1950.10.08 Wisła Kraków - AKS Chorzów 2:0

Z Historia Wisły

1950.10.08, I ligi, 20. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 15.00, niedziela
Gwardia Kraków 2:0 (2:0) Budowlani Chorzów
widzów: 12-20.000
sędzia: Losiak z Poznania
Bramki
Zdzisław Mordarski 30’
Antoni Janik (sam.) 44'
1:0
2:0
Gwardia Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Mieczysław Dudek
Stanisław Flanek
Jan Wapiennik
Mieczysław Szczurek
Józef Mamoń
Kazimierz Cisowski
Mieczysław Gracz
Józef Kohut
Mieczysław Rupa
Zdzisław Mordarski

trener: Josef Kuchynka
Budowlani Chorzów
3-2-5
Antoni Janik
Franciszek Karmański
Henryk Janduda
Stanisław Kalus
Teodor Wieczorek
Henryk Gajdzik
Dominik Glanc
Józef Pilarek Grafika:Zmiana.PNG (Józef Muskała)
Józef Salwiczek
Henryk Spodzieja
Maksymilian Barański

trener Josef Kuchynka

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz
‎‎‎

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowskie. 1950, nr 276 (7 X) nr 1567

Ostatni mecz ligowy na swym własnym boisku, rozegra Gwardia w niedzielę dnia 8 października br. z drużyną Budowlani z Chorzowa.

Będzie to ważny mecz dla lidera tabeli, zbierającego skrzętnie każdy punkt, potrzebny do uzyskania ponownego tytułu mistrza Ligi. Początek meczu o godz. 15.

Echo Krakowskie. 1950, nr 277 (8 X) nr 1567

‎‎‎

Jan Wapiennik, któremu zarząd PZPN na podstawie dodatkowo przeprowadzonych dochodzeń. zamienił karę 6 miesięcznej dyskwalifikacji na dwumiesięczną dyskwalifikację z zawieszeniem reszty kary na okres 6 miesięcy, wystąpi w niedzielnym meczu z Budowlanymi Chorzów na pozycji prawego pomocnika.

Na pozycji lewego pomocnika zagra Mamon.


"Przegląd Sportowy" z 1950, nr 80

Gwardia-Budowlani 2:0 Niemistrzowska forma w II połowie.

Kraków, 8.10. (tel.wł.). Gwardia – Budowlani Chorzów 2:0 (2:0). Bramki zdobyli: Mordarski i samobójcza. Sędzia Losiak (Poznań). Widzów ponad 20.000.

Gwardia – Jurowicza, Dudek, Flanek, Wapiennik, Szczurek, Mamoń, Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa, Mordarski.

Budowlani – Janik, Karmański, Janduda, Kalus, Wieczorek, Gajdzik, Glanc, Pilarek (Muskała), Salwiczek, Spodziewa, Barański.

Szukając przyczyn nagłego przeskoku od godnej lidera ligi gry w pierwszej połowie, do całkiem słabej, zademonstrowanej przez Gwardię w 2 części meczu, trzeba podnieść nie tylko doskonałą grę trójki śląskiej, lecz również wytykane przez nas niejednokrotnie 2 newralgiczne punkty ataku Gwardii. Gracz, Kohut i Mordarski grający za pięciu i mający przeciw sobie najlepszych na boisku Wieczorka, Gajdzika i Kalusa, musieli w końcu opaść z sił. Wtedy napad Gwardii praktycznie przestał istnieć i nie potrafił utrzymać piłki.

W dodatku wypompowany grą jako 6 napastnik Szczurek i grający po dłuższej przerwie Wapiennik, nie potrafili zdobyć się na utrzymanie w szachu przeciwnika i stała się rzecz dziwna: jeden z kandydatów do spadku z ligi, urządził sobie przez całe prawie 45 minut trening na bramkę lidera ligi. Tylko Dzięki za wszystko doskonałej obronie Jurowicza oraz zdecydowanemu wkraczaniu Flanka i Dudka, udało się Gwardii utrzymać zwycięski wynik sprzed przerwy. Wynik ten ustalony został w okresie bardzo dobrej gry, przyczym strzelcami byli Mordarski i – Janik. Po porywającej akcji Mamonia i przerzuceniu piłki na drugą stronę, strzelił ostro Cisowski w kierunku bramki, a Janik wbił sobie sam piłkę do siatki.

”Piłkarz” z 1950.09.25

Gwardia zdobywa cenne punkty po zaciętej walce

Gwardia — Budowlani 2:0 (2:0)

PRZEBIEG SPOTKANIA

Już po pierwszej fazie gry można się było zorientować, że gospodarze będą mieli ciężką robotę ze śląskim przeciwnikiem. Chorzowianie przechodzą z miejsca do zdecydowanej ofensywy. W 3 min. Barański pięknie mijai Dudka, a po jego dośrodkowaniu Jurowicz interweniuje z powodzeniem w ciężkiej sytuacji. Przez kilka minut ataki chorzowian załamują się na obrońcach Gwardii, a groźny strzał Pilarka w 10 min. broni w pięknym stylu Jurowicz.

W 13 min. Gwardia rewanzuje się szybkim atakiem. Cisowski ładnie podaje do Kohuta, który z bliska strzela obok słupka. Po krótkim okresie wyrównanej gry znowu piłka przenosi się pod bramkę gospodarzy. Piękny atak Budowlanych kończy się ostrym strzałem Salwiczka tuż nad poprzeczką. Za chwilę Jurowicz dwukrotnie paruje strzały napastników śląskiej drużyny. W 27 min. następuję groźna sytuacja na przedpolu bramki Jurowicza, ale w tłoku dwukrotne strzały chorzowian trafiają w zawodników i w końcu piłka wychodzi na aut tuż obok słupka.

W 29 min. z kolei Janik przeżywa ciężkie chwile. Piłka wędruje z głowy na głowę i wreszcie dochodzi do nieobstawionego Mordarskiego, który

STRZAŁEM W PRZECIWNY RÓG ZDOBYWA PIERWSZA BRAMKĘ

Jak już obserwowaliśmy niejednokrotnie Gwardia po strzeleniu pierwszej bramki przechodzi do generalnej ofensywy. W 35 min. Janik piąstkuje groźny strzał Kohuta, a za moment wyłapuje centrę Cisowskiego. Wypad chorzowian przynosi rzut z rogu — bez efektu, a kolejny atak gwardzistów kończy się ostrym strzałem Cisowskiego w poprzeczkę. W 45 min. Obserwujemy rajd Mamonia, po czym do piłki dochodzi Gracz, strzela z ostrego kąta a odbitą piłkę dostaje pod nogi Cisowski — który dosłownie

Z 3 M POSYŁA JĄ DO SIATKI.

Po przerwie przez kilka minut jeszcze widzimy „gwardzistów" w ataku. W 9 min. groźny strzał Gracza broni Janik.W 13 min. po pięknym zagraniu Kohut—Gracz „główkę" Gracza wyłapuje znów Janik. Od tego momentu inicjatywę przejmują ponownie chorzowianie i do końca spotkania już jej nie oddają. W 25 min. ostro strzela Pilarek, ale Jurowicz jest na stanowisku. Obserwujemy teraz kilkuminutowe oblężenie bramki Jurowicza, piłka jednak nie może trafić do bramki. W 29 min. Jurowicz wybiera piłkę spod nóg Salwiczka w ostatnim ułamku sekundy. Od tej chwili tempo gry słabnie. Zawodnicy obu drużyn są wyraźnie zmęczeni i mimo dalszej przewagi chorzowian — ataki ich nie mają już siły przebojowej i wynik nie ulega zmianie.

Widzów 12 tys. Sędzia p. Losiak z Poznania — dobry.

(A. G.)


Gazeta Krakowska. 1950, nr 275 (6 X) nr 590

Ważnym spotkaniem będzie również mecz Gwardii z Budowlanymi. który zostanie rozegrany w niedzielę w Krakowie, W meczu tym zmierzy się jeden z kandydatów do tytułu mistrzowskiego z drużyna poważnie zagrożoną spadkiem. Budowlani stawią na pewno duży opór gospodarzom zdając sobie sprawę z ciężkiej sytuacji, w jakiej znajdą się w razie porażki. Niemniej jednak Gwardia, dążąc konsekwentnie do zdobycia tytułu mistrzowskiego wykorzysta w pełni aut własnego boiska, a razie porażki Unii, umocni się na czele tabeli.



Gazeta Krakowska. 1950, nr 278 (9 X) nr 593

Ciężko wywalczone zwycięstwo Gwardii

Gwardia-Budowlani 2:0 (2:0)

Ostatni występ Gwardii w obecnym sezonie ligowym na własnym boisku przyniósł jej nowe zwycięstwo, tym razem nad Budowlanymi z Chorzowa, którzy ulegli Gwardii 0:2 (0:2).

Drużyna śląska była przez cały przeciąg spotkania równorzędnym przeciwnikiem, a nawet w pierwszym kwadransie meczu i przez ostatnie dwadzieścia minut, górowała nad drużyną krakowską. Szczególnie niebezpieczny -był atak Ślązaków, raz po raz przechodzący przez "defensywę gospodarzy, która w dniu wczorajszym nie była dysponowana i popełniała wiele błędów. Na szczęście Jurowicz broniący w tym dniu doskonale, uratował swą drużynę przed kilkoma bramkami, likwidując niebezpieczne wypady Budowlanych i broniąc kilka niebezpiecznych strzałów w imponującym stylu.

Pomoc gospodarzy, również nie zagrała tak, jak się po niej spodziewano. Jedynym jasnym punktem w tej linii był Mamoń. W ataku do przerwy dobrze grał Kohut i Mordarski, po pauzie atak gospodarzy nie przeprowadził poważniejszej akcji, ograniczając się do oddawania strzałów z daleka.

W drużynie Budowlanych, która nieoczekiwanie zagrała bardzo dobrze, na wyróżnienie zasługują: Janik w bramce, Janduda w obronie, Wieczorek w pomocy, najlepszy w tym dniu zawodnik na boisku, oraz Barański w ataku.

Młodzi napastnicy Budowlanych Salwiczek i Pilarski grali dobrze, brak im jednak rutyny.

Poza tym zawodzili oni strzałowo. Spodzieja i grający po pauzie Muskała mieli oprócz bardzo dobrych momentów, również okresy słabszej gry.

Glanc na skrzydle zawiódł.

Mecz był ładny i prowadzony, zwłaszcza w pierwszej połowie w szybkim tempie. Po okresie przewagi Budowlanych inicjatywę przejmuje Gwardia, zdobywając w 30 i 45 minucie decydujące o zwycięstwie bramki przez Mordarskiego i Cisowskiego.

Po przerwie kilkanaście minut stało pod znakiem lekkiej przewagi gospodarzy, a po krótkim okresie wyrównanej gry, do końca meczu stroną atakującą są goście, dążący do zdobycia bodaj honorowej bramki.

Zawody prowadził b. dobrze ob. Łosiak z Poznania. Widzów ponad 15 tysięcy.


Sport, 1950, nr 46

‎‎‎

Gwardia Kraków—Budowlani Chorzów 2:0 (2:0)

Kraków (tel. wł.) Gwardia: Jurewicz, Dudek, Flanek, Wapiennik, Szczurek, Mamoń, Cisowski, Gracz, Kohut, Rupa, Mordarski. Budowlani: Janik, Karmański, Janduda, Kalus, Wieczorek, Gajdzik, Glanz, Pilarek, Sałwiczek, Spodzieja, Barański (rez. Muskała).

Bramki dla Gwardii zdobyli: w 30 min. Mordarski i 44 Cisowski. Sędzia Losiak z Poznania. Widzów około 15 tysięcy. Ostatni pożegnalny w tym sezonie mecz na boisku Gwardii przyniósł gospodarzom nie tylko skromne, ale i ciężko wypracowane zwycięstwo. Budowlani na prawdę zadziwili i zaskoczyli publiczność krakowską swoją grą, pełną dynamiki, żywiołowym startem do piłki, ambicją, ofiarnością i niezwykłą zaciętością. Wystarczy nadmienić, że w drugiej połowie przez prawie 30 minut Gwardia została zupełnie zepchnięta do defensywy i zażarta walka toczyła się na przedpolu bramki Jurewicza. Tylko brak strzelców ataku Budowlanych sprawił, że Jurowicz nie wyjmował ani razu piłki ze swojej siatki. Budowlani pozostawili w Krakowie jak najlepsze wrażenie. Na wysokości zadania stanęła przede wszystkim linia pomocy, w której Wieczorek był duszą całej drużyny Pracował on jak motor przez pełne 90 minut i pchał drużynę naprzód, wyrabiając pozycje do strzałów. Sam również nie wahał się strzelać, gdy tylko nadarzała się okazja. Obok Wieczorka, Gajdzika i Jandudy na najlepszą notę zasłużył Barański w ataku. Linia ofensywna Budowlanych była niebezpieczna dla Jurewicza, tylko w pierwszej* połowie zawodów.

Zamiana po pauzie Salwiczka na Muskałę nie wniosła nic pozytywnego. Muskała był bardzo słaby, bodajże najsłabszy w ataku. Po Gwardii oczekiwaliśmy znacznie więcej. Zapewniwszy sobie do pauzy dwie bramki, zresztą bardzo ładnie strzelone, po pauzie jakby osiadła na laurach, oddając głos gościom z Chorzowa, toteż cały ciężar gry przeniósł się na formacje obronne, które miały dosłownie pełne ręce roboty z agresywnymi Ślązakami. Gwardia dysponując lepszym atakiem rozstrzygnęła mecz na swoją korzyść już w pierwszej połowie. Mecz był bardzo interesujący, zwłaszcza w pierwszej połowię, kiedy obydwie drużyny rozwinęły mordercze wprost tempo.

Dziennik Zachodni, 1950, R. 6, nr 278

Gwardia - Budowlani 2:0 (2:0)

Ważą się losy tytułu mistrza

KRAKÓW. Niedzielny mecz po twierdził poraź niewiadomo który, że bez dobrych napastników trudno wygrać spotkanie, mimo że się posiada pierwszorzędne linie defensywne. Tak mniej więcej można scharakteryzować mecz pomiędzy krakowską Gwardią i Budowlanymi Chorzów. Chorzowianie przystąpili do gry z silną wolą zwycięstwa. Na cóż się to jednak zdało, gdy atak, mimo że w polu grał bez zarzutu nie mógł znaleźć drogi do bramki. Pomoc Budowlanych dwoiła się i troiła, pchała atak do przodu a częstokroć Wieczorek i Gajdzik sami występowali w roli napastników — upragnionych bramek jednak nie zdobyli. Murem nie do przebycia była obrona, a przede wszystkim Jurewicz w bramce, który miał swój „dzień". Szczególnie po przerwie, kiedy gracze Budowlanych zepchnęli miejscowych do defensywy, zdawało się że chorzowianie nie tylko wyrównają, ale rozstrzygną spotkanie na swoją korzyść. Tak się jednak nie stało. Gwardziści rozwiązali grę pod względem tak tycznym bez zarzutu, co w konsekwencji przyczyniło się do utrzymania wyniku do końca meprzerwą Salwiczka, Budowlani zastąpili Muskałą. Obie bramki dla Gwardii padły z zamieszania pod bramkowego ze strzału Mordarskiego w 29 minucie i Cisowskiego w 44 minucie. (woj)