1957.06.30 Wisła Kraków - Zagłębie Sosnowiec 2:2

Z Historia Wisły

1957.06.30, I liga, 11. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, niedziela, 10:00
Wisła Kraków 2:2 (2:1) Zagłębie Sosnowiec
widzów: 12-15.000
sędzia: Wołkowski
Bramki
Antoni Rogoza 10'
Masłoń (sam.) 23'
1:0
2:0
2:1
2:2


30' Krężel
Śpiewak
Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel
Marian Morek
Marian Machowski
Kazimierz Kościelny
Antoni Rogoza
Wiesław Gamaj
Kazimierz Budek

trener Artur Woźniak
Zagłębie Sosnowiec
3-2-5
Dziurowicz
Masloń
Musiał
Krajewski
Konopelski
Ząbczyński
Ciszek
Majewski
Krężel
Szymczyk
Śpiewak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1957, nr 150 (28 VI)

Wreszcie w niedzielę w I-ligowym meczu Wisła grać będzie ze Stalą Sosnowiec. Obydwie drużyny zajmują końcowe miejsca w grupie środkowej, i obydwie chcą na pół­ metku znaleźć się na jak najlepszej pozycji w tabeli. Gospodarze chyba nie dadzą sobie narzucić stylu gry drużyny sosnowieckiej, lecz przejmą od pierwszych minut inicjatywę w swe ręce i zdobędą potrzebne punkty. Krakowianie z zainteresowaniem obserwować będą grę najlepszego zawodnika Stali — Konopelskiego i porównają formę, w jakiej znajduje się stoper Stali z zeszłoroczną jego formą, kiedy to występował w barwach Garbarni.


Echo Krakowa. 1957, nr 152 (1 VII)

‎‎

Mało pochlebny remis piłkarzy „czerwonych” na własnym boisku

WCZORAJ przed południem, podczas ogromnego upału, odbyło się w Krakowie spotkanie piłkarskie mistrzostwo I ligi, pomiędzy Wisła a Stała Sosnowiec. Mecz po mało ciekawym przebiegu zakończył się niezbyt pochlebnym remisem „czerwonych" 2:2 (2:1). Bramki zdobyła: dla Wisły— Rogoża i Masłoń (samobójcza), dla Stali — Krężel i Śpiewak Sędziował p. Wołkowski z Warszawy.

Widzów około 10 tys.

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel, Morek, Machowski, Kościelny i, Rogoża, Gamaj, Budek.

STAL: Dziurowicz, Masłoń, Musiał, Krajewski, Ząbczyński, Konopelski, Ciszek, Majewski, Krężel, Szymczyk, Śpiewak.

Ponad 30-stopniowy upał nie momentem przychylnym dla wodników obu drużyn, nic więc dziwnego, że spotkanie stało na przeciętnym poziomie i poza kilkoma ciekawszymi momentami nie działo się nic takiego, co mogłoby wpłynąć na ożywienie widowni. Gospodarze uzyskali początkowo nieznaczną przewagę i wówczas kilka zaskakujących akcji, których motorem był Rogoża, wprowadziło chaos w linie defensywne sosnowiczan. Nawet niezawodny Konopelski nie mógł sobie dać w tym czasie rady przy kilku zagraniach, przeprowadzonych prawą stroną ataku Wisły.

Atak „czerwonych” był w niedzielę jedyną niebezpieczną linią w jedenastce gospodarzy. Kiedy natomiast ciężar gry spoczął na obronie i pomocy miejscowych, wówczas bramka wisiała w powietrzu przy każdym niemal ataku stalowców. Tak Morek w pomocy jak i Kawula na stoperze, a częściowo nawet bramkarz Leśniak, stanowili najsłabsze punkty swej drużyny. Zastanawiające jest dla nas pociągnięcie kierownictwa Wisły, które zrezygnowało z kilku bądź co bądź rutynowanych zawodników, na korzyść słabszych.

O ile częściowo wytłumaczone jest pociągnięcie wypróbowania Morka w pomocy zamiast Jędrysa (nota bene nie zdał wczoraj zupełnie egzaminu), to o tyle nie rozumiemy, dlaczego Snopkowski nie zastąpił niedysponowanego, od kilku zresztą spotkań, Kawuli. Zawodnik ten nie błyszczał wprawdzie nigdy szybkością, ale ostatnimi czasy wyraźnie roztył się i gra z meczu na mecz słabiej. W drużynie gospodarzy poza linią ataku (i to tylko okresami) poprawnie zagrali Michel i Budka.

Stal zagrała na swym normalnym poziomie. Piłkarze sosnowieccy dysponują dostateczną szybkością i kondycją, aby być groźnymi dla przeciętnych ligowców.

Żaden jednak z zawodników gości nie jest objawieniem w naszym piłkarstwie. Obok Dziurowicza i Konopelskiego dobrze zagrali skrzydłowi, oraz napastnik — Krężel.

PRZEBIEG GRY

W drugiej min. gry Konopelski ma kapitalną szansę uzyskania prowadzenia dla swych barw: jednak jego piękny strzał z rzutu wolnego (z 25 m)t ociera się o zewnętrzną stronę słupka i wychodzi na aut. W 2 minuty później Gamaj strzela z powietrza tuż przed polem bramkowym, ale piłka schodzi mu z nogi i wychodzi w górę. W 10 min. gry Rogoża idzie na przebój. Na moment gubi Piłkę, ale za chwilę strzela nieuchronnie w prawy róg bramki.

Druga bramka dla Wisły pada przypadkowo (samobójcza), kiedy po centrze Machowskiego, Rogoża oraz Dziurowicz mijają się z piłką i niespodziewanie trafia ona w nogę Masłonia, skąd bezpośrednio leci do siatki. Dwie kapitalne pozycje marnuje Krężel, ale wreszcie w 30 min. gry wykorzystuje 50-sekundowe nieporozumienie obrony Wisły, podczas którego Morek oraz Michel, a w końcu i Kawula, oddawali piłki pod nogi przeciwnika.

W drugiej połowie spotkania tempo gry jeszcze bardziej zmalało i jeden z ataków gości kończy się strzałem Śpiewaka z ostrego kąta. Piłka po spóźnionej interwencji Leśniaka ląduje w siatce i mecz kończy się wynikiem 2:2.

J. FRANDOFERT

”Przegląd Sportowy” z 1957.07.01

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1957/nr098/directory.djvu

Wisła i Stal podzieliły się punktami

KRAKÓW, 30.6 (tel. wl.) Wisła Kraków — Stal Sosnowiec 2:2 (2:1). Bramki dla Wisły zdobyli Rogoza i Masłoń (samobójcza) dla Stali Krężel i Śpiewak. Sędzia Wołkowski (Warszawa), widzów ok. 12 tys.

WISŁA: Leśniak, Monica, Kawula, Budka, Michel, Morek, Machowski, Kościelny II, Rogoza, Gamaj, Budek.

STAL: Dziurowicz, Masloń, Musiał, Krajewski, Konopelski, Ząbczyński, Ciszek, Majewski, Krężel, Szymczyk, Śpiewak.

Kiedy po 20 minutach meczu Wisła prowadziła 2:0 wielu widzów mimo woli wracała pamięcią do spotkania tych samych drużyn przed rokiem, zakończonego pogromem Stali. Tym razem jednak drużyna sosnowiecka szybko przełamała depresję po utracie dwóch bramek, a dysponując bardzo wyrównanym oraz zdecydowanie lepszym, jeśli idzie o bojowość i kondycję zespołem, doprowadziła do podziału punktów.

Kondycja Stali zasługuje na tym większe uznanie, że mecz rozegrano w niesamowicie upalne południe i utrzymanie do końca dość wysokiego tempa zawodów wydawało się przekraczać możliwości fizyczne zawodników. Już w 3 min. posłał Konopelski na bramkę Leśniaka fantastyczną bombę z wolnego, z odległości ok. 30 m. Piłka otarła się o kant słupka i wyszła na aut, ale gdyby szła odrobinę więcej w lewo, żaden bramkarz nie potrafiłby zagrodzić jej drogi do siatki. W 7 min. później Rogoża minął Masłonia i Musiała i z najbliższej odległości zdobył prowadzenie dla swoich barw.

W 20 min. prawoskrzydłowy Wisły posłał centrę do środka. pod bramką Dziurowicza zakotłowało się. Bramkarz Stali wraz z Gamajem i Budkiem oraz dwoma obrońcami z sosnowca znalazł m nagle na ziemi a piłka... w siatce.

Potem Jeszcze dwukrotnie Gamaj i Budek zaprzepaścili kapitalne szanse na podwyższenie wyniku i gra zaczęła się zwolna, lecz systematycznie przenosić na połowę Wisły. W 31 min. Szymczyk prawie spod chorągiewki rożnej oddał miękką centrę do środki.. Interwencja Kawuli była miło skuteczna, a następne wybicie piłki przez Morka zbyt krótkie; Krężel doszedł więc do strzału z kilkumetrowej odległości Leśniak spóźnił się z interwencją i stalowcy odbili jedną bramkę.

Po przerwie ton grze nadawała Stal. Pod ciągłymi atakami drużyny sosnowieckiej zaczęli tracił głowę obrońcy Wisły, z minuty m minutę Leśniak miał coraz więcej pracy. Interweniował on w wielu wypadkach ze szczęściem, ale był bezradny wobec bliskiego strzału Śpiewaka, któremu idealnie przygotował piłkę Konopelski, grający w końcowej fazie rolą szóstego napastnika. Wisła zagrała na normalnym swoim poziomie, z tym, że coraz wyraźniejszy spadek formy zaznacza się u Gamaja, Kawuli. a przede wszystkim u Machowskiego i Kościelnego. Stal miała najlepszych zawodników w Krężlu, Ciszku, Konopelskim i Dziurowiczu. Mało widoczny do przerwy lewoskrzydłowy Śpiewak pod koniec meczu gra coraz lepiej, jemu też przypadła rola „zdobywcy jednego punktu.

St. Habzda

Gazeta Krakowska. 1957, nr 154 (29/30 VI) nr 2824

Kierownictwo Wisły chcąc ułatwić swoim licznym sympatykom oglądanie meczu i w tym samym dniu wielkiej rewii lekkoatletycznej Czechosłowacja—Polska, postanowiło, że mecz I-ligowy Wisła — Stal Sosnowiec — rozegrany zostanie w niedzielę o godz. 10 na stadionie przy ul. Reymonta


Gazeta Krakowska. 1957, nr 155 (1 VII) nr 2826

‎‎

Niedzielne spotkanie Wisły z sosnowiecką Stalą, które odbywało się wśród niesamowitego upału, zakończyło sic wynikiem remisowym 2:2 (2:1). Wynik ten jest raczej sprawiedliwy, gdyż obie drużyny grając nienadzwyczajnie, zadowolone były z uzyskanego punktu.

Już dawno nie widzieliśmy, tak słabo grającej Wisły. Najważniejsza pozycja, obrona, całkowicie zawiodła.

Monica i Kawula grali nadzwyczaj słabo i niejednokrotnie pozwalali napastnikom Stali na oddanie strzału.

Jedynie Budka grał dobrze. Napastnicy Wisły też nie mieli w niedzielę „swego dnia”. Z całej piątki tylko Rogoża grał poprawnie, ale cóż mógł zrobić jeden zawodnik.

Podobna sytuacja była w drużynie Stali. Obrona grała bardzo słabiutko z wyjątkiem Konopelskiego, który początkowo grał na pomocy, a po strzeleniu „samobójczej” bramki przez Masłonia, Konopelski grał jako stoper. Zaznaczyć należy, że zawodnik Garbarni, był obok Krężela najlepszym zawodnikiem Stali.

Grał on nie tylko jako obrońca, ale często widzieliśmy go jako szóstego napastnika, który był motorem wielu akcji. Napastnicy Stali dobrze grali w polu, ale pod bramką zawodzili.

Mecz rozpoczął się sensacyjnie, bo już w 4 min. Konopelski egzekwując rzut wolny, omal nie zdobył prowadzenia. Piłka otarła się o zewnętrzny słupek.

W 10 min. Rogoża uzyskał pro­ wadzenie dla Wisły. Bramka ta padła z winy obrońców Masłonia i Musiała. W kilka minut później Krężel zaprzepaścił doskonałą okazję będąc sam pod bramką Wisły. W 23 min.

Masłoń przejął dośrodkowanie Machowskiego i wpakował piłkę do własnej bramki. Tak to Wisła dzięki „samobójczej” bramce, prowadziła 2:0. Goście mimo utraty w dość szybkim czasie dwu bramek, nie załamali się i przejęli inicjatywę w swe ręce. Szymczyk omal nie zdobył bramki dla Stali, ale z dobrej pozycji strzelił wysoko ponad poprzeczka. W 30 min. goście zdobyli pierwszy punkt. Po jednym z licznych błędów naszej obrony piłkę przejął Krężel i posłał błyskawicznie do bramki Leśniaka. Po zmianie pól już w 3 min. napastnicy Stali omal nie zdobyli wyrównania. W ostatniej jednak chwili Monica wybił piłkę w pole. Stalowcy raz po raz znajdują się na polu karnym Wisły. Prawoskrzydłowy Ciszek fatalnie pudłuje, posyłając piłkę w aut, a za chwilę to samo robi Konopelski. Leśniak przeżywa gorące chwile. Majewski przedarł się przez obronę i z najbliższej odległości już miał strzelać. Leśniak zdecydował się na wybieg i rzucając się pod nogi napastnikowi gości, odebrał mu piłkę. W kilka minut później, Gamaj z bliska strzela wprost w ręce bramkarza, a odbita piłkę kieruje w aut. Za chwilę lewoskrzydłowy gości zmarnował podobnie dobrą okazję. W 75 min. padło wyrównanie.

Po zamieszaniu podbramkowym Konopelski dobrze podał piłkę Śpiewakowi. a ten nie bez winy Leśniaka umieścił ją w bramce. Za chwilę Rogoża stracił znów piłkę strzelając wysoko ponad bramką.