1958.08.14 Cracovia - Wisła Kraków 1:1

Z Historia Wisły

1958.08.14, I liga, 16. kolejka, Kraków, Stadion Cracovii, 17.30
Cracovia 1:1 (1:1) Wisła Kraków
widzów: ok. 30.000
sędzia: Brawański
Bramki
Kasprzyk 7'

1:0
1:1

41' Stanisław Adamczyk
Cracovia
3-2-5
Michno
Wąchal
Mazur
Szymczyk
Wołoch
Dudoń
Fudalej
Jarczyk
Gołąb
Czarnecki
Kasprzyk
Wisła Kraków
3-2-5
Bronisław Leśniak
Fryderyk Monica
Władysław Kawula
Ryszard Budka
Adam Michel
Leszek Snopkowski
Zbigniew Kotaba
Kazimierz Kościelny
Stanisław Adamczyk
Wiesław Gamaj
Józef Maniecki

trener Josef Kuchynka

O Wiśle Kraków czytaj także w oficjalnym serwisie Przeglądu Sportowego - przegladsportowy.pl

Mecz transmiotwany przez krakowskie radio.

Afisz zapowiadający mecz
Afisz zapowiadający mecz

Spis treści

Relacje prasowe

Echo Krakowa. 1958, nr 187 (13 VIII)

‎‎
‎‎

CI WSZYSCY zwolennicy piłkarstwa, którzy z jakichkolwiek względów nie będą mogli oglądać czwartkowego spotkania Cracovia—Wisła na boisku, mogą posłuchać transmisji z II połowy tego meczu. Transmisję przeprowadzi Rozgłośnia Krakowska Polskiego Radia. Początek o godz. 18,35.

OKRASĄ cotygodniowej młócki ligowej są dla krakowskich entuzjastów piłki nożnej spotkania Cracovii i Wisły.

Dwa razy do roku mecz tych drużyn urasta w grodzie podwawelskim do największego wydarzenia sportowego.

Już na długo przed zawodami kibice prowadzą ożywione dyskusje, stawiając między innymi pytania dotyczące składu, gry i ewentualnie zwycięzcy. Podobne zainteresowanie towarzyszy jutrzejszym zawodom, w których zmierzą się jedenastki tych dwóch najstarszych w Polsce klubów.



Echo Krakowa. 1958, nr 189 (16/17 VIII)

‎‎

Ku zadowoleniu widzów

CRACOVIA — Michno, Wąchał, Mazur, Szymczyk, Wołoch, Dudoń, Fudalej, Jarczyk, Czarnecki, Gołąb, Kasprzyk.

Wisła — Leśniak, Snopkowski, Kawula, Budka, Monica, Michel, Kotaba, Kościelny II, Adamczyk, Gamaj, Maniecki.

Bramki zdobyli: Kasprzyk w 7 min. i Adamczyk w 40 min. gry.

Sędziował Brawański ze śląska.

Zgodnie z życzeniem większości kibiców, „wielkie derby” zakończyły się wynikiem remisowym 1:1 (1:1). Tak więc drużyny podzieliły między siebie mistrzowskie punkty, nie pogarszając tym samym swego położenia w tabeli.

Trzeba przyznać, że choć od czasów Reymana, Kotlarczyka, Kałuży czy Kossoka wiele zmieniło się w piłkarstwie krakowskim, a jeszcze więcej w grze obu zespołów, to jedno pozostało jak przed laty — rywalizacja Cracovii i Wisły.

Może nie tak szowinistyczna i zaciekła jak niegdyś — ale oparta na zdrowych, sportowych podstawach. Spotkanie obu drużyn przez przeszło 50 lat każdorazowo wywołuje dreszczyk emocji u widzów, którzy w komplecie zjawiają się na meczach „odwiecznych rywalek”. Ba, przy takiej okazji można spotkać niejedną nową twarz na trybunie, gdzie wśród zatwardziałych kibiców znajdują się również entuzjaści sportu od wielkiego święta, którzy raz do roku decydują się przyjść na mecz, a którzy nierzadko tak komentują wydarzenia na boisku: ...ten brunecik rzeczywiście bardzo przystojny... dlaczego wszyscy krzyczą, gdzie jest ten „ofsaid”... a właściwie po co oni tak gonią za tą piłką...

No, ale żarty na bok. Na ostatnim meczu Cracovii z Wisłą, wśród rekordowej, jak na okres letnio-urlopowy 20-tysięcznej widowni, mało chyba było dyletantów piłkarskich. Znakomitą większość stanowili „spece” od tej dyscypliny sportu, zdający sobie doskonale sprawę z ważności meczu. Nie chodziło przecież o zwyczajną, tradycyjną rywalizację. ale o coś więcej. Bliskie sąsiedztwo oraz bądź co bądź groza położenia obu zespołów w tabeli rozgrywek, zapowiadały niezwykłą, zaciętą walkę. Piłkarze istotnie grali bardzo ambitnie i na brak wrażeń nie można było narzekać.

Wbrew niektórym przewidywaniom, że zawody zakończą się wynikiem 0:0, na pierwszą bramkę nie trzeba było zbyt długo czekać. Po kilku minutach gry Kasprzyk otrzymawszy piłkę, szybkim zrywem wyprzedził obrońców i z dogodnej pozycji strzelił, uzyskując prowadzenie dla białoczerwonych. Obydwa zespoły zawzięcie atakują. Cracovia miała w tym okresie więcej sytuacji podbramkowych, natomiast akcje Wisły były bardziej groźne. W 17 min. po „główce” Adamczyka — słupek, od którego odbiła się piłka, wyręczył Michnę w bramce.

I znów zacięta walka na boisku.

W 28 min. Fudalej po starciu z Leśniakiem opuścił na 5 min. teren gry. Pod koniec pierwszej połowy zawodów Adamczyk zdobył wyrównującą bramkę w zamieszaniu podbramkowym. Ten sam zawodnik miał po pauzie także dogodną sytuację do zmiany wyniku, lecz Michno przytomnie wybiegł do piłki, likwidując groźną sytuację. Gdy nadeszła 65 min. zdawało się, że losy meczu będą przesądzone. Po szybkim zagraniu Fudaleja z Jarczykiem i silnym strzale — Leśniak nie doszedł do piłki, która trafiła w poprzeczkę a asekurujący bramkarza piłkę ręką. Sędzia i Kawula wybił zarządził rzut karny, którego egzekutorem był Kasprzyk. Wśród ogromnej ciszy, jaka zapanowała na stadionie, zawodnik Cracovii podbiega do piłki, strzela... ale Leśniak przytomnie broni, nie dopuszczając do utraty bramki. Mimo usilnych wysiłków obu drużyn wynik remisowy nie uległ zmianie już do końca zawodów.

W Cracovii młodzi zawodnicy grali nadzwyczaj ofiarnie i ambitnie, godnie zastępując swych starszych kolegów. Na szczególne wyróżnienie zasługuje Mazur, grający jeden z lepszych swych meczów.

W zespole Wisły doskonale spisał się w bramce Leśniak. W ataku groźny był Adamczyk. Linie defensywne z Kawulą na czele wywiązały się ze swego zadania.

Na podkreślenie zasługuje „fair” gra obu zespołów. Choć mecz toczył się o wielką stawkę, zawodnicy nie dali ponieść się nerwom, przez co spotkanie pozostawiło wśród widzów przyjemne wrażenie.

Sędzia p. Brawański — dobry w pierwszej połowie zawodów, w drugiej znacznie trudniejszej do prowadzenia popełnił kilka błędów, W sumie jednak zadowolił.

Antoni Ślusarczyk

”Przegląd Sportowy” z 1958.08.15

http://buwcd.buw.uw.edu.pl/e_zbiory/ckcp/p_sportowy/1958/nr129/directory.djvu

KRAKÓW. 14.1. (teł. wl.) Cracovia — Wisła 1:1 (1:1). Bramkę dla Cracovii zdobył w 6 min. Kasprzyk, dla Wisły w 41 min. Adamczyk. Sędzia Brabański z Katowic. Widzów ok. 30 tyś:

CRACOVIA: Michno, Wąchal, Mazur, Szymczyk, Wołoch, Dudoń, Fudalej, Jarczyk, Gołąb, Czarnecki, Kasprzyk.

WISŁA: Leśniak, Snopkowski, Kawula, Budka, Monica, Michel, Kotaba, Kościelny II, Adamczyk, Gamaj, Maniecki.

Marzenia kibiców krakowskich o podziale punktów w lokalnych derbach ziściły się, a jednocześnie stały się wykładnikiem porównania aktualnych sił i tego co działo się na boisku. Jak na „świętą wojnę", która zawsze cechuje bardzo nerwowa atmosfera, spotęgowana jeszcze obecną sytuacją w lidze, poziom zawodów był zadowalający.

Optycznie lepsza była Cracovia. dyktująca w chwilach swojej przewagi, szybsze tempo i grająca dobrze kombinacyjnie w linii napadu. W tej właśnie linii miała Wisła wyraźną „dziurę" jaką stanowiła prawa jej strona,. Powolny Kotaba i jeszcze powolniejszy Kościelny unikali zdecydowanych szarż na pole karne przeciwnika, wybitnie hamowali tempo i grali szablonowo, awizując każde podanie. Ponadto obaj Ci piłkarze uparli się grać wyłącznie trójkątami, podając prawie każdą piłką do tyłu do swego pomocnika; a jeśli już decydowali się na przerzut piłki do przodu — to z reguły na pilnie strzeżonego Adamczyka. Nie był w tym dniu także dysponowany lewoskrzydłowy Maniecki, nie umiejący sobie „jakoś" znaleźć miejsca na boisku i raczej... asystujący Gamajowi, niż absorbujący przeciwnika.

Defensywa Wisły grała na ogół bez zarzutu, gdyby... przymknąć oczy na „wypadek", który miał miejsce na kilkanaście sekund przed utratą bramki. Oto Kawula nie dosięgnął piłki wybitej przez Szymczyka i w jej posiadanie wszedł Kasprzyk, zrywając się natychmiast do energicznego przeboju środkiem boiska. Było jasne, że dysponujący nienadzwyczajną szybkością stoper Wisły nie dogoni rwącego do przodu Kasprzyka, ale żaden z bocznych obrońców, ustawiony w tym momencie na jednej linii z Kawulą, nie starał się po skośnej przeciąć drogi Kasprzakowi. Ten zaś podprowadziwszy piłkę na dogodną odległość strzelił bezapelacyjnie.

Kasprzyk był, podobnie jak Adamczyk w Wiśle najlepszym napastnikiem na boisku. Zwłaszcza do momentu kiedy lewoskrzydłowemu Cracovii starczyło sił i póki nie załamał się psychicznie po niewykorzystaniu rzutu karnego. Inna rzecz że za obronę rzutu kornego trzeba pochwalić Leśniaka, który w ten sposób odkupił swój błąd, którego następstwem był rzut karny. Leśniak po rzucie rożnym tak niefortunnie interweniował, że Jarczyk mógł strzelić do pustej już bramki. Stojącemu na linii bramkowej Kawuli, pozostała jeszcze... ostatnia deska ratunku: wybić piłkę rękami. Kawula też tak uczynił zapewne w przeczuciu, że karny to jeszcze nie bramka. Istotnie bramka nie padła z jedenastki.

Dobrze spisywali się również w Cracovii agresywni i nie unikający walki Fudaiej i Czarnecki, natomiast Gołąb poraz drugi dowiódł, że wstawienie jego do napadu jest chyba... nieporozumieniem.

W szeregach obronnych Cracovii na słowo uznania zasłużyli przede wszystkim Michno i Mazur. Michno interweniował pewnie i skutecznie i tym różnił się od swego vis a vis, że nie silił się na żadne efektowne sztuczki i parady, ale starał się pewna postawą uspokoić swoich partnerów.

ST. Habzda

”Dziennik Polski” z 1957.08.15

http://mbc.malopolska.pl/dlibra/doccontent?id=8775

CRACOVIA: Michno, Wąchai, Mazur, Szymczyk, Wołoch, Dudoń, Fudaiej, Jarczyk, Czarnecki, Gołąb, Kasprzak.

WISŁA: Leśniak, Snopkowski, Kawula, Budka, Monica, Michel, Kotaba, Kościelny II, Adamczyk, Gamaj, Maniecki.

Sędziował p. Brabański ze Śląska.

1:0 — Kasprzyk w 7 minucie
1:1 — Adamczyk w 43 minucie.

Słynne ,,krakowskie derby", o szał radości lub rozpaczy przyprawiające zwykle najbardziej zagorzałych zwolenników obydwu drużyn, rozegrane zostały tym razem w sytuacji niezbyt wesołej zarówno dla Wisły jak i dla Cracovii. Niskie pozycje w tabeli rozgrywek mogły sprawić, że zwycięstwo jednej drużyny i zdobycie przez nią dwóch punktów mogły zaważyć na losach drugiej jedenastki w lidze. Dobrze się więc stało że wynik remisowy 1:1 i podzielenie się punktami odrzuciło taką ewentualność. Wynik końcowy słuszny jest również z przebiegu gry i nie krzywdzi żadnej z drużyn. To racja, że Cracovia miała więcej sytuacji podbramkowych, jednak i tym razem nie miał kto strzelać. Dla odmiany napastnicy Wisły mając mniej z gry, jeżeli zapuścili się pod bramkę Michny, stwarzali tam szereg groźnych sytuacji i spięć.

Mecz toczył się o wielką stawkę. A tego rodzaju spotkania rzadko kiedy podobają się. Jeżeli grają nerwy, mniej grają piłkarze. Tym razem jednak mecz był dobry, szybki a szereg ostrych momentów podbramkowych raz po raz rozpalał widownię „do białości". Wisła zagrała ten mecz. na swoim „normalnym" poziomie. Nie było tu wielkich indywidualności, drużyna tworzyła zgrany zespół, potrafiąc jednak w jednym wypadku skutecznie budować akcje ofensywne, kiedy indziej psuć dobre piłki. W ataku Wisły na najwyższą notę zasłużył Adamczyk, który potrafił w odpowiednim momencie znaleźć się na pozycji, łącząc wszystkie ofensywne akcje. Obok niego nieźle zagrał Kotaba. Snopkowski początkowo w pomocy później w obronie był trudną przeszkodą dla napastników Cracovii. No i wreszcie w bramce Leśniak! Kapitalny refleks, zwinność i wyczucie sprawiły, że zawodnik tan był przeszkodą nie do sforsowania. Świetna obrona karnego wystawiła mu w tym meczu wysoką notę. Cracovia i tym razem zaimponowała dużą ambicją. Zwłaszcza młodzi zawodnicy, którzy od kilku meczów zastępują zawieszonych i kontuzjowanych piłkarzy, spisują się bardzo dobrze. Widać, że mimo krótkiego stażu ligowego otrzaskali się w ciężkiej walce o punkty. Okazało się, że osłabienie drużyny nie wpłynęło ujemnie ani na jej bojowość ani też na zgranie zespołu. W napadzie dobrze grali obaj skrzydłowi — ataki Cracovii z tych pozycji były zawsze groźne. Kasprzyk jak zwykle szybki i dochodzący do każdej prawie piłki był dobrze pilnowany przez „Misiaków" potrafił jednak napsuć sporo krwi Leśniakowi. W obronie przede wszystkim Mazur — skutecznie stopował napastników Wisły. A Jak przebiegał mecz?

REMISOWA GRA — REMISOWY WYNIK

Już w 7- minucie Kasprzyk zaskakującym strzałem uzyskał prowadzenie W chwilę potem Adamczyk główka strzelał tuż oboje słupka, a w następnym momencie Kasprzyk o ułamek sekundy spóźnia się z oddaniem strzału. Akcje są teraz szybkie, zarówno Leśniak jak i Michno muszą dobrze się pilnować. Przed przerwą w 43 minucie pod bramką Cracovii zamieszanie — obrona nie potrafi wybić piłki w pole, dobiega do niej Adamczyk i skierowuje ja do siatki. Jest 1:1.

Po przerwie ten sam zawodnik ma idealną pozycję do zdobycia bramki - jednak Michno był szybszy. 20 minuta mogła zaważyć na losach całego meczu. Fudaiej strzela, Leśniak mija się z piłką, ale w bramce stoi Kawula, który wybija piłkę z linii rękami. Sędzia zarządza „jedenastkę” – egzekwuje ją Kasprzak. Strzela jednak Leśniakowi w ręce. Od tego momentu Cracovia ma dość znaczna przewagę, ale i ataki Wisły są nadal groźne. Kilkakrotnie bramkarze i napastnicy popisują się efektownymi zagraniami – wynik pozostaje jednak bez zmiany.

ZB, RINGER

Tymczasem w szatni…

Gwizdek sędziego kończący „wielkie derby" przyjął ogół kibiców z wyraźnym zadowoleniem. Natomiast najwierniejsi zwolennicy obu drużyn namiętnie dyskutowali o przebiegu, spotkania na murawie, a dość duża grupa „zapaleńców" obiegła szatnię zawodników aby jeszcze raz zobaczyć z bliska swych ulubieńców. Niemniej gorący nastrój panował w szatni zawodników, gdzie ponownie odtwarzano ,,dzieje" - meczu.

Bardzo zadowoleni tak z przebiegu gry jak i ostatecznego rezultatu byli trenerzy obu zespołów. A oto ich wypowiedzi

trener Kuchynka: ,,Wprawdzie myślałem o naszym zwycięstwie, niemniej z wyniku remisowego jestem zadowolony. Poziom meczu był zadowalający, a pomimo wielkiej stawki prowadzony był w dobrej atmosferze. Z mojej drużyny bardzo dobrze zagrał Adamczyk,Leśniak.

Trener Cracovii Jabłoński i kierownik sekcji dr Haiys: ,,W tym zestawieniu składu, wynik .- remisowy, uważamy ,za sukces. Mecz był dobry i interesujący. Cieszymy się bardzo z postawy naszych rezerw. Cała drużyna zagrała z olbrzymią ambicją — A jej wynik? —Proszę spojrzeć — Gołąb i Jarczyk stracili podczas meczu po 3 kilogramy wagi.

(A. P.)

Gazeta Krakowska. 1958, nr 193 (15 VIII) nr 3174

Dziś wielkie „derby“ Cracovia-Wisła

Znów cały sportowy Kraków pasjonuje się wielkimi „derbami" Cracovia—Wisła, które rozegrane zostaną dzisiaj1 o godz. 17.30 na boisku Cracovii. Stawka tego meczu jest wielka. Obu drużynom potrzebne są punkty dla wydostania się ze strefy spadkowej, to też należy się liczyć z bardzo ambitną i nieustępliwą walką (oby w granicach gry „fair"). Cracovia chociaż gra na własnym boisku, bynajmniej nie jest faworytem spotkania. Ma ona poważne trudności w zestawieniu składu, gdzie oprócz zdyskwalifikowanych zawodników Manowskiego i Malarza, nie mogą jeszcze grać kontuzjowani piłkarze Opoka i Rajchel. W tych warunkach kierownictwo drużyny musi sięgnąć do rezerw i na młodych piłkarzy takich jak Wołoch, Wąchał, Fudalej czy Czarnecki spada odpowiedzialne zadanie —godnego zastąpienia swych rutynowanych kolegów.

Wisła nie przewiduje większych zmian w swym zespole i przypuszczalnie wystąpi w identycznym składzie w jakim grała w niedzielę w Opolu z Budowlanymi.

Trudno się dziwić, że dzisiejsze wielkie „derby" wywołały w naszym mieście ogromne zainteresowanie. Od 50 lat pojedynek tych czołowych drużyn krakowskich pasjonuje zwolenników obu zespołów niezależnie od tego czy są to zawody towarzyskie czy też ligowe. Jeśli chodzi o końcowy rezultat to wydaje nam się, że w obecnej sytuacji remis pogodziłby rywali i ich zwolenników. Ale w „derbach" nigdy nic nie wiadomo.

Zawody prowadzi p. Brabański z Katowic.


Gazeta Krakowska. 1958, nr 194 (16/17 VIII) nr 3175

‎‎
‎‎

Cracovia remisuje z Wisłą 1:1

Zgodnie z przewidywaniami zakończyły się 115-te wielkie „derby” pomiędzy Cracovią i Wisłą. Trzeba obiektywnie przyznać, że z przebiegu gry wynik remisowy 1:1 (1:1) nie krzywdzi żadnej z drużyn. Gra była na ogół wyrównana, chociaż może minimalnie lepszym zespołem byli gospodarze.

Odnosi się to szczególnie do pierwszej połowy gry, kiedy to atak „biało-czerwonych" grał znacznie skuteczniej, niż ta sama formacja u „wiślaków”. Czarnecki, Gołąb i Kasprzyk raz po raz inicjowali szybkie raidy na bramkę Leśniaka, ale... zawodziły strzały. Dzielnie sekundowali im Jarczyk i młody Fudalej, który spisał się zupełnie nieźle.

Po przerwie było już trochę gorzej. Gołąb i Kasprzyk nieco osłabli, a Czarnecki prze­ ważnie niecelnie podawał. Linie defensywne miały (zwłaszcza przed przerwą) stosunkowo mało pracy. Jasnymi punktami byli tu Dudoń, Szymczyk i Mazur. Wołoch i Wąchał byli już dużo słabsi. Michno w bramce nie był specjalnie zatrudniony, a. puszczonej bramki absolutnie nie mógł obronić.

W Wiśle w ataku najlepszy był Adamczyk. Jego kilka zagrań przed przerwą i łatwość z jaką uwalniał się od przeciwników mogły się podobać nawet najbardziej wybrednym. W I-szej połowie właściwie tylko on jeden był pełnowartościowym napastnikiem.

Po przerwie „podciągnęli się” trochę Kotaba, Gamaj i Kościelny, natomiast Moniecki na lewym skrzydle był zdecydowanie najsłabszy. W tyłach Leśniak stanowił mocną podporę, poza tym wybijali się ponad przeciętność — Kawula i Michel.

Tak więc bratobójczy pojedynek zakończył się podziałem punktów. Sam mecz nie stał wprawdzie na zbyt wysokim poziomie, ale dostarczy} wiele emocji ok. 20 tys. widzom.

Mecz rozpoczął się sensacyjnie, gdyż już w 6 minucie KASPRZYK przejmuje dalekie podanie, wyskakuje przed obrońców Wisły i z kilku metrów nieuchronnie posyła piłkę do siatki. Za chwilę Fudalej ładnie wypuszcza Czarneckiego, ten z ostrego kąta ostro strzela tuż nad poprzeczkę. Po przeciwnej stronie próbkę swoich umiejętności daje Adamczyk. Jego główka, jakby „od niechcenia” trafia w słupek i wychodzi w pole. W 28 min. Fudalej w ostrym starciu z Leśniakiem musi opuścić na chwilę boisko. Wyrównanie pada dość nieoczekiwanie. Po zawiłej kombinacji systemem ,100 podań” piłkę otrzymał wreszcie Kotaba, centruje do środka. Tutaj łapie ją Adamczyk, ogrywa niemal na stojąco Dudonia i Wołocha, i nie daje Michnie żadnych szans obrony płaskiego strzału z 5 m. Na tablicy 1:1.

W drugiej części gra jest na ogół wyrównana, z tym że od 75 — 85 min. Cracovia dość energicznie nacierała, a ostatnie 5 min. należało niepodzielnie do „wiślaków”.

Dreszczyk emocji przeżyli kibice, kiedy w 55 min. Adamczyk 7. pozycji „spalonej,” poszedł do przodu, ale strzelił w nogi wybiegającego Michny. Do gorączki doprowadziła jednak wszystkich 68 min. gry. Jarczyk strzela główką do pustej bramki, piłka trafia w poprzeczkę, a następnie zostaje wybita ręką przez Kawulę. Sędzia po konsultacji z „bocznym” zarządza rzut karny, Kasprzyk strzela silnie w lewy róg, ale Leśniak świetnie broni.

Zawody prowadził p. Brawański (Katowice), który popełnił kilka dość istotnych pomyłek.