1953.06.21 Ruch Chorzów - Wisła Kraków 4:0

Z Historia Wisły

(Różnice między wersjami)
(Nowa strona: Przegląd Sportowy, rok 1953/ nr.74/ 31 sierpnia/ str.3: Gwardia Kraków - Unia Chorzów 0:2 KRAKÓW 30.8 (tel. wł.) Gwardia Kraków - Unia Chorzów 0:2 (0:1). Bramki zdobyli Cieśli...)
Linia 1: Linia 1:
-
Przegląd Sportowy, rok 1953/ nr.74/ 31 sierpnia/ str.3:
+
Przegląd Sportowy, numer 54, str. 3, Poniedziałek, 22 czerwca 1953:
 +
Unia Chorzów - Gwardia Kraków 4:0
-
Gwardia Kraków - Unia Chorzów 0:2
+
STALINOGRÓD, 21.6 (tel. wł.) Unia Chorzów - Gwardia Kraków 4:0 (2:0).
 +
Bramki zdobyli w 24 min. Pala, w 43 Cieślik, w 46 Pala, w 72 Alszer.
 +
Sędzia Bakowski (Radom)
-
KRAKÓW 30.8 (tel. wł.) Gwardia Kraków - Unia Chorzów 0:2 (0:1). Bramki zdobyli Cieślik i Alszer. Sędziował Szlajfer (Szczecin). Widzów 40 tys.
+
Gwardia: Jurowicz, Snopkowski, Szczurek, Flanek, Ślizowski, Jędrys, Kotaba, Gracz (Rogoza), Kościelny, Gamaj, Mordarski. Trener Matias
-
Unia: Wyrobek, Gebur, Bartyla, Pol I, Suszczyk, Siekiera, Mateja, Pleda, Alszer, (Pol II), Cieślik, Pala.
+
Unia: Wyrobek, Gehur, Bartyła, Romka, Suszczyk, Siekiera, Mateja, Pol..t?. Alszer, Cieślik, Pala. Trener Cebula
-
Gwardia: Jurowicz, Snopkowski, Szczurek, Flanek, Talik, Jędrys, Rogoza, Jaśkowski, (Kotaba), Kościelny, Kohut, Mordarski.
+
Piłkarski Śląsk przeżył w niedzielę swój wielki dzień. Unia Chorzów krocząca w rozgrywkach ligi bez porażki, pokonała najgroźniejszego rywala Gwardię Kraków w sposób nie podlegający dyskusji.
 +
Unia, poza nielicznymi okresami równorzędnej gry, była zespołem panującym na boisku, choć nie wszyscy jej zawodnicy zagrali na poziomie do jakiego jesteśmy już u nich przyzwyczajeni. Wśród 43 tysięcy widzów byli i tacy, którzy opuszczając stadion zawiedzeni byli poziomem gry wiosennego mistrza ligi.
-
W meczu z Unią nie potrafiła Gwardia wznieść się do tej formy, jaką zademonstrowała w ostatnich meczach przeciw CWKS i czerwonej Gwieździe. Jedną z przyczyn była niechybnie doskonała postawa Unii, której jedenastka przedstawiała się jako kolektyw bez słabych punktów. W jego założeniach leżało m. in. budowanie akcji zaczepnych w głębi własnego pola i wyrywanie obrońców Gwardii na flanki, by w ten sposób stworzyć sobie większą swobodę ruchów w polu bramkowym przeciwnika. Stąd też zbyt często, jak na mecz dwóch równych sobie rywali, otwierał się przed napastnikami Unii zupełnie wolny dostęp do bramki Jurowicza. Ponadto zawodnicy drużyny chorzowskiej bili o głowę swego przeciwnika szybkością i startem do piłki. Okresami wydawało się, że na boisku gra tylko jedna drużyna a zawodnicy drugiej przypatrują się biernie poczynaniom swoich przeciwników.
+
W zasadzie pretensje te były słuszne, ponieważ nowokreowany mistrz popełnił wiele błędów. Np. Bartyła zwykle niezawodny, wypadł on w tak ważnym meczu dość słabo. Kilka razy zdarzyły mu się kiksy, po których wynikły kłopotliwe dla Wyrobka sytuacje, wyjaśnione jednak przez mało zdecydowanych napastników Gwardii, którzy strzelając w aut zdjęli ciężar z serca widowni.
-
W wyrównanym zespole przodownika ligi - jak zwykle - pierwsze skrzypce grała dwójka napadu Cieślik i Alszer, Suszczyk w pomocy i Bartyla w obronie. O bramkarzu trudno coś powiedzieć, gdyż słaba gra napadu Gwardii zmusiła go jedynie do sporadycznych interwencji na przedpolu bramkowym.
+
W liniach defensywnych zwykle dobrze wypadał Siekiera, zapisując na swoim koncie lepsze recenzje od Suszczyka. Tym razem Siekiera był mniej precyzyjny. A ponadto niepotrzebnie silił się na strzały w sytuacjach które absolutnie się do tego nie nadawały.
-
40-tysięczna widownia najbardziej rozczarowała się grą niezawodnych dotychczas w drużynie krakowskiej - formacji defensywnych. Nawet Szczurek i Flanek nie potrafili znaleźć dość siły i koncepcji na utrzymanie w szachu ruchliwych napastników Unii. Ponadto po stracie pierwszej bramki w 21 min. gry wkradła się obok potęgującego się zamieszania niewiara w swoje siły i stąd Unia, zwłaszcza po przerwie, coraz wyraźniej panowała na boisku.
+
Pozostali członkowie defensywy też swą postawą nie budzili pełnego zaufania. A mimo to defensywa Unii była dla Gwardii zaporą nie do przebycia. Popisową formacją Unii był znów tym razem atak, a ściślej mówiąc tandem Cieślik-Alszer, który dał kilka próbek swych wysokich walorów.
 +
Na meczu z Gwardią obaj ci piłkarze zdobyli bramki w sposób rzadko oglądany na naszych boiskach.
 +
Partnerzy Cieślika i Alszera w linii napadu, młodzi jeszcze gracze starali się ambitnie dorównać doświadczonym kolegom i trzeba przyznać, że wiele razy udawało się im to.
 +
Z nisko opuszczonymi głowami schodzili z boiska Gwardziści. Cztery bramki w siatce Jurowicza to nieprzyjemny, ale w pełni zasłużony ładunek. Gwardia ustępowała Unii dość wyraźnie przede wszystkim w sytuacjach podbramkowych.
 +
 
 +
Atak Gwardii grał dość szablonowo, prawie zawsze tymi samymi fotelami starając się zmylić przeciwników.
 +
 
 +
Ponadto młodzi napastnicy krakowscy byli stanowczo za wolni, przegrywali pojedynki a ich umiejętności strzeleckie pozostawiały wiele do życzenia. Nawet doświadczeni Gracz i Mordarski nie mogli jakoś właściwie nastawić celownika.
 +
 
 +
Podporą linii defensywnych był jak zwykle Szczurek. Pograł on sobie w niedzielę za wszystkie czasy, pozostawiając po sobie dobre wrażenie ambitnego i skutecznego piłkarza, Jurowicz ma na sumieniu trzecią bramkę, ale poza tą jedną niefortunną interwencją, gdy piłkę z kornera wpakował sobie do bramki, spisał się całkiem dobrze.
 +
 
 +
Wielki mecz toczył się pod znakiem przewagi Unii się w sportowej atmosferze, bez niedopuszczalnej ostrości.

Wersja z dnia 14:01, 25 lip 2008

Przegląd Sportowy, numer 54, str. 3, Poniedziałek, 22 czerwca 1953: Unia Chorzów - Gwardia Kraków 4:0

STALINOGRÓD, 21.6 (tel. wł.) Unia Chorzów - Gwardia Kraków 4:0 (2:0). Bramki zdobyli w 24 min. Pala, w 43 Cieślik, w 46 Pala, w 72 Alszer. Sędzia Bakowski (Radom)

Gwardia: Jurowicz, Snopkowski, Szczurek, Flanek, Ślizowski, Jędrys, Kotaba, Gracz (Rogoza), Kościelny, Gamaj, Mordarski. Trener Matias Unia: Wyrobek, Gehur, Bartyła, Romka, Suszczyk, Siekiera, Mateja, Pol..t?. Alszer, Cieślik, Pala. Trener Cebula

Piłkarski Śląsk przeżył w niedzielę swój wielki dzień. Unia Chorzów krocząca w rozgrywkach ligi bez porażki, pokonała najgroźniejszego rywala Gwardię Kraków w sposób nie podlegający dyskusji. Unia, poza nielicznymi okresami równorzędnej gry, była zespołem panującym na boisku, choć nie wszyscy jej zawodnicy zagrali na poziomie do jakiego jesteśmy już u nich przyzwyczajeni. Wśród 43 tysięcy widzów byli i tacy, którzy opuszczając stadion zawiedzeni byli poziomem gry wiosennego mistrza ligi.

W zasadzie pretensje te były słuszne, ponieważ nowokreowany mistrz popełnił wiele błędów. Np. Bartyła zwykle niezawodny, wypadł on w tak ważnym meczu dość słabo. Kilka razy zdarzyły mu się kiksy, po których wynikły kłopotliwe dla Wyrobka sytuacje, wyjaśnione jednak przez mało zdecydowanych napastników Gwardii, którzy strzelając w aut zdjęli ciężar z serca widowni. W liniach defensywnych zwykle dobrze wypadał Siekiera, zapisując na swoim koncie lepsze recenzje od Suszczyka. Tym razem Siekiera był mniej precyzyjny. A ponadto niepotrzebnie silił się na strzały w sytuacjach które absolutnie się do tego nie nadawały.

Pozostali członkowie defensywy też swą postawą nie budzili pełnego zaufania. A mimo to defensywa Unii była dla Gwardii zaporą nie do przebycia. Popisową formacją Unii był znów tym razem atak, a ściślej mówiąc tandem Cieślik-Alszer, który dał kilka próbek swych wysokich walorów. Na meczu z Gwardią obaj ci piłkarze zdobyli bramki w sposób rzadko oglądany na naszych boiskach. Partnerzy Cieślika i Alszera w linii napadu, młodzi jeszcze gracze starali się ambitnie dorównać doświadczonym kolegom i trzeba przyznać, że wiele razy udawało się im to. Z nisko opuszczonymi głowami schodzili z boiska Gwardziści. Cztery bramki w siatce Jurowicza to nieprzyjemny, ale w pełni zasłużony ładunek. Gwardia ustępowała Unii dość wyraźnie przede wszystkim w sytuacjach podbramkowych.

Atak Gwardii grał dość szablonowo, prawie zawsze tymi samymi fotelami starając się zmylić przeciwników.

Ponadto młodzi napastnicy krakowscy byli stanowczo za wolni, przegrywali pojedynki a ich umiejętności strzeleckie pozostawiały wiele do życzenia. Nawet doświadczeni Gracz i Mordarski nie mogli jakoś właściwie nastawić celownika.

Podporą linii defensywnych był jak zwykle Szczurek. Pograł on sobie w niedzielę za wszystkie czasy, pozostawiając po sobie dobre wrażenie ambitnego i skutecznego piłkarza, Jurowicz ma na sumieniu trzecią bramkę, ale poza tą jedną niefortunną interwencją, gdy piłkę z kornera wpakował sobie do bramki, spisał się całkiem dobrze.

Wielki mecz toczył się pod znakiem przewagi Unii się w sportowej atmosferze, bez niedopuszczalnej ostrości.