1956.03.18 Wisła Kraków - Polonia Bydgoszcz 2:0

Z Historia Wisły

1956.03.18, I liga, 1. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, niedziela
Wisła Kraków 2:0 (0:0) Gwardia Bydgoszcz
widzów: ok. 12.000
sędzia: Hołyst
Bramki
Wiesław Gamaj 71’
Marian Machowski (k) 77’
1:0
2:0
Wisła Kraków
3-2-5
Stanisław Kalisz
Jerzy Piotrowski
Leszek Snopkowski
Ryszard Budka
Adam Michel
Mieczysław Dudek
Władysław Machowski
Stanisław Adamczyk
Zbigniew Kotaba
Wiesław Gamaj
Marian Morek

trener: Artur Woźniak
Gwardia Bydgoszcz

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1956, nr 67 (19 III)

‎‎
‎‎
‎‎
‎‎

Liga ruszyła ze startu

Wisła Kraków pierwszym leaderem tabeli po zwycięstwie 2:0 nad Gwardią Bydg.

Dość długo czekali zwolennicy Wisły na zdobycie bramki w pierwszym meczu ligowym z Gwardią Bydgoszcz jaki ich zespół rozegrał wczoraj w Krakowie. Dopiero w 27 minucie po przerwie Gamaj zdobył prowadzenie, a w kilka minut później Machowski z rzutu karnego podwyższył wynik na 2:0, pieczętując tym samym porażkę drużyny bydgoskiej.

Do przerwy gra była wyrównana i dopiero w końcowej fazie tego okresu gospodarze przeprowadzili kilka niebezpiecznych akcji, w których jednak nie zdobyli bramki. Wynik 0:0 utrzymujący się do przerwy i przez przeszło 25 minut drugiej połowy jest zasługą doskonale broniącego bramkarza Gwardii bydgoskiej Burhardta oraz dobrze grającej obrony, w której to formacji wyróżnił się stoper Nowacki, Po pauzie Wisła wzmocniła tempo, akcje napastników krakowskich były bardziej płynne i w rezultacie gospodarze po przełamaniu defensywy bydgoskiej zdobyli dwie bramki, co dało im nie tylko pierwsze punkty w tegorocznych rozgrywkach I ligi, lecz również awans na pierwszą lokatę w tabeli. Czy Wisła utrzyma ją w dalszym ciągu okaże się za tydzień, kiedy to drużyna krakowska spotka się w Chorzowie z Ruchem.

W meczu niedzielnym wyróżnili się w drużynie Wisły: Piotrowski, Snopkowski. Machowski i Morek, ą w Gwardii Bydgoszcz bramkarz Burhardt, trio obronne i Brzeski w ataku. Sędziował Hołyst z Warszawy, widzów 12 tys.

"Przegląd Sportowy" z 1956.03.19

Zwolennicy Wisły zadowoleni ze zwycięstwa swych pupili nad Gwardią Bydgoszcz 2:1

Kraków 18.3 (tel. wł.)Premiera sezonu piłkarskiego w Krakowie odbyła się w dość niecodziennych warunkach. W przepełnionych tramwajach, którymi jechali na mecz miłośnicy piłkarstwa, jechało przynajmniej drugie tyle zwolenników narciarstwa, by przejechawszy dwa przystanki dalej od stadionu, przypiąć narty. Mimo to teren do gry na stadionie piłkarskim był w zadowalającym stanie a tysiące widzów śledzących rozgrywany w blaskach popołudniowego słońca mecz znalazły również wiele powodów do zadowolenia.

Pierwszym z nich było zasłużone zwycięstwo gospodarzy, którzy wzrastającą z minuty na minutę przewagę zaznaczyli w ostatnich 20 min. meczu dwoma bramkami. Pierwsza z nich to klasyczny przykład prawidłowego zaatakowania bramkarza w momencie, gdy ten kozłuje piłkę. Wybił mu ją sprytnie Adamczyk, posyłając do nieobstawionego Gamaja, który z bliska załatwił resztę. Druga bramka to rezultat nieopanowania nerwowego u obrońców Gwardii Bydgoszcz.

W miarę jak tracili oni siły w walce z lepiej technicznie postawionymi napastnikami Wisły mnożyły się faule na przedpolu Gwardii. Czujny sędzia karał je rzutami wolnymi – jednak za rażący faul w 37 min. na Adamczyku musiał podyktować rzut karny. Jedenastkę wyegzekwował pewnie prawoskrzydłowy Wisły, myląc bramkarza zwodem ciała i posyłając piłkę w przeciwny róg bramki.

Drugi, jeszcze ważniejszy, powód do zadowolenia – to poziom spotkania. Odnosi się to głównie do drugiej połowy meczu, kiedy to drużyna gospodarzy, grająca pod dość silny wiatr nadawała ton grze, umiejętnie stosując bądź dalekie crossy na flanki, bądź krótką przyziemną kombinację wewnątrz środkowej trójki. Kielczanin Morek dobrze zaaklimatyzował się w reprezentacyjnej jedenastce czerwonych. Aż podziw brał jak po 30 min. na ogół „bezczynnego życia” włączył się Morek do gry jako strzelec, zasypując bramkę Burhardta celnymi strzałami.

Najlepszy na boisku był prawy obrońca Wisły, grający później rolę prawego pomocnika, a od stanu 2:0 prawoskrzydłowego – Piotrowski, któremu dzielnie sekundowali Morek, Snopkowski i Kalisz.

W Gwardii wyróżnili się Nowacki, niepotrzebnie uciekający się do gry faul i zapisany za tę samą skłonność w notatniku sędziego Norkowski II. Ponad nich jednak postawić trzeba bramkarza Burchardta oraz lewą dwójkę napadu Norkowski I – Brzeski.

”Dziennik Polski” z 1956.03.20

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=9174

A więc sezon piłkarski otwarty! Zwolennicy piłki nożnej „wyposzczeni" przez zimą tłumnie obiegli boiska, by zażyć pierwszych emocji meczowych, i na gorąco skontrolować trafność typowań w totku. Emocji rzeczywiście było wiele, ale też i nie brakło niespodzianek, które nie jednego „totalizaka" wprawiły w czarną melancholie.

Bo, czyż mogli zwolennicy Ruchu przypuścić, że rutynowana drużyna Cieślika i Alszera przegra z beniaminkiem I ligi Górnikiem Zabrze i to 1:3, albo, że wicemistrz pierwszej ligi — Stal, duma sosnowiczan, ulegnie drugiemu beniaminkowi (w ligach sportowych odmiennie jak w biblii może być więcej beniaminków) Budowlanym Opole w stosunku aż 1:5. A, czy wielu znawców wróżyło łódzkiemu ŁKS-owi zwycięstwo nad warszawską Gwardią 2:0? Tym razem przyczyną niespodzianek było to, że o wynikach ub. niedzieli obok samych piłkarzy zadecydował także i stan boisk. Gdzie boisko było pełna błota i wody, a piłkarze umieli zastosować długie przerzuty (np. Górnik w Zabrzu, Budowlami w Opolu), a krótkie zagrania na zmarzłym terenie (np. ŁKS w Warszawie) — tam gładko wygrywano.

PIERWSZE PUNKTY…

W Krakowie rozegrały swe mecze ligowe dwie najpopularniejsze drużyny: Wisła z Gwardią Bydgoszcz a Cracovia z AKS-ean Chorzów. Każdy z tych meczów miał inne oblicza.

Wisła, grając na taranie jeszcze nie całkowicie rozmokłym, mogła przynajmniej w przybliżeniu wykazać swe przygotowania i pokazać swe umiejętności. Mecz stał, a raczej przebiegał, na dobrym poziomie. Wiślacy są w dobrej kondycji, technicznie grali poprawnie, a przy tym ambitnie, toteż wygnali 2:0 i zainkasowali 2 punkty. Nowy ich trener, stary repr. Wisły Artur (Woźniak), ma nadzieję, że pod jego kierunkiem Wisła będzie coraz bardziej doskonalić swą sprawność i nogami zagarniać cenne punkty. Te nadzieje mają dobre zadatki...

Gazeta Krakowska. 1956, nr 67 (19 III) nr 2338

‎‎

W niedzielę wybiegli na nasze boiska piłkarze, by rozegrać pierwsze spotkania ligowe. Na ogół mecze odbyły się w fatalnych warunkach, na obłoconych boiskach. Pierwsze rozgrywki sypnęły pierwszymi niespodziankami. Do nich należą: wysoka przegrana wicemistrza Polski Stali Sosnowiec z beniaminkiem ligi Budowlanymi Opole 1:5, porażka Ruchu z Górnikiem Zabrze 1:3, przegrana warszawskiej Gwardii na swoim boisku z ŁKS 0:2 oraz niespodziewana porażka krakowskiej Garbarni w Poznaniu z Kolejarzem 0:1.

W spotkaniach Il-ligowych miłe niespodzianki sprawili piłkarze Cracovii wygrywając z AKS 2:1 oraz Sparty Lubań, którzy pokonali Wartę Poznań 3:1. Krakowski CWKS wywiózł z Mielca dwa punkty wygrywając z tamtejszą Stalą 2:1.


Krakowska Wisła zdobywa punkty

Już pierwsze minuty gry wykazały, że o wyniku spotkania zadecyduje pojedynek doskonałego bramkarza gości — Burchardta z piątką napadu „czerwonych”. Częste zamieszania pod bramką bydgoskich gwardzistów, liczne kornery i kilka niebezpiecznych strzałów, których autorem najczęściej był nowy „nabytek“ Wisły— Marek—wszystko to nie przynosiło upragnionej bramki. Dobra gra Burchardta sprawiła, że do przerwy utrzymał się wynik bezbramkowy.

Po przerwie obraz gry również początkowo się nie zmienił. W dalszym ciągu Wisła ma przewagę, ale nie potrafi uwidocznić jej cyfrowo. Strzały Gamaja i Machowskiego albo mijają bramkę, lub też stają się łupem Burchardta. Z biegiem czasu gra coraz bardziej się zaostrza. Pod bramką bydgoskiej Gwardii coraz częściej sędzia dyktuje rzuty wolne.

Po jednym z nich pada wreszcie w 73 min. pierwsza bramka. Odbitą przez bramkarza gości piłkę dostaje Gamaj i bez namysłu ładuje ją do pustej bramki.

Piłkarze bydgoscy zaczynają teraz grać coraz bardziej brutalnie. Na cztery minuty opuszcza boisko sfaulowany Piotrowski W 79 min. po przerwie za koleiny faul, tym razem na Adamczyku, sędzia dyktuje rzut, karny. Wykonawcą tego rzutu a zarazem zdobywcą drugiej bramki dla Wisły jest Machowski. Dr> groźnej sytuacji pod bramką Wisły doszło w 85 min. gry. Norkowski I będąc sam na sam z bramkarzem z kilku metrów trafia w słupek. Ostatnie minuty meczu nie zmieniają już wyniku — 2:0 (0:0).

Z przebiegu całego spotkania wypływa wniosek, że wystawienie Piotrowskiego jako po­ mocnika było pociągnięciem bardzo słusznym. Spełniał on doskonale rolę łącznika pomiędzy napadem a obroną. Debiut Morka wypadł bardzo dobrze.

WISŁA: Kalisz, Dudek, Snopkowski, Budka, Piotrowski, Michel, Machowski, Gamaj, Kotaba. Adamczyk i Morek.

GWARDIA BYDGOSZCZ: Burchardt, Dziadek, Nowacki, Murzyn, Kudła, Lizurek, Wojciechowski, Marciniak, Norkowski II, Norkowski I i Brzeski.

Zawody prowadził ob. Franciszek Hołyst z Warszawy, który nie dopuszczał do zbyt brutalnej gry.