1956.09.16 Wisła Kraków - Zagłębie Sosnowiec 6:0

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:02, 1 kwi 2020; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1956.09.16, I liga, 17. kolejka, Kraków, Stadion Wisły,
Wisła Kraków 6:0 (2:0) Stal Sosnowiec
widzów: ok. 25.000
sędzia: Edmund Sperling z Łodzi
Bramki
Wiesław Gamaj 33'
Antoni Rogoza (g) 42'
Antoni Rogoza 46'
Stanisław Adamczyk 48'
Marian Machowski 57'
Kazimierz Kościelny 75'
1:0
2:0
3:0
4:0
5:0
6:0
Wisła Kraków
3-2-5
Władysław Machowski
Władysław Kawula
Leszek Snopkowski
Ryszard Budka
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Kazimierz Kościelny
Antoni Rogoza
Wiesław Gamaj
Stanisław Adamczyk

trener Artur Woźniak
Stal Sosnowiec
3-2-5
Dziurowicz
Masłoń
Musiał
Poloczek
Pochwa
Majewski
Uznański
Szymczyk
Głowacki Grafika:Cz.jpg
Krężel
Krajeński Grafika:Cz.jpg

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1956, nr 216 (13 IX)

‎‎

Wisła przegrała w jesiennej rundzie 3 mecze pod rząd, a ostatnio odniosła dwa kolejne zwycięstwa. Garbarnia wygrała . pierwsze trzy mecze W II rundzie, a przegrała dwa dalsze. Jeśli będzie nadal trwało prawo serii to Wisła powinna odnieść zwycięstwo nad Stalą Sosnowiec, z którą gra w niedzielę w Krakowie, a Garbarnia przegrać z Gwardią w Warszawie; Gdyby tak się stało, to Wisła dołączyłaby się do czołówki ligowej, natomiast los Garbarni byłby, pożałowania godny. D


Echo Krakowa. 1956, nr 219 (17 IX)

‎‎

Wisła zwycięża sześć do „kółka” deklasując przeciwnika

Smutne mieli miny licznie przybyli ze Sosnowca kibice Stali po końcowym gwizdku sędziego. Pupile ich nie tylko przegrali z Wisłą 0:6 (0:2), ,ale nie potrafili opanować swych nerwów, i zastosowali zbyt niebezpieczną i ostrą grę. W efekcie sędzia Sperling (Łódź) usunął z boiska Głowackiego, a następnie Krajewskiego. Ten ostatni już wcześniej powinien zostać wykluczony z gry za rozmyślne uderzenie w twarz Snopkowskiego. Niestety sędzia incydentu tego nie zauważył. W każdym razie szlachetna sportowa rywalizacja nie upoważnia do zajść tego rodzaju, toteż sądzimy,; że w stosunku do zostanie wysoki wymiar kary.

Mecz nie stał na najlepszym poziomie, jednak całej drużynie Wisły należą się słowa uznania za ambicję i wielką wolę zwycięstwa. Łupem bramkowym podzielili się: Rogoża — zdobywca dwóch bramek oraz Gamaj, Adamczyk, Machowski, i Kościelny II, którzy zdobyli po 1.

(m)


”Przegląd Sportowy” z 1956.09.17

KRAKÓW, 16.9 (tel. wt.). Wisła – Stal Sosnowiec 6:0 (2:0). Bramki zdobyli: Rogoza 2, Gamaj,. Adamczyk, Machowski i Kościelny. Sędziował Szterling z Łodzi. Widzów ok. 23 tys.

Wisła: Machowski II, Kawula. Snopkowski. Budka, Michel, Jędrys, Machowski I, Kościelny, Rogoza, Gamaj, Adamczyk.

Stal: Dziurowicz, Masłoń, Musiał, Poloczek, Pochwa, Majewski, Uznański, Szymczyk, Głowacki, Krężel, Krajeński.

W tym jednym meczu straciła Stal nie tylko dwa punkty i sześć bramek, ale także "na dłuższy okres dwóch swoich zawodników i sympatię publiczności krakowskiej. Piłkarze sosnowieccy stojąc w obliczu nieuchronnej klęski, kiedy Wisła po 48 minutach gry prowadziła 4:0, zaczęli nie tylko grać brutalnie, ale zachowywać niesportowo. Sędzia z miejsca wkroczył i za brutalny, a przy tym złośliwie zakonspirowany faul usunął Głowackiego z boiska.

Ten sygnał alarmowy nie był jednak ostrzeżeniem dla Krajewskiego, który w kilka minut później dokonał samosądu nad Snopkowskim, uderzając zawodnika Wisły w twarz. Przypadek zrządzi, że sędzia w tym momencie odwrócony był w inną stronę, toteż Krajewski może jeszcze pozostać na boisku. Nie na długo jednak, bo przy następnym „zetknięciu' się z przeciwnikiem Krajewski dopuścił się znów wykroczenia, którego nie można było inaczej ukarać, jak usunięciem jego sprawcy z boiska.

Od tego momentu mecz, który przez godzinę w pełni zadowolił i emocjonował widzów, stał się niemal parodią zawodów. Piłkarze Stali, widząc beznadziejność swojej sytuacji, zgromadzili się na własnym polu i tu grali na przetrzymywane piłki, stosując podania najczęściej do własnego bramkarza. Wiślacy znów, mając zapewnione zwycięstwo wyraźnie unikając zetknięć z przeciwnikiem, które mogłyby ich narazić na kontuzje, z rzadka decydowali się na jakąś energiczna akcję.

Mimo nawoływań widowni, by Wisła wykorzystała rzadką sposobność do wybitnej poprawy bilansu bramkowego, w ostatnich 40 min. zdobyli gospodarze tyko dwie bramki. W takich warunkach o zawodach można mówić tyko na podstawie przebiegu pierwszych 60 minut, W tym okresie Wisła zagrała na dobrym poziomie, a przede wszystkim mądrze i skutecznie. Już w ciągu pierwszych 10 minut Dziurowicz musiał kilkakrotnie interweniować, aby zażegnać niebezpieczeństwo, grożące Stali głównie ze strzałów Gamaja.

Gamaj by faktycznym kierownikiem napadu najgroźniejszym strzelcem, zdobywcą najpiękniejszej bramki i współautorem trzech dalszych. Bardzo dobrze grali w Wiśle również obrońcy i pomoc, a bramkarz zdał dwukrotnie, trudny egzamin kierując na korner strzały z najbliższej odległości. Najlepszym zawodnikiem w drużynie pokonanych był Dziurowicz, najsłabiej grali obrońcy. Oprócz wykluczonych z boiska obu skrzydłowych, niesportowo zachowywali się Pochwa i Musiał.

(Ha)

”Dziennik Polski” z 1956.09.18

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=9338

NIE UMIELI PRZEGRAĆ

Rzadki to wypadek, by na ligowym meczu sędzia musiał usunąć aż dwóch zawodników z boiska za ordynarne zachowanie się. Jest zrozumiałe, że po utracie czterech bramek, drużyna może się załamać i stracić... ducha. Jednak drużyna Stali tę utratę „ducha" zaczęła nadrabiać wzmożonym wysiłkiem do brutalnej gry.

Okazało się przy tym że z wychowaniem, a tym niemniej z kulturą fizyczną, niektórzy zawodnicy z Sosnowca mało mają wspólnego. Dotyczy to nic tylko obu skrzydłowych Głowackiego i Krajewskiego, ale także bramkarza Dziurowicza, który w wisielczym humorze pozwalał sobie na treningowe podrzucanie piłki „na główki" obrońców. Dziwić się tylko należy napastnikom Wisły, że pozwolili na takie niesportowe „tricki"

Przy stanie 6:0 i braku lotności ataku Stali z powodu „obcięcia" przez sędziego obu skrzydeł, można było wzmóc akcję i „dolać". Dziurowiczowi jeszcze drugie pół tuzina goli. Byłaby to piękna rehabilitacja za 12 bramek przywiezionych z Warszawy. Bramek bowiem nigdy nie ma dość ani widownia, ani — tabela...

Gazeta Krakowska. 1956, nr 222 (17 IX) nr 2493

‎‎

Tym razem obeszło się bez większego formatu niespodzianek w obu ligach. Krakowska Gwardia-Wisła utrzymała swój wysoki celownik i odprawiła sosnowiecką Stal z bagażem sześciu bramek. Warszawski CWKS grając w Poznaniu sprawił nieprzyjemną niespodziankę gospodarzom, wygrywając z Kolejarzem 6:0. Los Garbarni nadal jest niewesoły, bo znów piłkarze z Ludwinowa przegrali. Tym razem ze swoim rówieśnikiem do spadku — Gwardią W-wa 0:2. W Opolu Budowlani ulegli ŁKS 0:3, a Górnik Zabrze odebrał bydgoskiej Gwardii dwa punkty, wygrywając z nią 2:0. Mecz Ruchu z Lechią został przełożony na 19 bm.


Piękny upominek dla Stali pół tuzina bramek

Zapewne nikt z kilkutysięcznej wycieczki kibiców, którzy przyjechali do Krakowa na mecz Stali Sosnowiec z Gwardią-Wisła nie przypuszczał, że spotkanie zakończy się sromotną klęską stalowców 6:0 (2:0). Gorzej jest, że sosnowiecka drużyna nie umie panować nad nerwami, gdy przegrywa. Gdy bramki zaczęły się sypać jak z rogu obfitości i na tablicy było już 4:0 piłkarze Stali rozpoczęli ordynarnie faulować i w krótkim czasie sędzia ob. Szperling z Łodzi wyprosił 2 zawodników z boiska — Głowackiego i Krajewskiego. Temu ostatniemu udało się, że sędzia jeszcze wcześniej nie zauważył jego „wyczynu”, gdy uderzył w twarz Snopkowskiego.

Gwardia-Wisła mimo wysokiego. zwycięstwa nie grała w niedzielę najlepiej i dziwne jest, że nie chciała w pełni wykorzystać sytuacji (przeciwnik, grał w „dziewiątkę”) i odnieść dwucyfrowego zwycięstwa. A stać ją było na to. Gdy wynik brzmiał 5:0 piłkarze Wisły grali zupełnie na zwolnionych obrotach.

W jedenastce Wisły raziła m. in. powolność Adamczyka który wstrzymywał kilka akcji ataku i niepewność bramkarza Machowskiego II.

Mecz poza 25 min. gry w czasie których padły cztery bramki był nieciekawym widowiskiem. Nonszalancka i brutalna gra gości budziła niesmak u 15-tysięcznej widowni. Sosnowiecka Stal jest cieniem drużyny, która rok temu była- groźnym przeciwnikiem. dobrze i fair grającym zespołem.

HISTORIA PÓŁ TUZINA BRAMEK

Już pierwsze minuty omal nie przyniosły prowadzenia dla Wisły. Jeden strzał Gamaja bramkarz obronił a przy drugim piłkę z trudem przerzucił na rzut rożny. Dopiero w 32 minucie Gamaj wykorzystał umiejętnie dobitkę i Dziurowicz Po raz pierwszy wyjął piłkę z bramki. W 9 minut później Adamczyk trafił w poprzeczkę, a odbitą piłkę Rogoża błyskawicznie skierował do siatki.

Po zmianie pól w 10 minutach Stal straciła trzy bramki.

Fatalna omyłka obrońcy Musiała, który pod bramką podał piłkę Rogozie a ten z 5 m nie namyślając się dokonał reszty.

Wisła prowadzi 3:0. Za chwilę Krężel zmarnował jedyną doskonałą okazję do uzyskania honorowej bramki. W 49 min. piłkę otrzymał nieobstawiony Adamczyk, ustawił ją sobie i...

piłka ugrzęzła w siatce. Po stracie czwartej bramki stalowcy rozpoczynają brutalnie grać. Przebój Machowskiego przyniósł piątą bramkę dla Wisły. Następuje seria niemiłych incydentów i porachunków osobistych. Piłkarze Gwardii-Wisły n:e chcąc się narażać na kor je. grają na zwolnionych obrotach. W tym czasie Stal „popisuje się“ aż do znudzenia grą w trójkącie pomiędzy obrońcami i bramkarzem. Goście chcąc widoczni? zostawić w Krakowie jak najgorszą po sobie opinię, starają się. by mecz był parodią prawdziwego spotkania. Jednak im to się nie udaje, gdyż jeden ze zrywów Wisły przynosi szóstą bramkę. Strzelcem jej był Kościelny II. Wynik spotkania mógł być jeszcze wyższy. gdyby Adamczyk dwukrotnie nie zmarnował w ostatniej chwili dobrych podań.