1954.09.09 Wisła Kraków - Gwardia Warszawa 1:3

Z Historia Wisły

1954.09.09, Puchar Polski - finał (powtórka), Wrocław, Stadion Olimpijski, 16:00, czwartek
Gwardia Kraków 1:3 (0:2) Gwardia Warszawa
widzów: 20.000
sędzia: Marian Nalepa ze Stalinogrodu.
Bramki



Włodzimierz Kościelny 88’
0:1
0:2
0:3
1:3
2' Stanisław Hachorek
22' Stanisław Hachorek
51' Krzysztof Baszkiewicz

Gwardia Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz Grafika:Zmiana.PNG (Zbigniew Lech)
Jerzy Piotrowski
Mieczysław Szczurek
Stanisław Flanek
Leszek Snopkowski
Józef Mamoń
Zdzisław Mordarski
Zbigniew Kotaba Grafika:Zmiana.PNG (Józef Kohut)
Włodzimierz Kościelny
Wiesław Gamaj
Antoni Rogoza

trener: Czesław Skoraczyński i Mieczysław Gracz
Gwardia Warszawa
3-2-5
Tomasz Stefaniszyn
Zygmunt Sobczak
Zdzisław Maruszkiewicz
Zygmunt Ochmański
Ryszard Wiśniewski
Edmund Zientara
Jerzy Olszewski
Adam Brzozowski
Stanisław Hachorek
Krzysztof Baszkiewicz
Henryk Jazłowiecki

trener: Edward Brzozowski

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowskie. 1954, nr 217 (11 IX)

‎‎
‎‎
‎‎

Warszawska Gwardia zdobywa Puchar Polski najcenniejsze trofeum piłkarskie

Dwa błędy obrony krakowskiej decydują o wyniku meczu

PO RAZ wtóry w historii piłkarskiego Pucharu Polski to cenne trofeum zdobyła drużyna warszawska. Stołeczna Gwardia pokonała w czwartek na stadionie Olimpijskim Gwardię Kraków 3:1 (2:0).

Zwycięstwo to przypadło drużynie stołecznej zupełnie zasłużenie. Była ona bowiem zespołem lepszym, zarówno taktycznie jak i kondycyjnie. Ponadto warszawianie przewyższali swego przeciwnika szybkością.

Zwycięzcy zawdzięczają wygraną przede wszystkim dobrej grze pomocy. Zabrakło tu Hodyry, ale zastąpił go, skutecznie grający, Brzozowski. Również napad warszawian miał swój dobry dzień, uzyskując bramki przez Baszkiewicza, Hachorka i Wiśniewskiego. Bramkarz stołecznej Gwardii nie miał zbyt wiele roboty, gdyż dobrze grająca obrona nie dopuszczała krakowian do strzałów.

DWA BŁĘDY Już druga minuta spotkania przyniosła prowadzenie warszawianom.

Stało się to po błędzie środkowego obrońcy Szczurka, który nie krył Strzelca pierwszej bramki Baszkiewicza. W 10 minut później identyczny błąd Szczurka, tym razem w nieobstawieniu Hachorka, przyniósł stołecznym gwardzistom drugą bramkę.

Przewaga warszawian trwa do końca pierwszej połowy, kiedy to na minutę przed końcem tego okresu gry Mamoń trafia z 35 metrów w poprzeczkę bramki Stefaniszyna.

NIE POMAGAJĄ ZMIANY Po zmianie stron Gwardia krakowska przegrupowuje swą drużynę.

Zamiast Jurewicza gra w bramce Lech, w napadzie w miejsce Kotaby wchodzi Kohut. Te zmiany niewiele jednak pomagają. W 50 minucie daleki strzał Jazłowieckiego odbija Lech a wykorzystuje to przytomnie Wiśniewski i zdobywa trzecią bramkę.

Na 15 minut przed końcem meczu warszawianie zwalniają tempo gry co wykorzystują krakowianie i. zdobywają honorową bramkę przez Kohuta, który skierował do bramki Stefaniszyna podanie Mordarskiego.

(K. Hig.)


"Przegląd Sportowy" z 1954.09.13

Puchar Polski pozostał w stolicy

Zasłużone zwycięstwo 3:1 Gwardii Warszawa na jej imienniczką z Krakowa

WROCŁAW, 10.9 (tel. wł.) Gwardia Warszawa - Gwardia Kraków 3:1 (2:0). Bramki zdobyli: dla zwycięzców Hachorek 2 i Baszkiewicz, dla pokonanych Kościelny. Sędziował Nalepa ze Stalinogrodu. Widzów około 20.000.

Gwardia Warszawa: Stefaniszyn - Sobczak, Maruszewicz, Ochmański - Wiśniewski, Zientara - Olszewski, Brzozowski, Hachorek, Baszkiewicz, Jezłowiecki.

Gwardia Kraków: Jurowicz (Lech) - Piotrowski, Szczurek, Flanek - Snopkowski, Mamoń - Mordarski, Kotaba (Kohut), Kościelny, Gamaj, Rogoza.

Po niesławnym spotkaniu finałowym, rozegranym w Warszawie w dniu zakończenia II Ogólnopolskiej Spartakiady i będącym przykładem jak nie należy grać w piłkę, piłkarze warszawskiej i krakowskiej Gwardii przybyli do Wrocławia, by tutaj rozstrzygnąć ostatecznie losy pucharu. Dolnoślązacy kibice piłkarstwa, mając świeżo w pamięci słabą grę warszawskiej Gwardii w towarzyskim spotkaniu z Ogniwem Wrocław na zwycięzcę typowali raczej drużynę krakowską.

Ale już pierwsze minuty gry pokazały co innego. Warszawska Gwardia miała w czwartek "swój dzień" i była drużyną pod każdym względem lepszą. Przewyższała przeciwnika kondycją, szybkością, zmianami pozycji, celnością podań, bardzo starannym kryciem i wielką wolą zwycięstwa.

Na pierwszy plan wybijali się w ataku zdobywcy bramek: Baszkiewicz i Hachorek. Na szczególne podkreślenie zasługuje doskonała gra pomocy w składzie Wiśniewski-Zientera. Obaj byli najlepszymi na boisku, nieustannie zasilali swój atak piłkami, a w razie konieczności zawsze w porę znajdowali się pod własną bramką.

Drużyna krakowskich gwardzistów wypadła na tle dobrze grającego przeciwnika słabo. Najlepiej zagrała jeszcze linia pomocy a przede wszystkim Mamoń, ale jeden Mamoń, będący jaśniejszym punktem zespołu nie mógł wygrać meczu. Atak tracił bardzo dużo piłek i rzadko dochodzili w okolice bramki Stefaniszyna. Najsłabszym punktem drużyny była obrona, z będącym zupełnie bez formy Szczurkiem na czele.

Zaraz po gwizdku sędziego warszawiacy ostro ruszają do ataku. W drugiej minucie Zientara podaje piłkę do Olszewskiego, ten przedłuża do nieobstawionego na prawym skrzydle Hachorka, środkowy Gwardii przerzucił umiejętnie piłkę przed wybiegającym Jurowiczem i warszawiacy prowadzą 1:0. Tempo pierwszej połowy jest silne, a stroną atakującą byli prawie bez przerwy piłkarze stolicy, którzy przeprowadzili w tym okresie wiele szybkich i udanych akcji. Drugą bramkę dla zwycięzców zdobywa również Hachorek po błędzie Szczurka.

W drugiej połowie krakowianie zaczynają wreszcie grać, ale sił wystarczyło im tylko na 15 minut. Inicjatywę przejęła znowu drużyna warszawska i w 51 minucie Baszkiewicz zdobywa dla swego zespołu 3 bramkę. Wydawało się że wynik ten nie ulegnie już zmianie, jednak tuż przed końcem meczu udaje się Kościelnemu uzyskać dla swych barw honorową bramkę.

Po meczu przedstawiciel prezydium Sekcji Piłki Nożnej GKKF red. Aleksandrowicz wręczył zwycięskiej drużynie puchar, składając jej równocześnie serdeczne gratulacje, po czym oba zespoły zrobiły rundę honorową.

Gazeta Krakowska. 1954, nr 216 (10 IX) nr 1865

Gwardia Warszawa zdobyła Puchar Polski wygrywając 3:1 z Gwardią Kraków

WROCŁAW (obsł. wł.). Rozegrane w dniu wczorajszym finałowe spotkacie piłkarskie o Puchar Polski pomiędzy Gwardią Warszawa a Gwardią Kraków zakończyło się zasłużonym zwycięstwem drużyny warszawskiej w stosunku 3:1 (2:0).

Mecz ten rozegrano na stadionie olimpijskim we Wrocławiu w obecności 20 tys. widzów. Zespół warszawski, zwłaszcza w pierwszej połowie, górował nad gwardzistami krakowskim) szybkością I pomysłowością zagrań. W Gwardii Kraków zawiodła obrona, przede wszystkim Szczurek, z winy którego padły dwie bramki. Pomocnicy Snopkowski i Mamoń grali ambitnie, ale mało skutecznie, a atak dopiero po pauzie zagrażał poważniej Stefaniszynowi W Gwardii warszawskiej wyróżnili się: Maruszkiewicz w obronił.

Ziętara w pomocy or3z cała piątka lotnego ataku ze zdobywcami bramek Hachorkiem i Baszkiewiczem na czele.

Prowadzenie uzyskali gwardziści warszawscy już w drugiej minucie ze strzału Baszkiewicza, a w 22 minucie wynik podwyższył Hachorek. Trzecią bramkę zdobył w 50 min. Brzozowski głową pa zbyt słabym odbiciu piłki przez Lecha, zastępującego po pauzie Jurowicza w bramce. Honorowy punkt dla Gwardii Kraków zdobył Kohut w 87 min.

Sędziował Nalepą ze Stalinogrodu.