1956.07.01 Wisła Kraków - Austria Wiedeń 1:2

Z Historia Wisły

1956.07.01, mecz towarzyski, Kraków, Stadion Cracovii, 18:00, sobota
Wisła Kraków 1:2 (1:1) Austria Wiedeń
widzów: ok. 12.000
sędzia: Julian Mytnik z Krakowa.
Bramki

Marian Morek 30'

0:1
1:1
1:2
5' (g) Malik

54' Malik
Wisła Kraków
3-2-5
Władysław Machowski
Zbigniew Ogiela
Leszek Snopkowski
Ryszard Budka
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Kazimierz Kościelny
Stanisław Adamczyk Grafika:zmiana.PNG (Kazimierz Budek)
Wiesław Gamaj
Marian Morek

trener: Artur Woźniak
Austria Wiedeń
3-2-5
?
Fischer
?
Kowanz
Sabeizer
Hofbatei
Raumgarner
Huber
Malik
?
?

trener: Nausch

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1956, nr 154 (2 VII)

‎‎
‎‎

Piłkarze „Austrii” wygrywają z Wisłą 2:1 (1:1)

Dzięki „nadzwyczajnej uprzejmości” organizatorów jubileuszu „Cracovii” większość dziennikarzy -sprawozdawców, miejscowych i tych którzy zjechali do Krakowa na mecz Wisły z wiedeńską „Austrią” nie miała szczęścia oglądać tego interesującego spotkania. No bo jak? Na trybuny wydano tylko 6 biletów, pozostałe otrzymano na bieżnię a w praktyce za bramki, gdzie nie tylko nie było warunków do notowania tego co działo się na boisku, ale nawet widoczności, ponieważ pole widzenia zasłaniały tysiące tych, którzy mieli czas na przybycie na stadion na długo przed zawodami. Kpiny, panowie organizatorzy. Taka zabawa w kotka i myszkę jest dobra, ale nie wówczas, kiesy wymaga się od was zagwarantowania dziennikarzom warunków pracy.

Sobotni mecz „Austrii”, z Wisłą zakończył się ostatecznie zwycięstwem gości 2:1 (1:1). Bramki dla zwycięzców zdobył lewy łącznik Malik a honorowy punkt dla Wisły -Morek. Pierwsza połowa spotkania należała podobno do ciekowych j stała na dobrym poziomie.

Podobno, ponieważ sprawozdawca który zjawił się na Cracovii na 5 min. przed rozpoczęciem meczu widział z „bieżni” jedynie kilka wysokich piłek tzw. „świec”. Druga potowa spotkania stała na słabszym poziomie.


"Przegląd Sportowy" z 1956.07.02

KRAKÓW ZADOWOLONY z występów wiedeńczyków

KRAKÓW, 1.7 (tel. wł.) Wisła – Austria 1:2 (1:1). Obie bramki dla Austrii zdobył Malik dla Wisły Morek(?). Sędziował Mytni z Krakowa. Widzów ok. 12.000. Wisła: Machowski II, Ogiela, Snopkowski, Budka, Miechem, Jędrys, Machowski I, Kościelny II, Adamczyk (Budek), Gamaj, Morek.

Austria: (słowo), Fischer, (słowo), Swoboria, Kowanz, Sabeizer, Hofbatei, Raumgarner, Huber, Malik, (słowo)

Z wielkim uznaniem wyrażał się o grze Wisły tak świetny znawca futbol, jakim jest trener drużyny wiedeńskiej, wielokrotny, reprezentant barw narodowych Austrii, Nausch(?). A że ogół widzów, obserwujących spotkanie Wisły z Austrią urzeczony był niemal zmaganiami piłkarzy wiedeńskich łatwo wyrobił sobie sąd o poziomie i emocjach tego meczu. Nic więc dziwnego, że ludzie o wiele wolniej niż po innych meczach wychodzili ze stadionu, przystając grupkami i komentując z wielkim ożywieniem zawody, które na długo zachowają w pamięci.

W takiej to atmosferze powszechnego zadowolenia najmniej wdzięczne jest zadanie(?) człowieka, który kierowany troską aby było jeszcze lepiej, musi zwrócić uwagę na konieczność usunięcia pewnych braków i błędów. Mamy na myśli przed wszystkim niedostateczną jeszcze szybkość i dalsze hołdowanie systemowi o jedno podanie za dużo w grze Wisły. Adamczyk, Kościelny I i ich koledzy otrzymawszy piłkę na polu karnym przeciwnika, w pozycji najodpowiedniejszej do strzału, przekazują ją jeszcze dalej z reguły znacznie gorzej ustawionym od siebie koledze.

Prowadzenie zdobyli wiedeńczycy już w 5 min., kiedy po przykładowo wprost bitym kornerze Malik główką w sam róg bramki zdobył pierwszy punkt dla swych barw, (słowo) oklaski (słowo) (słowo) (słowo) akcję wiedeńczyka. Można sobie wyobrazić w jakim stopniu spotęgowały się te oklaski, kiedy na 14 min przed II (słowo) pierwszej połowy zdobyła Wisła wyrównanie. Gamaj, który do białej gorączki doprowadził zwolenników Wisły zaprzepaściwszy dwukrotnie idealne pozycje – przeszedł z piłką wzdłuż linii autowej po lewej stronie i scentrował miękko do środka. Morek przeszedł do środka i z najbliższej odległości strzelił celnie do siatki. Kapitalna szansa na zdobycie prowadzenia przez Wisłę nadarzyła się w (liczba) min. Gamaj energiczniejszym wejściem w Fischera zdobył piłkę i znalazł się na 7 – 8 nierówno od bramki Austrii. Tego ,,szczur”(?) potrafił (słowo) wybić na róg.

Po przerwie Austriacy wybitnie zwiększyli tempo, dążąc do rozstrzygnięcia meczu. Padło ono w 9 min. po (słowo) akcji napadu, przy czym autorem jego był Malik. Od tego momentu wiedeńczycy grali już więcej dla samej gry niż dla wyniku.

”Dziennik Polski” z 1956.07.03

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=9263

Austriacka szkoła

Dawno już Kraków nie gościł u siebie austriackiej drużyny piłkarskiej. Kraków, a raczej Cracovia, która przed dawnymi laty przejęła styl gry wiedeńskiej, ma szczególne upodobanie do tzw. austriackiej szkoły, którą później nazwano szkołą krakowską. Toteż nic dziwnego, że stadion Cracovii był szczelnie wypełniony. Starsza bowiem generacja chciała przypomnieć sobie mecze oglądane w latach swojej młodości, zaś młodzież znająca grę wiedeńczyków tylko z opowiadania, chciała zobaczyć jak to „cudo" wygląda.

I nie zawiedli się ani jedni ani drudzy. Austria pokazała nam grę piękną i aa wysokim poziomie technicznym. Ich sposób oddawania i przyjmowania piłki, precyzyjne podania, wykładanie piłki w „uliczkę", szybka orientacja, imponujące opanowanie piłki, wszystko to — budziło uznanie na widowni. Doskonale rozumiejący się zespół wiedeński grał zgrabnie, delikatnie i jakby... od niechcenia. Przy tak wysokiej technice nie potrzebna była gra na silę i zbędne się stało zgrywanie się bieganiną wokoło piłki i za piłką. Gra Austriaków nie miała więc tempa, które zazwyczaj oglądamy w rozgrywkach ligowych. Nie widzieliśmy również błyskotliwych strzałów. Dwie bramki zdobyte na. Wiśle, zwłaszcza pierwsza - główką, były rzeczywiście piękne. Ale bramki (również dwie) „wtulone" Cracovii,. były jak to się mówi po krakowsku... „szmaciane".

Krakowscy partnerzy

Jak na tle wiedeńskiej drużyny wypadły Wisła i Cracovia? Od razu trzeba powiedzieć, że dobrze, a okresami nawet bardzo dobrze. Mimo, iż krakowskie drużyny ustępują technicznie drużynie wiedeńskiej, jednak w jednym i drugim meczu została nawiązana gra równorzędna, a nawet były okresy przewagi. Z obu meczów podobał się więcej mecz Wisły z Austrią. Być może dlatego, że w sobotę oglądało się Austrię po raz pierwszy, a także dlatego, że Wisła wnosiła do gry więcej, tempa i emocji. W niedzielę Austria była już „opatrzona" a ponieważ grała tak jak w sobotę, więc mniej zaciekawiała, tym więcej, że Cracovia jakby naśladując dawne wzory, zastosowała grę również „miękką". Jednakże 15 minut drugiej połowy meczu, zagrała Cracovia porywająco, a jej akcje rozwijały się wśród nieustannych oklasków widowni. I właśnie w okresie pełnej przewagi, gdzie oczekiwano bramki ze strony Cracovii, dwie zdobyła... Austria Takie to przypadki już się nieraz Cracovii przydarzały. W sumie jednak z przebiegu obu meczów publiczność wychodziła zadowolona, gdyż futbol w dobrym wydaniu jest dużą przyjemnością.

„Pobieżne" traktowanie

Mniej natomiast przyjemności mieli dziennikarze sportowi. Bo oto polityka kasowa Cracovii wyrzuciła większość sprawozdawców prasowych z ich loży, na — bieżnię. Gdy przed zawodami potrzebna jest polityce kasowej propaganda, wtedy bardzo przymilnie proszą o umieszczenie takiego czy innego komunikatu, takiej czy innej notatki lub wzmianki itp. Ale gdy się już odbywają zawody i to atrakcyjne, wtedy prasę traktuje się... pobieżnie. Zapominają jednak kluby, że sprawozdawca, odmiennie od każdego innego widza, przychodzi na zawody nie dla przyjemności, lecz do pracy. A tę pracę trzeba mu umożliwić, choćby nawet kasa miała „bieżąco" ucierpieć. Na bieżni tylko biegacze mogą z powodzeniem pracować. Dla dziennikarza bieżnia, to — tor przeszkód.

Gazeta Krakowska. 1956, nr 155 (30 VI/1 VII) nr 2425

Piłkarze FC Austria goszczą w Krakowie

Do Krakowa przyjechali w piątek autokarem z Wiednia piłkarze FC Austria, którzy w sobotę i w niedzielę grać będą przeciw dwom najstarszym klubom krakowskim _Wiśle i Cracovii na zakończenie jubileuszu 50-Iecia Cracovii.

W dniu dzisiejszym o godz. 18 Austria spotka się z Wisłą na boisku Cracovii, a w niedzielę o godz. 17,30 jedenastka wiedeńska zmierzy się z jubilatką.

Do dzisiejszego meczu z Wisłą Austria wystąpi w składzie: Ondreicica, Fischer, Swoboda, Kowanz, Stotz, Sabetzer, Hofbauer, Baumgartner, Huber, Malik i Beinhauer.

Jest to w tej chwili najsilniejszy skład jakim dysponuje zespół wiedeński. Nie wystąpią w Krakowie jedynie wielokrotny reprezentant Austrii Oewirk, który wyjechał już do Genui i od jesieni grać będzie w tamtejszym klubie Sampdoria, oraz lewoskrzydłowy Schleger, kontuzjowany w ostatnim meczu Austria—Jugosławia.

Mecze z Austrią poprzedzone zostaną spotkaniami w piłce ręcznej kobiet rozgrywanymi w ramach turnieju jubileuszowego.


Gazeta Krakowska. 1956, nr 156 (2 VII) nr 2426

Godnym zakończeniem uroczystości jubileuszowych urządzanych w 50-lecie jednego z najstarszych klubów polskich — Cracovii był występ piłkarzy wiedeńskiej drużyny FC Austria. Oba mecze rozegrane przez piłkarzy wiedeńskich w Krakowie, z których w pierwszym przeciwnikiem gości była Wisła, a w drugim Cracovia, stanowiły niewątpliwie dla licznych w naszym mieście entuzjastów piłkarstwa prawdziwą biesiadę.

FC Austria-Wisła 2:1 (1:1)

Pierwszy występ piłkarzy FC Austria w Krakowie, w którym przeciwnikiem gości była drużyna Wisły zakończył się zwycięstwem wiedeńczyków 2:1 (1:1). Mecz należał do bardzo interesujących i emocjonujących, a gra, mimo ciężkiego, błotnistego terenu stała obustronnie na wysokim poziomie technicznym.

Piłkarze wiedeńscy uzyskali prowadzenie już w 3 min. gry, kiedy to po rzucie rożnym Malik główką skierował piłkę w róg bramki Wisły. Krakowianie, niezdeprymowani niepowodzeniem, stanowili równorzędnego przeciwnika w polu, inicjując szereg składnych akcji, których motorem byli obaj skrzydłowi. W okresie pierwszej połowy zawodów napastnicy Wisły mieli szereg doskonałych okazji zdobycia bramki, z których wykorzystali zaledwie jedną. Wyrównanie padło w 30 min. ze strzału Morka.

Po pauzie obraz gry uległ wyraźnej zmianie. Wiedeńczycy w zupełności przejęli teraz inicjatywę i przez pierwszy kwadrans dali prawdziwy koncert gry.

Odzwierciedleniem ich przewagi była druga bramka zdobyta również przez Malika, który przytomnie przerzucił piłkę nad wybiegającym bramkarzem Wisły — Machowskim II. Wynik utrzymał się już do końca zawodów.

W zespole zwycięzców wyróżnili się: łącznik Baumgartner, stoper Stolz oraz bramkarz Ondireicka. W drużynie krakowskiej najlepiej wypadli Jędrys oraz bramkarz Machowski II, który obronił w dobrym stylu wiele niebezpiecznych strzałów.

Drużyna gości zaprezentowała wszystkie, tradycyjne walory „wiedeńskiej szkoły”. Nic dziwnego więc, że tak w sobotę jak i w niedzielę wiele zagrań drużyny Austrii przyjmowanych było przez widzów z pełnym aplauzem. Według ogólnej opinii goście, którzy z obu spotkań w Krakowie wyszli jako zwycięzcy, podobali się pod względem technicznym więcej, niż niedawno oglądani w naszym mieście piłkarze brazylijscy.