1952.11.02 Górnik Radlin - Wisła Kraków 0:0

Z Historia Wisły

1952.11.02, I liga, 10. kolejka, Radlin, niedziela
Górnik Radlin 0:0 Gwardia Kraków
widzów: 7.000
sędzia: Czapski z Wrocławia
Bramki
Górnik Radlin
Skład niepełny:
Budny
Pytlik
Grzegoszczyk
Franke
Zdrzałek
Dybała
Szleger
Bożek
Warzecha Grafika:Zmiana.PNG (Maj)
Wiśniowski


trener:
Gwardia Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Leszek Snopkowski
Mieczysław Szczurek
Stanisław Flanek
Kazimierz Ślizowski
Józef Mamoń
Zbigniew Kotaba
Rudolf Patkolo Grafika:Zmiana.PNG (15' Antoni Rogoza)
Zbigniew Jaskowski
Antoni Rogoza Grafika:Zmiana.PNG (15' Wiesław Gamaj)
Zdzisław Mordarski Grafika:Kontuzja.png Grafika:Zmiana.PNG (15' Rudolf Patkolo)

trener: Michał Matyas

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

‎‎
‎‎
‎‎

"Przegląd Sportowy" z 1952.11.03

Szczęśliwy remis Gwardii Kraków z radlińskim Górnikiem

KATOWICE. Górnik Radlin - Gwardia Kraków 0:0 (0:0)

Górnik: Budny, Pytlik, Grzegoszczyk, Franke, Zdrzałek, Dybała, Szleger, Bożek, Warzecha (Maj), Wiśniowski.

Gwardia: Jurowicz, Snopkowski, Szczurek, Flanek, Ślizowski, Mamoń, Kotaba, Patkolo, (Rogoza), Jaśkowski, Rogoza (Gamaj), Mordarski (Patkolo). Sędziował Czapski z Wrocławia. Widzów ponad 7 tys. Olbrzymi ciężar gatunkowy meczu wpłynął na to, że na boisko Górnika przybył komplet widzów. Spadek z ekstraklasy oraz szanse na zdobycie mistrzostwa - oto nie była stawka meczu. I dlatego zaraz na początku należy podkreślić, że mimo tego wielkiego ładunku nerwowego zawartego w spotkaniu, mecz toczył się w prawdziwie sportowej atmosferze. Obie drużyny, mimo że walczyły zacięcie o każdą piłkę - grały bardzo czysto. Słowa pochwały należą się również radlińskiej publiczności, która ze zrozumiałych względów gorąco dopinguje swoją drużynę - obiektywnie oceniała grę oraz słuszne werdykty sędziego.

Wywiezienie jednego punktu z Radlina muszą gwardziści zapisać na konto wielkiego szczęścia. Od początku gwizdka, aż do końca, gra toczyła się pod znakiem zdecydowanej przewagi górników. Przez 60 min. piłka znajdowała się na połowie Gwardii, a mecz przypominał trening na jedną bramkę. Górnicy zagrali to spotkanie z olbrzymią ambicją i dynamiką. Ich napad wspierany przez całą defensywę parł jak burza raz po raz do przodu, ale pod bramką załamywał się na krakowskiej obronie lub strzelał obok słupka, albo wprost w ręce Jurowicza.

W linii ofensywnej Górnika pełnowartościowym napastnikiem, operującym szybkością, techniką i strzałem był Wiśniowski.

W defensywie Grzegoszczyk i Kurzeja w zupełności dawali sobie radę z prawą flanką gwardzistów, lewa od 15 minuty, kiedy Mordarski odniósł kontuzję kolana - praktycznie nie istniała.

W drużynie krakowskiej zawiódł atak. Nie pomogła szybkość ani wyszkolenie techniczne - w ofensywie Gwardii nie kleiło się nic. Akcje rwały się daleko przed linią pola karnego. Pomoc zaabsorbowana obroną własnej bramki nie wspomagała kolegów z ofensywy i w efekcie piłka raz stracona przepadała na długo. Lukę tą próbował początkowo wypełnić jak zwykle pracowity Mamoń, lecz wobec braku zrozumienia wśród kolegów nastawił się również prawie wyłącznie na obronę własnej bramki. Defensywa krakowska z nierównego pojedynku przeciw całej niemal drużynie górników wyszła obronną ręką. Obok wspomnianego Mamonia, Flanek, a przede wszystkim Szczurek stał się bohaterem spotkania.


Gazeta Krakowska. 1952, nr 264 (3 XI) nr 1272

Gwardia-Górnik 0:0 w Radlinie

Gwardia; Jurowicz, Flanek, Szczurek, Snopkowski, Ślizowski, Mamoń, Kotaba, Rogoża, Jaskowski, Patkolo, Mordarski (Gamaj)

Górnik; Budny, Pytlik, Zdrzałek, Franke, Grzegoszczyk, Kurzeja, Dybała, Szleger, Botek, Warzecha (Maj), Wiśniowski.

Zawody wobec 3 tys. widzów prowadził ob. Czapski z Wrocławia.

Górnicy przystąpili do meczu z mocną wolą zwycięstwa.

Przejmując inicjatywę od pierwszych chwil zawodów byli stroną atakującą niemal bez przerwy aż do końcowego gwizdka sędziego, po pauzie nie schodząc prawie z boiska przeciwnika.

Mimo dużej przewagi w polu Górnikom nie udało się jednak uzyskać zwycięskiej bramki, co jest wynikiem tak słabej dyspozycji strzałowej napastników jak i z drugiej strony bardzo dobrej gry linii defensywnych Gwardii.

Sport, 1952, [R. 8], nr 90


Szczęśliwy remis gwardzistów

Górnik Radlin Gwardia Kraków 0:0

GÓRNIK: Budny. Pytlik, Grzegoszczyk, Franke. Zdrzałek. Kurzeja, Dybała, Szleger, Bożek, Warzecha (Moi). Wiśniowski. GWARDIA: Jurewicz, Snopkowski. Szczurek. Flanek, Ślizowski, Mamon, Patkolo, Kotaba. Jaskowski, Rogoża. Mordarski (Ganiaj). Sędzia Czapski (Wrocław). Widzów około 6.000.

Była to z jednej strony zasługa Mamonia, a przede wszystkim Szczurka, że Gwardia wywiozła jeden punkt z Radlina. Stoper gwardzistów ze stoickim spokojem zawsze dobrze ustawiony działał jak „zimny prysznic” na żywiołowe choć bezplanowe zagrania ofensywy śląskiej jedenastki. Napastnicy bo wiem Górnika uporczywie przebijali się środkiem boiska, nawet skrzydłowi brali udział w tych skazanych z góry na niepowodzenie akcjach. Toteż chwilami powstawało na polu karnym Gwar dii duże kotłowisko. ale w ogólnym tłoku poszczególni gracze napadu Górnika raczej sobie przeszkadzali, ułatwiając tym samym wszelkie zabiegi likwidacyjne obronie Gwardii. A właśnie pierwsze minuty spotkania wykazały wyraźnie, że zwykłym systemem Górnika szybkimi przerzutami pitki lotnych skrzydłowych, można łatwiej dojść do strzałowej pozycji. Tym bardziej było to wskazane, ponieważ Snopkowski zaprezentował się dość. przeciętnie i umożliwiał Wiśniowskiemu raz po raz szybkie ucieczki. Nie wyciągnięto Jednak należytych wniosków z początkowe fazy meczu i w następstwie Górnik operował nie trójką środkowa i flankami w ataku, a Jedną piątką... środkowa. Mimo to dochodziło do wielu spięć podbramkowych, których

jednak nie umiano wyzyskać. Długa jest lista niefortunnych strzelców Górnika, którzy nawet z 2—3 metrów nie potrafili umieścić piłki w siatce. (Mój, Dybała, Bożek, Warzecha, Wiśniowski i Szleger). Trzeba dodać, że obal pomocnicy Zdrzałek i Kurze ¡a (najlepsi zresztą z drużyny) tym razem zasilali atak dość dokładnymi i miękkimi podaniami. Toteż formacja ofensywna Górnika była ciągle zatrudniona. Jednakże z. powodu nieprzemyślanych akcji i słabej dyspozycji strzeleckiej zmarnowane zostały długie okresy przewagi. Atak Gwardii zagrywał początkowo w równej mierze efektownie jak i bezskutecznie. Później, kiedy kontuzjowanego Mordarskiego zastąpił Gamaj. ofensywna linia krakowskiej drużyny zbyt miękka w walce o piłkę, przestała być groźna i bardzo rzadko niepokoiła strzałami Budnego.

Zmniejszona aktywność napadu Gwardii obarczyła jej defensywę zwiększoną dawka pracy i Chociaż Ślizowski i Snopkowski mniej pożytecznie włączali się do wypełnienia defensywnych obowiązków. wystarczyła często zupełnie zdecydowana postawa Szczurka. Mamonia i Flanka. Jurowicz był często zatrudniony, ale obrona co prawda licznych, lecz niedokładnych strzałów nie nastręczała mu większych trudności.