1956.04.29 Zagłębie Sosnowiec - Wisła Kraków 1:2

Z Historia Wisły

1956.04.29, I liga, 6. kolejka, Sosnowiec, Stadion Zagłębia,
Stal Sosnowiec 1:2 (0:1) Wisła Kraków
widzów: 20.000
sędzia: Antoni Gorączniak z Poznania
Bramki

Antoni Ciszek 47’

0:1
1:1
1:2
2' Marian Morek

65' Marian Morek
Stal Sosnowiec
2-3-5
Aleksander Dziurowicz
Marian Masłoń
Roman Musiał
Ryszard Krajewski
Józef Pocwa I
Alfred Poloczek
Antoni Ciszek
Witold Majewski
Czesław Uznański
Paweł Krężel
Marian Szymczyk

trener:
Wisła Kraków
2-3-5
Stanisław Kalisz
Jerzy Piotrowski
Leszek Snopkowski
Ryszard Budka
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Włodzimierz Kościelny
Stanisław Adamczyk
Kazimierz Budek
Marian Morek

trener: Artur Woźniak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1956, nr 100 (27 IV)

Wisła chce wywieźć z Sosnowca przynajmniej jeden punkt Jeszcze dobrze nie oglądnęliśmy się, a Już znajdujemy się na półmetku wiosennej rundy rozgrywek piłkarskich I ligi. Nikt na początku sezonu nie myślał, że jednym z kandydatów do tytułu wiosennego mistrza ekstraklasy był poznański Kolejarz, niewielu zwolenników Wisły marzyło o tak wysokiej lokacie swej drużyny w tabeli jaką obecnie zajmuje, a znów kibice Garbami pamiętający zeszłoroczną grę drużyny ludwinowskiej nie spodziewali się. by „biało-czarni1* na półmetku I rundy plątali się na szarym końcu tabeli z mizernym dorobkiem 2 punktów. Ale liga dlatego jest trakcyjna, dlatego na mecze chodzą tysiące osób, że każdym spotkaniu wynik końcowy jest dużą niewiadomą, a niespodzianki (przyjemne lub niezbyt mile) podnoszą atrakcyjność rozgrywek mistrzowskich i dodają im specjalnego „smaczku”, I jeszcze nieraz notować będziemy sensacje ligowe, jeszcze nieraz „okrągła piłka płatać będzie figle największym faworytom...


Pojutrze będziemy w Krakowie świadkami meczu Garbarni z warszawską Gwardią.

Nie trzeba przypominać „garbarzom” o wadze tego spotkania. Sami zdają sobie sprawę z tego, że nie wolno im już dalej tracić punktów, jeśli chcą opuścić mało zaszczytne towarzystwo „maruderów* ekstraklasy. I dlatego spodziewamy się, że chłopcy z Ludwinowa pokażą w spotkaniu z trudnym bądź co bądź przeciwnikiem swój „lwi pazur” i przełamią wreszcie passę niepowodzeń. Doping swych zwolenników i okrzyki: „Garbarnią grać” staną się ostrogą pobudzającą krakowian do ambitnej i skutecznej walki.

REMIS... CZY WYGRANA? Wisła w tym sezonie uzyskuje na przemian wyniki 2:0 i 1:1. Zwolennicy jej zadowoleni są z takiego stanu rzeczy i pragną by w przyszłości „czerwoni ** wygrywali u siebie wszystkie mecze, nawet w tak skromnym stosunku, a z wyjazdów wracali z jednym punktem. W niedzielę Wisła .gra w Sosnowcu ze Stalą i według „prawa serii” powinna zremisować. Ale ani sama drużyna, ani jej kibice nie pogniewaliby się gdyby udało się przywieźć do Krakowa obydwa punkty. Wszystko jest możliwe, chociaż przeciwnik znany ze swej ambicji i umiejętności technicznych, nie będzie chciał bynajmniej sprawić krakowianom tej przyjemności i poddać się bez walki.


Echo Krakowa. 1956, nr 102 (30 IV/1 V)

‎‎

Nasz wysłannik donosi z Sosnowca

Z „jaskini Iwa Wisła wywiozła 2 punkty

Morek strzelcem obu bramek

Mało mamy w Polsce drużyn piłkarskich które wywiozły z Sosnowca 2 punkty. Nic więc dziwnego, że sympatycy krakowskiej Wisły życzyli sobie w najskrytszych marzeniach, aby drużyna ich grająca wczoraj w Sosnowcu chociażby tylko zremisowała.

Tymczasem krakowscy piłkarze...

przerośli siebie — jak wyraził się w przerwie jeden z przybyłych do Sosnowca kibiców. Wisła bowiem już do przerwy prowadziła 1:0 ze strzału Morka w 1 min. spotkania.

Gorące chwile przeżywałem razem z garstką krakowian w drugiej połowie meczu. Ataki Stali na bramkę Kalisza nieustannie jeden po drugim groziły utratą bramek.

Zresztą po 2 min. wynik meczu był już dla stalowców bardziej korzystny jak w pierwszej połowie, ponieważ Ciszek wykorzystał zamieszanie podbramkowe i ulokował piłkę w bramce Wisły. W „takt” dopingu ok. 2fl tys. widzów atak: Stali nie ustawały i zanosiło się, że wyjedziemy do Krakowa w minorowych nastrojach. Jednak lut szczęścia w 22 min. rozstrzygnął wynik spotkania na korzyść Wisły.

Akcja, która przyniosła Wiśle 2 bramkę zaczęta się na Jędrysie a piłka powędrowała przez Budka do Morka, który niewiele się namyślając kopnął ją z wielką silą na bramkę Stali. Do pitki wystrzelił błyskawicznie Dziurowicz, ale... tym razem nie rozbrzmiały oklaski za efektowną interwencję bramkarza, lecz piłka zatrzepotała w siatce.

Przewaga Wisły trwała do 40 min. drugiej połowy, a w ostatnich 5 minutach Kalisz znów znalazł się w ciężkich opałach. Tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego Gorączniaka z Poznania, Stalowcy strzelali nawet 2 rzuty rożne i zdobyli bramkę... ale słusznie nieuznaną przez sędziego, ponieważ przed jej zdobyciem sfaulowany został Kalisz. Wisła zagrała ten mecz mądrze taktycznie, krótkimi przyziemnymi passingami, operując czysto skrzydłami.



"Przegląd Sportowy" z 1956.04.30

5 minut Wisły" zadecydowało Stal pokonana w Sosnowcu 1:2 po grze stojącej na dobrym poziomie

SOSNOWIEC, 29.4 (tel.wł)

STAL SOSNOWIEC - WISŁA KRAKÓW 1:2 (0:1) Bramki zdobyli: dla Wisły Morek (2), dla Stali Ciszek Sędziował Gorączniak (Poznań) Widzów 20 tys.

STAL: Dziurowicz, Masłoń, Musiał, Krajewski, Pocwa I, Poloczek, Ciszek, Majewski, Uznański, Krężel, Szymczyk.

WISŁA: Kalisz, Piotrowski, Snopkowski, Budka, Michel, Jędrys, Machowski, Kościelny, Adamczyk, Budek, Morek.

O najbardziej sprzyjającym zbiegu okoliczności mogą mówić piłkarze Wisły w meczu sosnowieckim ze Stalą. Oto już w 2 min. gry tego ciekawie zapowiadającego się meczu wiślanom udaje się zdobyć prowadzenie ze strzału Morka, który wykorzystał nieporozumienie między Masieniem i Dziurowiczem i wypuszczoną przez bramkarza Stali piłkę posłał do siatki. Przez następne 43 min. na boisku istniała jedynie Stal. Pod bramką Kalisza mnożyły się niebezpieczne sytuacje wynikłe ze składnej gry ataku stalowców i 8 kornerów, egzekwowanych precyzyjnie przez Ciszka. Ku rozpaczy widowni bramki nie padały, choć np. Krężel był sam na sam z bramkarzem gości.

W pierwszej części meczu gra była jednostronna. Niemniej od czasu do czasu atak Wisły decydował się na wypady. Trzeba przyznać że Wisła zademonstrowała kilka wytrawnych pociągnięć w ataku, nie była jednak w stanie nawiązać równorzędnej walki, gdyż jej linia defensywna zbyt kurczowo trzymała się tyłu, nie współpracując z atakiem.

W przeciwieństwie do Wisły, w Stali nie było jaskrawego podziału na atak i defensywę, całą drużyna parła do przodu, sprawiając swą ładną i efektowną grą niespodziankę całej widowni. Po przerwie w 47 min. Ciszek w zamieszaniu podbramkowym wyrównał stan meczu. Jednak wysiłek, jaki stalowcy włożyli w pierwszych 60 min. spotkania dał znać o sobie i wtedy dopiero gra się wyrównała, a później toczyła się przy przewadze piłkarzy krakowskich.

Wisła "miała swoje 5 minut". Między 60 a 65 min. krakowianie zademonstrowali wysoki poziom gry zespołowej, szybko zdobywali teren przenosząc piłkę w rejony Dziurowicza, który kilka razy musiał najeść się sporo strachu. Ukoronowaniem tego 5-minutowego koncertu wiślan była zwycięska bramka zdobyta przez Morka strzałem nie do obrony. Kopnięta przez skrzydłowego Wisły piłka nabrała w powietrzu fałszu i wpadła do bramki tuż przy słupku obok wyciągniętego Dziurowicza, który mimo najwyższego wysiłku nie mógł obronić tego precyzyjnego strzału.

Zwycięska bramka osadziła Wisłę na laurach. Goście cofnęli się do defensywy, zaczęli murować własną bramkę i w efekcie wywieźli 2 pkt.

Nie jest to jednak najsprawiedliwsze odzwierciedlenie tego, co działo się n boisku. Na jakieś 7 min. przed końcem spotkania Ciszek w zamieszaniu podbramkowym skierował piłkę do siatki, której sędzia nie uznał, a na 2 min. przed końcowym gwizdkiem arbitra zawodnik Wisły obronił ręką za co należała się gospodarzom jedenastka.

Mecz był niesłychanie żywy. Trzymał widzów w nieustannym napięciu, tempo było mordercze, słowem było to spotkanie rzadko oglądane na naszych boiskach. Stal zagrała na dobrym poziomie, w ataku raził za mało widoczny Majewski.

Najlepszym graczem tej linii był Ciszek. W defensywie wybijał się Krajewski. W drużynie Wisły obaj skrzydłowi, środkowy Adamczyk oraz obrońca Piotrowski należeli do najlepszych. Na słowa pochwały zasłużył dobrze dysponowany i broniący z dużą ambicją Kalisz.

Gazeta Krakowska. 1956, nr 102 (30 IV) nr 2372

Ubiegła niedziela sypnęła znów porcją niespodzianek. Bardzo przyjemną niespodzianką było zwycięstwo krakowskiej Wisły w Sosnowcu z tamtejszą Stalą 2:1 oraz Garbarni nad Gwardią Warszawa 3:0. Również Cracovia doskonale spisała się w Lubaniu, odbierając tamtejszej Sparcie 2 punkty, wygrywając 1:0. Krakowski CWKS sprawił swoim licznym zwolennikom raczej zawód, gdyż z trudem zremisował na swoim boisku z AKS Chorzów 1:1. CWKS W-wa dość łatwo pokonał Kolejarza Poznań 3:0, a ŁKS również na swoim boisku rozgromił Budowlanych Opole 5:1. W Gdańsku Lechia zremisowała z Ruchem 2:2, a w Bydgoszczy Gwardia uzyskała wynik bezbramkowy z Górnikiem Zabrze. Przodownikiem I ligi została krakowska Wisła przed CWKS Warszawa i ŁKS, a w II lidze Górnik Radlin przed Cracovią.

Piękny sukces Wisły w Sosnowcu

W Sosnowcu ponad 20 tys. widzów oglądało bardzo ciekawe spotkanie, w którym Wisła pokonała Stal Sosnowiec 2:1 (1:0). Do przerwy Stal miała przewagę, ale doskonała gra bloku defensywnego Wisły ze Snopkowskim i Jędrysem na czele uniemożliwiła gospodarzom zdobycie bramki. Prowadzenie dla Wisły uzyskał już w 2 min. gry Morek, wyzyskując nieporozumienie między Dziurowiczem i Masłoniem.

Po przerwie Stal była nadal w ofensywie, ale akcje Wisły były znacznie groźniejsze. W 47 min. gry Ciszek strzeli! wyrównującą bramkę, a rozstrzygnięcie padło w 68 min. ze strzału Morka.

Zwycięstwo krakowskiej Wisły było całkowicie zasłużone i piłkarze Krakowa podobali się w Sosnowcu.

Zawody prowadził ob. Gorączniak z Poznania.