1956.06.17 Gwardia Warszawa - Wisła Kraków 0:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 07:24, 8 cze 2021; Zdzis (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
450 mecz Wisły w I lidze
1956.06.17, I liga, 11. kolejka, Warszawa, Stadion Gwardii,
Gwardia Warszawa 0:0 Wisła Kraków
widzów: ok. 10.000
sędzia: Szlajfer ze Szczecina
Bramki
Gwardia Warszawa
3-2-5
Stefaniszyn
Ochmański
Maruszkiewicz
Hodyra
Wiśniewski
Brzozowski
Lewandowski
Rusak
Hachorek
Baszkiewicz
Szarzyńsnki

trener:
Wisła Kraków
3-2-5
Władysław Machowski
Edward Szymeczko
Leszek Snopkowski
Ryszard Budka
Władysław Kawula
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Zbigniew Kotaba
Stanisław Adamczyk
Wiesław Gamaj
Marian Morek

trener: Artur Woźniak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Galeria

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1956, nr 141 (16/17 VI)

W niedzielę zakończona zostanie pierwsza runda piłkarskich rozgrywek ligowych. Najciekawszym spotkaniom będzie mecz CWKS W-wa z Ruchem w Chorzowie, który może zadecydować o tytule wiosennego mistrza ligi. „Kandydatem nr 1” do tego tytułu są wojskowi i wystarczy im remis w Chorzowie, by w końcowej tabeli wiosennej rundy uplasować się na pierwszym miejscu.

Wśród dalszych kandydatów do pierwszej lokaty znajduje się obok gdańskiej Lechii i ŁKS (który ma jeszcze zaległy mecz ze Stalą Sosnowiec) również i krakowska Wisła. Ostatnio krakowianie obniżyli swe loty i po porażkach z Budowlanymi Opole i Lechią spadli na trzecie miejsce. Mimo to mają oni jeszcze szanse na poprawienie swej pozycji na półmetku rozgrywek ligowych, pod warunkiem, że w niedzielę wygrają z Gwardią w Warszawie a ich najgroźniejsi konkurenci tj. Lechią, CWKS i ŁKS potracą punkty.

Echo Krakowa. 1956, nr 142 (18 VI)

‎‎

Wisła tylko 1 punkt wywiozła ze stolicy

Trener Brzozowski jednak chwali

Naprawdę o dużym szczęściu może mówić stołeczna Gwardia, która w ub. niedzielę zdołała zremisować na własnym boisku z krakowską Wisłą 0:0. Goście, którzy wystąpili do tego meczu bez kontuzjowanych Kalisza, Kościelnego, Piotrowskiego i Budeka, oraz zawieszonego Michela, posiadali co najmniej przez 60 proc, gry inicjatywę. Inna rzecz, że zagrali oni dużo niżej swego normalnego poziomu, a nie najlepiej też było ze zdecydowaniem strzałowym i „celownikiem” Wiślaków.

SPECJALNIE słabo zagrali tym razem Jędrys w pomocy oraz Gamaj i Kotaba w ataku. Na wyróżnienie zasłużyli natomiast zastępujący Kalisza — Machowski II w bramce oraz — Adamczyk i Machowski I w ataku. Morek też nie zawiódł.

Gospodarze okazali się jeszcze raz zespołem prymitywnym. grającym jednak bardzo ambitnie. Jaśniejszymi punktami w ich zespole byli Hodyra i Ochmański w obronie oraz Szarzyński w ataku. Zawiódł natomiast częściowo Baszkiewicz.

— Wynik uważam za sprawiedliwy — stwierdził po meczu trener Wisły — ARTUR WOZNIAK — na mojej drużynie znać przemęczenie ostatnimi spotkaniami. Dobrze, że teraz następuje przerwa w rozgrywkach ligowych, to chłopcy odpoczną, podszkolą się i wyleczą kontuzje.

„Wiślacy” są doskonale wyszkoleni technicznie, ale zawiodła natomiast u nich tym. razem taktyka — powiedział trener stołecznej Gwardii — Brzozowski—o ile będą robić dalej takie postępy, to za dwa lata są bezwzględnie najlepszą w kraju drużyną. Woźniak ma doskonały materiał, a ponieważ jemu samemu nie brak talentu trenerskiego, to o wyniki jego pracy można być spokojnym. Moja jedenastka zagrała dużo lepiej niż przed tygodniem w Poznaniu.

ZB. OLESIUK


"Przegląd Sportowy" z 1956.06.18

Pokaz beznadziejności dały Gwardia i Wisła w meczu warszawskim

WARSZAWA, 17.6, Gwardia Warszawa – Wisła Kraków 0:0. Sędziował Sleffer ze Szczecina. Widzów około 10.000.

GWARDIA: Stefaniszyn, Ochmański, Maruszkiewicz, Hodyra, Wiśniewski, Brzozowski, Lewandowski, Rusak, Hachorek, Baszkiewicz, Szarzyńsnki.

WISŁA: Machowski II, Szymeczko, Snopkowski, Budka, Katula, Jędrys, Machowski I, Kotaba, Adamczyk, Gamaj, Morek.

Widzieliśmy już wiele meczów, które do rozpaczy mogły doprowadzić miało nawet wybrednego kibica… Szczególnie często zdarzało się to właśnie z okazji spotkań warszawskiej Gwardii z krakowską Wisłą. Pamiętamy jeszcze chyba ,,sławny” Finał Pucharu Polski z roku 1954, kiedy to zdenerwowana publiczność wygwizdała obydwa zespoły walczące o cenne trofeum.

Widocznie tradycja chce, żeby te dwie drużyny dawały za każdym razem marne widowisko piłkarskie, bowiem równie beznadziejny mecz mieliśmy okazję oglądać w niedzielę.

Wisła zagrała ,,murarskim” sposobem, pragnąc jedynie wywieźć z Warszawy jeden punkt. Oczywiście takie założenie nie może przyczynić się do zachwytów. Gwardia wprawdzie starała się rozbić plan wiślaków, wprawdzie atakowała ambitnie i z wigorem, ale niestety nie starczyło umiejętności. Dlatego też mecz dość szybko zamienił się w beznadziejną kopaninę systemem ,,kto wyżej” i ,,kto dalej”.

Słyszeliśmy sygnały, iż drużyna krakowska jest w trakcie nawiązywania do dawnych dobrych tradycji, że się odradza. Niestety, nie mogliśmy tego stwierdzić w Warszawie.

Duży zawód sprawił przede wszystkim napada gości. Nie mógł także wywołać zachwytu Jędrys, a jedynie trójka obronna plus bramkarz grała przez cały czas równo i pewnie.

W Gwardii każdy grał na swoją rękę, Baszkiewicz i Hachorek uparli się ,,osobiście” załatwić obronę Wisły, z czego oczywiście nic nie wyszło. Już w 3 minucie Hachorek znalazł się sam na sam z Machowski 2 razy przed przerwą i skierował piłkę w jego ręce. Po przerwie w 49(?) minucie ten sam piłkarz przerwał się tuż pod samą bramkę Machowskiego ale na skutek ślamazarności i niezdecydowania pozwolił dogonić się Snopkowskiemu, który z dziecinną łatwością wybił mu piłkę. To były najbardziej ,,wstrząsające” momenty meczu.

W Gwardii jedyny Hodyra zagrał bez zarzutu. Reszta improwizowała, goniła, traciła piłkę w chwilę po zdobyciu jej. To dziwne widowisko najzupełniej słusznie zakończyło się wynikiem remisowym i bezbramkowym. Nikt bowiem nie zasłużył na to, aby jego nazwisko było wpisane na listę strzelców.

Gazeta Krakowska. 1956, nr 144 (18 VI) nr 2414

Remisowy wynik Wisły

Niedawny przodownik tabeli Wisła przechodzi wyraźny spadek formy. W Warszawie w spotkaniu z miejscową Gwardią Wisła zremisowała 0 0. Wynik ten krakowiacy mogą uznać za szczęśliwy, bowiem więcej z gry mieli gospodarze, którzy tylko słabym umiejętnościom strzeleckim swojego napadu mogą zawdzięczać to, że uzyskali tylko jeden punkt.

Pierwsze minuty spotkania należą do gości, których napastnicy dokładny­ mi podaniami szybko zdobywają teren i dużo strzelają. Po 15 minutach do głosu dochodzą jednak gospodarze i Wisła zaczyna się bronić „murowaniem bramki”. W tych warunkach najlepsi strzelcy Gwardii — Baszkiewicz i Hachorek nie potrafią wypracować sytuacji dogodnej do zdobycia bramki.

Po zmianie pól gospodarze przypuszczają generalny szturm na bramkę przeciwnika, ale bez skutku.

Hachorek marnuje dwie świetne sytuacje, a jego koledzy strzelają też ponad poprzeczką. Pod koniec spotkania zawodnicy obydwu drużyn, -wyczerpani ostrym tempem pierwszej połowy, zwalniają grę i mecz staje się nieciekawy.