1958.04.27 Gwardia Warszawa - Wisła Kraków 4:2

Z Historia Wisły

Wersja z dnia 06:10, 6 kwi 2020; PawelP (Dyskusja | wkład)
(różn) ← Poprzednia wersja | Aktualna wersja (różn) | Następna wersja → (różn)
1958.04.27, I liga, 6. kolejka, warszawa, Stadion Gwardii,
Gwardia Warszawa 4:2 (2:2) Wisła Kraków
widzów: 12-15.000
sędzia: Wiktor Koczy z Katowic
Bramki


Baszkiewicz
Brzozowski 41'
Baszkiewicz 81'
Hachorek 82'
0:1
0:2
1:2
2:2
3:2
4:2
3' Stanisław Adamczyk
12' (k) Marian Machowski




Gwardia Warszawa
3-2-5
Stefaniszyn
Woźniak
Matuszkiewicz
Hodyra
Wiśniewski
E. Szarzyński
Gawroński
Brzozowski
Hachorek
Zb. Szarzyński
Baszkiewicz
Wisła Kraków
3-2-5
Błażej Karczewski
Zbigniew Ogiela
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Zbigniew Kotaba
Leszek Snopkowski
Marian Machowski
Kazimierz Kościelny
Antoni Rogoza
Stanisław Adamczyk
Józef Maniecki

trener Josef Kuchynka
Debiut ligowy Błażeja Karczewskiego

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl


Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1958, nr 97 (26/27 IV)

Przysłowiowym języczkiem u wagi jest występ wiślaków w Warszawie w meczu z tamtejszą Gwardią. Po środowej porażce gospodarze będą chcieli koniecznie wygrać pojedynek z Wisłą, ale prawo serii może po raz -drugi powstrzymać ich w zwycięskim marszu. Oczywiście samo prawo serii niewiele tu pomoże, jeśli krakowianie nie dołożą do tego wszystkich swych umiejętności. Gdyby z podróży do stolicy przywieźli oni choćby jeden jedyny punkt, będzie to niewątpliwym sukcesem.


Echo Krakowa. 1958, nr 98 (28 IV)

‎‎

Wisła-Gwardia

Jechałem do Warszawy licząc się z możliwością wysokiej porażki piłkarzy Wisły w meczu o mistrzostwo I ligi z tamtejszą Gwardią. Tymczasem krakowianie byli o krok od zrobienia niespodzianki, gdyż w 12 min. meczu prowadzili z drużyną wicemistrza Polski 2:0 i... z przebiegu gry wszystko wskazywało że mogą zdobyć jeszcze dalsze bramki. Tymczasem stało się inaczej, gdyż Gwardia wygrała ten mecz 4:2 (2:2). Bramki zdobyli, dla zwycięzców — Baszkiewicz 2 oraz Brzozowski i Machorek po 1, dla pokonanych — Adamczyk i Machowski (ten ostatni z karnego). Widzów ok. 15 tys. Sędziował p. Koczy (Katowice) — słabo.

W przekroju całego spotkania zwycięstwo gospodarzy jest jednak zasłużone. Zespół trenera Forysia nie gra wprawdzie tzw. „eleganckiej piłki”, ale za to tocznie. Muszę przyznać, że ubiegłego sezonu gwardziści czynili znaczne postępy. Szybkie, zaskakujące podania po przekątnej łub wzdłuż boiska, błyskawiczne wyjścia na pozycję i piekielna siła strzału, czynią z gwardzistów zespół groźny dla najlepszych. Wszystkie ach poczynania poparte są poza tym szybkością, żelazną wprost kondycją i godną pochwały ambicją i zaciętością, która niejednokrotnie jak np. u Maruszkiewicza przeradza się nawet czasami w grę faul. Nasi chłopcy zaprezentowali dojrzałą piłkę a nawet elegancką.

Ich gra w pierwszym kwadransie, kiedy to prowadzili już 2:0, zyskała sobie aplauz widowni i trzeba było trzeciej bramki, cały stadion dopingował tylko Wisłę. Tymczasem wszystkie te chwały nie warte są centa, gdyż w drużynie zawiodła kondycja.

Brak sił zadecydował, że zeszli wczoraj ze Stadionu Dziesięciolecia jako pokonani.

Poza bramkarzem Karczewskim, którego debiut wypadł nadspodziewanie dobrze wyróżnić trzeba przede wszystkim Kawulę, Machowskiego i gdyby nierażący brak kondycji Adamczyka. Ponadto Kotaba był doskonały w grze ofensywnej a Snopkowski w defensywnej. Z bocznych obrońców równo grał Budka, natomiast Ogiela był najsłabszym zawodnikiem na boisku w pierwszej części meczu, ale po przerwie zrehabilitował się w dużym procencie. z żalem muszę stwierdzić, że w dalszym ciągu bez formy jest najlepszy w ubiegłym sezonie napastnik Wisły — Rogoza.

W sumie Wisła musi jednak przestawić się na zupełnie inny styl gry, gdyż system stu podań Wyparty zostaje z naszych botek Gaszenie piłki, podawanie jej wszerz boiska od nogi do nogi jest dość przyjemne dla oka, ale efekt bramkowy przynosi coraz rzadziej.

PRZEBIEG GRY...

Już w 4 min. Adamczyk po solowym biegu strzela w sam róg i zdobywa prowadzenie. Ataki Wisły nie ustają i, w 12 min. po zagraniu Adamczyk — Rogoza, ten ostatni strzela z bliska lecz Stefaniszyn „szczupakiem” odbija piłkę. Przejmuje ją Kościelny i kiedy zamierza strzelać zostaje podcięty przez Maruszkiewicza i sędzia dyktuje rzut karny. Wynik na 2:0 podwyższa Machowski.

Stefaniszyn rzucał się w lewy róg a piłka wpada w prawy.

W dalszym ciągu napór Wisły łbie słabnie. Jednak gospodarze zdobywają bramkę z przeboju. Nie bez Winy był tu Ogiela, który zupełnie n:e ingerował przy strzale Baszkiewicza. Na 4 min. przed przerwą Brzozowski na ewidentnej pozycji spalonej otrzymuje od Hachorka piłkę i zdobywa wyrównanie.

Po przerwie początkowo przewaga Wisła, lecz później gra wyrównuje się. Gospodarze przeprowadzają groźniejsze ataki, a każdy z nich kończy się ostrym strzałem. Karczewski broni kilkakrotnie z dużym szczęściem i z poświęceniem rzuca się pod nogi. W ostatnich 25 min. przenosi się na połowę Wisły, gdyż większość naszych zawodników słabnie a napastnicy łącznie ze skrzydłowymi niepotrzebnie wycofują się w najbliższe sąsiedztwo Karczewskiego. W takiej sytuacji gwardziści mają ułatwione zadanie i niemal dosłownie oblegają „świątynię” Wisły. Trzepią bramkę zdobywają gospodarze z piekielnego strzału Baszkiewicza na 9 minut przed końcem a czwartą i ostatnią prze-z Hachorka minut później.

"Przegląd Sportowy” z 1958.04.28

WARSZAWA, 27.4 Gwardia W-wa — Wisła Kraków 4:2 (2:2). Bramki zdobyli: dla Gwardii — Baszkiewicz 2, Brzozowski i Hachorek po 1: dla Wisły — Adamczyk i Machowski z karnego. Sędziował Koczy z Katowic. Widzów ok. 15 tys.

GWARDIA: Stefaniszyn, Woźniak. Matuszkiewicz, Hodyra, Wiśniewski, E. Szarzyński, Gawroński, Brzozowski, Hachorek, Zb. Szarzyński, Baszkiewicz.

WISŁA: Karczewski, Ogiela, Kawula, Budka, Kotaba, Snopkowski, Machowski, Kościelny II, Rogoża, Adamczyk, Maniecki.

Przez blisko 80 min. zanosiło się na sensację. Przez blisko 80 minut nerwy ponosiły najspokojniejszych nawet kibiców, setki totkowiczów, obserwatorów z PZPN i... trenera Forysia. Tylko garstka krakusów uśmiechała się lekko pod wąsem, a trener Kuchynka od czasu do czasu zacierał z radości ręce. Jego drużyna utrzymywała bowien do 77 min. wynik remisowy 2:2. Były więc nadzieje na urwanie jednego punktu zdecydowanemu faworytowi. Złudne nadzieje rozwiał Jednak Krzysztof Baszkiewicz. W 77 min. strzelił spoza pola karnego fantastyczną bramkę w samo okienko i Gwardia prowadziła 3:2. Za moment ostateczna pieczątkę pzyłożył Machorek. Tym samym Gwardia zdobyła dwa kolejne mistrzowskie punkty.

Ciężka i długa była droga do tego sukcesu. Ba, były nawet momenty zupełnego zwątpienia w możliwość wygranej. W pierwszym bowiem kwadransie działy się na Stadionie Dziesięciolecia rzeczy wprost niesamowite. W tym okresie gry, po strzałach Adamczyka i Machowskiego Wisła prowadziła 2:0 A stało się to tak. Znów zbyt pewni siebie gwardziści rozpoczęli grę nonszalancko. Wydawało się, że przeciwnik dla nich nie istnieje. W ich mniemaniu bramki mogli zdobywać tylko Hachorek, Baszkiewicz, względnie Szarzyński. Wyjmowanie piłki z siatki Stefaniszyna nie mieściło się nikomu w głowie. Aż stało się w 3 min. Wiśniewski nie nadąża za atakującym Adamczykiem daje krakowianinowi za wypraną, pozostawiając mu wolne pole do strzału. Niezbyt silnie i niezbyt efektownie bita piłka z samego rogu lewej strony pola karnego ląduje w przeciwległym rogu bramki Stefaniszyna.

Gol ten wyzwolił z Wisły dodatkową porcję energii. Piłkarze z biała gwiazdą na piersiach z młodzieńczą werwą zaczęli szturmować bramkę gospodarzy. Gwardia nie miała w tym okresie nic do powiedzenia. rezultat? W 12 min. było już 2:0. Najpierw Rogoża znajduje się w sytuacji sam na sam ze Stefaniszynem, za chwilę odbitą przez Tomka piłkę chwyta Kościelny. Kilka metrów za nim podąża. Emil Szarzyński:. Jedynm wyjściem z tej sytuacji było podcięcie przeciwnika. To też czyni pomocnik Gwardii. A że wydarzenie to miało miejsce na polu karnym, sędzia zarządził „Jedenastkę". Pewnym egzekutorem był Machowski. Jeszcze kilka minut trwały ofensywnej zapędy Wisły. W 15 min. przygasił je jednak Baszkiewicz. Podekscytowana niepowodzeniem Gwardia rzuca wszystko na jedną szalę, prawą stroną rwie do przodu Gawróński. Jego centrę przerzuca na lewą stronę Machorek. Piłka trafia pod nogi Baszkiewicza, niezwykle silny strzał z 20 metrów i piłka, wpada w okienko bramki Karczewskiego. Wynik meczu 2:1.

Po zmianie stron Gwardia grała nadal ospale. Jakoś żadnemu z zawodników nie chciało się zabrać solidnie do roboty. Toteż przez kwadrans Wisła grała jak równy ż równym. Z czasem zabawy się skończyły. Gwardia przycisnęła. Było to jednak już nieco za późno. Wisła wzmocniła defensywę i niemal do 80 min broniła się bardzo skutecznie. Lepszemu sprzyja jednak w decydującym momencie szczęście. W 77 min., po umiejętnym zagraniu Szarzyńskiego, wychodzi Baszkiewiczowi strzał, jaki się zdarza raz na sto. Z lewej strony idącą piłkę przejmuje „Baśka" niemal na szpic lewej nogi i strzela z „Fałszem" idąca piłka wpada do siatki obok spojenia słupka z poprzeczką, ponad bezradnym Karczewskim. W minutę później kolejną bramkę strzela Brzozowski. Był to najprawidłowiej w świecie -zdobyty gol. Gwardzista otrzymał podanie do tyłu i strzelił niemal pod samą poprzeczkę. Sędzia Koczy tego gola jednak nie uznał. Z jakiej przyczyny, trudno doprawdy powiedzieć, żadnego bowiem, przewinienia nikt tutaj nie mógł dopatrzeć. W dwie minuty później sprawiedliwości stało się zadość. Na prawej stronie udaną akcję rozegrał Brzozowski. Tuż przed linią, posłał płasko piłkę do wybiegającego na pozycję . Machorka, strzał i bramka

Tak więc wygrała Gwardia 4:2. Pozornie jest ona w porządku. W rzeczywistości jednak w spotkaniu tym zawiodła.

Lech

Dziennik Polski” z 1958.04.29

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=8586

Mimo prowadzenia 2:0 Wisła przegrała w Warszawie

Mecz zapowiadał się niezwykle emocjonująco, już w 12 min. Wisła prowadziła 2:0, nie potrafiła jednak utrzymać tego korzystnego dla siebie wyniku do końca spotkania. Gwardziści z Warszawy byli drużyną przewyższającą Wisłę pod wieloma względami, byli zespołem bojowym, lepszym technicznie a kondycji wystarczyło im na pełne 90 minut.

Gra Wisły, mimo porażki, podobała się, krakowianie przegrali po ładnej i na dość dobrym poziomie stojącej grze.

Gazeta Krakowska. 1958, nr 99 (28 IV) nr 3080

Wisła prowadziła 2:0 i przegrała z Gwardią 2:4

W Warszawie omal nie doszło do wielkiej sensacji, w czasie meczu Wisły z Gwardią. Już w 4 min. „wiślacy" prowadzili 1:0 ze strzału Adamczyka w „okienko”.

Stefaniszyn był tu bezsilny. W 3 minut później z rzutu karnego (za faul na Kościelnym) krakowianie podwyższyli wynik na 2:0. Niestety piłkarze Wisły przestali grać, gdy „gwardziści" przypuścili ostre ataki na bramkę Karczewskiego (debiutant w I drużynie). Do przerwy wynik brzmiał 2:2. Młody bramkarz Wisły dzielnie spisywał się. Dwie bramki dla Gwardii zdobyli: w 15 min. Baszkiewicz i w 41 Brzozowski.

Po pauzie Baszkiewicz w 37 min. uzyskał prowadzenie, strzelając ostro pod poprzeczkę, a w 40 min.

Hachorek ustalił wynik na 4:2, strzelając czwartą bramkę.

Sędziował p. Koczy.

Widzów 15 tys.

Gazeta Krakowska. 1958, nr 100 (29 IV) nr 3081

Nasz komentarz

W imieniu „wiślackich" kibiców

Zaczęło się lepiej, niż ktokolwiek z sympatyków drużyny krakowskiej mógł oczekiwać. Słynny już początkowy „kwadrans Wisły" przyniósł na stadionie warszawskim pokaźny rezultat cyfrowy — krakowianie prowadzili różnicą dwu bramek. Szanse zwycięstwa wydawały się być całkiem realne — opowiada jeden z obserwatorów spotkania — tym bardziej przykre było jednak rozczarowanie.

Co było przyczyną porażki w meczu z warszawską Gwardią? Winne są „tyły" —-mówili jedni, bo przecież napad zrobił swoje strzelając dwie bramki. Co pomogą najlepsi nawet obrońcy, skoro napad w dalszej fazie meczu nie. potrafił utrzymać piłki i defensywa krakowian bez chwili wytchnienia odpierać musiała ataki przeciwnika — replikowali inni.

Jedno jest chyba pewne.

Jak to zaobserwowaliśmy w kilku już spotkaniach, zazwyczaj w drugiej połowie meczu, kiedy właśnie trzeba zdobyć się na maksymalny wysiłek, kiedy można wywalczyć zwycięstwo, lub utrzymać wynik remisowy, we wszystkich liniach „wiślaków" następuje załamanie, wkrada się niepokój i nerwowość. Pledy taktyczne? Zapewne, ale naszym zdaniem, przyczyną zła jest również błędy taktyczne? Zapewne, ale naszym zdaniem, przyczyną tutaj po prostu brak kondycji. Wiele wątpliwości nasuwa przestarzały styl pry krakowian.

Przechodząc do oceny formy zawodników, niepokojącym objawem jest słaba od początku sezonu gra Rogoży. U Adamczyka razi zbyt często brak, szybkości i zapału do walki, zbyt wiele, błędów popełnia również w obronie Ogiela.

Osobną uwagę poświęcić trzeba bramkarzowi. Ani Leśniak, ani Machowski nie spełniają nadziei. Czy uczyni to Karczewski, którego debiut w Warszawie uważa się za udany? Od postawy bramkarza, od zaufania jakie mają do niego obrońcy i pomocnicy, zależy przecież bardzo wiele. Piłkarz stojący między białymi słupkami, to zazwyczaj „dusza drużyny".

Dotychczasowy dorobek punktowy Wisły jest mniej niż skromny.

W najbliższej perspektywie mecz w Gdańsku. Czy w składzie „wiślaków“ zajdą jakieś zmiany? Sądzimy, że tak. Jeśli będzie mógł wystąpić Michel, to Kotaba. zajmie prawdopodobnie pozycję prawoskrzydłowego, a Machowski przejdzie na łącznika. W obronie w miejsce Ogieli grać będzie chyba Snopkowski. Z Gdańska trzeba przy­ wieźć co najmniej punkt Wprawdzie nie ma tragedii, ale istniejąca sytuacja — to ostateczny już sygnał alarmowy.