1955.10.16 Wisła Kraków - Gwardia Warszawa 1:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 07:09, 28 mar 2020; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1955.10.16, I liga, 19. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, niedziela
Wisła Kraków 1:0 (1:0) Gwardia Warszawa
widzów: ok. 15.000
sędzia: Szlejfer ze Szczecina.
Bramki
Marian Machowski 26' 1:0
Wisła Kraków
3-2-5
Jerzy Jurowicz
Jerzy Piotrowski
Leszek Snopkowski
Mieczysław Dudek
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Zbigniew Kotaba
Zdzisław Mordarski
Wiesław Gamaj
Kazimierz Budek

trener: Mieczysław Gracz
Gwardia Warszawa
3-2-5
Stefaniszyn
Markowski
Maruszkiewicz
Ochmański
Wiśniewski
Edmund Zientara
Krajewski
Rusak
Hachofek
Brzozowski
Baszkiewicz

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowskie. 1955, nr 244 (13 X)

W NADCHODZĄCĄ niedzielę zobaczymy w Krakowie ciekawe spotkanie piłkarskie Wisły z warszawską Gwardią. Drużyna stołeczna zajmuje czwarte miejsce w tabeli, przy jednej grze zaległej, a według ilości straconych punktów ma naj większe szanse na zdobycie zaszczytnego tytułu mistrza Polski. Gwardziści będą chcieli powiększyć swój dorobek punktowy i poprawić pozycję w czołówce. Wisła jednak na pewno nie odda punktów bez zaciętej walki, toteż widzowie tego spotkania przeżyją niewątpliwie wiele emocji.


Echo Krakowskie. 1955, nr 248 (18 X)

‎‎
‎‎
‎‎

Niegorzej wypadła również Wisła, która zwycięskim spotkaniem z -warszawską Gwardią (1:0) przyniosła wielką radość swoim zwolennikom. Drużyna krakowska zagrała jak za swych najlepszych czasów i mimo dobrej gry gwardziści musieli ten mecz przegrać. Niski wynik był zasługą doskonale broniącego Stefaniszyna, który uratował swój zespól od Strat bramek w wielu beznadziejnych wprost sytuacjach. Podobnie świetnie bronił Jurewicz, a że strzałów było dużo i to celnych — emocji na widowni nie zabrakło. Trzecia drużyna krakowska — CWKS również odniósł zwycięstwo, tym razem 3:1 z Tarnovią na ich własnym boisku


"Przegląd Sportowy" z 1955.10.17

Wisła - Gwardia W-wa 1:0 (1:0)

Bramkarz Stefaniszyn najlepszy na boisku

KRAKÓW, 18.10. Widzów ok. 20 tys.

Wisła: Jurowicz, Piotrkowski, Snopkowski, Dudek, Jędrys, Mtchel, Machnowski, Kotara, Mordarski, Gamaj, Budek.

Gwardia: Stefaniszyn, Markowski, Maruszkiewicz, Ochmański, Wiśniewski, Zientara, Krajewski, Rusak, Hachofek, Brzozowski, Baszkiewicz.

Był to jeden z najładniejszych meczów, jakie w tym sezonie oglądano w Krakowie. O Jego emocjonalności świadczy fakt, że świetnie dysponowani bramkarze obu drużyn obronili szereg strzałów, które pozornie wydawały się nic do obrony. Jurowicz trzema brawurowymi interwencjami w pierwszym kwadransie gry uniemożliwił Gwardii zdobycie prowadzenia. W jednym wypadku w obronie i bomby Machorka wyręczyła go poprzeczka. Po kwadransie miał już Jurowicz „spokojniejszy żywot". Natomiast Stefaniszyn dwoił się i troił, skapitulowawszy zaledwie jeden raz przed bliskim strzałem Machowskiego.

Przez pół godziny po przerwie Wisła grała wprost koncertowo, a jej falowe ataki na bramkę Stefaniszyna kończyły się z reguły celnym strzałem. Spora ich ilość wędrowała w górne rogi bramki i było nie lada sztuką takie strzały wybić chociaż na korner. Bramkarz Gwardii miał jednak swój dzień i niska porażka stołecznej drużyny jest w głównej mierze tego zasługą.

Swój dzień miała również cała drużyna Wisły. Jej przeciwnik po surowej ocenie za grę przeciw Szwedom chciał zrehabilitować się w oczach tłumnie zebranej krakowskiej widowni. W dużej mierze to mu się udało. Nawet w okresie, gdy drużyna warszawska była jak w kleszczach zamknięta na swojej połowie, każdy wypad Hachofka, Baszkiewicza i ich kolegów nosił w sobie zarodek bramki i ...wyrównania. W defensywie, obok świetnego Stefaniszyna, wyróżnili się spokojnie grający Maruszkiewicz oraz inicjator wielu poczynań ofensywnych — Zientara.

Podnosząc wyjątkowo dobrą w tym dniu dyspozycję strzelecką napadu Wisły, musimy wspomnieć o jednym wyjątku. Był nim właśnie szczęśliwy strzelec bramki Machowski, któremu koledzy, a zwłaszcza Mordarski, wyrobili tyle idealnych sytuacji do zdobycia bramek, że gdyby Machowski wyzyskał ich tylko połowę, wynik musiałby brzmieć 4 czy 5 do 0. Na szczególne pochwały zasługuje jednak doskonale zgrany blok defensywny, a w nim oprócz Jurowicza Piotrowski i Dudek.

St. Habzda



Gazeta Krakowska. 1955, nr 247 (17 X) nr 2207

‎‎

Ub. niedziela stała pod znakiem wielu niespodzianek, zwłaszcza w I lidze. Duże sukcesy odniosły drużyny krakowskie, które zdecydowanie wygrały swe spotkania. Garbarnia na neutralnym terenie (we Wrocławiu) rozgromiła przodownika rozgrywek Włókniarza Łódź 4:0 i tym samym wyszła na colo tabeli. Również nie zawiodła swych zwolenników Wisła, wygrywając u siebie z warszawską Gwardią 1:0. Kandydaci do spadku zdołali powiększyć swój dorobek punktowy. I tak: Gwardia Bydgoszcz zwyciężyła groźną Stal Sosnowiec 1:0, a Polonia Bytom zdołała w stolicy uszczknąć jeden punkt CWKS-owi, remisując 0:0

Po ładnej grze Wisła zdobyła dwa punkty

Nie zawiedli się widzowie obserwujący niedzielny mecz Wisły z warszawską Gwardią.

Przez pełne 90 minut spotkanie emocjonowało i trzymało w napięciu, gra szybko przenosiła się z jednej połowy boiska na drugą, nie brakowało gorących sytuacji podbramkowych.

Zwycięstwo Wisły 1:0 (1:0) jest cennym sukcesem piłkarzy krakowskich. Trzeba jednak od razu podkreślić, że na sukces ten krakowianie ciężko musieli pracować. Stołeczna Gwardia była niebezpiecznym przeciwnikiem i uzyskanie przez gości wyrównującej bramki nieraz wisiało na włosku.

Krakowianie zagrali w niedzielę jeden z najlepszych meczów w sezonie. Nie było dla nich straconych piłek, me żałowali sil, walczyli z wielką dozą ambicji od pierwszych minut do końcowego gwizdka sędziego. Na uznanie zasłużyła sobie cała drużyna, specjalnie podkreślić jednak warto dobrą grę linii ataku, zasilanego celnym; podaniami przez pomoc. Z obrońców dobrą formą błysnął Piotrowski, mający trudne zadanie utrzymania groźnego lewoskrzydłowego gości — Baszkiewicza.

Gwardziści warszawscy zaprezentowali się jako zespół szybki i dobrze wyszkolony technicznie. Do najmocniejszych ich punktów należał bez wątpienia bramkarz Stefaniszyn, szczęśliwymi interwencjami ratując kilkakrotnie swą drużynę od utraty dalszych bramek, Stoper Maruszkiewicz był trudną do przebycia zaporą, dobrą notę dać trzeba także pomocnikowi Ziętarze. W linii napadu Hachorek i Baszkiewicz oddali kilka niebezpiecznych strzałów, byli oni jednak przez cały czas spotkania troskliwie pilnowani przez obrońców Wisły.

Zawody rozpoczęły się przy lekkiej przewadze gości, którym groźny strzał Hachorka w 3 min. omal nie przyniósł prowadzenia. Krakowianie odpowiadają kilku atakami, nadal jednak Jurowicz ma pełne ręce roboty wyłapując strzały gwardzistów.

28 min. przynosi decydującą, jak się potem okazało bramkę. Machowski przytomnie wykorzystuje nieporozumienie Stefaniszyna z obrońcą i celnym strzałem z kilku kroków kieruje piłkę w róg bramki.

Po pauzie piłkarze krakowscy przejmują w całości inicjatywę, a piękne akcje ich napadu nagradzane są wielokrotnie gorącym, dopingiem i oklaskami. Celnie strzelają Machowski i Kotaba, z kolei więc Stefaniszyn przeżywa w tym okresie ciężkie chwile.

„Ostre strzelanie” gospodarzy nie przynosi wprawdzie dalszych bramek, przewaga Wisły jest jednak w tym okresie gry wprost miażdżąca. Końcowe minuty spotkania upływają pod znakiem rozpaczliwych wysiłków gości, wynik dający zasłużone zwycięstwo Wiśle nie ulega już jednak zmianie.

Zawody prowadził poprawnie Szleifer ze Szczecina.