1950.09.24 Wisła Kraków - Garbarnia Kraków 2:1

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
Linia 9: Linia 9:
| wynik = 2:1 (2:0)
| wynik = 2:1 (2:0)
| goście = [[Związkowiec Kraków (Garbarnia)|Związkowiec Kraków]]
| goście = [[Związkowiec Kraków (Garbarnia)|Związkowiec Kraków]]
-
| ilość widzów = 25.000
+
| ilość widzów = 12-25.000
| sędzia = Bukowski z Radomia
| sędzia = Bukowski z Radomia
| strzelcy bramek gospodarze = [[Mieczysław Gracz]] 24'<br>[[Mieczysław Gracz]] 45’<br><br>
| strzelcy bramek gospodarze = [[Mieczysław Gracz]] 24'<br>[[Mieczysław Gracz]] 45’<br><br>

Wersja z dnia 11:46, 29 cze 2013

1950.09.24, I ligi, 19. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 15.30
Gwardia Kraków 2:1 (2:0) Związkowiec Kraków
widzów: 12-25.000
sędzia: Bukowski z Radomia
Bramki
Mieczysław Gracz 24'
Mieczysław Gracz 45’

1:0
2:0
2:1


Parpan II
Gwardia Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Mieczysław Dudek
Stanisław Flanek
Tadeusz Legutko
Mieczysław Szczurek
Józef Mamoń
Kazimierz Cisowski
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Zdzisław Mordarski

trener: Josef Kuchynka
Związkowiec Kraków
3-2-5
Stefaniszyn
Jodłowski
Piekulski
Górecki
Lasiewicz
Bieniek
Parpan
Browarski
Nowak
Bożek
Grajcar

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

”Piłkarz” z 1950.09.25

Gwardia odnosi cenne zwycięstwo nad lokalnym rywalem

Gwardia - Związkowiec 2:1 (2:0)

Faworyt spotkania Gwardia, zgodnie z przewidywaniami przełamała jeszczeu jedną z ciężkich przeszkód na drodze do spodziewanego mistrzostwa. Dodajmy, ze zdobyte dwa punkty słusznie jej przypadły w udziale, gdyż w sumie — gwardziści stanowili zespół bardziej zwarty i bojowy.

Rozmokły, śliski teren stawiał wysokie wymagania zawodnikom obu drużyn. Dokładne podanie, umiejętne opanowanie oślizgłej piłki częściej obserwowało się u zawodników. Gwardii, a napastnicy jej częściej decydowali się na przebój i strzał. Niemniej na śliskim terenie nie trudno było o przypadkowe sytuacje, co w pewnej mierze wyrównuje szanse walczących – drużyn. Nic dziwnego że miano wyraźnej przewagi „czerwonych" w ciągu całego spotkania, w końcowych minutach gry, kiedy to „garbarze" doszli do głosu. — wynik dosłownie „wisiał na włosku".

Jeśli chodzi o ocenę drużyn, to specjalnie podkreślić trzeba

GRĘ TRÓJKI Z MORDARSKI —KOHUT-GRACZ.

Pełne walory szybkość pozwalały im na przeprowadzanie szeregu błyskawicznych niezwykle groźnych i wykończonych strzałem akcji, tak że Stefaniszyn może mówić o szczęściu jeśli tylko dwa razy wyciągał piłkę z siatki.

Dobra formą do przerwy błysnął Szczurek — najlepszy w pomocy, na którym załamywało się wiele ataków przeciwnika. Pozostali jego koledzy w liniach obronnych mieli dobre ale także wiele słabych momentów.

Ostoją drużyny ludwinowskiej był Stefaniszyn, który bronił dobrze i ze szczęściem, wykazując przytem doskonały refleks. Linie obronne walczyły z niezwykłą ambicja i nakładem sił. Atak „garbarzy" wyraźnie ustępował tej samej linii u przeciwnika. Nieproduktywne kombinowanie wszerz, brak przebojowości, strzału cechował napastników drużyny ludwinowskiej. Obydwie drużyny grały ambitnie i „fair".

PRZEBIEG SPOTKANIA

Po kilku minutach wyrównanej gry i bezskutecznych próbach obu ataków dochodzi do groźnej sytuacji pod bramka „garbarzy", Mordarski jednak sam na sam ze Stefaniszynem strzela mu w ręce.

Po przeciwnej stronie doskonałą centrę Parpana marnuje Bożek, strzelając wysoko nad poprzeczką. Przez kilka minut Gwardia zdecydowanie przeważa, zdobywa jednak tylko dwa rzuty różne. Wypad ataku „garbarzy” likwidują Jurowicz, parując strzał Bożka. Skolei Stefaniszyn popisuje się skuteczną obroną strzału Gracza. W następnej minucie obserwujemy piękny atak Gwardii. — Gracz przytomnie wykorzystuje błąd Piekulskiego i z najbliższej odległości posyła piłkę do siatki. Zdopingowani sukcesem „gwardziści" przechodzą do generalnej ofensywy i przez 20 minut atakują niemal bez przerwy, przeciwnik odpowiada w tej fazie gry rzadkimi tylko wypadami. Druga bramka dla Gwardii

PADA Z PRZEBOJU I STRZAŁU GRACZA

w ostatniej dosłownie sekundzie pierwsze) części gry, przy czym zegar boiskowy wskazywał 47 min.

Po przerwie już w pierwszej minucie Kohut popisuje się pięknym rajdem, podciąga piłkę do linii autowej, podaje do środka, gdzie jednak brak egzekutora. W 9 minucie pada trzecia bramka dla Gwardii. Stefaniszyn wyciąga piłkę już. z poza linii bramkowej, czego sędzia nie widzi i bramki nie uznaje. Od tego momentu gra wyrównuje się. atak „garbarzy" pracuje coraz sprawniej, ale w dalszym ciągu zawodzi na polu karnym przeciwnika. W 15 min. wypad dwójki Kohut — Mordarski kończy się groźnym strzałem Kohuta, ale Stefaniszyn broni pewnie.

W 21 min. skolei rajd Bożka kończy się ostrym strzałem. Jurowicz piąstkuje, ale nadbiegający Parpan poprawia głową i

PIŁKA TRZEPOCE SIĘ W SIATCE.

Od tej chwili linie obronne Gwardii grają bardzo niepewnie i obraz gry zupełnie się zmienia. Częściej atakuje Związkowiec. W 30 min. zamieszanie pod bramkę Jurowicza kończy się szczęśliwie — piłka idzie w aut. „Gwardziści" rewanżują się kontrakcją i skolei Stefaniszym znajduje się w opałach. Końcowe minuty należą niemal niepodzielnie do Związkowca.

W 36 min. Parpan ma wymarzoną sytuację do wyrównania, ale z najbliższej odległości nie trafia do bramki.

W 12 min. zamieszanie pod bramką Gwardii wyjaśnia z powodzeniem Jurowicz. Sędzia p. Bukowski popełnił w tym meczu sporo omyłek. Widzów 12 tysięcy.

(A. G.)

”Dziennik Polski” z 1950.09.25

Z trudem utrzymane zwycięstwo Gwardii nad Związkowcem 2:1

Z dużym trudem utrzymała krakowska Gwardia zwycięstwo 2:1 (2:0) w spotkaniu a drugim lokalnym rywalem. Związkowcem. Wprawdzie przy większym szczęściu strzałowym mogła Gwardia prowadzić do przerwy w wyższym stosunku. Mordarski dwukrotnie „spudłował" w doskonałych sytuacjach strzałowych. Gracz i Cisowski mieli również możliwości nazbyt zdawałoby się trudnego zdobycia bramek. A jednak... Związkowiec nie tylko, że oparł się ostrym atakom pełnego werwy w pierwszej połowie meczu przeciwnika, ale przeszedł w drugiej połowie do generalnego ataku. Że znowu Związkowiec zdołał uzyskać tylko jedną bramką wina częściowa jego napastników. Wprawdzie np. Parpan uzyskał piękną bramkę główką, po wypiąstkowaniu piłki przez Jurowicza, po bardzo ostrym strzale Bożka, ale tenże Parpan zmarnował pod koniec gry znakomitą sytuacje strzałową, przypominając źle wycelowanym strzałem najgorsze „czasy" Cisowskiego. Zmarnował on tym także- znakomitą możliwość uzyskania wyniku remisowego.

Ogólnie mecz należał do niezwykle emocjonujących. Poziom momentami bardzo dobry, grano dość ostro, ale w ramach przepisów. W jednym wypadku jednak sędzia Bukowski upomniał Mamonia za niezbyt właściwą grę. Gwardia grę swą opierała na ofensywnych akcjach: niezmordowanego Gracza, zdobywcy obu bramek, popieranych przez Szczurka. W obronie w wielu wypadkach nie zawsze wszystko szło składnie. Gdy jednak Gracz opadł na siłach obraz gry uległ zmianie. Kondycyjnie piłkarze Związkowca przewyższali zupełnie piłkarzy Gwardii, czego wyrazem były liczne, lecz nie wykorzystane ataki w drugiej połowie gry.

(t).

"Przegląd Sportowy" z 1950, nr 76

Dobra gra w Krakowie Gwardia - Związkowiec 2:1

Kraków, 24.9 (Tel. wł.). Gwardia – Związkowiec 2:1 (2:0). Bramki dla Gwardii: Gracz, dla Związkowca – Parpan II. Sędzią Bukowski z Radomia. Widzów ok. 25 tys.

Gwardia: Jurowicz, Dudek, Flanek, Legutko, Szczurek, Mamoń, Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa, Mordarski.

Związkowiec: Stefaniszyn, Jodłowski, Piekulski, Górecki, Lasiewicz, Bieniek, Parpan, Browarski, Nowak, Bożek, Grajcar.

Meczem przeciw Gwardii dowiedli Związkowcy, że potrafią grać dobrze i zachowywać się nienagannie. Przegrali z różnicą jednej bramki ze znajdującym siew dobrej formie przeciwnikiem, czym wystawili sobie dobre świadectwo, a zachowaniem kazali puścić w niepamięć niesławny koszmar sprzed tygodnia. Mówiąc o dobrej formie Gwardii popełniamy pewne uogólnienie, gdyż gra Rupy i Cisowskiego rzadko zasługuje na taką ocenę. Cisowski miał jednak w tym sezonie szereg dobrych meczy, Rupa natomiast „żyjący” wyłącznie z pracy partnerów, wypadał wtedy możliwie jeśli partnerów stać było naprawdę na grę za siebie i za niego. Dzisiaj, kiedy ambitny, twardy, a przy tym niemal, ze równorzędny przeciwnik zmuszał każdego z gwardzistów do wytężenia maksimum sił, na lewym łączniku w Gwardii wytworzyła się luka, która odcięła Mordarskiego od pozostałych partnerów, a w pierwszym rzędzie od najlepszego na boisku Gracza.

Dwie przytomnie strzelone bramki i sposób, jakim Gracz rozstrzygał pojedynki z pilnującą go pieczołowicie defensywą Związkowca oraz styl, w jakim dyrygował własnym napadem stawiają Gracza na pierwszym miejscu wśród 22 zawodników. Druga lokata należy się obu bramkarzom z tym, że Stefaniszyn miał częściej sposobność do zademonstrowania wysokiej klasy. Tuż za bramkarzami stawiamy Szczurka, Flanka, Kohuta, Mordarskiego, Legutkę i Mamonia po jednej, a Nowaka, Bożka, Parpana, Lasiewicza i Góreckiego po drugiej stronie.

Mimo oślizgłego i grząskiego terenu po długotrwałej ulewie obie drużyny zademonstrowały wiele pięknych zagrań i bardzo ostre tempo. Gwardia miała więcej z gry w pierwszym okresie i zdobyła dwie bramki. Po przerwie gra była wyrównana, a końcówka należała do Związkowca.

(S.H.)