1954.06.17 Wisła Kraków - AKS Chorzów 1:2

Z Historia Wisły

1954.06.17, I liga, 9. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, czwartek
Gwardia Kraków 1:2 (1:1) Budowlani Chorzów
widzów: 15.000
sędzia: Manuszewski z Bydgoszczy
Bramki
Włodzimierz Kościelny 34’


1:0
1:1
1:2

45' Lizurek
Piechaczek
Gwardia Kraków
3-2-5
Zbigniew Lech
Jerzy Piotrowski
Leszek Snopkowski
Stanisław Flanek
Tadeusz Miksa Grafika:Zmiana.PNG (Jan Wapiennik)
Józef Mamoń
Marian Machowski
Włodzimierz Kościelny
Józef Kohut
Wiesław Gamaj
Zdzisław Mordarski

trener: Michał Matyas
Budowlani Chorzów
3-2-5
Janik
Roman Durniok
Janduda
Karmański
Wieczorek
Gajdzik
Lizurek
Powala
Król
Piechaczek
Barański

trener:

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowskie. 1954, nr 142 (16 VI) nr 2634

‎‎

MIMO porażki w Bytomiu, krakowska Gwardia wciąż jeszcze ma duże szanse na zajęcie pierwszego miejsca na półmetku rozgrywek ligowych.

W nadchodzący czwartek gwardzistów czeka mecz z Budowlanymi Chorzów w Krakowie i w razie zwycięstwa przy równoczesnej porażce Ogniwa Bytom, grającego w Warszawie z CWKS, gwardziści mogą wyjść ponownie na czoło ekstraklasy.

W niedzielę 20 bm. będziemy obserwować „derby Krakowa" pojedynek Ogniwa z Gwardią na stadionie Ogniwa. Poprawa formy obu drużyn i ambicja z jaką obecnie walczą one w rozgrywkach, daje gwarancję, iż mecz niedzielny będzie emocjonujący i ciekawy, a wynik końcowy, jak zawsze w tego rodzaju spotkaniach, trudny do przewidzenia.

Echo Krakowskie. 1954, nr 145 (19 VI) nr 2637

‎‎

SKŁADY drużyn — Budowlani: Janik, Durniok, Janduda, Kamiński, Wieczorek, Gejdzik, Lizurek, Powala, Król, Piechaczek, Barański.

Gwardia: Lech, Piotrowski, Snopkowski, Flanek, Miksa, Mamon, Machowski, Kościelny, Kohut, Gamaj, Mordarski Sędziował Matuszewski (Bydgoszcz).

Krakowscy gwardziści, stracili na finiszu pierwszej rundy dalsze cenne punkty, ulegając w czwartek na własnym boisku Budowlanym z Chorzowa 1:2 (1:1). Zwycięstwo Ślązaków, aczkolwiek zupełnie nieoczekiwane, było jednak w pełni zasłużone, na tle chaotycznej, a miejscami nawet ospałej gry gospodarzy zwycięzcy zaprezentowali się jako wyrównany i dobry zespół, górując w starcie do pitki i przewyższając gwardzistów szybkością.

Na najlepsze noty zasłużyli Barański Piechaczek w ataku oraz Durniok w obronie.

GWARDIA ROZCZAROWAŁA

GWARDIA rozczarowała we wszystkich liniach, zwłaszcza w drugiej połowie spotkania. W grze drużyny krakowskiej brak było przemyślanych akcji, raziła niecelność podań z których większość padała łupem przeciw pików, sporo też błędów ima na swym sumieniu obrona. Na normalnym poziomie zagrali w czwartek jedynie Piotrowski i Mordarski, kilka niezłych strzałów pokazał Kościelny. Sporo dogodnych pozycji zmarnowali natomiast Gamaj i mało ruchliwy Kohut. Po kilku pierwszych minutach należących do Ślązaków inicjatywę przejmują gospodarze, przeprowadzając szereg udanych i zakończonych strzałami ataków. W tym okresie gry nic nie zdaje się wskazywać na porażkę gwardzistów. Kontrataki Budowlanych są raczej sporadyczne. Janik parokrotnie ratuję swą drużynę z opresji, kilka razy, strzały napastników Gwardii mijają bramkę przeciwnika o centymetry.

W 33 min. gry w zamieszaniu Kościelny otrzymuje piłkę na linii pola karnego i nieuchronnie strzela w górny róg obok bezradnego Janika.

Gwardziści zrywają się teraz do generalnej ofensywy, ale ich wysil ki nie przynoszą rezultatu cyfrowego. Niespodziewanie, tuż przed przerwą, kilkadziesiąt sekund przed gwizdkiem sędziego pada wyrówna nie. Strzelcem bramki dla Budowlanych jest prawoskrzydłowy Lizurek.

P O pauzie przewaga przechyla się na stronę gości, Lech kilkakrotnie ratuje w ostatnim momencie, broniąc również w 10 min. na róg groźny strzał Piechaczka. Po drugiej stronie boiska Kohut ma w chwilę później świetną okazję, strzela jednak niecelnie. Ataki Ślązaków przynoszą natomiast skutek. W 62 min. po ostrym strzale Powały Lech wybija piłką w pole a nadbiegający Piechaczek loku je ją z odległości kilku krojów w bramce.

Gwardia rozpaczliwie dąży do zmiany wyniku, w drużynie krakowskiej nic się jednak nie klei, a akcje nie mają żadnej płynności. Budowlani przechodzą na grę defensywną i cofa ją łączników, co jeszcze bardziej utrudnia gwardzistom ich plany. Próbują strzelać: Kohut, Mordarski i Kościelny, strzały są jednane albo niecelne lub też Janik jest na posterunku. Ślązacy mają w ostatnim kwadransie gry również kilka dogodnych pozycji, nie wykorzystują ich jednak podobnie jak gwardziści.

"Przegląd Sportowy" z 1954.06.18

Na finiszu wiosennej rundy Gwardii Kraków zabrakło tchu

KRAKÓW 17.6 (tel. wł.). Gwardia Kraków - Budowlani Chorzów 1:2 (1:1). Bramki dla Budowlanych zdobyli Lizurek i Piechaczek, dla Gwardii Kościelny. Sędziował Manuszewski z Bydgoszczy. Widzów ok. 15.000.

Gwardia: Lech, Piotrowski, Snopkowski, Flanek, Miksa, (Wapiennik), Mamoń, Machowski, Kościelny, Kohut, Gamaj, Mordarski.

Budowlani: Janik, Durniok, Janduda, Karmański, Wieczorek, Gajdzik, Lizurek, Powala, Król, Piechaczek, Barański.

Trzej panowie "M" Machowski, Miksa i Mamoń swoją bardzo słabą grą narazili drużynę na porażkę, która mocno osłabia pozycję do niedawna jednego z kandydatów na wiosennego mistrza Ligi. Mamoń wózkujący aż do utraty piłki, więcej dezorganizował własne szeregi, aniżeli szeregi przeciwnika. Przy takiej grze pomocników napad Gwardii nie mógł wywiązać się ze swego zadania. Tym bardziej, że w okresie bardzo dobrej jego gry zdarzały się tak liczne i tak okropne pudła, że ich autorowie rumienić się musieli ze wstydu. Dobry okres gry Gwardii trwał aż do wyrównującej bramki, która padła w ostatniej minucie gry pierwszej połowy, a poprzedzona została bramką strzeloną przez Kościelnego w 34 min.

Wyrównująca bramka jeszcze bardziej scementowała wyrównany zespół Budowlanych toteż po przerwie przez długi okres czasu panowali chorzowianie na boisku. Walcząc z rzadko widzianą ambicją, a przewyższając przeciwnika szybkością zaznaczyli Budowlani tę okresową przewagę zdobyciem drugiej bramki.

Rzecz jasna, że od tego momentu wzmocnili defensywę, a zadanie to było o tyle ułatwione, że należało tylko czujniej zaopiekować się jedynym niebezpiecznym w tej linii (strzałowo) Mordarskim. W Gwardii coraz lepiej gra młody Piotrowski w obronie. W tym meczu musiał on naprawiać błędy Miksy i Machowskiego i ciągle przez to był w akcji. Dobrze również grał Flanek i Mordarski. W drużynie Budowlanych ponad poziom partnerów wybili się Janik, Durniok, Gajdzik, Barański i Piechaczek.


Gazeta Krakowska. 1954, nr 144 (18 VI) nr 1793

‎‎

Wśród zgromadzonych w ub. czwartek na stadionie krakowskiej Gwardii 10 tys. widzów, niewielu było zapewne takich, którzy liczyli się z możliwością porażki gospodarzy. Optymistyczne nastroje wzrosły zaś następnie jeszcze po kilkunastu minutach gry, kiedy gwardziści byli stroną atakującą, zdobywając w dalszej fazie zawodów prowadzenie. Ale to było niestety wszystko, na co stać było piłkarzy krakowskich w czwartkowym meczu z Budowlanymi. O ile w pierwszej połowie spotkania gospodarze umieli zdobyć się na przeprowadzenie szeregu groźnych i przemyślanych zagrań, kończących się często strzałami, to po pauzie w ataku Gwardii nic się nie kleiło, akcje się rwały, coraz więcej było niecelnych podań a do tego sporo błędów popełniły linie defensywne.

Drużyna chorzowska zaprezentowała się w Krakowie z dobrej strony. Niespeszeni utratą bramki Ślązacy prowadzili otwartą grę. górując nad swym przeciwnikiem lepszym startem do piłki i szybkością. Na bramkę Janika strzelają kolejno Kościelny, Mordarski i Kohut, doskonałą pozycję marnuje w 20 min. Gamaj. Defensywie Gwar dii najwięcej kłopotów sprawia w tym okresie precyzyjny­ mi centrami lewoskrzydłowy Barański.

W 33 min. Kościelny otrzymuje piłkę na wysokości linii pola karnego i nie zwlekając celnym strzałem lokuje ją w górnym rogu bramki Budowlanych. Zdobycie punktu dopinguje gwardzistów, którzy mają teraz wyraźną przewagę.

— Strzały Kohuta a następnie egzekwowany przez Mordarskiego rzut wolny omal nie podwyższają wyniku — mijają jednak bramkę Janika o centymetry. Szczęście uśmiecha się natomiast do gości.

Na kilkadziesiąt sekund przed końcem pierwszej połowy zdobywają oni wyrównującą bramkę ze strzału Liztirka.

Po pauzie do głosu zaczynają coraz częściej dochodzić Budowlani. Lech kilkakrotnie ratuje z opresji, jego vis a vis nie ma jednak również spokoju. W 62 min. piłkę otrzymuje Powała, strzela mocno a Lech piąstkuje. Dobitka Piechaczka z kilku metrów grzęźnie nieuchronnie w siatce i zapewnia Ślązakom prowadzenie, a jak się potem okazało, przesądza losy meczu. Kontrataki gwardzistów nie mają należytej siły i przebojowości i nie przynoszą zmiany wyniku