu. Akcje poszczególnych linii doskonale się zazębiają, atak pracuje sprawnie i szybko dochodzi do pola karnego przeciwnika. Rzadsze w tej fazie gry, ale niemniej groźniejsze kontrakcje Gwardzistów dają razem obraz grypieknej, prowadzonej chwilami w błyskawicznym tempie. — godnej obu rywali. W tym okresie gry zawodnicy Ogniwa górują nad przeciwnikiem startem i szybkością i wygrywają większość pojedynków. Od 55 min. gry kiedy to pada pierwsza bramka dla Gwardii, do drużyny Ogniwa wkrada się zamęt i rozprężenie, co natychmiast wyzyskują Gwardziści i uzyskują zdecydowaną przewagę. O wyniku spotkania zadecydowała poza tym lepsza dyspozycja strzałowa napastników Gwardii, co w efekcie końcowym dało ich drużynie cenne zwycięstwo nad trudnym przeciwnikiem.

PRZEBIEG SPOTKANIA:

Grę rozpoczyna Ogniwo i z miejsca przypuszcza szereg groźnych ataków z trudem likwidowanych przez defensywę Gwardii. W 7 min. pada bramka opisana na wstępie, ale sędzia dyktuje rzut wolny w przeciwną stronę.

Zawodnicy Ogniwa szybsi i zwrotniejsi wygrywają większość pojedynków i częściej goszcza na przedpolu bramki Jurowicza, niemniej raidy solowe Gwardzistów są groźne i Rybicki nie ma spokojnego życia. Piękne akcje w polu przeprowadzane w błyskawicznym tempie nie przynoszą jednak bramkowego rezultatu.

Po przerwie ten sam obraz gry utrzymuje się przez kilka minut W10 min. po szybkim ataku Gwardzistów piłka po kilku rykoszetach nieruchomieje na linii pola karnego.

NADBIEGAJĄCY MORDARSKI NIEUCHRONNIE POSYŁA JĄ DO SIATKI

Zamieszanie w liniach defensywnych Ogniwa wykorzystują Gwardziści, i przechodzą do generalnej ofensywy. W 21 min. Cisowski podaje do Kohuta, który szybko decyduje się na strzał i

PIŁKA PO RAZ DRUGI TRZEPOCE SIĘ W SIATCE BRAMKI RYBICKIEGO

Nacisk Gwardii nie słabnie, a przeciwnik zostaje zepchnięty do obrony. W 30 min. przytomne podanie Cisowskiego znowu z powodzeniem egzekwuje Kohut i

RYBICKI PO RAZ TRZECI MUSI SKAPITULOWAĆ

Za chwilę omal nie pada czwarta bramka, gdyż Kohut wygrywa pojedynek z Rybickim, zwleka jednak z podaniem i groźna dla Ogniwa sytuacja kończy się zdobyciem jedynie rzutu z rogu.

Odtąd drużyna Gwardii decyduje się na obronę wyniku, cofając do obrony dziewięciu zawodników, to też końcowe minuty należą do Ogniwa.W 40 min. po rzucie z rogu bitym przez Kuczyńskiego

BOBULA POPRAWIA WYNIK NA 3:1,

ale dalsze wysiłki napastników Ogniwa, nie przynoszą już zmiany rezultatu. W drużynie Gwardii linie defensywne nie zawsze w tym meczu stały na wysokości zadania i całą zasługę zwycięstwa zapisać trzeba na konto ataku, w którym wyróżnili się specjalnie Kohut, Mordarski i Cisowski. W zespole Ogniwa najlepszą notę dać trzeba obronie, Kolasie. Rajtarowi i Kuczyńskiemu. Jabłoński I nie wytrzymał tempa spotkania.

Widzów ponad 20 tys.

(A G.)

”Dziennik Polski” z 1950.09.11

Pojedynek krakowskich rywal; wygrało Gwardia 3:1 (0:0)

Do tytułu mistrza Polski w piłkarstwie pretendują właściwie dziś poważnie jedynie 2 drużyny, krakowska Gwardia, która pewnie prowadzi w tabeli, oraz Unia Ruch, mająca 3 gry mniej od krakowian. Spadek grozi natomiast praktycznie aż 6 drużynom: Kolejarzowi W-wa, Ogniwu. Włókniarzowi, Budowlanym, Górnikowi z Bytomia, a Związkowiec poznański jest już właściwie w II lidze.

Lepsza gra Gwardii po przerwie decyduje

Dziwny to był mecz krakowskich rywali Gwardii i Ogniwa. Rekordowa liczba widzów na boisku Ogniwa przeżywała wiele emocji, będąc świadkiem dwóch różnych obrazów gry.

Gwardia na zwycięstwo 3:1 (0:0) w pełni zasłużyła. Wykazała bowiem w drugiej połowie spotkania grę, opartą na wzmocnionej defensywie, przy duże ilości i dobre i dyspozycji strzałowej swych napastników. Ale była to Gwardia zupełnie niepodobna do Gwardii z pierwszej połowy meczu, gdy ton zagrań nadawali napastnicy Ogniwa.

I zdumienie musiało wszystkich ogarniać, gdy po przerwie ten lotny poprzednio atak Ogniwa zupełnie nie wykazywał aktywności, gdy nie umiał po prostu tu w wielu momentach utrzymać przy nodze piłki. Ogólnie twierdzono, że zbyt szybkie tempo wyczerpało napastników Ogniwa, że zawiedli kondycyjnie. Ale też zawiedli i strzałowo, szczególnej do przerwy, gdy okresami huraganowo swymi atakami i niecelnymi strzałami nękali chaotycznie grające linie defensywne Gwardii. Okazuje się, że ogólna opinia, iż Ogniwo może pięknie grać gdy jego napastnicy atakują jest słuszna. Gdy Ci napastnicy zawodzą, przeciwnik z łatwością dochodzi do głosu.

Piękna bramkę zdobyło Ogniwo w 7 min. gry przez dobicie piłki ze strzału Parpana z wolnego, po odbiciu się jej od poprzeczki. Sędzia Naporski zresztą dobry arbiter bramki nie uznał, dopatrując się spalonego. Dlaczego? Dalsze ataki ogniwa nie przyniosły bramki.

Po przerwie Gwardia gra b. dobrze, akcje jej napastników są zwarte. Bramkę pierwszą zdobywa Mordarski w 9 min., następnie Kohut w 22 min. i Kohut piękną główką, z dośrodkowania Cisowskiego, w 30 min. Na 6 min. przed końcem Bobula główką po rzucie rożnym uzyskuje jedyna bramkę dla Ogniwa.

Ogólnie mecz stał na poziomce dawno nie widzianym w Krakowie. Gra była zacięta, obie drużyny grały ambitnie. Gry o takim poziomie życzymy krakowskim piłkarzom więcej.

(t)



"Przegląd Sportowy" z 1950, nr 72

Ładna gra rywali krakowskich

Gwardia - Ogniwo 3:1

KRAKÓW, 10.9. (Tel. wł.) Gwardia - Ogniwo 3:1 (0:0). Bramki dla Gwardii: Kohut - 2, Mordarski - 1, dla Ogniwa - Bobula.

Gwardia: Jurowicz, Dudek, Flanek, Legutko, Szczurek, Snopkowski, Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa, Mordarski.

Ogniwo: Rybicki, Gędłek, Glimas, Jabłoński, Parpan, Kolasa, Kuczyński, Rajter, Misiak, Poświat, Bobula.

Rzadko kiedy oglądano tak dobry mecz ligowy, jak dzisiejsze spotkanie lokalnych rywali. Zakończyło się ono zasłużonym zwycięstwem Gwardii, która wytrzymała lepiej ostre tempo, narzucone przez Ogniwo w pierwszej części meczu i w drugiej połowie zapanowała na boisku, dodając do lepszej kondycji wyższość techniczną i lepiej opracowany plan taktyki. Polegał on na tym, aby rzucić na szalę wszystkie siły i atuty zaraz po przerwie.

Atuty te to szybkość i bojowość Kohuta i Cisowskiego, niezmordowana, a przy tym rozumna gra Gracza oraz blok defensywy, w którym nie było dziś słabych punktów.

Huraganowe natarcie Gwardii po przerwie zmieniło radykalnie sytuację na boisku. O ile bowiem przed przerwą częściej powstawały groźne sytuacje pod bramką Gwardii, o tyle po przerwie zdarzały się one w większości pod bramką Ogniwa. Kiedy zaś w 9 min. daleki, silny strzał Mordarskiego, któremu sytuację wypracował Kohut, wygrywając pojedynek z Parpanem, znalazł drogę do siatki, stało się jasne, że nie jest to ostatnie słowo ataku gwardzistów.

Istotnie w 13 min. później po pięknej akcji Gracz - Cisowski, Kohut zdobył dalekim strzałem z linii pola karnego drugą bramkę, a w 8 min. później podwyższył wynik na 3:0, przejmując na głowę centrę Cisowskiego. Na 6 min. przed końcem udało się Ogniwu zmniejszyć klęskę przez zdobycie bramki, której strzelcem był Bobula.

Podkreśliwszy na wstępie dobry poziom zawodów, trzeba również podnieść znaczną poprawę formy Ogniwa. Już w drugim z kolei meczu piątka napastników konkuruje z defensywą o miano lepszej linii. Parpan, który do przerwy szachował całkowicie Kohuta, dał się później obegrać wiele razy.

Doskonale wypadający w każdych zawodach Glimas przegrał wiele pojedynków z Cisowskim, a Mordarski dał sobie stosunkowo łatwo radę z Jabłońskim i Gędłkiem. Atak Ogniwa miał najsłabsze punkty w obu skrzydłowych, przy czym dobra forma Bobuli nie może być wyzyskiwana wskutek słabej gry Poświata.

‎‎‎

Gazeta Krakowska. 1950, nr 246 (7 IX) nr 561

Zwolennicy piłki nożnej tłumnie podążą w najbliższą niedzielę na stadion Ogniwa, gdzie odbędzie się oczekiwane z wielkim zainteresowaniem spotkanie pomiędzy lokalnymi rywalami Gwardią i Ogniwem. Tabela wskazuje, że Gwardia zajmująca pierwsze miejsce (a jej przeciwnik siódme) powinna wygrać, ale wszyscy wiemy, że „piłka jest okrągła" i w niedzielę może zajść niespodzianka. Możliwe jest, że Gwardziści wygrają mając scementowany blok obronny: Jurowicz, Legutko, Flanek — oraz dobrą technicznie pomoc ze Szczurkiem jako stoperem, a Dudkiem i Rupą na bocznych pozycjach. — Atak Gwardzistów jeśli zagra w normalnym zestawieniu (a nie jak było z Szombierkami) może sprawić Rybickiemu dużo nieprzyjemności.

Ogniwo znajduje się w trudniejszym położeniu, gdyż w tej chwili formacje defensywne zawodzą, pomoc miejscami gra chaotycznie, co sprytny przeciwnik może wykorzystać.

Atak Ogniwa będzie miał ciężkie zadanie, by zagrozić znajdującemu się w doskonałej formie Jurowiczowi. W ataku Ogniwa winna zajść zmiana, miejsce Misiaka winien zająć Poświat, a na lewego łącznika powinien wrócić Radoń.

Spotkanie zapowiada się interesująco, a miarą zainteresowania nim jest już od kilku dni brak biletów wstępu


Gazeta Krakowska. 1950, nr 250 (11 IX) nr 565

Gwardia pokonała Ogniwo 3:1 (0:0)

Według przewidywań zwolenników Gwardii oraz tego, co widzieliśmy na boisku po przerwie — to Gwardia wygrała zasłużenie. Ale pierwsza połowa — to zdecydowana przewaga drużyny gospodarzy, którzy nie potrafili uzyskać a.

ni jednej bramki dzięki wyjątkowemu pechowi, oraz nieudolności kierownika napadu Misiaka. Zawodnik ten nie umiejący w ogóle gasić piłki, nie umie zdecydować się na strzał nawet wtedy, gdy ma doskonałą pozycję, będąc sam na sam z bramkarzem przeciwnika. 7 min. spotkanie zadecydowało o zwycięstwie Gwardii.

Wolny egzekwowany w tym czasie przez Parpana — mimo ..mufti1 gwardzistów — trafia w poprzeczkę, a dobitki uskutecznionej przez Kuczyńskiego, nie uznaje sędzia, dyktując spalonego.

Obrona Gwardii w pierwszej połowie, gdy napastnicy Ogni, wa często zagrażał bramce Jurowicza — nie stała na wysokości.

U zwycięzców dopiero po przerwie, gdy cała drużyna zagrała z wielką ambicją — obrona i pomoc grały spokojnie, a przez to akcje ich były skuteczniejsze. Najsłabszy w pomocy był Legutko,. a dobry Szczurek niepotrzebnie grał ostro.

Z kwintetu ofensywnego gwardzistów dobrzy byli: Mordarski, Gracz. Kohut i okresami Cisowski. Rupa tym razem zagrał słabo i raczej, odpowiada mu pozycja pomocnika.

W drużynie pokonanej Rybicki przyczynił się do uzyskania 3 bramki przez Kohuta, Gędłek grał słabiej niż zwykle, a Glimas z Parpanem tworzyli doskonałą parę. Raidy ich w drugiej połowie pod bramką Jurewicza były niebezpieczne.

Pomoc pracowała ofiarne, ale nie mogła powstrzymać szybkich napastników Gwardii, którzy dwukrotnie się przedarli i strzelili 2 bramki. W ataku Ogniwa najlepszy był Kuczyński, którym mało grano i Rajtar.

PRZEBIEG GRY Spotkanie rozpoczęło się nerwowymi zagraniami obu stron aż do chwili przejęcia inicjatywy przez Ogniwo. Mimo zdecydowanej przewagi i nieuznania w 7 minucie prawidłowo zdobytej bramki przez Kuczyńskiego, napastnicy gospodarzy mogli w pierwszej połowie gry zdobyć chociaż dwie bramki.

Po zmianie pól Gwardia z miejsca zaczęła przeważać i w 10 minucie Mordarski z przeboju strzałem nie do obrony uzyskał prowadzenie. W 12 minut później Kohut po kombinacji Gracz—Cisowski otrzymał dobrą piłkę i z 18 metrów silnym strzałem podwyższył wynik. W tej chwili zwycięstwo Gwardii było już pewne. Ogniwo załamało się i w 30. minucie Kohut po wybiegu Rybickiego głową zdobył 3 bramkę dla swoich barw. Zdawało się, że Gwardia wykorzysta moment załamania przeciwnika i strzeli jeszcze ze dwie bramki. Tymczasem Ogniwo zagrało ambitnie dążąc za wszelką cenę do uzyskania honorowej bramki. Ostatnie mi nuty upływają na huraganowych atakach napastników Ogniwa na bramkę Jurowicza.

W 39 min. p0 rzucie rożnym Bobula zdobywa upragniony punkt. W tym okresie gry pod bramkę Jurowicza podchodzą Glimas, Parpan i na połowie Gwardii znajduje się dosłownie 20 zawodników. Piękna i ambitna gra pokonanych nie przyniosła zmiany wyniku.

Sędziował dobrze ob. Naporski z Łodzi; Widzów 20 tysięcy.


Sport, 1950, nr 38

‎‎‎


‎‎‎

Gwardia Ogniwo Kraków 3:1 (0:8) GWARDIA: Jurewicz, Dudek, Flanek, Legutko, Szczurek, Snopkowski, Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa, Mordarski.

OGNIWO: Rybicki, Gędłek, Glimas, Jabłoński I, Parpan, Kolasa, Kuczyński, Rajtar, Misiak, Poświat, Bobula. Bramki: Kohut 2, Mordarski, dla Ogniwa Bobula. Sędzia Naporski (Łódź). 20.000 widzów.

„Wielkie derby“ Krakowa wygrała Gwardia 3:1 (0:0) odnosząc po raz wtóry w tym roku zwycięstwo nad swoją odwieczną rywalką. Niedzielne derby Krakowa były istotnie wielkie, w całym tego słowa znaczeniu^ Pierw sza połowa przypominała najlepsze okresy footbalu krakowskiego. Kalejdoskopowo zmieniające się akcję, żywiołowe tempo, frapujące momenty podbramkowe, to wszystko złożyło się na całość, która zadowolić mogła najwybredniejszych miłośników piłki nożnej. Jedynym może zgrzytem, była nieuznana przez sędziego Naporskiego bramka Ogniwa w następujących okolicznościach. W siódmej minucie Parpan bije rzut wojny spoza linii pola karnego, piłka odbija się od poprzeczki, dostaje ją Kuczyński i lokuje w bramce Gwardii. ^Sędzia dopatrzył się jednak spalonego i bramki nie uznał, krzywdząc Ogniwo.

PRZEBIEG GRY

Wśród zmiennych ataków, obficie zatrudniających obydwóch bramkarzy mija pierwsza połowa. Drugi akt ma już nieco odmienny wygląd. Kwadrans Gwardii, którym rozpoczyna się druga połowa tego wielkiego spotkania przynosi pierwsze owo ce w 55 minucie. Piękna akcja Kohut, Gracz, Mordarski kończy się bramką zdobytą przez Mordarskiego. W szeregi Ogniwa zaczyna zakradać się zdenerwowanie i konsternacja, co wykorzystuje Gwardia, w 61 minucie strzela przez Kohuta z wypracowania Mordarskiego drugą bramkę. W 68 minucie Jurewicz broni pierwszy groźniejszy strzał napastników Ogniwa, w tej poło wie gry. W 75 minucie Kohut zda bywa główką trzecią i ostatnią bramkę. Wszystkie trzy bramki były bardzo efektowne i pięknie wypracowane. W 84 minucie Bo. bula po rzucie rożnym zdobył honorową bramkę. Gwardia odniosła w całej pełni zasłużone zwycięstwo; Mima morderczego tempa pierwszej połowy nie opadła na siłach. Opracowany plan strategiczny wykonała w drugiej połowie ponad normę, gdyż takiej porażki Ogniwa na własnym boisku jednak się nie spodziewano. Kwintet ofensywny Gwardii funkcjonował istotnie bez zarzutu i trudno tu kogoś wyróżnić. Wszyscy zagrali bardzo ambitnie, bardzo dobrze taktycznie i zdobyli trzy naprawdę piękne bramki. Formacje defensywne z Jurewiczem na czele miały też swój dobry dzień, i w dużej mierze przyczyniły się do tego cennego zwycięstwa.

Ogniwo nie mając tak wielkie, go balastu odpowiedzialności jak jego przeciwniczka, będąca liderem tabeli, zagrało naprawdę bardzo dobrze pierwszą połowę, słabiej natomiast drugą decydującą część zawodów. To zadecydowało o porażce na własnym boisku