1952.04.06 Polonia Bytom - Wisła Kraków 1:1
Z Historia Wisły
Ogniwo Bytom | 1:1 (1:0) | Gwardia Kraków | ||||||||
widzów: 5.000 | ||||||||||
sędzia: Wilczyński z Poznania | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Spis treści |
Relacje prasowe
Echo Krakowskie. 1952, nr 81 (3 IV) nr 1968
GWARDIA GRA W BYTOMIU
JEŚLI chodzi o rozgrywki I ligi, to w najbliższą niedzielę uwaga entuzjastów piłkarstwa skoncentruje się na grupie I, w której grać będą wszystkie drużyny. Krakowska Gwardia wyjeżdża do Bytomia, gdzie będzie chciała osiągnąć lepszy wynik od tego, jaki przed dwoma tygodniami uzyskali gwardziści z ośrodka szkoleniowego, którzy przegrali z młodymi piłkarzami Ogniwa 0:2.
”Przegląd Sportowy” z 1952.04.07
Na piłkarskim froncie nic nowego
Bez strzałów nie ma bramek
Ogniwo Byt. – Gwardia Kr. 1:1
BYTOM 6.4 (teł. wł). Ogniwo Bytom – Gwardia Kraków 1:1 (1:0). Bramki zdobyli w 38 min. Kępny dla Ogniwa, w 68 min. Gamaj. Widzów ok. 5.000, sędziował Wilczyński z Poznania.
Ogniwo: Bem, Grześko, Trzewiczek, Kauder, Lelonek, Naroch, Przechełik. (Wieczorek), Buczma. Olejniczak. Kempny, Kruk. Trener Brzozowski.
Gwardia: Ziarnicki, Piotrkowski, Wójcie, Śliwowski, Snopkowski, Wapiennik, Mykytyszyn, Kościełny, Pogorzałek, Śmietana. Trener Matias.
Na inaugurację rozgrywek piłkarskich o puchar ZMP zjawiło się w Bytomiu ok. 5.000 widzów, z których większość oczekiwała łatwego zwycięstwa gospodarzy. Uprawniało ich do snucia optymistycznych horoskopów zwycięstwo Ogniwa nad ośrodkiem szkoleniowym Gwardii.
Pierwszy kwadrans gry nie wróżył gwardzistom nic dobrego. Gospodarze przypuścili szturm, stosunkowo łatwo przedostając się pod bramkę Gwardii. Pokazali kilka ładnych zagrań szybko jednak spoczęli na laurach. Gra wyrównała się stając się z minuty na minutę coraz mniej ciekawa.
Oba zespoły zagrały słabo, a co gorsza bez wigoru i zaciętości. Rezerwy Gwardii i Ogniwa w stosunku do anemicznych ataków posiadają dość silne linie defensywne, które bynajmniej nie musiały się wysilać celem zaryglowania własnego przedpola. jb)
Gazeta Krakowska. 1952, nr 84 (7 IV) nr 1092
Gwardia Kraków - Ogniwo Bytom 1:1 (0:1)
BYTOM. Pierwszy występ piłkarzy krakowskiej Gwardii, która wystąpiła bez piłkarzy przebywających na obozie przedolimpijskim, zakończył się wynikiem remisowym 1:1 (0:1). Drużyna Ogniwa Bytom tym razem zagrała dobrze. W drużynie krakowskiej debiut „młodzieży" wypadł słabiej.
Spotkanie odbywało się na rozmiękłym boisku i zgromadziło ok. 7 tys. widzów.
Sport, 1952, [R. 8], nr 28
Ogniwo zawiodło Bytom
Ogniwo Bytom—Gwardia Kraków 1:1 (1:0)
OGNIWO: Bem; Strzewiczek, Lelonek, Grześka: Narloch, Kauder: Kruk, (Cechelik), Kempny, Olejniczek, Buczma, Cechelik, (Wieczorek). GWARDIA: Ziarnicki, (Lech); Wójcik, Snopkowski, Piotrowski; Wapiennik, Ślizowski, Śmietana, Pogorzałek, Kościelny, Gamaj, Mykytyszyn. Sędzia Wilczeński z Poznania. Widzów 5000. Bramkę dla Ogniwa zdobył w 84 minucie Kempny, wyrównał w 57 minucie Gamaj.
Przed trzema tygodniami odmłodzona drużyna bytomskiego Ogniwa pokonała nieoczekiwanie piłkarzy ośrodka krakowskiej Gwardii. W niedzielę ten sam zespól, w Identycznym składzie, z trudem wywalczył wynik remisowy z Gwardią, w której szeregach widzieliśmy zaledwie trzech graczy o znanych bliżej nazwiskach. Czymże więc wytłumaczyć te nieoczekiwane rezultaty: czy imienną formą piłkarzy Ogniwa, czy też może wysokim poziomem, reprezentowanym przez młody zespół gwardzistów? Nie ulega wątpliwości, że Jedynym uzasadnieniem niedzielnego rezultatu jest chimeryczność bytomiaków. Gwardia w żadnym wypadku nie mogła w meczu niedzielnym zaimponować. Posiada wprawdzie dobrą defensywę, ale atak jej jest zbyt chaotyczny w akcjach, no i pozbawiony najzupełniej strzelców, by był w stanie doprowadzić zespół krakowski w rozgrywkach o puchar ZMP do większych sukcesów. Najlepszymi graczami gwardzistów byli starzy znajomi z zeszłorocznego sezonu: Gamaj, Snopkowski i Wapiennik, a z młodzieży Jedynie Wójcik w obronie zasłużył na wyróżnienie. W Ogniwie widzieliśmy w pierwszej połowie próby nawiązania gry zespołowej. Narloch i Lelonek raz po raz pchali własny atak na bramkę przeciwnika. W tym czasie napastnikom gospodarzy wychodziło nienajgorzej. Gwardia przeżywała ciężkie chwile pod własną bramką, a że skończyło się tylko na Jednym punkcie— to tylko wina niecelności oddanych przez atak Ogniwa strzałów względnie Jego niezaradność na polu bramkowym przeciwnika. Po przerwie znikł zapał wśród bytomiaków, gwardziści coraz częściej zaczęli dochodzić do głosu, powiększali stale przewagę W polu, dokumentując Ją jedną bramką przepuszczoną dość niefortunnie przez Rema. Od tego momentu na boisku panowała niepodzielnie nuda: ani jedna, ani też druga strona, nie były w stanie pokusić się o przeprowadzenie przemyślanych akcji, które by mogły przynieść sukces