1957.10.12 Wisła Kraków - RAC-WAC Casablanca 0:0

Z Historia Wisły

1957.10.12, mecz towarzyski, Casablanca, Stadion Marcela Cardana, 15:30
RAC-WAC Casablanca 0:0 Wisła Kraków
widzów:
sędzia:
Bramki
RAC-WAC Casablanca
Wisła Kraków
Władysław Machowski
Fryderyk Monica
Leszek Snopkowski
Ryszard Budka
Adam Michel
Ryszard Jędrys
Marian Machowski
Włodzimierz Kościelny
Roman Jurczak
Kazimierz Kościelny
Kazimierz Budek
Trener: Artur Woźniak

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Galeria

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1957, nr 240 (14 X)

‎‎

Grypa na Czarnym Lądzie zdekompletowała krakowian

Wisła remisuje w Casablance 0:0

NA PRZEWODZIE Casablanca, port Maroka na Oceanie Atlantyckim. Z Krakowa w linii prostej będzie tam ok. 3.600 km. Jeśli weźmiemy jeszcze, że dzielą nas Adriatyk i Morze Śródziemne, nie zdziwi nikogo, że rozmowa podobna była do krzyku. Mimo wszystko zdołaliśmy osiągnąć cel, którym jest szybka i sprawna informacja Czytelnika.,.

W Maroku, a ściśle w Casablance, odbyło się wczoraj a~ trakcyjne spotkanie piłkarskie pomiędzy teamem dwóch pierwszoligowych zespołów tego miasta z Wisłą Kraków. Mecz zakończył się wynikiem bramkowym 0:0.

Spotkanie rozpoczęło się o 15.30 (czasu tamtejszego) bez godz. przy temperaturze blisko 40 st. C. Nasza drużyna wystąpiła w składzie: Machowski II. Monica, Snopkowski, Budka, Michel, Jędrys, Machowski I. W. Kościelny, Jurczak, K. Kościelny, Budek. A więc, w drużynie zabrakło Leśniaka, Kawuli i Rogoży. Chłopcy ci zaraz po przyjeździe do Casablanki, przy zetknięciu się z tamtejszym klimatem zachorowali na grypę.

Poza wymienionymi z gorączką grali Snopkowski, Budka i Budek.

Kierownictwo naszej drużyny nigdy nie dopuściłoby, aby chorzy piłkarze wyszli na zieloną murawę, gdyby nie fakt, że ze względu na ograniczenia w Paryżu mi zostać dwaj członkowie ekipy Ogiela i Gamaj. W tej sytuacji Wisła nie chciała narazić organizatorów spotkania nie tylko na finansowe fiasko, ale nie mogła też sprawić zawodu tysiącom miłośników piłki nożnej, którzy wypełnili stadion.

Piłka nożna w polskim wydaniu była dla mieszkańców Casablanki niemniej egzotyczna, jak dla nas brazylijska czy argentyńska. Nie zawiedli się widzowie na Polakach. Wisła mimo ubytku w drużynie najlepszych bodaj zawodników, zagrała bardzo dobrze. Niemal przez całe spotkanie gospodarze bronili się przed zaciekłymi atakami krakowskich piłkarzy.

Tylko pechowi strzałowemu i niezgraniu w linii ataku oraz fantastycznej grze bramkarza, gospodarze zawdzięczają wynik remisowy.

Po meczu drużyna Wisły była żegnana spontanicznymi brawami, i odprowadzona z szatni do hotelu.

Wczoraj w godzinach wieczornych ekipa piłkarzy Wisły opuściła gościnny kraj, i udała się samolotem w drogę do Paryża. Kierownictwo ekipy w osobach pp.

Glińskiego i Kogutka, prosiło nas tą drogę przesłać rodzinom oraz sympatykom klubu serdeczne pozdrowienia. Jednocześnie chcemy uspokoić rodziny chorych zawodników: chłopcy czują się już lepiej i prawdopodobnie wystąpią w ostatnim spotkaniu tego długiego tournee w Brukseli.


”Przegląd Sportowy” z 1957.10.14

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1957/nr158/directory.djvu

PARYŻ, 13.10. (tel. wł.). Piłkarska drużyna krakowskiej Wisły rozegrała w niedziele na stadionie „Marcel Cerdana" (nazwisko znanego boksera) w Casablance towarzyskie spotkanie z kombinowanym teamem tego miasta. Po nieciekawej grze Wisła zdołała zaledwie zremisować 0:0 z drużyną, w której brakowało i najlepszych zawodników, goszczących w tym czasie w Bejrucie na Igrzyskach Panarabskich. Dlatego też wynik remisowy nie przynosi bynajmniej Wiśle zaszczytu. Zespół Wisły zagrał w tym meczu bardzo słabo, a wprost na kompromitującym poziomie grali napastnicy, którzy miejscami nie wiedzieli dosłownie co zrobić z piłką.


Gazeta Krakowska. 1957, nr 245 (14 X) nr 2916

‎‎

Pierwszy w dziejach naszego piłkarstwa występ Polaków na „Czarnym Lądzie” przyniósł tylko połowiczny sukces w rozegranym w niedzielę spotkaniu krakowska Wisła uzyskała z reprezentacją Casablanki, opartej na zawodnikach 2 klubów —RAC i WAC, wynik bezbramkowy.

Mecz rozpoczął się o godz. 3 popołudniu. Wprawdzie i w Maroku panuje już jesień, ale temperatura o tej porze dnia wynosi ok. 40 st. C, co oczywiście dało się mocno we znaki krakowskim piłkarzom.

Gospodarze nie byli zbyt silnym przeciwnikiem. Maroko dopiero niedawno przyjęte zostało do FIFA. Według ogólnej opinii piłkarze marokańscy ustępują najmniej o klasę zespołom pierwszej ligi francuskiej.

Należy jeszcze dodać, że gospodarze nie grali w swym najlepszym zestawieniu. Ośmiu najlepszych piłkarzy Maroka przebywa obecnie w Bejrucie, biorąc udział w rozgrywanych tam igrzyskach Panarabskich.

W niedzielnym spotkaniu Wisła wystąpiła w następującym zestawieniu: Leśniak, Kawula, Budka, Michel, Jędrys, Jurczak; Machowski I, Kościelny I, Rogoża, Snopkowski, Budek.

Gra stała na przeciętnym poziomie. W zespole krakowskim zawiódł atak. Po przerwie gospodarze wyraźnie przeważali i tylko dzięki dobrej postawie defensywy Wisły, nie udało się im uzyskać bramki.

W godzinach wieczornych drużyna krakowska odleciała samolotem z Casablanki do Paryża, gdzie przybędzie w poniedziałek we wczesnych godzinach rannych.

Po zwiedzeniu miasta, we wtorek krakowianie udadzą się do Brukseli, gdzie przebywają już cd piątku Gamaj i Ogiela.

W środę 16 bm. Wisła rozegra mecz z zeszłorocznym mistrzem Belgii, zawodowym zespołem FC Anderlecht.

Spotkanie rozegrane zostanie późnym wieczorem przy świetle elektrycznym.

Wspomnienia

Władysława Machowskiego

Coś takiego się podziało pomiędzy chłopakami, że Leśniak i kilku innych zostało w Paryżu. Zostaliśmy zakwaterowani w hotelu w Casablance, było przyjęcie powitalne, na którym podawano arabską herbatę miętową. Przed zwiedzaniem miasta ostrzegano nas, żeby nie dawać żadnych pieniędzy dzieciom na ulicach. Ja widząc takiego biednego malucha dałem mu jakiś grosz - za chwilę cały sznur dzieciaków biegł za nami!

Do Maroka przyjechaliśmy tylko częścią drużyny, ale mecz był zakontraktowany, więc trzeba było go rozegrać. Zremisowaliśmy 0:0. Boisko było twarde jak beton. Strojów bramkarskich na taki teren nie było - ani nakolanników, ani nałokietników, ani spodni watowanych - nic. Rzut i upadek na to boisko było jak skok na beton. Byłem potem tak umordowany, że zasnąłem w pokoju twardym snem, nie mogli mnie dobudzić. Mało brakowało, a drużyna wyjechałaby beze mnie!

Źródło: Władysław Machowski, wywiad 17.01.2021