1957.08.18 Wisła Kraków - Ruch Chorzów 4:4

Z Historia Wisły

1957.08.18, I liga, 13. kolejka, Kraków, Stadion Wisły, 18.00
Wisła Kraków 4:4 (1:2) Ruch Chorzów
widzów: ok. 10.000
sędzia: Wilczyński z Poznania
Bramki

Kazimierz Budek 16'



Antoni Rogoza 66'
Marian Machowski (k) 75'
Kazimierz Budek 80'
1:0
1:1
1:2
1:3
1:4
2:4
3:4
4:4
Polok

Cieślik
Bochenek
66' Polok



Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Jerzy Piotrowski
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Roman Jurczak
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Kazimierz Kościelny
Antoni Rogoza
Kazimierz Budek
Józef Maniecki

trener: Artur Woźniak
Ruch Chorzów
3-2-5
Wyrobek
Pohl
Nieroba
Polok
Alszer
Cieślik
Bochenek
Bomba
Siekiera
Pieda
Prutek

trener: Mikołaj Beljung
Debiut ligowy Romana Jurczaka

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Bochenek strzela trzecią bramkę, a Polok podwyższa wynik na 4:1. W tej samej minucie Rogoża zdobywa drugą bramkę dla Wisły. Stan 4:2 Zdawało się, że chorzowianie zejdą z boiska jako zwycięzcy.

Lecz oto od 29 min. gry losy meczu potoczyły się zupełnie inaczej. W pewnym momencie na polu karnym przeciwnika znalazł się Budka, który w momencie strzału został sfaulowany. Sędzia podyktował rzut karny, zamieniony przez Machowskiego na bramką. Wynik 4:3. Wisła dopingowana, coraz silniej naciera. Gra doskonale. Jedenastka chorzowska wzmocniła defensywę. Nie zdało się to na wiele, gdyż dobrze grający w tym okresie meczu „wiślacy” zdobywają wyrównanie ze strzału Budeka

Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1957, nr 190 (16 VIII)

Jedenastka krakowska gra na swoim boisku z zespołem chorzowskim. Mecz ten nie będzie wcale łatwy dla Wisły. Ruch, „gdy mą dzień“, potrafi zagrać porywająco i roznosi nawet najlepsze zespoły. Ale potrafi również niemiłosiernie „zawalać", gdy jego , maszyneria" nie funkcjonuje należycie.

Miejmy nadzieję, że w meczu tym Wisłą nie pozwoli gościom na „puszczenie w ruch" chorzowskiej „maszynerii” i wybije ich z uderzenia, nadając swoisty styl gry. Oby tylko był on skuteczny, gdyż dwa punkty są „wiślakom“ bardzo potrzebne.


Echo Krakowa. 1957, nr 192 (19 VIII)

‎‎
‎‎
‎‎
‎‎

Wisła zremisowała

Mecz niewykorzystanych sytuacji podbramkowych

PODCZAS wczorajszego spotkania piłkarskiego, rozegranego między Wisłą i Ruchem, publiczność nie mogła się uskarżać na brak emocji. Bramki padały często, przy czym Wisła ze stanu 1:4 zdołała wywalczyć wynik remisowy, ratując na swym boisku jeden punkt.

PIŁKARZE krakowscy mieli wiele doskonałych okazji na zdobycie bramek. Nie potrafili ich jednak wykorzystać, zawodząc w decydujących momentach. Niekiedy strzały były za słabe lub niecelne, innym znów razem, np. przy strzale oddanym przez Manieckiego, piłka odbiła się od poprzeczką to znów napastnicy krakowscy spóźniali się o sekundy do piłki, nie wykorzystać licznych popełnianych przez chorzowian. Zaprzepaszczono mnóstwo doskonałych okazji, grając z wyraźnym pechem.

Ataki Ruchu były początkowo raczej sporadyczne, tym niemniej zawsze bardzo groźne. Alszer, Cieślik, Polok czy Bochenek — umieli zdobyć się na odpowiednią szybkość, bezlitośnie wykorzystując każdą nadarzającą się sytuację do strzału.

Już w 5 min. prowadzenie dla chorzowian zdobył Polok. Kilka minut później wyrównał Budek, a następnie Leśniaka po raz drugi zmusił do kapitulacji Cieślik, dobijając strzał lewoskrzydłowego Bochenka. Wynik 2:1 dla Ruchu utrzymuje się do przerwy.

Po pauzie chorzowianie wbrew przewidywaniom widzów nie „murują” bramki, lecz prowadzą nadal grę otwartą, coraz częściej goszczą pod bramką Leśniaka. W wyniku takiej gry Bochenek strzela trzecią bramkę, a Polok podwyższa wynik na 4:1. W tej samej minucie Rogoża zdobywa drugą bramkę dla Wisły. Stan 4:2 Zdawało się, że chorzowianie zejdą z boiska jako zwycięzcy.

Lecz oto od 29 min. gry losy meczu potoczyły się zupełnie inaczej. W pewnym momencie na polu karnym przeciwnika znalazł się Budka, który w momencie strzału został sfaulowany. Sędzia podyktował rzut karny, zamieniony przez Machowskiego na bramką. Wynik 4:3. Wisła dopingowana, coraz silniej naciera. Gra doskonale. Jedenastka chorzowska wzmocniła defensywę. Nie zdało się to na wiele, gdyż dobrze grający w tym okresie meczu „wiślacy” zdobywają wyrównanie ze strzału Budeka. Jeszcze na dwie minuty przed końcem zawodów Polok ma okazję uzyskania zwycięskiego gola, będąc sam na sam z bramkarzem Wisły — Leśniakiem.

Widzowie zamarli w bezruchu. Za chwilę odetchnęli z ulgą, gdy napastnik chorzowski utracił piłkę i wynik 4:4 nie uległ już zmianie.

(as)

”Przegląd Sportowy” z 1957.08.19

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1957/nr126/directory.djvu

Ruch prowadził w Krakowie 4:1 ale zdołał uratować tylko 1 punkt

KRAKÓW 18.8. (tel. wł.). Wisła Kraków — Ruch Chorzów 4:4 (1:2). Bramki dla Wisły zdobyli Budek 2, Machowski i Rogoża, dla Ruchu Polok 2, Prutek i Bochenek. Sędziował Wilczyński z Poznania. Widzów ok. 10 tys.

WISŁA: Leśniak, Piotrowski, Kawula, Budka, Jurczak, Jędrys, Machowski, Kościelny, Rogoża, Budek, Maniecki.

RUCH: Wyrobek, Pohl, Nieroba, Polok, Alszer, Cieślik, Bochenek. Bomba, Siekiera, Pieda, Prutek.

Krakowianie przez długi czas wspominać będą ten mecz i stawiać go za przykład hartu woli i oddania wszystkich sił dla obrony barw klubowych. Tak się bowiem stało, że Ruch, który w sposób przypadkowy zdobył prowadzenie już w 5 min. gry, wydawał się być pewnym zwycięzcą spotkania, zwłaszcza po 65 min., kiedy to Polok zapewnił drużynie chorzowskiej prowadzenie 4:1.

Wtedy to nawet najzagorzalsi sympatycy Wisły poczęli kierować się w stronę bram stadionu. Ale zanim uczynili kilka kroków, różnica w prowadzeniu zmalała tylko do dwóch bramek. Po rozpoczęciu gry od środka Wisła przeprowadziła błyskawiczny atak, a Rogoża nie zwlekając z oddaniem strzału zaskoczył Wyrobka i zdobył drugą bramkę dla swoich barw. Była ona sygnałem do generalnego szturmu na bramkę Ruchu. Jak gdyby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zerwali wiślacy z tradycyjnym już zwlekaniem i niezdecydowaniem, zaczęli zwolna, ale coraz wyraźniej oblegać bramkę Wyrobka. O rozmiarach oblężenia świadczy fakt, że obrońca Wisły Budka, przedzierając się przez gąszcz nóg „zarobił" rzut karny, który Machowski pewnie zamienił na trzecią bramkę.

Była wtedy 73 min. gry. Bezskuteczne były wysiłki chorzowian, aby przez zwolnienie tempa i grę na czas utrzymać zwycięstwa. W 80 min. wykorzystał Budek jedną z bardzo licznych w tym okresie sytuacji i uzyskał wyrównanie. Ślązacy ściągnęli do tyłu całą niemal swoją drużynę i bronili się rozpaczliwie. Mimo to — dosłownie w ostatnich sekundach meczu — błyskawiczny wypad Bochenka i Cieślika omal nie odebrał Wiśle tak ciężko zapracowanego punktu. W tym wypadku jednak bramkarzowi Wisły dopisało szczęście.

St. Habzda