1957.06.13 ŁKS Łódź - Wisła Kraków 4:2

Z Historia Wisły

1957.06.13, I liga, 10. kolejka, Łódź, Stadion ŁKS-u,
ŁKS Łódź 4:2 (2:1) Wisła Kraków
widzów: ok. 25.000
sędzia: Franciszek Kóska
Bramki
Stanisław Baran 11'
Stanisław Baran 35'

Stanisław Baran 58'

Leszek Jezierski 88'
1:0
2:0
2:1
3:1
3:2
4:2


38' Kazimierz Kościelny

84' Kazimierz Kościelny
ŁKS Łódź
3-2-5
Henryk Szczurzyński
Józef Walczak
Stanisław Wlazły
Henryk Szczepański
Wiesław Jańczyk
Robert Grzywocz
Leszek Jezierski
Stanisław Baran
Henryk Szymborski
Władysław Soporek
Kazimierz Kowalec

trener: Władysław Król
Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Jerzy Piotrowski
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Kazimierz Kościelny
Antoni Rogoza
Wiesław Gamaj
Kazimierz Budek

trener Artur Woźniak
Wg "Echa" gole strzelili: Gamaj i Kościelny II

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1957, nr 137 (12 VI)

JUTRO, tj. w czwartek 13 bm. rozegrana zostanie przedostatnia seria wiosennej rundy spotkań I i II ligi piłkarskiej. Zainteresowanie meczami ligowymi nie maleje.

Finisz wiosennej rundy pasjonuje wszystkich kibiców, chociaż powoli wszystkie niewiadome zostają rozwiązywane. W ekstraklasie Gwardia W-wa ma niemal „w kieszeni” tytuł wiosennego mistrza ligi. Duża. 3-punktowa przewaga będzie już trudna do zniwelowania przez wiceleadera — Lechię, która ma trudniejsze mecze do rozegrania od „gwardzistów". Ci ostatni spotkają się w czwartek w Poznaniu z Lechem. Z meczu tego powinni wywieźć co najmniej jeden punkt. Bardzo interesująco zapowiada się mecz Górnika Zabrze z Ruchem.

Ponadto 13 bm. grają w I lidze: Lechia z Budowlanymi Opole, Górnik Radlin ze Stalą Sosnowice, Legia W-wa z Polonią Bytom i ŁKS z Wisłą.

Spotkanie łódzkie jest bardzo ważne dla krakowian. Po wygranym meczu z Górnikiem Radlin, „wiślacy" znów znaleźli się w bezpiecznej grupie środkowej i w wypadku poprawienia swego dorobku punktowego zabezpieczą sobie półmetku środkową lokatę w tabeli. „Nie taki diabeł straszny, jak go malują" — mówi przysłowie i dlatego spodziewamy się, że Wisła nie ulęknie się łódzkich „rycerzy wiosny” i potrafi zdobyć co najmniej 1 punkt, tym bardziej, że mamy już lato.


”Przegląd Sportowy” z 1957.06.14

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1957/nr089/directory.djvu

Wisła przegrywa w Łodzi 2:4 (1:2)

Łódź, 13.6. (tel. wł.). ŁKS — Wisła 4:2 (2:1). Bramki dla ŁKS zdobyli: w 11, 35 i 58 min. Baran, w 88 Jezierski z karnego. Dla Wisły w 38 i 84 min. Kościelny. Widzów 25 tysięcy. Sędziował Koska z Katowic.

ŁKS: Szczurzyński, Walczak, Wlazły, Szczepański, Jańczyk, Grzywocz, Jezierski, Baran, Szymborski, Soporek, Kowalec.

WISŁA: Leśniak, Piotrowski, Machowski, Kościelny, Rogoża, Kawula, Budka, Michel, Jędrys, Gamaj, Dudek.

Na 2 minuty przed końcem spotkania łodzianie prowadzili zaledwie 3:2 i wynik ten mógł oczywiście sugerować o niezwykle zaciętym, wyrównanym pojedynku. Z gruntu mylny byłby taki pogląd, gdyż ŁKS miał tak wielką przewagę, że nawet końcowy rezultat 4:2 nie oddaje sytuacji, jaka była na boisku.

Gra toczyła się praktycznie na jedną bramkę, na bramkę krakowską. Jedynie w nielicznych momentach Szczurzyński zmuszony był przez napastników Wisły do interwencji i w tym wypadku z bramki zdobyte przez gości również nie są wykładnikiem udziału, jaki miał krakowski zespół w tym meczu. Dobry dzień miał jednak Kościelny i to wystarczyło, aby Wisła opuściła łódzkie boisko z względnie honorowym rezultatem. Najpierw pewnie ulokował on w siatce podanie Machowskiego, który przejął niecelny wykop Walczaka, a następnie spoza pola karnego, bez namysłu kropnął wolejem z obrotu w górny róg i wobec tej piłki Szczurzyński musiał powtórnie skapitulować. Ale na dobrą sprawę, były to niemal jedyne groźne momenty pod świątynią Szczurzyńskiego, jedyne wyłomy jakie, stworzył kwintet ofensywny Wisły w nieprzerwanym „non stop" ataku łodzian. Dla jasności sprawy dodamy tutaj zaraz, że huragan ataków ŁKS ukoronowany został aż 7 bramkami, z których jednak 3 nie zostały uznane.

Motorem ataków łodzian byli przede wszystkim Jezierski i Baran. Jezierski, jako współtwórca bramek, które z zimną krwią wyegzekwował niespożyty Baran, zasługuje na bardzo wysoką notę. Mimo zdecydowanej przewagi gospodarzy, był to jednak dobry mecz. Dwa zespoły hołdujące grze przyziemnej, technicznej, tworzyły przyjemne widowisko. Ta precyzyjna, techniczna gra szczególnie na rękę była Baranowi, który miał szerokie pole do zademonstrowania swych dużych umiejętności co pozwoliło mu wytrzymać na pełnych obrotach do końcowego gwizdka sędziego.

Publiczność opuszczała boisko zadowolona. Poza Walczakiem, Szymborskim i do przerwy Jańczykiem, zespół łódzki zagrał dobry mecz. A popularny Staszek Baran, którego niektórzy chcieli odstawić do lamusa, znów pokazał lwi pazur. Wspaniały wolej Barana, z którego padła druga bramka i zwycięski pojedynek z czterema krakowskimi defensorami, zakończony strzałem z pozycji leżącej, którym Baran zdobył trzeci punkt — były rzeczywiście wysokiej marki. J. Mrzygłód

Echo Krakowa. 1957, nr 139 (14 VI)

‎‎


ŁKS Wisła

PRZERWY wynik brzmiał 2:1 dla ŁKS, ale wcale nie zanosiło się na to, że Wisła zejdzie z boiska pokonana. W drugiej połowie ŁKS zaczął jednak jeszcze bardziej przeważać, akcje jego byty bardziej udane i lepiej przemyślane.

W sumie mecz był ciekawy, zgromadził na stadionie ŁKS-u około 20 tys. publiczności.

Bramki zdobyli dla ŁKS-u Baran—3 i Jezierski z karnego, dla Wisły: Gamaj i Kościelny II.

(KS)

Gazeta Krakowska. 1957, nr 141 (14 VI) nr 2812

Wisła zostawiła dwa punkty

Nareszcie Łódź była świadkiem ciekawego i na dobrym poziomie prowadzonego meczu ligowego. Gra oparta była na umiejętnościach technicznych przeciwników.

Ważność spotkania sprawiła, że w akcjach obu stron dała się zaobserwować pewna nerwowość. Łodzianie szybciej opanowali swe nerwy, zaczęli grać dokładniej i ich ataki częściej zagrażały bramce krakowian.

A że w piątce ofensywnej ŁKS znalazł się przytomny egzekutor w osobie niezawodnego Barana wynik spotkania został przesądzony. Zdobył on 3 bramki i śmiemy wątpić czy któryś z młodszych kolegów zdobyłby się na taki wyczyn. Pierwszą, bramka padła z winy stopera Wisły Kawuli, Leśniakowi w interwencji. Uprzedził go Baran i głową piłkę do siatki.

miała okazję do wyrównania, ale interwencja Szczepańskiego sprawiła, że Rogoża nie oddał strzału. Drugą bramkę dla ŁKS zdobył w 35 min. również Baran dobijając piłkę wypuszczoną z rąk Leśniaka po ostrym strzale Sopocka. Błąd Walczaka spowodował, że Wisła zdobyła przez Kościelnego bramkę i wynik do przerwy utrzymał się 2:1.

Po zmianie stron mimo ambitnej gry Wisły, ŁKS w dalszym ciągu jest w przewadze. Trzecia bramka to znów sukces Barana, który atakowany przez dwóch obrońców zdołał umieścić piłkę w siatce. Wisła lepsza kondycyjnie wyswobadza się wreszcie z nacisku i sama przechodzi do ataku. Nie może jednak wypracować sobie dogodnej pozycji do strzału. Toteż Kościelny po zwycięskim pojedynku o piłkę ze Szczepańskim zaryzykował strzał z 18 metrów. Był on celny. Wynik spotkania ustalił jednak Jezierski na 4:2 wykorzystując na 2 min. przed końcem spotkania rzut karny. Zawinił go Piotrowski podcinając na polu karnym Szymborskiego.

(K. Rozm.)