1958.02.16 Wisła Kraków - Stal Łabędy 10:10

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 05:49, 6 kwi 2020; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
  • 1958.02.16 Wisła Kraków - Stal Łabędy 10:10

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1958, nr 38 (15/16 II)

‎‎

JUŻ w niedzielę miłośnicy pięściarstwa będą nie lada okazję oglądania na ringu w Krakowie dwukrotnego mistrza Europy — Leszka Drogosza oraz takich pięściarzy, jak Wojciechowskiego czy Drysza. Do naszego miasta przyjeżdża bowiem I-ligowy zespół ŁKS Łabędy, który w towarzyskim spotkaniu zmierzy się z Ii-ligową Wisłą. Gospodarze traktują ten mecz jako ostry sparring przed finiszem w rozgrywkach mistrzowskich. Mają oni bowiem jeszcze szanse na utrzymanie się-w II lidze.

Początek zawodów o godz. 17,00 (jf)


Echo Krakowa. 1958, nr 39 (17 II)

‎‎
‎‎

Gwoździe i ogryzki z jabłek fruwały nad ringiem

TOWARZYSKIE spotkanie pięściarskie pomiędzy Wisłą a pierwszoligowym ŁKS-em z Łabęd, zakończyło się wynikiem remisowym 10:10. W ringu walki prowadzili na zmianę pp. Klukowski (Śląsk) i Stuss (Kr.), na punkty Klapsia (S), Karpi (Kr.) i na zmianę sędziowie ringowi.

Wyniki techniczne walk od wagi muszej do ciężkiej (na pierwszym miejscu zawodnicy Wisły): Konrad jednogłośnie wypunktował Hila, Kowalski wysoko wygrał z Dryszem, Kaim zdobył punkty wo. z powodu nadwagi Próchnickiego, Smrek wypunktował Wojtyszyna, Gliszczyński przegrał przez poddanie w pierwszym starciu z Klenczarem, Błasiak uległ Drogoszowi, Harlyniuk II z Łabęd wygrał wo. z powodu nadwagi Chodorowskiego (juniora), Chodorowski (senior) zwyciężył dwa1 do remisu Hartyniuka I. Kapcia przegrał jednogłośnie z Wojciechowskim, a Kraus został poddany przez sekundanta Jędrzejowskiemu drugiej rundzie.

Spotkanie stało na niezłym poziomie. Niepotrzebnie tylko grupa rozwydrzonych chuliganów dala znać o sobie, psują widowni przyjemność oglądania walk.

Na ring rzucano gwoździami d ogryzkami jabłek, protestując przeciwko zupełnie słusznym werdyktom sędziów. Największą porcję gwizdów otrzymał dwukrotny mistrz Europy Leszek Drogosz, którego styl walki nie podobał się widocznie chuliganom, którzy chętnie widzą na ringu bijatykę i krew. Z całą przykrością trzeba stwierdzić że wokół ringu w hali Wisły grupa wyrostków wytworzyła wczoraj atmosferę, me mającą nic wspólnego ze sportem i kulturą.

Ludzie (interesujący się boksem dobrze wiedzą, że Drogosz od wielu lat, od początku swojej kariery walczy zawsze nadzwyczaj ekonomicznie i stara się; Wygrywać w sposób bezapelacyjny wprawdzie, ale tylko po czystej i fair walce. Tak było i wczoraj.

Leszek nie jest w olimpijskiej formie — to fakt, ale jest na najlepszej drodze do jej odzyskania.

Od początku pierwszej rundy rozpoczął „taniec” wokół przeciwnika, unikał jego ciosów, lub zbierał je na rękawice i ręce.

Atakował z doskoków lokując wiele silnych prostych i sierpowych na szczękę i korpus Błasiaka. Wygrał też walkę bardzo wysoko. Kiedy w kilkadziesiąt sekund później znalazłem się w szatni zawodników, Drogosz wycierał spocone skronie, a Błasiak znajdował się u kresu sił. Czy to co działo się na ringu w wadze półśredniej nie wystarczyło widowni? Tylko chuligani i łobuzy domagali się krwawej bijatyki.

Na tego rodzaju zachowanie my się stanowczo nie zgadzamy.

Najciekawsze walki obok wymienionej, to pojedynek Kowalskiego z Dryszem i Wojciechowskiego z Kapcią. Kowalski zademonstrował dobrą formę i wyprzedzał przeciwnika we wszystkich poczynaniach, od pierwszego do ostatniego gongu. W wadze półciężkiej Wojciechowski nieznacznie ale widocznie dominował nad Kapcią. Ciekawy też przebieg miała walka w wadze ciężkiej. W pierwszych sekundach I rundy Kraus lewym zamachowym (ale otwartą rękawicą) trafił w szczękę przeciwnika, który liczony był do ośmiu. Jędrzejowski to jednak twarda sztuka, wstał, zrewanżował się kilkoma silnymi ciosami, które odebrały krakowianinowi chęć do walki.

Po gongu rozpoczynającym drugie starcie Kraus słusznie poddany zostaje też przez sekundanta, ponieważ zanosiło się na nokaut.

(J. F.)


Gazeta Krakowska. 1958, nr 40 (17 II) nr 3021

Wisła — ŁKS Łabędy 10:10 Bokserzy Wisły przygotowujący się do decydującego meczu z Wartą Poznań, który ma zadecydować o ich pozostaniu w II lidze, rozegrali wczoraj sparringowy mecz z silnym I-ligowym zespołem ŁKS Łabędy.

Trzeba powiedzieć, że próba wypadła bardzo pomyślnie. Wynik remisowy bardzo zadowala i pozwala snuć optymistyczne horoskopy. Do najciekawszych walk wieczoru należał w wadze koguciej pojedynek Kowalskiego (Wisła) z Dyszem, walka much Konrada (Wisła) i Hila oraz walka w wadze średniej pomiędzy R. Chodorowskim a H. Hartyniukiem. Z bokserów najlepiej zaprezentowali się — dając prawdziwy pokaz boksu — Drogosz i Wojciechowski (Łabędy).