1957.04.14 Wisła Kraków - Odra Opole 2:3

Z Historia Wisły

1957.04.14, I liga, 3. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 11:30
Wisła Kraków 2:3 (2:1) Budowlani Opole
widzów: około 25.000
sędzia: Bochenek z Krakowa
Bramki

Kazimierz Kościelny 9'
Kazimierz Kościelny 11'


0:1
1:1
2:1
2:2
2:3
5' (g) Wilhelm Spałek


Wilhelm Spałek
Engelbert Jarek
Wisła Kraków
3-2-5
Stanisław Kalisz
Adam Michel
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Leszek Snopkowski
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Kazimierz Kościelny
Antoni Rogoza
Wiesław Gamaj
Stanisław Adamczyk

trener: Artur Woźniak
Budowlani Opole
3-2-5
Konrad Kornek
Zdzisław Rogowski
Alfons Kania
Ryszard Wrzos
Franciszek Klik 45' grafika:kontuzja.png
Zbigniew Strociak
Stanisław Mielniczek
Engelbert Jarek
Franciszek Stemplewski
Hubert Poplutz
Wilhelm Spałek

trener: Edward Pytlik

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz
Drużyna Odry na boisku Wisły
Drużyna Odry na boisku Wisły

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1957, nr 87 (12 IV)

‎‎

Uwaga zwolennicy Wisły! BILETY na mecz Budowlani Opole — Wisła można już nabywać w przedsprzedaży, którą prowadzą: „Orbis” (Rynek Główny).

Firma „Voigt” (Floriańska 47) i sekretariat Wisły (Retoryka 1).

Bilety zniżkowe są do nabycia tylko w przedsprzedaży w sekretariacie TS Wisła codziennie w godz. 14—18.

— W niedzielę (tj. w dzień zawodów) kasy stadionu otwarte będą już od godz. 9. (k)

Echo Krakowa. 1957, nr 87 (12 IV)

‎‎

„WISŁA... WISŁA..."

SPRAWDZIŁY się nasze przewidywania z poprzedniego tygodnia. Wisła wzięła przykład z Cracovii i wywiozła z Chorzowa dwa punkty, ku wielkiej radości swych zwolenników, z których kilkuset towarzyszyło „wiślakom" w ich podróży i dopingowało swą drużynę w Chorzowie w zwycięskim meczu z Ruchem, po którym odśpiewali „hymn Wisły": „Jak długo na Wawelu“...

W niedziele kilkanaście tysięcy kibiców Wisły okrzykami „Wisła... Wisła!" zagrzewać będzie „czerwonych" do walki z Budowlanymi. Tym razem chyba nasza drużyna nie sprawi zawodu swym zwolennikom jak to miało miejsce przed dwoma tygodniami i wyjdzie zwycięsko z tego spotkania.


Echo Krakowa. 1957, nr 89 (15 IV)

‎‎
‎‎

Budowlani grając w 10-tkę wygrali z Wisłą 3:2

Około 25 tysięcy widzów wśród których pokaźną większość stanowili sympatycy Wisły było wczoraj świadkami kompromitującej porażki gospodarzy, którzy po tragicznej niemal grze ulegli Budowlanym Opole 2:3 (2:1). Bramki zdobyli, dla zwycięzców: Spałek — 2 i Jarek — 1, dla pokonanych Kościelny — 2 . Spotkanie sędziował p. Bochenek z Sosnowca.

CIEŃ ZESZŁOROCZNEJ DRUŻYNY

NIE sądzę, aby zwycięstwo nad Ruchem kosztowało Wisłę aż tak pokaźny arsenał sił fizycznych i psychicznych. Z wyjątkiem pierwszego kwadransa gry w pierwszej połowie i kilku minut w drugiej połowie meczu, umiejętności zaprezentowane wczoraj widowni predystynowały gospodarzy przynajmniej do drugiej ligi. Kiedy do wszystkich bezplanowych poczynań napastników dołączymy błędy popełniane przez pomocników i Michla w obronie oraz przede wszystkim Kalisza . w bramce, dla nikogo nie będzie niespodzianką, że Budowlani pojechali do domu bogatsi o 2 punkty.

KOMBINACYJNA GRA GOŚCI

PIŁKARZE opolscy zademonstrowali dobry futbol. Byliśmy zachwyceni ich grą szczególnie w drugiej połowie meczu, kiedy grali w 10-tkę, bez Klisia. Zawodnik ten przy starciu z naszymi napastnikami już w pierwszych minutach gry wybił sobie obojczyk. Podobali się nam szybcy napastnicy Budowlanych, którzy mimo przewagi liczbowej przeciwnika wygrywali większość pojedynków. Gwiazdą w drużynie zwycięzców był filigranowy bramkarz Kornek, który z tygrysią zręcznością i ogromną brawurą interweniował w bezbłędny niemal sposób. Obronił on kilka zdawałoby się murowanych goli i zjednał sobie sympatię widowni. HISTORIA MECZU HISTORIA meczu jest krótka, w 5 min. atak Budowlanych i źle ustawiony Kalisz pozwala Spałkowi na ulokowanie głową piłki w siatce. W 4 min. później Kościelny otrzymał piłkę od Adamczyka, i w biegu tuż z Unii pola bramkowego zdobył wyrównanie. W chwilę Potem ten sam zawodnik pięknym strzałem z 18 m zdobywa prowadzenie dla Wisły. Gospodarze grają w tym okresie koncertowo i wszystko wskazuje na to, że piłkarze opolscy wyjadą spod Wawelu z pokaźnym bagażem bramek... Na tym jednak wszystko się kończy i do głosu dochodzą goście.

Po przerwie znów kilka „przebłysków” Wisły, która jednak nie umie sobie dać rady z przeciwnikiem, mimo że ten gra bez jednego zawodnika. Natomiast Budowlani przeprowadzają kilka groźnych ataków z których dwa kończą się zdobyciem bramek. I ”r tych wypadkach współwinnym był Kalisz oraz Kawula. Ostatnie minuty meczu, to nieudolne choć koncentryczne ataki gospodarzy.

J. Frandofert


"Przegląd Sportowy" z 1957.04.15

Brawo atak Budowlanych Wisła pokonana 2:3

Należy żałować, że kapitan sportowy PZPN w poszukiwaniu materiału, z którego mógłby stworzyć kadrę i narodową jedenastkę wyjechał na niedzielne derby do Warszawy, a tym samym nie mógł być obecny w Krakowie na meczu Wisła - Budowlani. Niewątpliwie płk. Reyman wpisałby do swego notesu nazwiska napastników drużyny opolskiej, którzy świetnie wypełnili swoje zadania, demonstrując wszystkie zalety rasowych napastników, a więc tzw. ciąg na bramkę, oraz chwalebna skłonność do kończenia każdej akcji ofensywnej strzałem choćby z dalszej odległości. Wzorowo wykorzystywali przy tym napastnicy Budowlanych rzuty rożne i po pierwszym z nich w 5 min. zdobyli prowadzenie z główki Spałka.

Nastąpił teraz okres popisowej gry gospodarzy i w 11 min. było już 2:1 dla miejscowych. Kościelny z Gamajem przeprowadzili w 9 min. błyskawiczną kombinację i nabierając rozpędu od linii połowy boiska wpadli po prostu jak burza do bramki opolan, mimo ofiarnej interwencji Korneka i spieszącego mu na pomoc Rogowskiego. W 2 min. później Kościelny rąbnął z 20 metrów w samo okienko i Wisła objęła prowadzenie.

- Byłem skłonny podczas przerwy postawić na wysokie zwycięstwo Wisły w tym meczu - powiedział wychodząc po jego zakończeniu ze stadionu prezes KOZPN mgr Filipkiewicz. - A tu tymczasem takie rozczarowanie.

Bo też druga połowa meczu wypadła dla piłkarzy krakowskich żenująco słabo. Tak słabo, że niewielu widzów "zdążyło" zauważyć, iż w tym okresie Budowlani grali w 10-tkę, bowiem Klik, któremu odnowiła się kontuzja nie wyszedł na boisko po przerwie. Wprawdzie bramkarz Budowlanych w drugich 45 minutach miał nieraz sporo do roboty, ale mimo to ani razu nie był zmuszony wyjąć piłkę z siatki - natomiast Kalisz skapitulował w tym czasie dwukrotnie. Odnosiło się wrażenie, że gdyby Kornek był na miejscu Kalisza - to ani jeden z tych strzałów nie znalazłby drogi do siatki.

Wartość drużyny opolskiej tkwi w wyrównaniu zespołu i w wysokich kwalifikacjach strzeleckich lotnego i bojowego napadu. Środkowy napastnik, młody Stemplewski, w niczym nie ustępował doświadczonym kolegom - Mielniczkowi czy Spałkowi, a jako kierownik napadu pobił na głowę niemrawego Rogozę, zaś jako strzelec wszystkich bez wyjątku napastników Wisły. Jeśli zaś idzie o szybkość - to każdy z napastników drużyny opolskiej był conajmniej "Owensem" dla każdego z wiślaków.