1955.08.21 Wisła Kraków - ŁKS Łódź 1:1
Z Historia Wisły
Gwardia Kraków | 1:1 (0:0) | Włókniarz Łódź | ||||||||
widzów: 15.000 | ||||||||||
sędzia: Włodzimierz Storoniak z Katowic (Stalinogrodu) | ||||||||||
| ||||||||||
| ||||||||||
O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl
Spis treści |
Relacje prasowe
Echo Krakowskie. 1955, nr 198 (20 VIII)
JUTRZEJSZY EGZAMIN GWARDII
KRAKOWSCY. pierwszoligowcy wystartowali dobrze. Tak Garbarnia, jak i Gwardia zdobyły po dwa punkty, jednakże daleko im jeszcze do formy, jaką posiadały przed wakacjami. Przeciwnicy naszych drużyn nie byli zresztą zbyt groźni i właściwym egzaminem dla krakowian będzie dopiero dzień jutrzejszy, kiedy zmierzą się z obecnym przodownikiem tabeli i drugą drużyną czołówki — Gwardią warszawską
Bardzo ciekawie zapowiada się mecz krakowskiej Gwardii z wiosennym mistrzem ekstraklasy — Włókniarzem Łódź, który zobaczymy jutro na stadionie Gwardii. Łodzianie posiadają wyrównaną drużynę, dobrą zarówno w defensywie, jak i w linii ataku, toteż Gwardię czeka niełatwe zadanie. — Zwycięstwo leży jednak w granicach możliwości gwardzistów
"Przegląd Sportowy" z 1955.08.22
Po twardej walce łódzcy Włókniarze utrzymali przodownictwo w lidze
KRAKÓW 21.8 (tel. wł.) Gwardia Kraków - Włókniarz Łódź 1:1 (0:0). Bramkę dla Włókniarza zdobył Soporek, dla Gwardii Machowski. Sędzia: Storoniak (Stalinogród). Widzów ponad 15 tys.
Gwardia: Jurowicz, Budka, Dudek, Piotrowski, Wapiennik, Snopkowski, Machowski, Kotaba, (Rogoża), Kościelny, Gamaj, Mordarski.
Włókniarz: Szczurzyński, Stuslo, Wlazły, Baran, Jańczyk, Koźmiński, Jezierski, Pilarski, Szymborski, Soporek, Krajewski, (Bass).
Gwardia przystąpiła do meczu przeciw Włókniarzowi jak gdyby za zbytnim respektem przed przodownikiem tabeli. W dodatku wylosowała na pierwszą połowę grę pod wiatr i słońce, a mniej więcej po pół godzinie gry straciła praktycznie swego najlepszego i zarazem najbardziej bojowo usposobionego napastnika Mordarskiego. W ostrym starciu z Koźmińskim doznał on kontuzji i ograniczył się jedynie do statystowania.
W takich warunkach łodzianie pohasali sobie w pierwszych 45 min. gry, ale ich wizyty pod bramką Jurowicza nie były groźne, gdyż żaden z napastników Włókniarza nie mógł poszczycić się dobrze ustawionym celownikiem. To zaś co szło w bramkę m.in. bliski i zdradliwy strzał Pilarskiego zostało po mistrzowsku obronione przez Jurowicza.
Po przerwie zmalała optyczna przewaga Włókniarzy, ale jednocześnie szybkie wypady, zwłaszcza prawej dwójki Pilarski - Jezierski stały się coraz groźniejsze. 13 min. była pechowa dla miejscowych. Dudek, zresztą w przekroju całego meczu jeden z najlepszych zawodników na boisku, minął się z piłką, którą przejął Pilarski i momentalnie znalazł się z nią na polu karnym Gwardii, a stamtąd, obok wybiegającego Jurowicza posłał piłkę do bramki. Trafiła ona w słupek, jednak Soporek dopadł ją o ułamek sekundy przed usiłującym wybić z linii bramkowej Piotrowskim i zdobył prowadzenie. Po zdobyciu bramki Włókniarze zwolnili tempo, lecz spotęgowała je Gwardia. Przez kilkanaście minut zademonstrowali krakowianie grę i ducha walki jaki rzadko widzi się na naszych boiskach. Niezatrudniony prawie przez całą godzinę Szczurzyński znalazł się pod ostrym obstrzałem. Wyłapał on m.in. ostry strzał Kościelnego z bliskiej odległości natomiast był bezradny wobec dobrze mierzonego półgórnego strzału z którego padło wyrównianie.
Od tej pory żadna z walczących stron nie pokusiła się o postawienie wszystkiego na jedną kartę. Grano raczej dla asekuracji wyniku, choć w tym końcowym okresie raczej Gwardia bliska była zdobycia zwycięskiej bramki. Jej napadowi, z którego wycofano Kotabę, pozostawiając absolutnie niedysponowanego w tym dniu Gamaja, brakowało jednak siły bojowej, którą wykazali się w ciągu całego spotkania Dudek, Snopkowski i Budka.
W drużynie Włókniarza najbardziej rzucała się w oczy gra prawej dwójki napadu Jezierski - Pilarski. Dobrze wypadli również Jańczyk w pomocy oraz Wlazły w obronie grający przy tym - w odróżnieniu od kolegów z defensywnych formacji - fair.
Gazeta Krakowska. 1955, nr 199 (22 VIII) nr 2159
Dobry i jeden punkt Gwardia-Włókniarz 1:1 (0:0)
Z wielkim zainteresowaniem oczekiwano w Krakowie spotkania Włókniarza Łódź piłkarskiego przodownika tabeli I ligi z krakowską Gwardią. Mecz zakończył się wynikiem remisowym 1:1 (0:0).
Krakowianie mogą mówić o dużym szczęściu, gdyż w przekroju spotkania mogli mecz przegrać z różnicą jednej bramki. Z drugiej jednak strony, gdyby mieli przysłowiowy łut szczęścia i Kościelny celniej by strzelał — to Gwardia mogła zdobyć dwa punkty. W drużynie krakowskiej atak pod batutą Mordarskiego (który prawie cały mecz statystował z powodu kontuzji) tym razem popełnił kilka błędów. Raziła niezaradność zagrań napastników, z których jedynie Machowski nie bał się przejść obrony łódzkiej i ograć nawet Barana. Niepotrzebne raidy obrońcy Piotrowskiego nie przyniosły pożytku, bo i tak bramka nie padła, a tymczasem w formacjach obronnych krakowian panował zamęt.
Podpora Gwardii — weteran Jurowicz bronił ze szczęściem i nie może narzekać na brak strzałów. W drużynie Włókniarza, która zaprezentowała się z jak najlepszej strony podobał się doskonale grający atak, w którym najlepszymi byli Szymborski i Jezierski.
Były momenty zwłaszcza dokąd nie padło wyrównanie — że zawodnicy Włókniarza grali jak chcieli.
W dość łatwy sposób ogrywali krakowian i błyskawicznie zdobywając teren znajdowali się pod bramką Jurowicza. Na „szczęście” gorzej było ze strzałami i dlatego drużyny podzieliły się punktami.
PRZEBIEG GRY
Z pierwszej połowy meczu właściwie nie ma co pisać, nie tylko dlatego, że wynik był bezbramkowy, ale obie drużyny jakoś nie potrafiły zakończyć akcji skutecznym strzałem. W tym okresie i Machowski mógł zdobyć pro wadzenie dla Gwardii, ale to samo mogło być i po przeciwnej stronie. Jurowicz dwukrotnie obronił w fantastyczny sposób, a w 40 min. gry ostry strzał Szymborskiego z trudem przerzucił na róg.
Po przerwie w 5 min. Kościelny z idealnej wprost pozycji przeniósł kilka metrów ponad bramką. Chwilę później Szczurzyński wyłapał doskonałą centrę Mordarskiego. W 13 min. gry Szymborski skierował piłkę do pustej bramki, piłka z niechęcią odbita od słupka błąkała się po linii bramki, a Dudek, który nadbiegł, zamiast błyskawicznie ratować, pozwolił Soporkowi posłać piłkę do siatki. Utrata bramki poderwała jednak gwardzistów. Zaczęli teraz grać na serio. Napastnicy krakowscy coraz częściej znajdują się na polu łodzian.
W 25 min. wspaniale dośrodkowa! Mordarski, a Machowski skierował piłkę do siatki Szczurzyńskiego. Wyrównująca bramka uspokoiła nie tylko zawodników ale i licznych sympatyków drużyny krakowskiej. Zdawało się, że teraz przy stanie 1:1 rozpocznie się walka o decydującą bramkę. Tak było przez kilka minut. Obie strony chciały mecz wygrać, ale cóż z tego, gdy nie miał kto strzelać Gwardziści do ostatniej chwili usiłowali zdobyć bramkę, ale obrona Włókniarza dość łatwo radziła sobie ze słabo grającym atakiem krakowskim. Włókniarze pogodzili się z wynikiem remisowym, gdyż dobry i jeden punkt wywieziony z obcego boiska.