1954.03.14 Wisła Kraków - Gwardia Warszawa 3:0
Z Historia Wisły
Gwardia Kraków | 3:0 (1:0) | Gwardia Warszawa | ||||||||
widzów: 13.000 | ||||||||||
sędzia: Kliczyk ze Stalinogrodu | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Relacje prasowe
"Przegląd Sportowy" z 1954.03.15
Gwardia Kr. – Gwardia W-wa 3:0
Kraków, (4.3, tel. wł.), Gwardia Kr. – Gwardia W-wa 3:0 (1:0). Bramki zdobyli Kohut, Kotaba i Mordarski. Sędziował Kliczyk [?] (Stalinogród). Widzów 13 tys.
Gwardia Kraków: Kalisz, Piotrowski, Szczurek, Flanek, Ślizowski, Jędrys, Kotaba, Mamoń, Rogoza, Kohut, Gamaj, Mordarski, Trener Matyas
Gwardia W-wa: Stefaniszyn, Ochmański, Maruszkiewicz, Markowski, Hodyra, Zientara. Olszewski, Brzozowski, Baszkiewicz (Cichocki), Wiśniewski, Jaziowiecki, Trener Brzozowski.
Przez długi czas grała drużyna krakowska z wyraźnym brzemieniem odpowiedzialności za debiut swojego młodego bramkarza. Junior ten nie popełnił wprawdzie [?] błędu, ale jego naiwne interwencje mogły doprowadzić do rozpaczy kolegów i sympatyków.
W tym stanie rzeczy asekurowano mocno swoje pole bramkowe i dzięki temu Piotrowski, Szczurek i Flanek wybijali piłkę z pustej już bramki po niefortunnych wybiegach Kalisza. Sytuacja zmieniła się radykalnie w chwili gdy Gwardia, która prowadziła już od 4 min. meczu 1:0 podwyższyła w 66 min na 2:0. Odpadło już brzemię odpowiedzialności za wynik, a wtedy akcje napadu, wspieranego dobrą grą pomocy nabrały płynności i polotu. Raz po razie dezorganizowano tyły przeciwnika zaskakującymi zagraniami, stosując na zmianę to operacje trójkątowe, to dalekie crosy i rajdy po flankach.
W tym okresie również zawodnicy krakowscy decydowali się częściej na strzały z dalszej odległości, a choć one chybiały celu, to jednak stanowiły zapowiedź rychłego zerwania z dotychczasowym unikaniem strzałów spoza przedpola bramkowego, z takiej właśnie dalszej odległości „kropnął” Mordarski w sam górny róg bramki na minutę przed końcem meczu, ustalając wynik dnia. Współtwórcą tej bramki był Kohut, który wywalczył piłkę w pojedynku główkowym z Maruszkiewiczem i odsłonił Mordarskiemu pole do strzału.
Duet Kohut-Mordarski wybijał się zdecydowanie ponad wszystkich napastników obu drużyn, choć Kotaba i Gamaj poczynili wyraźne postępy w stosunku do ub. r. W szeregach defensywnych na pierwszy plan wybijali się Szczurek i Flanek, którym jedynie okresowo dorównywali Stefaniszyn, Maruszkiewicz i Hodyra.