1956.05.20 Lech Poznań - Wisła Kraków 1:1

Z Historia Wisły

1956.05.20, I liga, 8. kolejka, Poznań, Boisko Z.S. "Kolejarz" w Dębcu, 11:00
Kolejarz Poznań 1:1 (0:0) Wisła Kraków
widzów: 10.000
sędzia: Paszkowski z Warszawy
Bramki
Anioła 10’

1:0
1:1

85' (k) Marian Machowski
Kolejarz Poznań
Grafika:Kontuzja.png 55' Deska

trener: Mieczysław Tarka
Wisła Kraków


trener: Artur Woźniak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Relacje prasowe

"Przegląd Sportowy" z 1956.05.21

Szczęśliwy remis Wisły w Poznaniu.

Rzut karny odbiera Kolejarzowi zasłużony drugi punkt.

Poznań. 20,5 (tel. wł.). Kiedy przed spotkaniem Kolejarz – Wisła 10 tysięczna widownia dowiedziała się o dość eksperymentalnym składzie zespołu gospodarzy. Niewielu było takich, którzy wierzyli w to, że kolejarze zdołają przerwać swoją złą passę. Utwierdzały ich w tym jeszcze pierwsze minuty meczu, kiedy wiślacy zagrywając ładnie w polu, często zatrudniali co prawda dość łatwymi strzałami Konenca.. Tylko najwierniejsi kibice wierzyli w sukces poznaniaków. Wiedzieli bowiem że duch w zespole jest dobry, a ambicja i wola zwycięstwa – wielka. Już po kilku minutach gry zmienił się jej obraz. Ataki miejscowych były coraz bardziej skonsolidowane i w 10 min. doskonale rozdzielający piłki Gogolewski lekko scentrował i … Anioła dopełnił reszty. Kolejarz prowadził 1:0.

Odtąd gra stała się bardziej emocjonująca. Sytuacje podbramkowe zmieniały się dość szybko, z tym że częściej i bardziej niebezpiecznie atakowali gospodarze. W 19 min. mogło być już 2:0 jednak Gogolewski będąc sam na sam z bramkarzem strzelił mu z kilku metrów prosto w ręce. 3 minuty później silny strzał Anioły wybił Kalisz na korner. Wiślacy w dalszym ciągu grali ładnie w polu, byli jednak bezradni pod bramką, pozwalając obrońcą kolejarzy na skuteczną obronę. W 37 min. Anioła wykorzystał nieporozumienie w obronie gości i przeniósł piłkę nad wybiegającym bramkarzem, która minęła się jednak z celem. W 3 minuty później słupek uratował Wisłę od strzelonej bramki. Gogolewski w biegu przejął centrę Anioły i jego strzał obił się od słupka i powędrował w pole. Dopiero w 42 minucie goście mieli sposobność uzyskania wyrównania, jednak strzał Gamaja w dość dogodnej pozycji poszedł w aut.

Po zmianie stron tempo było w dalszym ciągu duże. Raz jedna, raz druga strona groźnie atakowała. W 49 min. strzał Anioły minął się z celem, a chwilę później Konenc wybił z trudem strzał Kościelnego na korner.

55 min. była dla kolejarzy fatalna. Obrońca Deska zderzył się z jednym z zawodników Wisły tak nieszczęśliwie, że złamał nogę i zniesiony został z boiska. Wypadek ten wpłynął ujemnie na kolejarzy. Cofnęli oni teraz swoich łączników i ograniczyli się do defensywy, skąd posyłali długie podania do przodu, od będącego tam częstokroć zupełnie samego Gogolewskiego. Zawodnik ten przyjął wiele podań, pracował nadzwyczaj ambitnie a swymi centrami i strzałami stwarzał w dalszym ciągu bardzo wiele niebezpiecznych sytuacji pod bramką gości. Tak było np. w 58 min. kiedy Anioła silnym strzałem z powietrza posłał piłkę nad poprzeczkę. W 2 min później strzał Gogolewskiego po raz wtóry odbił się od słupka.

Tymczasem goście zdobywają coraz większą przewagę, jednak ich ataki rozbijają się w dalszym ciągu na skonsolidowanej obronie kolejarzy , w której pierwsze skrzypce grał Sobkowiak. Dopiero 85 min. była dla wiślaków szczęśliwa. Słoma zatrzymał piłkę ręką, a podyktowany rzut karny zmienił Machowski na wyrównującą bramkę.

Uzyskany przez Wisłę remis należy uważać za dość strzęśliby bo gdy nie ręka Słomy wątpić należy czy napastnicy gości, którzy w drugiej połowie bardzo niecelnie strzelali, byliby się zdobyli na wyrównującą bramkę. Również gdyby nie wypadek z Deską, Wisła nie zdobyłaby zapewne przewagi, a grający z wielką ambicją atak kolejarzy, który poprzednio dużo i celnie strzelał, mógł niewątpliwie zdobyć na podwyższenie wyniku.

Z ambitnie grającej drużyny poznańskiej, wyróżnić należy Sobkowiaka w obronie oraz Gogolewskiego i Anioła w ataku.

Wisła prowadziła grę zbyt wszerz boiska, oraz zawiodła strzałowo. Ponadto w I połowie zapomniano zupełnie o lewym skrzydle, przeprowadzając wszystkie akcje jedynie prawą stroną. Na najlepszą notę zasłużyli sobie Piotrowski w obronie, Jędrys w pomocy oraz Kościelny w ataku. (Ol.)

”Dziennik Polski” z 1956.05.22

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=9227

A więc zacznijmy najpierw od meczu Wisły z Kolejarzem w Poznaniu. Należy się to Wiśle, jako że przoduje w tabeli pierwszoligowej.

TRADYCJA UTRZYMANA, ALE...

Weszło już w zwyczaj, że na obcym boisku Wisła remisuje. Szczęście nadal toczy się kołem (a jakby powiedział Antek Woźniak — wyniki pracy) — pomyślnie dla Wisły.

Tym razem jednak Wisła nie pokazała gry, jakiej od niej oczekiwano i wynik 1:1 można śmiało nazwać szczęśliwym. Nie znaczy to jednak, by jeden słabszy mecz lidera tabeli świadczył o jego słabej formie. Po prostu nie zawsze — jak to mówią poeci — ma się ,,natchnienie..." Sadzimy, że już najbliższy mecz z Budowlanymi w Opolu rozegra Wisła na pełny gaz i z zadowalającym wynikiem.